poniedziałek, 31 marca 2014

Słowa mają moc

Stań przed ludźmi, pomimo obaw i mów, co myślisz - nawet jeśli twój głos się trzęsie.

Starość nie jest chorobą - jest siłą i przetrwaniem, triumfem nad wszelkiego rodzaju przykrościami i rozczarowaniami, próbami i niepowodzeniami.


Moc nie powinna być skoncentrowana w rękach tak niewielu, a bezsilność w rękach tak wielu.

Do roku 2020, roku doskonałej wizji przyszłości, liczba starych ludzi przekroczy liczbę młodych.

Niewiele osób wie, jak być starym.

Na każdym etapie życia potrzebujesz celu! Musisz mieć cel zycia!
en.wikipedia.org/wiki/Maggie_Kuhn

Maggie Kuhn zapewne nie zyskałaby dzisiaj, w Polsce XXI wieku, popularności i uznania.
Choć niewątpliwie była jedną z pierwszych aktywistek gender, to była też aktywistką religijną. Przez wiele lat kierowała amerykańską organizacją młodych chrześcijanek, YWCA. Uczyła tam jak tworzyć związki zawodowe, ale i o seksualności, kontroli urodzeń, czerpaniu przyjemności z seksu. Następnie przez dwie dekady pracowała dla kościoła prezbiteriańskiego, jednocześnie walcząc o równouprawnienie, wolności obywatelskie, czy zniesienie dyskryminacji.
Gdy w wieku 65 lat została zmuszona do przejścia na emeryturę, powołała organizację „Szare pantery”, której celem była walka z dyskryminacją wiekową. Zabiegała, by każda decyzja, każde prawo było konsultowane i uzgadniane z osobami po 65 roku życia.
W swych działaniach była niezwykle efektywna. Gdy w napadzie rabunkowym zginęła stara kobieta, wymusiła na dużym banku stworzenie specjalnych, bezpiecznych rachunków dla osób w podeszłym wieku, prostych w obsłudze i bezpłatnych.
Jej hasłem było: „Starość i Młodość współdziałają!”.
Zmarła w wieku 90 lat.
Dziś pewnie byłaby traktowana jako odrobinę szalona.

Starość - dodane lata na dalszy rozwój...

Kiedy jesteśmy dziećmi, starość dla nas nie istnieje. Jest poza nami. Świat równoległy, nas nie dotyczący.
Wraz z dorastaniem i dojrzewaniem pojawia się na horyzoncie, ale jest bardzo, bardzo odległy. Wiemy, że się zbliża, ale staramy się nie patrzeć w tamtą stronę.
Pogodna starość, długie życie to marzenie, którego spełnienie chcielibyśmy jak najdalej odsunąć w czasie. To dlatego tak trudno nam się przyznać do „starzenia się”.
Wydaje nam się, że możemy je odsunąć, nie wpuścić złego ducha do naszego wewnętrznego świata.
Dlaczego? Dlatego, że przyzwyczailiśmy się myśleć, że starzenie się oznacza koniec wszystkiego, co przyjemne w naszym życiu. Starość to tylko życie z zapasów (o ile je zgromadziliśmy). To powolne – oby trwało jak najdłużej - schodzenie z góry…

A gdyby spojrzeć na starość inaczej?
Gdyby starość potraktować nie jako akt finałowy, a jedynie kolejny?
Oto niezwykle interesująca wypowiedź Jane Fondy – dojrzałej kobiety, której życie zdaje się być burzliwe, ale i pełne sukcesów, ale czy skończone?
Wypowiedź na spotkaniu kobiet społeczności ted.com.
Film w oryginale z napisami dostępny jest w serwisie ted.com, ja cytuję go za YouTube.com, poniżej spolszczona transkrypcja.





Wiele rewolucji dokonało się w ostatnim stuleciu, ale bodaj najważniejszą rewolucyjną zmianą jest długowieczność. Żyjemy średnio 34 lata dłużej niż nasi dziadkowie.
Pomyślcie o tym. To dodanie do naszego życia drugiego okresu dorosłości.
A przecież, w przeważającej mierze, nasza kultura nie może odkryć prawdziwego znaczenia tego faktu. Nadal żyjemy według starego paradygmatu postrzegania linii wieku jako łuku.
To metafora, przestarzała metafora.
Rodzisz się, w wieku średnim osiągasz szczyt, a potem niedołężniejesz.
Starzenie się jako patologia.

Ale obecnie wielu ludzi -- filozofów, artystów, lekarzy, naukowców – postrzega trzy ostatnie dekady życia, jako trzeci akt. Uświadamiają nam, że to kolejna faza rozwoju, mająca własne znaczenie i różniąca się od wieku średniego tak, jak dojrzewanie różni się od dzieciństwa. I pytają nas – wszyscy powinniśmy zadać sobie to pytanie - jak wykorzystać ten czas? Jak przeżyć go w pełni? Jaka metafora najlepiej byłaby najbardziej odpowiednia dla starzenia się?
Ostatni rok poświęciłam badaniu tego tematu. I doszłam do wniosku, że najlepszą metaforą dla starzenia się są schody – po których ludzki duch wspina się do góry, ku mądrości, pełni i autentyczności. ku mądrości.

Starość nie jest patologią; starość to potencjał. I co ważne, potencjał dostępny nie tylko dla kilku szczęśliwców. I okazuje się, że większość ludzi po pięćdziesiątce jest mnie zestresowana, mniej agresywna, mniej się zalękniona. Coraz częściej łatwiej dostrzegamy to, co nas łączy, niż to, co nas dzieli. A niektóre badania nawet wskazują, że jesteśmy szczęśliwsi.
Nie tego się spodziewałam, wierzcie mi. Pochodzę z rodziny obciążonej skłonnością do depresji. Kiedy zbliżałam się do pięćdziesiątki, zaraz po przebudzeniu opadały mnie czarne myśli. Byłam przerażona. Myślałam: „Mój Boże, zamieniam się w starą, zrzędliwą babę.”

Teraz, gdy jestem dokładnie w połowie mojego trzeciego aktu, uświadamiam sobie, że nigdy nie byłam szczęśliwsza. Mam silne poczucie dobrostanu. Odkryłam, że kiedy wkroczy się w starość, Odkryłam, że kiedy przyglądasz się starości z jej wnętrza, jako opozycji do patrzenia z zewnątrz, strach znika. Uświadamiasz sobie sprawę, że jesteś sobą -- może nawet bardziej niż do tej pory. Picasso powiedział: „By stać się młodym potrzeba bardzo dużo czasu”.
Nie chcę upiększać starzenia się. Oczywiście nie ma gwarancji, że będzie to czas radości i rozwoju. W części zależy to od przypadku. W części od genów. W rzeczywistości, jedna trzecia to geny. I niewiele możemy na to poradzić. Ale to oznacza, że w dwóch trzecich na to, jak dobrze wypadniemy w trzecim akcie, mamy wpływ. Pomówimy teraz o tym, co możemy zrobić, by te dodane lata w pełni wykorzystać i dokonać istotnej zmiany.

Pozwólcie, że powiem coś o schodach, nawet jeśli to dziwaczna metafora dla seniorów, bo przecież schody bywają dla nich prawdziwym wyzwaniem. Mnie to również dotyczy. Być może wiecie, całym światem rządzi uniwersalne prawo entropii, druga zasada termodynamiki. Entropia oznacza, że wszystko w świecie dąży do rozpadu, jest w stanie upadku, nasz łuk. Jest tylko jeden wyjątek od tej uniwersalnej zasady i jest nim ludzki duch, który może się ciągle rozwijać, który może wspinać się po schodach do pełni, autentyczności i mądrości.

A oto przykład tego, o czym myślę. Wspinaczka na szczyt może odbywać się nawet w warunkach ekstremalnych wyzwań fizycznych. Trzy lata temu w New York Times ukazał się artykuł. Jego bohaterem był Neil Selinger, 57-letni emerytowany prawnik, który na kursie pisania w Sarah Lawrence College odnalazł swój talent pisarski. Dwa lata później zdiagnozowano u niego stwardnienie zanikowe boczne ALS, znane jako choroba Lou Gehriga. Jest to straszna choroba. Beznadziejna. Wyniszcza ciało, ale umysł pozostaje nietknięty. W tym artykule pan Selinger opisał swoje przeżycia. Cytuję: „W czasie, gdy moje mięśnie słabły, moje pisarstwo stawało się silniejsze. Gdy powoli traciłem mowę, zyskiwałem własny głos. Słabnąc, rosłem w siłę. Straciłem tak wiele, a w końcu zaczynałem odnajdywać siebie”. Dla mnie, Neil Selinger jest uosobieniem wkraczania na szczyt schodów w trzecim akcie życia.

Wszyscy rodzimy się z duchem, każdy z nas, choć czasami ulega on osłabieniu wobec wyzwań życia, przemocy, wykorzystywania, zaniedbania. Może nasi rodzice cierpieli na depresję. Może nie byli w stanie nas kochać, za to jak żyliśmy. Być może nadal odczuwamy psychiczny ból z powodu odniesionych ran. Może nie wszystkie relacje zostały poprawnie domknięte. Może przez to czujemy się niepełni. Być może celem trzeciego aktu jest dokończenie pracy nad samym sobą.

U mnie zaczęło się to, gdy weszłam w swój trzeci akt, w dniu moich 60 urodzin. Jak chciałam go przeżyć? Co powinnam zrobić w tym ostatnim akcie? Uświadomiłam sobie, że chcąc wiedzieć dokąd zmierzam, muszę wiedzieć skąd przychodzę. Wróciłam do analizy pierwszego i drugiego aktu, próbując zobaczyć kim byłam, kim byłam naprawdę - nie kim byłam w oczach rodziców lub innych ludzie rodzice czy inni ludzie. Kim byłam? Kim byli moi rodzice? Nie jako rodzice, ale jako ludzie. Kim byli moi dziadkowie? Jak traktowali moich rodziców? I inne pytania tego typu.
Parę lat później odkryłam, że proces, przez który przechodziłam, psychologowie nazywa ją „rewizją własnego życia”. Twierdzą, że może ona przyczynić się do nadania osobistemu życiu nowego sensu, nowego znaczenia, uzyskaniu jasności w wielu sprawach. Możecie odkryć, tak jak ja, że wiele rzeczy, za które się obwinialiście, wiele wyobrażeń na swój temat, nie miało z wami nic wspólnego. To nie była wasza wina; wy jesteście w porządku. Możecie wrócić i przebaczyć, wybaczyć innym i wybaczyć sobie. Możecie uwolnić się od przeszłości. Możecie uwolnić się od przeszłości. Możecie zmienić stosunek do przeszłości.

Kiedy pisałam o tym, natknęłam się na książkę Viktora Frankl „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Viktor Frankl był niemieckim psychiatrą, który spędził 5 lat w nazistowskim obozie koncentracyjnym. Napisał, że już w obozie widział, kto da sobie radę na wolności, a kto nie, o ile w ogóle uda im się odzyskać wolność. Napisał te słowa: „Wszystko w twoim życiu może zostać ci odebrane, z wyjątkiem jednej rzeczy - twojej wolności dokonania wyboru swojej postawy w każdych okolicznościach. To właśnie określa jakość naszego życia, a nie to, czy jesteśmy bogaci czy biedni, znani czy nieznani, zdrowi czy cierpiący. To, co determinuje jakość naszego życia, to nasz odbiór rzeczywistości, nadawane jej znaczenie, nasz stosunek do niej, stan umysłu na jaki sobie pozwalamy”.

Być może głównym celem trzeciego aktu jest powrót i, jeśli to konieczne, próba zmiany naszego stosunku do przeszłości. Badania procesów poznawczych wykazują, że jeśli nam się to uda, zmiana objawia się neurologicznie - w mózgu powstają nowe połączenia nerwowe. Jeśli negatywnie reagujecie na jakieś zdarzenia i ludzi z przeszłości, sygnały chemiczne i elektryczne w mózgu tworzą drogi nerwowe, które z czasem stają się częścią układu nerwowego, stają się normą, nawet jeśli to dla nas szkodliwe, powoduje stres i nerwowość.
Jeśli jednak potrafimy cofnąć się i zmienić swoje podejście, stworzyć nową wizję naszych relacji do ludzi i wydarzeń z przeszłości, nasze drogi nerwowe zmieniają się. Jeśli potrafimy utrzymać pozytywne nastawienie do przeszłości, stanie się ono nową normą. To jak wyregulowanie termostatu. To nie doświadczenia sprawiają, że jesteśmy mądrzejsi, lecz sposób w jaki o nich myślimy - a to pomaga nam stać się całością, przynosi mądrość i autentyczność. Pomaga nam stać się tym, kim mogliśmy się stać.

My kobiety zaczynamy życie bez pardonu, nieprawdaż? To znaczy, jako dziewczynki jesteśmy zbuntowane: „Tak, a kto tak twierdzi?” Mamy moc. Jesteśmy podmiotem własnego życia. Jednak, wchodząc w okres dojrzewania, często zaczynamy się zamartwiać - chcemy być popularne i nie chcemy odstawać od reszty. Stajemy się obiektem i przedmiotem w życiu innych. Ale teraz, podczas trzeciego aktu, mamy szansę na zatoczenie koła i powrót na linię startu, po raz pierwszy świadomie. Jeśli nam się uda, wszyscy na tym skorzystają. Starsze kobiety są największą grupą demograficzną na świecie. Jeśli uda nam się ponownie zdefiniować siebie i stać się całością, spowoduje to zmianę kulturową na świecie, i da przykład młodszym pokoleniom, jak inaczej pojmować długość życia.

wtorek, 25 marca 2014

Słowa mają moc ... o szczęściu


Foto - ©mokra_rgbstock.com

Ludzie są tak szczęśliwi, jak zdecydują się być.  - Abraham Lincoln

Licz swój wiek liczbą przyjaciół, nie lat. Licz swoje życie liczbą uśmiechów, nie łez. - John Lennon

Najważniejsze jest to, aby cieszyć się życiem - być szczęśliwym, to się liczy.  - Audrey Hepburn

Ciężko powiedzieć, co przynosi szczęście. Ubóstwo i bogactwo oba zawiodły. - Frank McKinney Kin Hubbard

Bądźmy wdzięczni ludziom, którzy nas uszczęśliwiają, są uroczymi ogrodnikami, którzy pozwalają zakwitnąć naszym duszom. - Marcel Proust

Głupiec szuka szczęścia w oddali; mądry wie, że ma je pod nosem. - James Openheim

Sukces otrzymujesz, gdy tego chcesz; szczęścia pragniesz, gdy dostajesz. - W.P. Kinsella

Szczęście jest jak motyl, który, gdy na niego polujemy zawsze jest poza naszym zasięgiem, ale jeśli zachowasz spokój, przysiądzie na twej dłoni. - Nathaniel Hawthorne

Nie ma lepszych kosmetyków dla urody od szczęścia. - Lady Blessington

Myślę, że kluczem do życia jest po prostu bycie szczęśliwym człowiekiem, a szczęście przyniesie ci sukces. - Diego Val

Szczęście to produkt uboczny wysiłku, by ktoś inny był szczęśliwy. - Gretta Brooker Palmer

Nie zawsze można mieć szczęście, ale zawsze można dać szczęście. - autor nieznany

Popracuj dla swojego szczęścia - warto…

Radość z życia, z codzienności i proste bycie szczęśliwym wydają się wzmacniać zdrowie osób w starszym wieku. Osoby z depresją, smutne, przygnębione, znacznie bardziej podatne są na choroby, znacznie częściej ulegają wypadkom.


Kanadyjscy naukowcy i lekarze w swoich badaniach udowodnili, że radość z życia czyni nas silniejszymi i zdrowszymi. I to niezależnie od tak zwanych czynników obiektywnych – kondycji, trybu życia, zamożności, pozycji społecznej, czy wieku.
Subiektywne poczucie szczęścia daje lepszą perspektywę najbliższych 8 lat, niż jakakolwiek terapia wspierająca.

Radujący się życiem chodzą w szybszym tempie, lepiej znoszą wysiłek fizyczny w ciągu dnia. Nie mają problemów z wstawaniem z łóżka, ubieraniem się i codzienną higieną.
W przeciwieństwie do nich, osoby nieszczęśliwe mają dwa razy częściej mają problemy zdrowotne, takie jak choroby serca, rak, udar mózgu, cukrzyca, czy artretyzm.
Oczywiście badacze zastrzegają, że każda prosta interpretacja wyników badań może prowadzić do błędu. Wszak to problemy zdrowotne lub niepełnosprawność czynią nas nieszczęśliwymi.

Niewątpliwie jednak badanie pokazuje, że osoby starsze szczęśliwe i potrafiące cieszyć się codziennym życiem, wolniej tracą sprawność fizyczną w miarę upływu lat.

Badania brytyjskie pokazały natomiast, że na te pozytywne efekty wpływ mają nie obiektywne czynniki – zamożność, pozycja społeczna, styl życia – ale właśnie subiektywne nastawienie do tego, co niesie codzienność.
Umiejętność sprawiania sobie szeregu drobnych przyjemności, ale też umiejętność czerpania przyjemności z drobiazgów w każdych okolicznościach.

Wagę odczuwania szczęścia w codziennym życiu odkryli nawet ekonomiści.
Król Bhutanu sformułował pojęcie „szczęścia narodowego brutto” i zaczął je liczyć, jak wskaźnik równie ważny, co PKB.
Adrian G. White zaproponował „wskaźnik zadowolenia z życia” jako wskaźnik makroekonomiczny.
A 20 marca – jak wielu z nas to zauważa – obchodzony jest, ustanowiony przez ONZ, Międzynarodowy Dzień Szczęścia.
Przy okazji tegoż dnia na świecie prowadzona jest kampania pod ogólnym hasłem: „popracuj dla swego szczęścia”. Zwracam uwagę: „popracuj dla”, a nie „popracuj na”.
To rozróżnienie wydaje się niezwykle ważne. Szczęście nie jest celem, czy nagrodą za nasze zabiegi. – Jak powiedział Gautama Buddha: Szczęście jest drogą.

A co zrobić, by podnieść swoje poczucie szczęścia?

Kilka rad:

Każdego dnia zrób coś miłego dla innych – niekoniecznie znajomych, przyjaciół, czy rodziny. Wykorzystaj okazję i zrób coś dobrego dla przypadkowo napotkanego człowieka. Oczywiście nie uda się to codziennie. Nieważne. Ważne jest, by wypatrywać tej okazji.

Skrzyknij grupę „Pracujemy dla szczęścia” - To ma być niewielka grupa, niekoniecznie przyjaciół. Nie chodzi też o wspólne sprawianie sobie przyjemności. Przyjemność daje zadowolenie, ale nie czyni nas szczęśliwymi. Ta grupa to raczej kooperatywa – zróbcie coś razem, aby komuś dać chwilę radości.

Każdego dnia usiądź, pomyśl i powiedz sobie „Jestem wdzięczny, wdzięczna za…”
– Najlepiej powiedzieć to komuś, bezpośrednio, albo wysłać do kogoś kartkę ze słowami „dziękuję ci za…”. Nie ważne, że może to wydać się dziwne. Wdzięczność jest w tobie i w tobie pozostanie.

Każdego dnia znajdź trzy rzeczy, które uważasz za dobre w sobie – Nie myśl, że przecież wiem, co dobre, po co o tym mówić… Dobre rzeczy warto dostrzec i oświetlić, dlatego trzeba je nazwać głośno.

Każdego dnia poszukaj czegoś dobrego wokół siebie – Dlaczego w sobie masz znaleźć aż trzy rzeczy, a wokół siebie tylko jedną? Bo łatwiej myśleć, że dobro jest na zewnątrz nas. Że musimy po nie sięgać. Zabiegać. Albo na nie zasłużyć. Ale, jeśli potrafisz, głośno nazwij trzy dobre rzeczy wokół siebie.

Bądź „uważny” w ciągu dnia – Wiele rzeczy robimy w biegu, wiele rzeczy przytrafia się nam w zamieszaniu. Spotykamy się z kimś, ale myślami jesteśmy gdzie indziej. Rozmawiamy, ale nie słuchamy rozmówcy, bo nasze myśli krążą wokół tego, co nadchodzi. Robimy coś, ale w myślach planujemy odległą przyszłość lub zamartwiamy się odległą przeszłością. Poświęć swoją uwagę temu, co jest „teraz”, „tutaj”. Bądź świadom swojego kroku; drogi, którą kroczysz; świata, który mijasz.

Znajdź swoje mocne strony i skup się na ich wykorzystaniu – O wiele łatwiej myśleć nam o tym, czego nam brakuje. Często zapominamy o rzeczach, które kiedyś odłożyliśmy, bo „mogą się kiedyś przydać”. Leżą poukrywane, zapomniane, zakurzone. Z naszymi zaletami też tak jest. Wiele odłożyliśmy „do archiwum” zanim je wykorzystaliśmy. Zrób remanent, bilans aktywów i pomyśl: „do czego to się może przydać?”. Nie „po co, jak”, ale „kiedy” tego użyję. A najlepiej natychmiast je wykorzystaj.

Jeśli masz problem, poproś o pomoc – Nie przejmuj się, jeśli usłyszysz „nie”. To przykre, wiadomo. Ale kiedy idziesz drogo i tablicy kierunkowej czytasz „skręć w lewo”, od razu wpadasz w panikę, że się zgubiłeś? Nie. Odmowa to tylko odmowa. Niewłaściwy adres. Nic poza tym.

Pomagaj dzieciom budować emocjonalną odporność – A jeśli jesteś dziadkiem, pomóż wnukom odnaleźć w sobie pozytywne wartości, naucz je dostrzegać pozytywne wartości w świecie. Ich siła i radość może być twoim udziałem.

Użyj pozytywnych technik wychowawczych – Nie tylko do innych. Przede wszystkim do siebie. Kiedy pomagasz wnukom nie dawaj im prezentów, nagród za to, że cię odwiedziły lub coś dla ciebie zrobiły. Wzmacniaj ich zalety. A każdy, najdrobniejszy własny sukces w ciągu dnia, nagradzaj.

Podaruj komuś swój czas, energię i umiejętności

Nie ma obowiązku bycia szczęśliwym, ale warto. Dla urody, dla zdrowia, dla wygody.

Ayn Rand napisała: „Naucz się doceniać swą wartość, to znaczy walcz o swoje szczęście…”.


wtorek, 18 marca 2014

Z perspektywy lat...







Gdy ktoś przeżył 120 lat i 164 dni, i nie umarł w smutku, ma zapewne do powiedzenia coś, co warto zapamiętać.


Oto kilka złotych myśli Jeanne Louise Calmet:


Zawsze się uśmiechaj. Tylko tak tłumaczę moje długie życie.
Interesuję się wszystkim, ale pasjonuję niczym.
Nigdy nie używam tuszu; zbyt często śmieję się do łez.

Witaminy nie dają dziewczynom urody.
Jeśli wiele przytulasz, przytulasz źle!

Każde dziecko jest piękne.
Nieposiadanie dzieci to jedno zmartwienie mniej. Dzieci są zmartwieniem!


W życiu ludzie czasami robią kiepskie interesy.

Nie podobało mi się światowe życie.
Chciałbym polecieć na Księżyc.

Źle widzę, źle słyszę, źle się czuję, ale wszystko jest w porządku.

Każdy wiek ma swoje radości i kłopoty.
Mam nogi z żelaza, ale prawdę mówiąc, zaczynają trochę rdzewieć w stawach.

Wybaczcie, jeśli za bardzo przywiązałam się do życia, ale moi rodzice upletli mnie ze zbyt mocnej nici.
Teraz czekam już tylko na śmierć i dziennikarzy.

Śmierć mnie nie przeraża, ze spokojem mogę myśleć teraz o końcu mego długiego życia.

Myślę, że umrę ze śmiechu.

Niczego się nie boję.

Nasz dobry Pan chyba o mnie zapomniał.

Mit długowieczności...


Długowieczność jest wspaniała…

Jeanne Louise Calment była najdłużej żyjącą osobą (na świecie), której wiek był udokumentowany.
Przeżyła 122 lata i 164 dni. Była ulubienicą mediów.
Zachowała pogodę ducha i przytomność do ostatnich chwil, choć ostatnie lata musiała spędzić w domu opieki.
Można by powiedzieć: „miała cudowne życie”, jednak jej długowieczność spowodowała, że obserwowała śmierć swojej jedynej córki, męża, a nawet wnuka (który zmarł w wyniku ran odniesionych w wypadku samochodowym).
Długowieczność to radość mocno zaprawiona smutkami.

Praca uszlachetnia i utrzymuje nas w dobrej kondycji…

Jeanne Calment miała wiele szczęścia. Gdy dorosła, na przełomie wieków, La Belle Epoque, kobiety nie skupiały się na karierze. Mając 21 lat wyszła za mąż za swojego kuzyna, zamożnego właściciela sklepu. Nie musiała pracować, a jej piękny dom zapewnił jej utrzymanie do końca życia.
Gdyby nie obowiązki rodzinne, można by stwierdzić, że życie spędziła na przyjemnościach.
Po śmierci męża, dla rozrywki w wieku 84 lat zaczęła ćwiczyć szermierkę. Na rowerze jeździła do 110 roku życia i mieszkała sama. Gdy miała niespełna 115 lat, skutkiem nieszczęśliwego upadku i złamania kości udowej, musiała przesiąść się na wózek.
Przestała palić w 118 roku życia, bo nie mogła utrzymać papierosa i stwarzała zagrożenie pożarowe.
Do ostatnich niemal lat zachowała stosunkowo młody wygląd, nie miała zmarszczek – przypisywała to swojej doskonałej diecie: oliwa, Porto i czekolada w dużych ilościach.
Gdy stwierdzono u niej zaćmę i zaproponowano operację, odmówiła. Doszła do wniosku, że to naturalne mieć zaćmę w tym wieku.
Pomimo przeżytych tragedii, nie ulegała smutkom i nie wydawała się samotna. Wspomnienia budziły ją do życia. Była opanowana, uprzejma, a na każde pytanie odpowiadała krótkimi zdaniami. Mawiała: Wiecie, przez całe życie miałam tylko jedną zmarszczkę, właśnie na niej siedzę…” (gra słów po francusku czyni dowcip, ale przy odrobinie dobrej woli i po polsku można złapać sens…).

Długowieczność to ryzyko funduszy emerytalnych…

Niekoniecznie państwowych. Jeanne Calment, po śmierci wnuka nie miała spadkobierców. W wieku 90 lat sprzedała swój dom za dożywotnią rentę. Kupcem był błyskotliwy prawnik, który sądził, że nabywa piękny dom za dobrą cenę, czyli robi interes życia. Szacował, że wartość domu równa się 10-cio letniej emeryturze pani Clement.
Niestety, musiał ją wypłacać przez 30 lat i dwukrotnie przepłacił dom, i zbankrutował.
Jeanne Calment przeżyła nabywcę i jego współpracowników.
No cóż, nie każda okazja prowadzi do zysku, a funduszom emerytalnym nie zależy na naszej długowieczności.



Mówi się, że długowieczność kryje się w naszych genach.
Jeanne Louise Calment w istocie pochodziła z długowiecznej rodziny, choć dwoje rodzeństwa zmarło w dzieciństwie, a najstarszy brat w wieku 97 lat. Rodzice zmarli stosunkowo młodo - ojciec 93, matka 86.
A zatem, może to dieta uczyniła z niej rekordzistkę…



Lisa Lichtenfels jest artystką cieszącą się światową sławą i uznaniem. Zadziwiające są jej rzeźby, figurki z tkaniny. Materiał, w którym tworzy, oraz jej szczególna technika, pozwala zobaczyć, a właściwie spotkać bohaterów rzeźb, aż chce się podjąć rozmowę...
Portret Jeanne Louise Calment jej autorstwa jest tego najlepszym przykładem.
Zaczęła szkicować, gdy Jeanne odkryły media jako ostatnią żyjącą osobę, która spotkała Vincenta Van Gogh. Ale zrealizowała swój plan dopiero po 12 latach. 
Zdjęcie pochodzi ze strony www.cfmgallery.com/Lisa-Lichtenfels

Lekcje życia, czy na życie?

Kiedy spotykała się z czytelnikami swojej pierwszej książki, słyszała: „Nie wyglądasz na 90 lat…”, „Pięknie wyglądasz jak na swoje lata…”.
Była ofiarą Internetu.
Komuś spodobał się jej tekst, rozesłał go znajomym, a ci przekazali go dalej… jako tekst 90-letniej staruszki.
Była sławna, choć może sławą, na której jej nie zależało.

Miała 41 lat jak zdiagnozowano u niej raka piersi.
Była dwa lata po ślubie, a jej córka miała zaledwie 19 lat.
Jej pierwszą myślą było, że otrzymała wyrok śmierci. Szczególnie, gdy wychodząc z gabinetu lekarza usłyszała słowa recepcjonistki: „Modlę się za panią…”.
Zapytała siebie: „Jak długo jeszcze?”. Jak długo będę żyła? Czy spełnią się moje marzenia? Czy będę mieć wystarczająco dużo sił?

Okazało się, że wystarczająco, by napisać książki, otrzymać nominacje do nagrody Pulitzera, zdobyć inne ważne nagrody, zobaczyć pasierbów na studiach, zorganizować wesele dla córki, bawić się z trojgiem wnucząt…
16 lat.
16 lat aktywnego życia z diagnozą „rak”.

Jak to się udało? Dzięki kilku prostym lekcjom – radom, których udzieliła sama sobie i się do nich stosowała.



Oto one:
  • Życie nie jest sprawiedliwe, ale wciąż może być dobre.
  • Jeśli masz wątpliwości, zrób mały krok naprzód.
  • Życie jest zbyt krótkie, by tracić czas na nienawiść do kogokolwiek.
  • Nie bierz siebie zbyt poważnie. Innych także nie.
  • Spłacaj debet na karcie kredytowej - co miesiąc.
  • Nie musisz wygrać w każdej dyskusji. Zgadzam się, że się nie zgadzam.
  • Płacz z kimś. To bardziej uzdrawia niż płacz w samotności.
  • Oszczędzaj na emeryturę, zaczynając od pierwszej wypłaty.
  • Jeśli chodzi o czekoladę, opór jest daremny.
  • Pogódź się z przeszłością, inaczej zepsuje ci teraźniejszość.
  • Nie ma nic złego w tym, że dzieci widzą twoje łzy.
  • Nie porównuj swojego życia z życiem innych ludzi. Nie masz pojęcia, jaką drogę mają za sobą.
  • Jeśli twój związek ma pozostać tajemnicą, nie jest to związek dla ciebie.
  • Życie jest zbyt krótkie, by oddać je smutkom. Bądź zajęty życiem, a nie umieraniem.
  • Poradzisz sobie ze wszystkim, jeśli tylko będziesz żył „tu i teraz”.
  • Pisarz pisze. Jeśli chcesz być pisarzem, pisz.
  • Nigdy nie jest za późno, by mieć szczęśliwe dzieciństwo. Ale to drugie zależy wyłącznie od ciebie i nikogo innego.
  • Kiedy zabiegasz o coś, co kochasz, nie daj się zbyć byle jaką odmową.
  • Pal świece, używaj jedwabnych prześcieradeł; noś elegancką bieliznę. Nie oszczędzaj niczego na specjalną okazję. Specjalna okazja jest właśnie dzisiaj.
  • Przygotuj się do działania, a następnie płyń z prądem.
  • Nie bój się być sobą. Nie czekaj na starość, by nosić fiolety.
  • Gdy chodzi o seks, najważniejszym organem jest mózg.
  • Nikt nie jest odpowiedzialny za twoje szczęście, poza tobą.
  • Kiedy dotyka cię „życiowa katastrofa”, odpowiedz sobie na pytanie: „czy za pięć lat będzie to miało jakiekolwiek znaczenie?”.
  • Wybaczaj wszystkim wszystko.
  • To nie twój kłopot, co inni ludzie myślą o tobie.
  • Czas leczy prawie wszystko. Daj czasowi czas.
  • Jakakolwiek jest sytuacja – zła czy dobra – zmieni się.
  • Twoja praca nie zajmie się tobą, gdy będziesz chory. Przyjaciele tak. Podtrzymuj płomień przyjaźni.
  • Uwierz w cuda.
  • Cokolwiek cię nie zabije, naprawdę uczyni cię silniejszym.
  • Starzenie się może nie jest wygodne, ale bije alternatywę - umrzeć młodo.
  • Twoje dzieci mają tylko jedno dzieciństwo. Uczyń je niezapomnianym.
  • Wyjdź na spacer każdego dnia. Cuda kryją się wszędzie.
  • Jeśli wszystkie nasze problemy podzielimy na części i zobaczymy każdą część osobno, będziemy mogli je udźwignąć.
  • Nie analizuj swego życia. Działaj i żyj – teraz.
  • Pozbądź się wszystkiego, co nie jest użyteczne, piękne i radosne.
  • Wszystko, co na koniec naprawdę się liczy, to miłość.
  • Zazdrość jest stratą czasu. Masz już wszystko, czego potrzebujesz.
  • Najlepsze jest jeszcze przed nami.
  • Bez względu na to jak się czujesz, wstań, ubierz się i działaj.
  • Weź głęboki oddech. To uspokaja umysł.
  • Jeśli nie prosisz, nie dostajesz.
  • Ustępuj.
  • Życie nie jest pięknie opakowane, ale to nadal dar.

Kiedy skończyła 50 lat, dopisała jeszcze pięć:
  • Nie ma nic złego w gniewie na Boga. On sobie z tym poradzi.
  • Wszystko może się zmienić w mgnieniu oka. Ale nie martw się, Bóg nigdy nie mruga.
  • Zawsze wybieraj życie.
  • Bóg cię kocha, bo jest Bogiem, a nie przez to, co robisz, albo czego nie robisz.
  • Czytaj Psalmy. Są w nich wszystkie ludzkie emocje.

Regina Brett dostała lekcję od życia, stworzyła lekcje na życie... I chyba odniosła sukces.

 

W rozmowach z seniorami zauważyłem, że wielu skarży się na przygnębienie, smutek, depresję...

Skarży się na codzienność, nie starość.

Pomyślałem, że lekcje Reginy Brett dobre są nie tylko dla pacjentów z nowotworem, bo starość to przecież nie nowotwór....

 



 Zajrzyj na stronę Reginy Brett.

czwartek, 13 marca 2014

Z nadchodzącą wiosną ... przypomnienie


Sięgamy po warzywa coraz częściej nie tylko po to, by dodać smaku lub barwy posiłkom, ale także, by wykorzystać zawarte w nich substancje odżywcze.

Warto pamiętać, że niektóre lepiej działają w parze - oto przykłady:




pomidory i avocado – likopen z pomidorów jest lepiej przyswajany, gdy towarzyszy mu zdrowy tłuszcz avocado







ciecierzyca i buraki – witamina B6, której bardzo dużo jest w ciecierzycy, ułatwia organizmowi absorbować magnez z zasobnych w ten pierwiastek buraków






cytryna i zielona herbata – witamina C z cytryny pozwala nam zabsorbować antyoksydanty z zielonej herbaty, wzmacniając jej ożywcze działanie i podkreślając smak






brokuł i pomidory – substancje spowalniające procesy nowotworowe, zawarte w pomidorach i brokułach, zadziałają efektywniej razem, niż gdy przyswoimy każde oddzielnie






cytryna i jarmuż – witamina C z cytryny pozwoli lepiej przyswoić żelazo z każdego bogatego w żelazo warzywa, szczególnie z jarmużu

Z nadchodzącą wiosną ... przypomnienie


Nadchodzi wiosna. Pojawia się sezonowe osłabienie, przygnębienie, splin.
Ale też powoli nadchodzi fala energii i ochoty do życia.
Aby ją zatrzymać i wzmocnić warto swoją codzienną dietę wzbogacić i ubarwić smakowo warzywami i owocami.

Oto kilka informacji, które zmotywują nas do tego.

czereśnie pozwalają uspokoić nasz system nerwowy










winogrona wzmacniają naczynia krwionośne










brzoskwinie bogate są w potas, fluorek, żelazo










jabłka wzmacniają barierę immunologiczną










arbuz pomaga regulować rytm serca i ciśnienie krwi










pomarańcze pomagają zachować zdrową skórę i dobry wzrok










truskawki przeciwdziałają procesom nowotworowym i starzeniu się komórek, a ponadto zmniejszają poziom cukru we krwi (oczywiście, jeśli ich nie dosładzamy…)








banany są idealne dla uprawiających sport, bo dostarczają energii










ananasy pomagają zwalczać artretyzm, a surowe wzmagają apetyt










jagody ochraniają serce










kiwi wzmocni kości










mango chroni przed kilkoma rodzajami raka

czwartek, 6 marca 2014

Zdrowe odżywianie się w czasie starzenia

Jedną z dolegliwości (można tak chyba powiedzieć) procesu starzenia się są wahania łaknienia.


Wraz z wiekiem spada tempo metabolizmu w naszym organizmie, co w połączeniu ze spadkiem poziomem aktywności fizycznej powoduje, że zmianie ulega zapotrzebowanie organizmu na niemal wszystkie składniki energetyczne. Układ pokarmowy zwalnia, wytwarza mniej soków trawiennych, z posiłków przyswajamy coraz mniej składników odżywczych. Pojawiają się także zaburzenia w funkcjonowaniu ośrodków głodu i pragnienia. Z wiekiem pogarsza się odczuwanie smaku oraz zapachu – ogólnie, tracimy odczucie smakowitości potraw - co obniża zainteresowanie jedzeniem oraz odbiera przyjemność z jego spożywania.
Skutkiem tego, jedni się przejadają, inni nie dojadają lub tracą apetyt. Jedni skarżą się, że nie mogą się nasycić, inni, że nic im nie smakuje.
Dodatkowo, do naturalnych procesów dołączają się różnego rodzaju problemy zdrowotne. Ubytki w uzębieniu, kłopoty z protezą, stwarzają problemy z pogryzieniem pokarmu, a przez to pojawiają się tendencje zaparć, wzdęć, zjawisko odbijania się, zgagi.
Osoby samotne często albo tracą zainteresowanie do przygotowania efektywnych i efektownych posiłków, albo (szczególnie w krótkim czasie po utracie partnera życiowego) jedzą za dwoje, bo nie zmieniają listy zakupów, a nie chcą by coś się zmarnowało. Ponadto, chcąc sobie ułatwić zadanie lub oszczędzić na wydatkach, spożywają pokarmy niższej jakości i niższej wartości odżywczej.
Wraz z wiekiem częściej chorujemy, zażywamy leki, których efektem ubocznym są wahania łaknienia i zaburzenia trawienia. A nie potrafimy zmienić nawyków żywieniowych. Pory posiłków dostosowane są do dawnego rytmu dnia, jak za czasów aktywności zawodowej, także objętość dań odpowiada danym zwyczajom. Przez co zamiast przyjemności z jedzenia, odczuwamy zmęczenie.
Niewątpliwym obciążeniem jest także wszechogarniająca nas reklama „zdrowego stylu życia”. Zewsząd atakują nas informację o tym, jak jeść, co jeść, aby zatrzymać proces starzenia się. Jak oczyszczać organizm, albo jak suplementować dietę. Informacje często wzajemnie sprzeczne lub pisane przez specjalistów od reklamy.
A jeśli mamy 70, 80 lub więcej lat, potrzebujemy pomocy w codziennym życiu (choć nie ulegliśmy demencji), to wokół nas pojawia się rzesza dobrych duchów, które wiedzą lepiej, co dla nas dobre, co powinniśmy jeść, aby żyć jak najdłużej. Z którymi często trzeba toczyć bój o każdy smakołyk.

Zapewnienie zrównoważonej i odżywczej diety nie jest dziś trudne. Nawet nie musi być kosztowne. Najcięższym wyzwaniem jest przekonanie siebie do zdrowego odżywiania, zmiana sposobu przygotowania posiłku i dostosowanie ich do rytmu i sposobu życia odpowiedniego dla wieku.
Największym problemem są oczywiście słodycze. Telewizja, radio, prasa, wszyscy każą się odchudzać, czyli nie jeść słodkiego.
Lekarze przestrzegają przed cukrzycą i nadciśnieniem.
A choć z wiekiem spada nasza wrażliwość na smak, słodycz jest tym, co daje nam najwięcej przyjemności.

Słodycze bywają przyczyną bitew staczanych przez osobę w podeszłym wieku z jej opiekunem. Zrozumiałe, że opiekun, który próbuje zapewnić podopiecznemu zdrowe odżywianie, może czuć się sfrustrowany, gdy ten ostatni woli jeść jedynie słodkie i pozbawione składników odżywczych pokarmy.
Ale, jeśli nie mamy do czynienia z chorym na cukrzycę i wyraźnym zaleceniem lekarza, musimy pamiętać, że jedzenie to nie tylko odżywianie, to także przyjemność.
To przyjemność czerpana z jedzenia pozwala właściwie zadbać o nasze zdrowie.
A jeśli dożyję do 80, mam nadzieję, że mój apetyt - lub jego brak - będą respektowane i że będę mógł jeść to, co mi się podoba, nawet jeśli ktoś sądzi, że to dla mnie niezdrowe.

A oto kilka podpowiedzi eksperta z agingcare.com, jak połączyć umiłowanie słodyczy i zdrową dietę. Podpowiedzi dotyczą rzecz jasna szczególnej relacji rodzinnego opiekuna i starszej osoby, ale po raz kolejny mam głębokie przekonanie, że tak powinniśmy postępować z samymi sobą.

Przekonywanie kogoś starszego (o ugruntowanych nawykach żywieniowych, „tak gotowała moja mama”, „tak lubię”) do zdrowego odżywiania może być i jest trudne, dlatego najlepiej zacząć od „wstrzykiwania” małych porcji zdrowych i dietetycznych produktów do codziennego menu.

Po pierwsze, warto zrobić listę ulubionych produktów i potraw, które najchętniej jadł twój podopieczny w swoim życiu. Lista ta daje wgląd w to, co służy mu najlepiej, sprawia przyjemność, wzbudza pozytywne wspomnienia, choć może trzeba będzie zmienić proporcję, inaczej doprawić, lub podać w innej konsystencji, na przykład koktajlu, pure, przecieru czy kremu.
Nasz mózg lubi dostać całą gamę smaków i odczuwa sytość, gdy zostanie pod tym względem zaspokojony.

Nie odmawiaj podopiecznemu przysmaków. Nie staraj się wyeliminować słodyczy w czasie dokonywania zmian w diecie. Większość starszych osób potrzebuje kalorii, a słodkie smakołyki są zazwyczaj kaloryczne. Ponadto, nasi podopieczni nie mogą doznawać zbyt wielu strat z powodu starości czy chorób. Pozwalając im jeść to, co lubią i cieszyć się smakiem potraw, czynimy słusznie. (U chorych na cukrzycę należy stosować zamienniki cukru. Stevia, ekstrakt roślinny, jest 300 razy słodszy od cukru i obecnie stosunkowo popularny. Trzeba eksperymentować, aby znaleźć to, co najlepiej smakuje bliskiej tobie osobie.)

Ważna jest temperatura. Doświadczenie uczy, że ciepłe pokarmy często zjadane są z większym apetytem niż gorące. To bardzo indywidualna sprawa, są osoby, które lubią i mogą pić gorące napoje i jeść gorące posiłki. Szczególnie, gdy z powodu różnego rodzaju zaburzeń zdrowotnych jest im ciągle zimno. Ciepłe potrawy dla niektórych są bardziej atrakcyjne, bo pozwalają poczuć smak. Należy obserwować podopiecznego i stosować się do jego indywidualnych preferencji.
Warto też unikać pewnych potraw, gdy podopieczny odczuwa rzut ciepła. Nie należy podawać mu rzeczy, które rozgrzewają żołądek: mięsa, potraw tłustych, smażonych, słonych, czosnku, cebuli, cynamonu, imbiru, kminku, ostrej papryki czy pieprzu.

Często lepiej jest wypić koktajl niż zjeść „coś konkretnego”. Domowe koktajle mogą być pełne składników odżywczych, smaczne i dostarczać właściwej ilości kalorii. Mogą też doprawione odpowiednio do gustu starszej osoby. Koktajle mogą być różnorodne, zawierać dużo owoców i warzyw, zwykły lub waniliowy jogurt, lub mleko sojowe, rozpuszczalne witaminy i proteiny. Można w nich też rozpuszczać witaminy i suplementy dla seniorów. Pamiętać jednak należy, że suplementy mogą zakłócać działanie niektórych leków, ich stosowanie należy z lekarzem.
Gęstość koktajlu należy dostosować do gustu podopiecznego, dodając kostki lodu lub wodę. Można podać go na ciepło i na zimno.
Bardzo ciemnozielone warzywa (np. jarmuż) mogą mieć gorzki smak, należy dodawać je na początku. Drobne owoce można dodawać w celu aromatyzowania. Truskawki, jagody i inne słodkie owoce zwykle są mile widziane przez seniorów. Zamrożone można stosować poza sezonem. Dodać banana, aby dostarczyć niezbędnego potasu i dobrze zmieszać. Można eksperymentować ze smakiem, dodając stewii, jeśli smak jest zbyt gorzki, lub czekolady, choć to ogranicza stosowanie innych produktów. Jogurt można zastąpić produktami z soi.

Posiłek nie powinien być wyzwaniem. To czas na radowanie się życiem.
Podając danie w małych kawałkach, szczególnie mięso, ziemniaki, warzywa, czynisz je bardziej atrakcyjnym dla podopiecznego. Należy pamiętać, że proponując potrawy, które sprawiają seniorowi trudność, zmniejszamy jeszcze bardziej jego apetyt.
Należy uważać, aby nie zmieniać posiłku w bitwę, kto ma silniejszą wolę lub twardszy charakter. Podopieczny może w końcu przestać jeść. Pamiętajmy, stary człowiek nie jest pozbawiony woli, ani samoświadomości. Jego opór jest jego działaniem.

Gdy chodzi o odżywianie starszej osoby, dobrze jest być sprytnym. Sprawdza się stare powiedzenie, że pod słodyczą można ukryć gorycz, czyli wartościowe elementy żywności. To zupełnie, jak z dziećmi, które nie lubią marchewki czy brukselki, i są bardzo wybredne. To być może jedyny przypadek, gdy patrzenie na starszych jak na dzieci jest właściwe. Ukrywanie dobrych składników pośród tych smacznych nie jest poniżające, jest praktyczne.

Należy podawać małe porcje. Nawet, jeśli to tylko koktajl, wlej go do małej szklanki, ale często proponuj.

Kleik kontra z koktajl? Jeśli lekarz zaleca podawanie pokarmu w postaci puree (kleiku) z powodu problemów w połykaniu, konieczna jest współpraca. Jeśli twój podopieczny będzie jeść pokarmy puree, to świetnie. Jednak na ogół nie wzbudza to entuzjazmu. Na ogół spotyka się to z komentarzem: „to dla dzieci”, po czym następuje odmowa konsumpcji, nawet wypluwanie. Wydaje się, że koktajl jest dużo łatwiejszy do zaakceptowania niż kleik.

Gdy mówimy o zdrowej diecie w późnym wieku, musimy pamiętać, że naszym zadaniem nie jest odżywianie ciała, ale mózgu.
To na dostarczeniu energii mózgowi powinniśmy się skupiać. Ciało wystarczy wspomagać w jego funkcjonowaniu.

Gdy myślimy o swoim starzeniu się i diecie, warto zastosować się do tych wskazań:

  • jeść proste potrawy;
  • gdy czujemy w organizmie „gorąco” warto sięgać po świeże owoce i warzywa i unikać ich, gdy jest nam ciągle zimno;
  • osoby, mające problemy z wagą, powinny jeść więcej zup i wywarów;
  • nie jeść do syta;
  • dokładnie gryźć i przeżuwać, a jeśli czynności te utrudnia proteza – jeść potrawy w postaci kremu;
  • nie jeść, kiedy jest się zmęczonym, zmartwionym, przy telewizji, czytaniu – mózg czymś zajęty nie odczuwa sytości;
  • po  posiłku – relaks, ale nie sen;
  • nie pić ani zimnego, ani gorącego – najlepiej pić płyny w temperaturze ciała;
  • jeśli to możliwe, nie pić w trakcie posiłku, lepiej pić ciepły napój albo chwilę przed posiłkiem, albo chwilę po.

A czy jeść słodycze?
Jeśli mam apetyt na „coś słodkiego”, należy go zaspokoić. Nie tylko dlatego, że mózg może się zbuntować. Ale przede wszystkim dlatego, że w pewnym wieku życie ma być przede wszystkim przyjemnością.
Długie, ale gorzkie życie nikogo nie satysfakcjonuje i do niczego dobrego nie prowadzi.

wtorek, 4 marca 2014

Myśli nieuczesane...


Życie nie powinno być bezpieczną podróżą do grobu w atrakcyjnym i dobrze zachowanym ciele.
Raczej podróżą szaloną z butelką wina w jednej ręce i tabliczką czekolady w drugiej, w ciele całkowicie zużytym i okrzykiem na ustach: uuuuhhaaaa, ale jazda!

Najlepszą rzeczą w tym, że jesteśmy po 50-ce jest to, że wszystkie głupstwa zdążyliśmy zrobić zanim wynaleziono Internet.

Na starość nie stajemy się sprytniejsi, tylko nie mamy wystarczającej energii, by robić głupstwa...

poniedziałek, 3 marca 2014

Czy zmiana ubioru może przełamać barierę wieku?


Choć żyjemy w świecie totalnej wolności, szczególnie w sferze ubioru, nadal gdzieś w głębi nas tkwi, że osobom w podeszłym wieku nie wypada nosić pewnych rzeczy.
O dziwo, odnosi się to głównie do stylu, a nie rozmiaru. Bo, gdy już się przełamiemy i pobiegniemy na oślep za radami stylistów, to zakładamy na siebie ubrania za ciasne, zbyt barwne, za strojne i od razu szokujemy, bo „wnętrze” nie pasuje do stroju.

Poglądy na to, co i jak, a szczególnie kiedy należy na sobie nosić, są podstawową barierą porozumienia między pokoleniem dziadków i wnuków.


Tymczasem, okazuje się, że gdyby dziadkowie ubrali się w stroje wnuków – dopasowane do ich figury – być może rozwiązaliby przynajmniej część swoich problemów z poczuciem osamotnienia, czy społecznej alienacji.

Przypomnę pewien eksperyment. Oto grupę mężczyzn w bardzo zaawansowanym wieku, w zasadzie niedołężnych i niesamodzielnych, na tydzień odizolowano od świata.
Panowie zamieszkali w domu urządzonym w stylu z czasów ich młodości. Przygotowano dla nich specjalne rozrywki – program telewizyjny – produkty żywnościowe, tak by wydawało im się, że przenieśli się w czasie i cofnęli o 20 lat.
Przez tydzień mieli sobie radzić sami z codziennością.
Wydawało się to bardzo okrutne, przyglądając tym stetryczałym dziadkom…
Ale, owa wycieczka w czasie spowodowała, że już po 72 godzinach wszyscy uczestnicy eksperymentu dostosowali się do samodzielności. Minęły problemy ze snem, wstawali, golili się, przygotowali posiłki, żywo ze sobą dyskutowali.
Co zaskakujące, po 7 dniach u każdego wyniki badań medycznych uległy gwałtownej poprawie.

Eksperyment dowiódł, że nasza psychika kryje jeszcze nieodkryte zasoby, dzięki którym możemy znacznie poprawić jakość swego życia w okresie starości.

Równie ciekawym eksperymentem jest „Wiosna-Zima” - projekt młodego fotografa z Singapuru, Qozop.
Zaprosił on młodych ludzi i ich rodziców lub dziadków do sesji zdjęciowej, w której mieli zamieniać się ubraniami, charakterystycznymi dla ich osobistego stylu. Oczywiście, różnica stylów wydawała się przeszkodą nie do przebycia, dlatego ubrania dopasowano do modeli.
Niewielu Europejczyków zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo młodzi Azjaci oddalili się od tradycji i kultury starszych pokoleń. Szacunek dla starszych, przypisywany wschodniej kulturze, jest już tylko mitem. Dlatego właśnie w Azji poczucie osamotnienia i społeczna alienacja osób starszych staje się szczególnie istotnym problemem.
Qozop, na swych zdjęciach, pokazuje, że jeśli szacunek jest relacją wzajemną, a do tego mamy do siebie dystans, bariery międzypokoleniowe łatwo zburzyć.
Wielu z uczestników jego sesji tak dobrze się bawiło, a także tak dobrze poczuło się w „skórze” przeciwnego pokolenia, że już do końca dnia pozostawali w nowym stroju.

Qozop na swej stronie informuje, że eksperyment trwa i ciągle poszukuje chętnych.
A może warto przeprowadzić taki eksperyment w zaciszu swojego domu?


Wszystkie zdjęcia pochodzą z www.facebook.com/qozophoto


Rozterki...


bercam_sxc.hu

Żyję - chyba mogę tak powiedzieć,
Bo pośród zmarłych nie ma mnie.
Lecz z wolna siebie zapominam,
Bo wszystko w głowie mej miesza się.

Z artretyzmem żyję za pan brat,
Straconych zębów nie żal mi,
Przez grube szkła oglądam świat,
Lecz, Boże, za rozumem tęskno mi.


Czasem przypomnieć sobie nie mogę,
Gdy u podnóża schodów stoję,
Czy w górę wspiąć się zamierzałem,
Czy z stamtąd właśnie schodzę.

A gdy spoglądam w lodówki wnętrze,
Mój biedny umysł wciąż się gubi,
Czy chowam coś na potem sobie,
Czy sięgam po to, co on lubi?

I jest czas, gdy w ciemnościach,
Głowa ma leży na poduszkach.
I nie wie, czy zasypiam bom zmęczony,
Czy też po prostu czas wstać z łóżka.