poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Słowa mają moc ...


A gdy stary człowiek napotyka ciszę, dostrzega pustkę, a ta go dotyka...

Wtedy odwraca się od siebie.

Na tę chwilę, poeta napisał...

 


Zdjęcie: Wikipedia

Słowa mają moc ...


Starzeć się nie jest łatwo.

Starzenie się nie roznieca radości, czy nadziei.

Choć się bronimy i uśmiechamy, choć chwytamy młodość i zapieramy się, by ją przy sobie zatrzymać, nachodzą nas chwile zwątpienia.

Zwątpienia w siebie - w to, co osiągnęliśmy.

Zwątpienie w świat - w to, co nas czeka.

Zwątpienie w wartości - czy naprawdę trzeba się starzeć?..


W takich chwilach warto przypomnieć sobie słowa poety:

Wczoraj odeszło i staje się historią. Dziś nowe ziarno wschodzi...







niedziela, 27 kwietnia 2014

Opiekujesz się rodzicem? Ile warta jest Twoja praca?

Jakie to szczęście, że żyjemy w biednym kraju, w którym system opieki zdrowotnej i społecznej niedomaga. I nie dysponuje wystarczającymi funduszami, by się doskonalić.

Kiedy dwoje lub jedno z rodziców potrzebuje pomocy w codziennym funkcjonowaniu - niekoniecznie w chorobie - nie ma wątpliwości, rozwiązania narzucają się same.
Nie ma zbyt wielu domów dziennej lub stałej opieki, a te które są wysoko cenią swoje usługi. Koszty związane z zatrudnieniem opiekuna w domu (na stałe lub na godziny) także nie są najniższe. Można rzecz jasna zatrudnić pomoc „na czarno”, ale trzeba się przygotować na częste zmiany.

Dofinansowanie, jeśli już się uda je uzyskać, będzie bardzo symboliczne. Emerytura rodzica też nie zawsze wystarczy. A przecież nie zawsze pomoc wiąże się z ciężką i przewlekłą chorobą, demencją, często to po prostu głębokie niedomaganie.
Jeśli nasze zarobki nie lokują się znacznie powyżej średniej, oczywiste jest, że trzeba zamieszkać z rodzicem, a bywa - zrezygnować z pracy. A że opieki podejmują się kobiety – im przychodzi to łatwiej, stereotyp społeczny wpisuje to w ich obowiązki - straty w dochodach są mniejsze, bo i wynagrodzenia niższe. A system utknął w wierze, że owe kobiety-opiekunki sobie poradzą…
Tu dygresja – statystyki amerykańskie wskazują, że pod koniec XX wieku 9% kobiet opiekowało się rodzicami i zaledwie 3% mężczyzn. Mężczyźni o wiele chętniej pomagają finansowo, wynajmując profesjonalnych asystentów. Ale statystyki uległy zadziwiającej zmianie. W 2008 r. 28% kobiet opiekowało się rodzicami, ale mężczyzn było już 17% - to nie tylko szokujący wzrost, ale i zadziwiająca przemiana społeczeństwa.

W Wielkiej Brytanii, czy w Niemczech szacuje się, że liczba osób w podeszłym wieku wymagających stałej opieki w 2030 r. kształtować się będzie na poziomie 1,5 do 2 milionów. Dlatego już teraz podjęto pracę nad stworzeniem bardziej efektywnego systemu, który wspomagałby, ale i angażował opiekunów rodzinnych. Systemu, który wydaje się tańszym rozwiązaniem niż wolny rynek usług. Tańszym dla państwa i bardziej efektywnym dla seniora.
Podejmując się opieki nad starzejącymi się i niedołężnymi seniorami, opiekunowie rodzinni ponoszą straty, rekompensując im te straty, państwo owszem wydaje, ale i oszczędza znaczne kwoty.

To bogate kraje, stać je na myślenie.

Szacuje się, że w Stanach Zjednoczonych niemal 10 milionów dorosłych dzieci (powyżej 50 roku życia) opiekuje się swoimi starzejącymi się rodzicami, nie zawsze osobami z demencją. Ta liczba wydała się na tyle istotna, że postanowiono obliczyć wartość ich pracy. Według szacunków Uniwersytetu Indiana wartość tej nieodpłatnej opieki to 375 miliardów dolarów rocznie.

Opiekunowie podejmują się heroicznego wyzwania z miłości i poczucia obowiązku, ale dla wielu z nich, koszt z tym związany jest równie wielkim poświęceniem. Wielu opiekunów uważa po prostu, że troska o starzejących się rodziców jest łatwiejsza do zaakceptowania przez seniora niż profesjonalna opieka pielęgniarska, a zatem ich osobisty koszt się nie liczy. To odpłata za dzieciństwo.
Logika podpowiada, że skoro domy opieki w USA są dość drogie, rodzinna opieka musi być tańsza. Ale często to tylko błąd w kalkulacji. Opieka rodzinna ma wiele ukrytych kosztów, które powinny być uwzględniane przed podjęciem decyzji o porzuceniu pracy i byciu opiekunem seniora w pełnym wymiarze czasu.
Są to koszty indywidualne, ale i społeczne.
Te ukryte koszty opieki rodzinnej to:
•    Utracone zarobki
Opiekun rodzinny często musi ograniczyć czas pracy, albo opuścić swoje miejsca pracy. Niekiedy wcześniej przejść na emeryturę. Według sondażu, przeprowadzonego przez Instytut Gallupa, większość opiekunów rodzinnych twierdzi, że opieka negatywnie wpływa na ich karierę. Badania pokazują, że przeciętnie opiekun traci z dochodów 324.044 dolarów (przy czym mężczyźni tracą mniej – 286.716 dolarów).
•    Spadek zatrudnienia
Opiekunom, którzy rezygnują z pracy na kilka miesięcy lub często na lata, trudno jest wrócić na rynek pracy, gdy czas opieki się kończy. Ten problem staje się coraz bardziej widoczny z uwagi na wzrost konkurencyjności rynku pracy.
Po zakończeniu opieki spora liczba opiekunów pozostaje bezrobotna, a nawet musi korzystać z pomocy społecznej.
Z drugiej strony, opiekunami zostają dorosłe dzieci, czyli osoby w wieku od 50 do 65 lat. Dojrzali, ukształtowani i kompetentni pracownicy, w okresie pełnej wydajności. Kiedy rezygnują z pracy na rzecz opieki, rynek pracy traci fachowców, specjalistów. Oszacowano, że gospodarka amerykańska traci z tego powodu rocznie 34 miliardy dolarów.
•    Koszt zdrowotny opieki
Opieka jest pracą fizycznie i psychicznie obciążającą. Naukowcy wykazali w badaniach, że opiekunowie rodzinni - po krótkim czasie swojej nowej pracy - uzyskują gorsze wyniki w testach fizycznego i emocjonalnego funkcjonowania w stosunku do osób, które nie wykonywały podobnych działań. Badania wykazały ponadto, że ponad 10% opiekunów, podupada na zdrowiu głównie z powodu stresu. To przekłada się na wzrost osobistych kosztów opieki zdrowotnej opiekunów, szczególnie tych, którzy stracili swoje własne ubezpieczenie zdrowotne, ponieważ zrezygnowali z pracy.
•    Utracone oszczędności seniorów
Opieki rodzinnej podejmujemy się z oszczędności lub dlatego, że wydaje się, iż na opiekę profesjonalną nas nie stać. Tymczasem badania instytucji finansowych wykazują, że 47 procent opiekunów w pełni spożytkuje oszczędności własne, jak i rodziców. A ponieważ opuścili rynek pracy – na który nie wrócą, bo zmieniają się jego wymagania – nie są w stanie odbudować tych oszczędności i zbudować własnego planu emerytalnego. Tracą zatem poczucie bezpieczeństwa i stają się klientami opieki socjalnej.

Koszt doraźnej opieki jest oczywisty i do skalkulowania, ale koszty długoterminowe dopiero zaczynamy rozumieć i dostrzegać.
W specjalnie opracowanym z tego powodu raporcie, amerykańska agencja rządowa doradza:
- wdrożenie polityki przyjaznej rodzinie w miejscu pracy, takie jak elastyczny czas pracy;
- zachować i rozszerzyć pakiet ochrony zdrowotnej dla rodziny;
- rozbudować fundusz narodowego programu na rzecz opiekuna rodzinnego;
- stworzyć ulgi podatkowe dla korzystającego z opieki i opiekuna.
- opłacić z publicznych funduszy ubezpieczenie zdrowotne i społeczne dla opiekunów rodzinnych.

Nie ma prostych rozwiązań problemu ukrytych kosztów opieki rodzinnej i strat, jakie ponosimy wszyscy, ale należy o nim rozmawiać, bo praca rodzinnych opiekunów jest wartościowa i godna podziwu, warto ułatwić im życie.
Jest wartościowa, ale przede wszystkim ma wymierną wartość.
Opieki nad starym rodzicem podejmujemy się z oszczędności, ale w bardzo wielu przypadkach to społeczeństwo, państwo oszczędza na wydatkach społecznych.

Amerykańska agencja rządowa i MetLife szacują, że straty opiekunów rodzinnych sięgają 3 bilionów dolarów rocznie. Jakie to szczęście, że jesteśmy biednym krajem i nikt nie zastanawia się, ile traci polskie społeczeństwo na tym, że nie mamy sprawnego systemu opieki socjalnej.
A przecież starzejemy się jako społeczeństwo, coraz dłużej żyjąc. Przy coraz bardziej niestabilnym systemie emerytalnym, coraz rynkowym systemie usług medycznych i pielęgniarskich.
Jacy będą nasi seniorzy w roku 2030? Kto się będzie nimi opiekował, jeśli taka opieka będzie konieczna? Co zrobimy, jeśli doświadczonych w opiece wyeksportujemy do Niemiec czy Wielkiej Brytanii?
Jakie to szczęście, że jesteśmy biednym krajem i nie musimy się martwić.

Na podstawie artykułów Jeff Andersson - www.aplaceformom.com/blog;  www.elderlawanswers.com oraz raportu MetLife.

Całkiem serio ...


Zdjęcie z sieci, autor nieznany

"Dojrzałość" to taki stan, który sobie przypisujemy.

Uznajemy, że jesteśmy dojrzali, gdy tylko przestajemy dorastać...

Gdy za sobą mamy dzieciństwo, młodość. A z pewnością, gdy stajemy się rodzicami.

Gdyby zarzucić brak dojrzałości komuś, kto ma lat 40, 50, obraziłby się.

Człowiek stary jest dojrzały z definicji...

A jednak, wydaje się, że nie do wszystkiego dojrzewamy w tym samym czasie.

Do pewnych rzeczach nie dojrzewamy wcale. Nie zdążyliśmy dojrzeć, bo nie daliśmy sobie okazji.

Uznaliśmy się za dojrzałych i zajęliśmy się ważnymi sprawami, naprawianiem świata, zdobywaniem świata... Budowaniem i tworzeniem dla przyszłości.

Ale pewnego dnia okazuje się, że do codzienności chorego i bezradnego, potrzebującego pomocy... nie dojrzeliśmy.

piątek, 25 kwietnia 2014

Bądź szczęśliwy... Wbrew pozorom, to działa.


Wpadła wam kiedyś w ucho melodia?

Lub fragment tekstu piosenki? Pojedyncze słowa? Jeden dźwięk?

Jeśli tak, to wiecie, jak trudno się tego pozbyć.

Nucimy, mruczymy, a nawet podrygujemy, bo impuls jest silniejszy niż jakikolwiek rozsądek.

Cały świat zdaje się podążać w rytm melodii…


Podobnie jest z pozytywnymi, czy negatywnymi myślami. Kiedy się pojawiają, przejmują kontrolę, obejmują dowodzenie i cały świat wokół oglądamy przez ich pryzmat.


Dlaczego tak się dzieje? Nie do końca wiadomo.
Wiadomo, że do naszej świadomości trafia zaledwie 20% informacji, które do mózgu przekazują zmysły. A to, co sobie uświadamiamy zależne jest od klucza, kodu, którego użyjemy.
Kod może być „szczęściem” i energetyzować nas, może być „pechem” i prowadzić do wypalenia.

I dlatego, aby się szybko odstresować, albo znieczulić (zaszczepić) na stres, należy wypowiedzieć, zaśpiewać, pomyśleć mantrę lub afirmację.

Zbyt proste?
Zbyt łatwe?
Ale prawdziwe. I działa.
Mówiąc mantrę lub afirmację, dajemy mózgowi pozytywny sygnał, przywracamy równowagę i narzucamy regułę postrzegania informacji. Nawet, gdy wydaje się, że los walnął nas w brzuch.
Afirmacja jest jak snop światła, reflektor, którym oświetlamy otaczającą nas rzeczywistość.

Każda myśl, każda emocja to tylko chemiczna reakcja w naszym organizmie. W jednej chwili zmienia się nasz układ neurochemiczny układ, którym jest nasze psychiczne, fizyczne i duchowe zdrowie. Kiedy stres wznieca pożar w umyśle, można go zgasić jedną pozytywną myślą.
Mówiąc mantrę lub afirmację zaraz po przebudzeniu, zyskujesz dobry początek dnia i pomysł na ten dzień. Pozytywne nastawienie będzie wpływało na podejmowane decyzje.

Jednak nie ma mantry lub afirmacji uniwersalnej. Nie ma uniwersalnego zaklęcia szczęścia czy spokoju. To, co uspokaja jedną osobę, może nie działać na inną.
Należy poszukać własnej mantry – frazę z ulubionej piosenki, wiersza, albo powieści; a może prawdziwie własne słowa, które kojarzą ci się z równowagą wewnętrzną i szczęściem.
Czasami słowa mogą wydawać się bez sensu, głupie, albo błahe. Nie ważne. Ważne, że „wpadają w ucho”. Mają rytm i niosą energię.
Bardzo dobrze byłoby „zobaczyć” te słowa w wyobraźni, stworzyć sobie obraz. Możliwie szczegółowy, kolorowy, wręcz jaskrawy obraz, który w tych słowach się zamyka. A może także przywołać dźwięk, melodię.
Niech to będzie prawdziwie „nasza” piosenka.

Nie bójmy się nad tym pracować, w każdej wolnej chwili. Kiedy mamy tzw. „pusty przebieg”.
Siedzimy w autobusie, pociągu, stoimy w kolejce, nie możemy zasnąć – poszukajmy w pamięci słów, które mogą nas rozbawić, wywołać uśmiech, uszczęśliwiają.

A kiedy zabrzmi alarmowy dzwonek, zapowiadając atak stresu, przywołana mantra rozwieje burzę nieszczęścia.

Z piosenkami wiąże się kilka najbardziej popularnych powiedzeń. Może któreś się przyda?

„Wszystko przemija”
Ważne jest, by żyć w chwili obecnej, tu i teraz. Uświadomić sobie, że wszystko, co nas spotyka, także stres, jest tymczasowe.
Na horyzoncie zaś jest czyste, pogodne niebo.

„Sprawię, by działało”
To powiedzenie Tima Gunna, specjalisty od motywacji.
Weź głęboki oddech i pamiętaj, że kontrolujesz wszystko i zawsze znajdziesz rozwiązanie (nawet jeśli nie dostrzegasz go od razu), a potem powiedz sobie „sprawię, by działało!”.

„Zachowaj spokój i działaj”
To zdanie zostało wymyślone w czasie wojny światowej, dla podtrzymania morale brytyjskich żołnierzy. Dziś można je spotkać wypisane w wielu szkołach skutecznego działania.

„Nie czas na łzy, bo przeminęło, uśmiechnij się, bo się stało”
To łagodniejsza wersja powiedzenia: „Wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć”.
Musimy pamiętać, że jesteśmy szczęśliwi przez wszystko, co nas spotyka, nawet jeśli trwa tylko chwilę. Należy chwytać i zatrzymywać szczęście w sobie.

„Jutro też jest dzień”
To powszechnie wiadomo, ale często o tym zapominamy. Warto sobie o tym przypominać i uświadomić, że to, co dzisiaj jest, jutro się zmieni.

„Wszystko będzie dobrze”
Nie ma pewności, czy to słowa czy melodia piosenki Boba Marleya rozwiewają nasze zmartwienia. I pozwalają zobaczyć, że bardzo frustrujące problemy, to tylko drobiazgi.

„Nie przejmuj się drobiazgami”
Tych kilka słów pomaga nam zobaczyć życie we właściwej perspektywie. Coś nie wyszło? „Złapiesz większe ryby do smażenia.”

„Hakuna Matata”
To mantra lat 90tych, a może wzruszający obrazek wywołuje uśmiech na twarzy? No i znaczy to – „już się nie martw …aż do końca twych dni”.

„Nie martw się, bądź szczęśliwy”
Prosty rytm, prosty sens z piosenki Bobby’ego McFerrina przypomina nam, że niepokój tylko pogłębia nasz stres. Jak mówi: „W każdym życiu mamy pewne problemy, kiedy się martwisz podwajasz je.”

„Akceptuję to, czego nie mogę zmienić”
Dając sobie pozwolenie, aby zaakceptować nieuniknione - i ruszyć dalej – dokonujesz właściwego wyboru. Wybierz krok naprzód.

Nie ma co tracić czasu, poszukajmy swojej mantry, bo działa.

 

Jest jak ptak szczęścia, którego spotykamy na swej drodze...

 

Błękitnik górski; źrodło: Wikipedia

 

Na podstawie tekstu Kate Bratskeir z www.huffingtonpost.com

Nie całkiem serio ...






Autorka nieznana, a może utajniona...
Spolszczenie moje, jak zawsze nie do końca dokładne.
Ale przesłanie prośby do niebios jak najbardziej istotne.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Całkem serio ... słowa mają moc


Żródło zdjęcia: Wikipedia
Kiedy byłem chłopcem, Morze Martwe było jeszcze tylko chore.
Wiesz, że jesteś już stary, kiedy schylając się zawiązać sznurówki, zastanawiasz się, co można jeszcze zrobić, skoro jesteś tu na dole. 
Starość... Na początek zapominasz nazwiska, potem twarze. Następnie zapominasz zapiąć rozporek, a wreszcie zapominasz go rozpiąć... 
Emerytura w wieku sześćdziesięciu pięciu lat jest śmieszna. Kiedy byłem sześćdziesięciopięciolatkiem, miałem jeszcze pryszcze. 
Jeśli mnie zapytacie, co jest kluczem do długowieczności, to powiem, że to unikanie zmartwień, stresu i napięcia. A jeśli mnie nie zapytacie, to i tak będę twierdził to samo. 
Jeśli nie chcesz dożyć setki, uda ci się to zapewne. Bardzo niewielu ludzi umiera powyżej tego wieku. 
Czy miło być tu teraz? W moim wieku miło być gdziekolwiek. 
Nie wierzę w umieranie. Postanowiłem. Pracuję nad nowym wyjściem. Poza tym, nie mogę teraz umrzeć – jestem zbyt zajęty. 
Nie mogę sobie pozwolić na śmierć; straciłem za dużo pieniędzy.

George Burns (właściwie Nathan Birnbaum) urodził u końca wieku XIX i zmarł u końca XX wieku. Przeżył sto lat z małym naddatkiem.

Był dzieckiem Nowego Jorku i gwiazdą Los Angeles. Aktor, komik, pisarz, autor wielu bestsellerów, rozpoczynał karierę jako specjalista od syropu w fabryce cukierków.

Sławę zdobył w duecie ze swoją żoną, Gracie Allen. Występowali w radiu, telewizji, filmie, na estradzie. Byli jedną z najsłynniejszych par XX wieku.

Burns przeżył żonę 32 lata, na nagrobku kazał wyryć napis: „George Burns – Gracie Allen – znowu razem”…


Rzucić pracę czy zarabiać na innych? Dylemat rodzinnego opiekuna.


Gdy rodzice zaczynają się starzeć w sposób widoczny, niedomagają i potrzebują naszej pomocy, większość z dorosłych dzieci robi co tylko może, aby ich wspierać.

Zazwyczaj pierwszym krokiem są odwiedziny u rodziców, rekonesans, aby ocenić sytuację i może pomóc doraźnie w niektórych pracach, zawsze przypominając im, że mogą dzwonić w każdej sytuacji awaryjnej.

Często, te odwiedziny zmieniają się w rutynową, codzienną wizytę, jeśli mieszkamy wystarczająco blisko, albo w dłuższy pobyt. Przy okazji zaglądamy do okolicznych serwisów usług socjalnych, rozglądamy się, czy w sąsiedztwie świadczone są usługi dziennej opieki, opieki pielęgniarskiej, odwiedzamy domy opieki. Rzadko, bowiem, jesteśmy przygotowani do opieki nad dorosłym, chorym lub nie w pełni sprawnym. Szukamy pomocy profesjonalistów, miejsc pobytu dziennego dla dorosłych, pomocy w nagłych przypadkach (także ratujących życie).
Oczywiście, najczęściej, rodzice twierdzą, że nie chcą i nie potrzebują opieki, a nawet pomocy. Po pierwsze chcą zachować samodzielność, po drugie nie chcą być dla nikogo ciężarem. To oni są rodzicami.
Niestety, w jakiś niejasny sposób, niesamodzielność dorosłego pozbawia go godności. Profesjonaliści – zdarza się – traktują takie osoby, jako przedmiot swojej pracy. Podchodzą do czynności zadaniowo i nie dostrzegają wrażliwości swoich klientów. Nie nawiązują osobistego kontaktu. Dlatego seniorzy nie chcą w domu „obcych”. I co tu dużo kryć, profesjonalna pomoc jest kosztowna. Nie każdy może sobie na nią pozwolić. Właściwie, nigdy, osoba samotna.
Chcemy zadowolić rodziców, chcemy czuć i mieć pewność, że robimy to, co należy i co dla nich najlepsze.

Oczywiście, możesz rozważyć rezygnację z pracy. Mimo, że nie będzie łatwo i czujesz, że rodzina może na tym stracić. Wychowali nas, chcemy się im zrewanżować za troskę, zapewniając im pogodną jesień życia.

Jeśli emerytury rodziców są wystarczająco duże, a my mamy oszczędności, podążając za głosem serca, możemy podjąć niekorzystne dla siebie decyzje.
Ale, gdy nasze dochody są mniejsze od kosztów asysty dla seniorów, bilans jest prosty. Rezygnujemy z pracy i podjęcie obowiązków opiekuna. Kto może najlepiej im pomóc? Wiemy, jak żyją, co robią w dzień i w nocy i mamy nadzieję, że będą wdzięczni za pomoc. A przy okazji, oszczędzamy pieniądze na kosztach profesjonalnej opieki.

Warto się jednak zastanowić, co w takiej sytuacji tracimy?

Przede wszystkim powstaje deficyt - miesiąc w miesiąc - w osobistych dochodach. Przy wysokich emeryturach rodziców można go tolerować. Nie sprawi kłopotu, jeśli małżonek (najczęściej z pracy rezygnują kobiety) zarabia sporo. Ale trudno go ignorować, patrząc w swoją finansową przyszłość. Oczywiście, mieszkając ze starzejącymi się rodzicami można zaoszczędzić pieniądze. A jeśli mają aktywa, które pozwalają im spokojnie egzystować, można odzyskać część straconych środków poprzez dziedziczenie majątku rodziców po śmierci. Ale nie należy na to liczyć. Pomimo naszego osobistego zaangażowania, rodzice nadal mogą potrzebować profesjonalnej opieki. Ich zasoby finansowe będą też szybko maleć w tym czasie. Dlatego też każdy pomysł, że „po wszystkim” odbijesz się finansowo może spalić na panewce.
Najlepszy scenariusz to taki, by rodzice mogli korzystać z naszej opieki i wsparcia, ale my zarabiamy przynajmniej w sposób dorywczy.

Osoba, która rezygnuje z pracy, aby opiekować się jednym lub obojgiem rodziców, ryzykuje dużo więcej.

Ubezpieczenie społeczne
Choć, jako opiekun rodzinny pracujesz bardzo ciężko - często znacznie ciężej niż w jakiejkolwiek płatnej pracy – a godziny pracy są nienormowane i bywa, że „twój etat” to 24 godziny na dobę – w żadnych aktach nie pojawi się pozycja „ubezpieczenie społeczne”. Oficjalnie jesteś bezrobotnym, bez prawa do zasiłku. Możesz stracić nie tylko wynagrodzenie, ale i ubezpieczenie zdrowotne. A przecież opiekun też się starzeje i sam wymaga opieki medycznej.

Plan emerytalny
Tracąc dochody z wynagrodzenia, tracisz jakikolwiek plan emerytalny, chyba że wcześniej wypracowałeś znaczny kapitał. Jeśli są to tylko oszczędności, mogą nie wystarczyć na czas opieki nad rodzicami i twoją własną starość.


Umiejętności zawodowe
W czasie opieki nad rodzicami twoje umiejętności zawodowe mogą stać się nieaktualne, nawet jeśli wcześniej byłeś specjalistą. Zapewne nie przybyło ci sił, ani energii. Zdolności uczenia się także się nie rozwinęły. Brak praktyki, być może przestarzały dyplom, nieznajomość aktualnych trendów – do takiej oceny może sprowadzić się rozmowa rekrutacyjna.

Powrót na rynek pracy
Jeśli jesteś bezrobotny trudniej dostać nową pracę niż w przypadku aktualnie zatrudnionych. Szukanie pracy to praca na cały etat, tylko nikt za nią nie płaci. Rynek pracy kurczy się, ponowne wejście na rynek pracy może nie być łatwe. W czasie sprawowania opieki twoje kompetencje się nie rozszerzały, a sytuacja ekonomiczna uległa zapewne istotnym zmianom.

Siły, których nie przybywa
Opiekujesz się starymi i chorymi rodzicami, to miłe, ale sam się także starzejesz. Twoja kariera nie stanęła w miejscu. Ona się cofa. Nie młodniejesz dzięki swej pracy, przeciwnie żyjesz rytmem starości, co wzmacnia osobisty proces starzenia się. Jesteś opiekuńczy, ale twój zawód może nie wymagać tej zalety.
Dyskryminacja z uwagi na wiek oficjalnie jest zakazana, ale po latach opieki trzeba wrócić do pracy w zespole osób przeważnie młodszych, z najczęściej młodszym szefem. Każdy menedżer będzie miał wątpliwości, czy odnajdziesz się w zespole, czy będziesz wydajny, czy będziesz wystarczająco odporny na stres. A mając wątpliwości, znajdzie inne rzekome powody, dla których nie może cię zatrudnić.


Izolacja opiekun
Nie każdy opiekun musi pracować w pełnym wymiarze czasu. Jednak to praca w zupełnie innej atmosferze, w innym rytmie. Tu nie ma biurowego życia towarzyskiego. Nie ma z kim wyskoczyć po pracy na piwo.
Gdy któregoś z rodziców dotknie demencja, wymiar czasu pracy, jej natężenie, napięcie znacznie rośnie. Nie tylko nie masz czasu na towarzyskie życie, na własne pasje, czy relaks, ale nie masz ochoty na spotkania z ludźmi.
Po jakimś czasie, tęsknisz za swoją pensją, ale jeszcze bardziej za luźną i niezobowiązującą rozmową z kimś w pełni sił.
Demencja izoluje chorego, ale także opiekuna. Zmęczenie i napięcie, jakie odczuwa opiekun, może być trudne do rozładowania.

Jak w większości sytuacji życiowych, nie ma prostej i łatwej, i dobrej dla każdego odpowiedzi na pytanie, czy rzucić pracę na rzecz opieki nad bliskimi. W przypadku chorego dziecka sprawa może wydawać się oczywista. W przypadku rodziców – nie. Pozostają wątpliwości i oczekiwania co do systemu opieki zdrowotnej i społecznej.

Niestety, jako społeczeństwo nie rozwiązaliśmy wielu problemów. Ale nawet nie stworzyliśmy odpowiedniej wizji rozwiązania.

Ciągle są miejsca, gdzie emerytura rodziców i tak jest podstawowym źródłem utrzymania.

Konieczne wydaje się wypracowanie formuły nowego zawodu – asystenta osoby w podeszłym wieku.

Konieczne wydaje się włączenie opiekunów rodzinnych do systemu – stworzenie dla nich form ubezpieczenia społecznego i zdrowotnego.

Śmiało bowiem można powiedzieć, że rodzinni opiekunowie – szczególnie chorych z demencją lub niedołężnych rodziców – po kilku latach pracy nabywają kompetencji zawodowych.

Mogą być ekspertami lub trenerami, jeśli nie mają energii, by pomagać obcym.


środa, 23 kwietnia 2014

Całkiem serio ...


Zdjęcie: Arabella B./Pinterest

Od S. - Bieganie to sport dla seniorów…

Senesco,


czy wiesz, że ponad połowa biegaczy w maratonie New York City to osoby po czterdziestce?

Okazuje się, że bieganie to doskonały sport dla starzejących się ludzi.

Nie tylko zapewnia znaczne korzyści zdrowotne, ale równoważy skutki starzenia. Wiem to po sobie. Odkąd trenuję i biegam, mam więcej pozytywnej energii i łatwiej radzę sobie z codziennością.


Po ukończeniu trzydziestki, w organizmie przeciętnego człowieka pojawiają się zmiany, które trudno nam zaakceptować. Pojemność płuc maleje, zmniejsza się masa mięśniowa, zmniejsza się także elastyczność mięśni i płuc, spada gęstość kości, zwalnia metabolizm, osłabia się system odpornościowy, za to przybywa tłuszczu.
Efektem tych zmian jest znaczący spadek wydajności. Spadek wydolności tlenowej, zmniejszenie długości kroku, zmniejszenie siły nóg, coraz częstsze deficyty energii. Uważa się, że po osiągnięciu szczytu około 30 roku życia, nasze zdolności zmniejszają się o około 1% każdego roku.
Spadek wydajności życiowej nie jest jednak przesądzony. Tempo spadku wydolności tlenowej można – odpowiednim treningiem – zmniejszyć o połowę, do około 5% na dziesięć lat. A to właśnie dzięki bieganiu.

Nikt nie jest za stary, by rozpocząć bieganie. Bieganie spowolnia efekty starzenia, poprawia zdrowie, kondycję i mobilność, oraz poprawia kondycję psychiczną.

Ludzie po pięćdziesiątce zaczynają biegać, aby zadbać o kondycję, gdy nie czuje się na siłach, by uprawiać sporty kontaktowe, koszykówkę, siatkówkę, piłkę nożną, czy rugby.

Korzyści zdrowotne wynikające z biegania są zasadniczo takie same dla seniorów, jak i dla młodych. Czyli zmniejszenie ryzyka chorób serca, cukrzycy, wysokiego ciśnienia krwi i raka; zmniejszenie zagrożenia depresją; kontrola masy ciała; poprawienie mobilności i koordynacji, i psychologiczne poczucie dobrostanu. Szczególnie ważne dla osób starszych jest to, że bieganie może poprawić siłę mięśni, koordynację i gęstość kości, przez co zmniejsza się ryzyko upadku i złamania kości, a tym samym wydłuża się okres samodzielności w życiu.

Choć każdy, kto ukończył pięćdziesiąt lat powinien rozpoczęciem jakiegokolwiek programu ćwiczeń fizycznych poddać się badaniu lekarskiemu. Trzeba wiedzieć, czy jakaś choroba nie czai się w naszym ciele. A potem odpowiednio ustawić trening.

Wskazania trenerskie są jak dla każdego młodego biegacza. Tylko cele i priorytety seniora należy budować powoli i ustawiać poprzeczkę odpowiednio do swoich lat. Nie ma nic gorszego jak przetrenowanie, które może skutkować utratą zapału i rezygnacją.
Jak mówi przysłowie – biegnij wolniej, dobiegniesz dalej…  I dłużej będziesz się cieszyć swoimi osiągnięciami.

Aby lepiej zarządzać siłami należy:
  • zmniejszyć dystans biegu, ale za to podnieść jakość szkolenia;
  • brać więcej dni odpoczynku pomiędzy sesjami i unikać przetrenowania;
  • zwiększyć różnorodność treningu sprawnościowego, przez pływanie, jazdę na rowerze, jazdę na nartach;
  • zadbać o rozgrzewkę przed biegiem, o rozciągnięcie - aby chronić mięśnie, które są mniej elastyczne i bardziej podatne na uszkodzenia, niż były, gdy byłeś młodszy;
  • zwiększyć trening siłowy, aby zrównoważyć spadek masy mięśniowej.

Osoby starsze mogą uzyskiwać niesamowite wyniki. A co ważniejsze, mogą cieszyć się aktywnością do bardzo późnych lat i nikt nie może mówić o nich: „niepełnosprawny”…
Zatem, zachęcam Cię. Zajrzyj na trening i pobiegnijmy razem.

Twój S.

Gladys Burrill mając 92 lata - w 2010 - ukończyła swój maraton w Honolulu.
Zaczęła od energicznego spaceru dla mózgu, z domu do autobusu. A potem pokonywała 60 kilometrów każdego tygodnia. By wreszcie zostać najstarszą finalistką maratonu.









Mike Fremont w wieku 91 lat finiszował w półmaratonie w Knoxville. Rok wcześniej dystans ten zajął mu niecałe 3 godziny.
Ukończył również maraton w Huntington.
Biegać zaczął w wieku 60 lat od diety i lekkiego treningu dla podtrzymania zdrowia.









Muszę się przyznać, że nie fascynują mnie sportowe efekty tych osób.
Patrzę na siebie w przyszłość i jestem pełen dla nich podziwu, że w wieku 90 lat w ogóle chciało im się stawać do biegu, że podjęli ryzyko, wyzwanie i dobiegli do mety.
Nie czas jest ważny.
Dziś, nawet zły pies, nie zmusiłby mnie do biegu...
Senesco

wtorek, 22 kwietnia 2014

Całkiem serio ...



Jak rozmawiać z demencją?

Kiedy dowiadujemy się, że ktoś z bliskich, przyjaciół lub znajomych ma Alzheimera lub demencję, długo wahamy się, czy go odwiedzić.


Ta diagnoza jest trudniejsza do strawienia niż „rak”.

Rak może ciągle brzmi jak wyrok, ale wiele osób z nim walczy i zwycięża. Można powiedzieć: „będzie dobrze, trzymaj się”.

Demencja zabiera człowieka, który przestaje nas pamiętać, rozpoznawać, kojarzyć. To jakbyśmy sami znikali we mgle. To boli.

Pacjenci z demencją mają wahania nastroju, co przeraża.

Tak trudno rozmawiać, bo nie wiemy, co można, co trzeba powiedzieć, skoro jutro już może nas nie pamiętać…


Marie Marley jest doświadczonym opiekunem i ekspertem w zakresie komunikacji z pacjentem z demencją. Proponuje 5 prostych zasad rozmawiania z bliską osobą, u której rozpoznano demencję.

Najważniejszą i podstawową regułą jest: „Pozwolić pacjentowi zachować twarz”.
To nie łatwe, ale bądź jego najlepszym kumplem – w dobrym tego słowa znaczeniu.
Bądź z nim tu i teraz, dla niego, nie dla siebie. Nie sprawdzaj go, nie poddawaj testom, nie weryfikuj i nie odwołuj się do wspólnej przeszłości. Pozwól mu, w sposób otwarty, wspominać jego życie.
Nie ma znaczenia, czy to, co mówi jest prawdą.
Istotna jest przyjemność, płynąca z konwersacji. Podaruj mu ją.

A oto podstawowe reguły, które zapewnią dobrą rozmowę z pacjentem.

  • Nie mów im, że się w czymś mylą


Aby pozwolić osobie zachować twarz, najlepiej nie zaprzeczać i nie poprawiać jej, jeśli mówi coś niezgodnego z prawdą. Nie ma dobrego powodu, by to robić. Jeśli są wystarczająco czujni, sami dostrzegą, że popełnili błąd i źle się z tym czuję. Nawet, jeśli nie rozumieją swego błędu, prostowanie może ich zawstydzić, spowodować wycofanie lub sprawić im przykrość.
Jeśli zadajesz pytanie, niech to będzie pytanie otwarte, sprzyjające swobodnej opowieści.

  • Nie kłóć się z chorym

Sprzeczać się z chorym nigdy nie jest dobrym pomysłem. Dyskutować z osobą, która ma demencję, po prostu nie warto. Przede wszystkim, nie można wygrać. A po drugie, najprawdopodobniej spowoduje to jej zdenerwowanie lub wywoła jej gniew. Najlepszym rozwiązaniem jest po prostu zmienić temat - najlepiej na coś przyjemnego, co natychmiast zwróci jej uwagę. Aby mogła szybko zapomnieć o nieporozumieniu.

  • Nie pytaj, czy coś pamięta

Podczas rozmowy z osobą, która ma chorobę Alzheimera, kusi, by zapytać, czy pamiętasz tę czy inną osobę, albo jakieś wydarzenie ze wspólnej przeszłości. Zwykłe, proste pytania, na co dzień są okazaniem sympatii, zainteresowania, uwagi: „Co jadłaś na obiad?” „Co robiłeś rano?” „A pamiętasz, ciastka, które przyniosłem w zeszłym tygodniu?” „Pamiętasz Marię (albo Jerzego)?”
Oczywiście, że nie pamięta. W przeciwnym razie nie byłoby rozpoznania otępienia. Pytania mogą tylko ją zawstydzić lub zepchnąć w smutek, jeśli nie pamięta. Lepiej powiedzieć: „Pamiętam, że jedliśmy ciasta, kiedy byłem u ciebie ostatni raz. Były pyszne.”

  • Nie przypominaj choremu, że bliska jej osoba nie żyje

Nie jest rzadkością w przypadku osób cierpiących na demencję wierzyć, że ich zmarły małżonek, rodzic lub inna bliska osoba wciąż żyje. Mogą być zmieszane, odczuwać ból, że ktoś dla nich ważny nie odwiedza ich. Czują ból, bo ktoś o nich zapomniał, gdy tak bardzo go potrzebują. Jeżeli powiesz im, że ta osoba nie żyje, mogą w to nie uwierzyć, a dodatkowo zezłoszczą się na ciebie. Jeśli uwierzą, najprawdopodobniej bardzo się zdenerwują i wycofają z kontaktu. Co ważniejsze, szybko zapomną, co powiedziałeś i wrócą do wiary, że ich bliski wciąż żyje.
Wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, gdy to pacjent zapyta, czy osoba odeszła. Wtedy warto dać jej szczerą i prawdziwą odpowiedź, nawet jeśli o tym szybko zapomni, a następnie przejść do innego tematu.

  • Nie poruszaj tematów, które mogą zasmucić pacjenta

Nie ma powodu, by przywoływać tematy, które z pewnością zmartwią pacjenta. Jeśli nie stoisz oko w oko z problemem, nie poruszaj go. Nie rozmawiaj o polityce, sprawach rodzinnych, czy problemach, których pacjent może nie rozumieć. Szczególnie nie wracaj do niezałatwionych w przeszłości spraw, zadawnionych sporów. Osoba z demencją, nawet jeśli stwarza pozory rozumienia problemu, nic nie może już z nim zrobić. Nawet jeśli podejmie decyzję, zapomni o niej.
Konflikty z przeszłości mogą prowadzić do kłótni, która nic nie daje żadnej ze stron Nikt nie zwycięży, za to każdy odczuje gniew i frustrację.



A najważniejsze - demencja nie powoduje, że osoba nie wyczuwa sympatii czy miłości. A nawet zwykłej życzliwości.


poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Jak być w pełni szczęśliwym – metody potwierdzone przez naukę…



Szczęście należy do kategorii pojęć, o których sądzimy, że są powszechnie rozumiane.

Dlaczego? Bo „szczęście” dostępne jest każdemu człowiekowi bez względu na status majątkowy, pochodzenie, wykształcenie, wiek, stan zdrowia… A może raczej, każdy może się czuć nieszczęśliwym, niezależnie od tego, czy są, czy nie ma obiektywnych do tego przesłanek.


Każdy ma własną definicję szczęścia i pomysł na temat tego, jak je zdobyć.
Obecnie, wydaje się, że „szczęście” jest swoistą obsesją ludzkości. Człowiek musi, a przynajmniej powinien być szczęśliwy. Inaczej jest niepełny, ułomny, nieprzystosowany.
Albo w depresji (która - z innych powodów, ale jednak – również stanowi modę ery portali społecznościowych i aplikacji na telefon komórkowy, naprowadzających na właściwe cele…).

Można przyjąć, że „człowiek szczęśliwy”: odczuwa przyjemność (z tego, co robi, z tego, kim jest), jest zaangażowany (nie tylko w działanie, ale życie w ogóle), ma poczucie znaczenia (tak siebie, jak i tego, co robi). Gdy brakuje nam choćby jednego z trzech elementów, szczęście jest niepełne.
Naszym zadaniem staje się zabieganie o pełnię szczęścia.

O tym, że jesteśmy szczęśliwi świadczą emocje: radość, wdzięczność, spokój ducha, zainteresowanie, nadzieja, duma, podziw, inspiracja, szacunek i miłość.

Przez bardzo wiele lat filozofia i nauka zgodnie uważały, że na szczęście trzeba sobie zapracować.
Pracujesz dużo i wydajnie, odnosisz sukces. A jak odniesiesz sukces, będziesz szczęśliwy.

W dobie neuroobrazowania mózgu, wiemy z pewnością, że jest odwrotnie.
Sukces odnoszą tylko ludzie szczęśliwi.
Zatem to najpierw należy zadbać o poczucie szczęścia, a potem z tym poczuciem przystąpić do działania.
Ludzie szczęśliwi są kreatywni, efektywni, a dodatkowo inspirujący.
A co najważniejsze, wydają się młodsi!

A oto garść metod – potwierdzonych w badaniach naukowych - które mogą nas doprowadzić do szczęścia.

Ćwicz - 7 minut dziennie wystarczy do szczęścia

Wysiłek fizyczny ma ogromny wpływ na nasze szczęście i dobre samopoczucie. Okazało się, że to także skuteczna strategia przezwyciężenia depresji.
Przebadano trzy grupy pacjentów z depresją (o podobnym natężeniu choroby, podobnych objawach) – pierwszą poddano terapii lekowej, druga brała leki i ćwiczyła, trzecia tylko ćwiczyła. Po 6 miesiącach od zakończenia eksperymentu, w grupie lekowej 38% pacjentów nadal wykazywało objawy depresji. W grupie kombinowanej było lepiej, u 31% notowano objawy. W grupie ćwiczącej zaledwie 9%.
Oczywiście nie trzeba cierpieć z powodu depresji, by odczuć korzystne zmiany.
Porównywano efekty różnych metod odpoczynku. Pierwsza grupa przez 6 dni, codziennie przez 40 minut czytała relaksującą lekturę, druga przez 40 minut ćwiczyła (przy czym nie chodziło o efekt sportowy, czy też odchudzanie). W badaniu wzięło udział 16 mężczyzn i 18 kobiet.
Po eksperymencie u nikogo nie zaszły zmiany w ciele, ale – bez względu na płeć – osoby ćwiczące były bardziej szczęśliwe i miały lepsze nastawienie do życia, łatwiej przystępowały do działania.

Wysypiaj się - będziesz bardziej odporny na negatywne emocje

Negatywne doświadczenia przetwarzane są w ciele migdałowatym; pozytywne lub neutralne wspomnienia rejestrowane są przez hipokamp. Brak snu bardziej obciąża hipokamp niż ciało migdałowate, czego skutkiem jest to, że osoby pozbawione snu nie mogą odtwarzać pozytywnych wspomnień, ale te ponure pamiętają bardzo wyraźnie.
W pewnym eksperymencie proszono badanych o zapamiętanie maksymalnej liczby słów z dwóch list – pierwsza to słowa o wyraźnej konotacji negatywnej (na przykład „choroba”), druga to pojęcia pozytywne bądź neutralne (na przykład „słońce”, „kosz”). Osoby, które miały kłopot ze snem, spały krótko i nie wysypiały się, zapamiętywały aż 81% pojęć negatywnych, a zaledwie 31% pozytywnych.
Niewyspani nie zauważamy wokół siebie szczęścia.
W innym eksperymencie osobom wyspanym i niewyspanym pokazywano na zdjęciach twarze z różnymi emocjami. Osoby wyspane dostrzegały i zapamiętywały twarze z emocjami pozytywnymi, osoby niewyspane skupiały się na negatywnych emocjach.
Każdy menadżer powinien zadbać, by jego pracownicy byli wyspani i zadowoleni, ponad wszelkie wątpliwości badania wykazują, że pracownik wyspany chętniej podejmuje kontakt z klientem i jest bardziej efektywny. Zapewne nie tylko dlatego, że ma więcej energii, ale również dlatego, że jest bardziej inspirujący dla klienta.

Spędzaj czas z przyjaciółmi i rodziną – abyś niczego nie żałował na łożu śmierci

Brak kontaktów z przyjaciółmi i rodziną jest jednym z pięciu najważniejszych powodów żalu umierających.
Jesteśmy szczęśliwi, gdy mamy rodzinę, jesteśmy szczęśliwi, gdy mamy przyjaciół i nic nie sprawia nam takiej radości, jak przebywanie w ich gronie. Przez to jesteśmy bardziej kreatywni i odporni na negatywne doświadczenia.
Dotychczas uważano, że ludzie szczęśliwi przyciągają do siebie innych, nieszczęśliwi zaś mają tendencję do izolowania się.
Badania pokazują, że ludzie, którzy budują sobie sieć kontaktów towarzyskich, są bardziej skłonni do postrzegania siebie jako szczęśliwych.
Nastawienie to można pogłębić przez świadome i celowe popełnianie uprzejmości lub sprawianie innym prezentów.
I przeciwnie – osoby, które aby poprawić swoją wydajność, efektywność, poszukują skupienia i izolują się, są bardziej podatne na frustrację, postrzegają siebie jako nieszczęśliwe lub pechowe, a przez to rzeczywiście ponoszą więcej porażek.

Wyjdź na powietrze - do szczęścia potrzebne jest 13,9°C

Badania pokazują, że aby poprawić swoje szczęście, należy spędzać przynajmniej 20 minut dziennie na świeżym powietrzu.
Przebywanie na zewnątrz przy dobrej pogodzie nie tylko pogłębia pozytywny nastrój, ale poszerza percepcję i myślenie, poprawia także pamięć roboczą... Poprawia zdolność uczenia się i rozwiązywania problemów.
Okazuje się, że temperatura powietrza 13,9 stopni Celsjusza jest optymalna dla odczuwania zadowolenia.

Pomagaj innym - 100 godzin rocznie to magiczna liczba

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych rad trenerów od szczęśliwości jest to, że aby poczuć się szczęśliwszym, należy pomagać innym. 100 godzin rocznie (dwie godziny tygodniowo) to optymalny czas, który powinniśmy poświęcić na pomaganie innym, aby wzbogacić nasze życie.
Przy czym nie chodzi tu o wydawanie pieniędzy na pomoc dla słabych, chorych, czy ubogich.
Chodzi o autentyczne i pełne zaangażowanie w działanie na rzecz innego człowieka.
Zarabianie pieniędzy i ich wydawanie na cele charytatywne często wiąże się jedynie z budowaniem społecznego lub publicznego wizerunku (w efekcie może prowadzić do poczucia straty). Natomiast zrobienie czegoś dla kogoś, bezinteresownie i bez wymiernych korzyści, pozwala nam poczuć własną siłę.

Praktykowanie uśmiechu może łagodzić ból

Uśmiech może sprawić, że poczujemy się lepiej, ale jest bardziej skuteczny, jeśli za uśmiechem kryją się pozytywne myśli.
Badania wykonane w Michigan State University pokazują, że pracownicy działów obsługi klienta, którzy przez cały dzień muszą uśmiechać się do klienta na ogół czują się nieszczęśliwi. Ale jeśli w tym czasie myślą o nadchodzących wakacjach, sukcesach szkolnych swoich dzieci, lub innych radościach, ich samopoczucie jest bardzo dobre. Są też o wiele bardziej wydajni.
Uśmiechając się „zarażamy” innych pozytywnym nastawieniem, ale też przyciągamy pozytywne emocje, szybciej nawiązujemy kontakt i dostrzegamy rozwiązanie problemu.
Ważne jednak, by uśmiechały się nie tylko nasze usta, ale by uśmiechały się oczy.
Warto ćwiczyć uśmiechanie przed lustrem. Uśmiechnięta twarz wydaje się jaśniejsza i przyciąga uwagę.

Uśmiech to również dobry sposób, by złagodzić ból, który odczuwamy się w kłopotliwych sytuacjach

Medytuj - dostrajaj swój mózg do szczęścia

Medytacja to czas odzyskany, dzięki któremu następuje poprawa ostrości, jasności, rozpiętości uwagi. Medytacja pomaga utrzymać wewnętrzny spokój i równowagę. Okazuje się również przydatna do poprawy poczucia szczęścia.
Zespół z Massachusetts General Hospital wykonał skanowanie mózgu 16 osób przed i po ośmiotygodniowym kursie uważności (medytacji). Stwierdzono, że po ukończeniu kursu, części mózgu odpowiedzialne za współczucie i samoświadomość rozwijały się, a części odpowiedzialne za odczuwanie stresu kurczyły się.
Medytacja dosłownie czyści umysł i uspokaja, a dla osiągnięcia efektu wystarczy na 5 minut dziennie skupić się na swoim oddechu.

Bądź wdzięczny - wdzięczność zwiększa zarówno poczucie szczęścia, jak i zadowolenia z życia

Pozornie prosta strategia, ale w rzeczywistości najtrudniejsza. Istnieje wiele sposobów, aby praktykować wdzięczność – sporządzenie listy rzeczy, za które jesteśmy wdzięczni; dzielenie trzech dobrych rzeczy, które zdarzają się nam każdego dnia z przyjacielem lub partnerem; okazywanie wdzięczności nawet, gdy inni ci odmawiają pomocy.

Na koniec - starzenie się sprzyja poczuciu szczęścia

Dotyczy to głównie osób, które właśnie przekroczyły górny próg „wieku średniego”.
Naukowcy nie wiedzą, czym wytłumaczyć ten fakt, ale jeśli osobom starzejącym pokazywane są zdjęcia twarzy lub zdarzeń, które jednoznacznie kojarzą się pozytywnie lub negatywnie, badani mają (o wiele częściej niż osoby młodsze) tendencję do zapamiętywanie pozytywnych wrażeń.
Osoby starsze o wiele częściej mają też zwyczaj usuwać w niepamięć rozczarowania, negatywne doświadczenia, poczucie straty. Łatwiej rezygnują ze znajomości, które prowadzą do obniżenia nastroju. Wyznaczają sobie bardziej realne cele, są bardziej dokładne w planowaniu, wiele działań wykonują szybciej niż młodzi (bo nie podejmują zbędnego ryzyka), a przez to spotyka ich mniej rozczarowań. Mają zatem mniej okazji do odczuwania nieszczęścia.

Podsumowując, aby odnieść w życiu sukces powinniśmy poczuć się szczęśliwymi ludźmi. Nad szczęściem należy i warto popracować. Niestety, nie sprowadza się to do unikania negatywnych bodźców. Trzeba to robić świadomie i celowo. „Na szczęście” nie wymaga to dużo czasu.

20 minut energicznego spaceru na świeżym powietrzu, w grupie przyjaciół, z ćwiczeniami uśmiechu, przy jednoczesnym skupieniu się na oddechu i samym działaniu, w zupełności wystarczy….


piątek, 18 kwietnia 2014

Pomóż sobie, rodzicom, dziadkom pamiętać

Nie tak dawno, po lekturze książki lub artykułu, a może audycji w radiu, zacząłem przeglądać stare rodzinne fotografie i dokumenty. Natrafiłem na ciekawą informację. Oto w domu, w którym się urodziłem, za ścianą, mieszkał brat mojego dziadka. Ale nie pamiętałem go. Czy to możliwe?

Na zdjęciach nie było nikogo, kto choć trochę rozwiałby moje wątpliwości.

Oczami pamięci ujrzałem niewyraźny obraz. Stary człowiek, siedzący przy stole, jedzący śniadanie. Żadnej twarzy. Po prostu niewyraźna sylwetka, ale i uczucie sympatii.

Ale zawsze myślałem, że to … Nie był znacznie starszy. Wręcz stary.

Ale jak to możliwe, że poza tym mglistym, nie mam żadnego wspomnienia. Żadnej fotografii.

Krótkotrwałe zmieszanie rozwiała świadomość, że nie ma wokół mnie nikogo, kto mógłby przypomnieć fakty.

Wszyscy, którzy mogliby wiedzieć, już nie żyją…


I wtedy pożałowałem, że moja babcia odeszła zanim pojawiły się kłopoty z pamięcią. Nie zrozumcie mnie źle. Nie chciałbym, by miała demencję. Ale może wtedy zrobiłbym dla niej księgę pamięci. Księgę, która dzisiaj przydałaby się mnie samemu.


Taką księgę pamięci można przygotować dla dziadka lub babci w prezencie, przy okazji świąt. Można przygotować ją dla starzejącego się rodzica, u którego pojawiają się problemy z pamięcią.
Można ją przygotować dla siebie i przekazać dzieciom lub wnukom. Kiedyś może okazać się bezcennym źródłem informacji.

Z pewnością jest przydatna, gdy umykają naszym rodzicom lub nam nazwiska, twarze, zdarzenia…
Udowodniono, że osoby z ciężką utratą pamięci, demencją lub chorobą Alzheimera mogą lepiej funkcjonować na co dzień, jeśli co jakiś czas mogą przypominać sobie o swoim życiu i o swoich bliskich.

Do przygotowania księgi potrzebne są:
  • album do zdjęć albo gotowa księga pamiątkowa, w której można umieścić zdjęcia i opisy bohaterów i wydarzeń;
  • zdjęcia każdego z członków rodziny;
  • zdjęcia z najważniejszych wydarzeń z życia rodziny;
  • podstawowe informacje na temat każdego członka rodziny: data urodzenia, miejsce urodzenia; nazwisko, zawód i miejsce każdej, wciąż żywej osoby;
  • data śmierci osób, które już odeszły;
  • główne fakty z życia bohatera księgi: data urodzenia, historia szkolna, historia zatrudnienia, data ślubu itp.

Upewnijmy się, że zdjęcia są odpowiednio duże i dobrej jakości.
Duże zdjęcia, na których łatwo rozpoznać twarze i dostrzec szczegóły, są lepsze od małych. Nie ma znaczenia, że zdjęcie wypełni całą stronę. Nie tylko starsi ludzie mają przecież problemy ze wzrokiem. Osoby z demencją zwykle mają także problemy z rozpoznawaniem i kojarzeniem twarzy. Mając przed oczami duże obrazy, głównie twarzy, łatwiej skupią się na szczegółach, których potrzebują, aby rozpoznać osoby i przywołać wspomnienie.
Wybierzmy zdjęcia, które przedstawiają coś znaczącego. Jeśli – na przykład – ojciec dziś z demencją, kiedyś był malarzem, niech to będzie zdjęcie z obrazem, albo jeszcze lepiej przy sztalugach. W rzeczywistości, zdjęcie kogokolwiek przy sztalugach może przypomnieć ojcu, co robił w przeszłości. Natomiast zdjęcie tylko obrazu może nie wywołać żadnego skojarzenia.
Podobnie zdjęcia z ważnych i charakterystycznych wydarzeń w naszym życiu: ślubu, chrztu, z czasów studiów, pomogą przywołać i uwolnić wspomnienia.
Każde zdjęcie musi być opisane, szczególnie osoby na zdjęciach, które są ważne dla naszego seniora.
Księga pamięci to nie tylko notatki lub mechanizm wyzwalający wspomnienia.
To przede wszystkim okazja do rozmowy.
Gdy dziadek, rodzic mają jeszcze doskonałą pamięć, to okazja do poznania historii własnej rodziny, ale też zbliżenia się do seniora.
Gdy ich pamięć zanika lub pochłania ją demencja, to okazja do kontaktu i przekazania im pozytywnych emocji.
Każdy człowiek potrzebuje uwagi i, gdy ją otrzymuje, czuje się wyjątkowy.

Ale gdy strona w księdze poświęcona jest – na przykład - cioci, ale na stronie są dwa zdjęcia – nie mówmy: „tutaj Joannna, a tu jej przyjaciel Robert”. Powiedz raczej: „Joanna ze swoim znajomym Robertem”.
To dlatego, że dla osób z chorobą Alzheimera (lub innego rodzaju zaburzeniami pamięci) trudno łączyć różne elementy na zdjęciu lub różne zdjęcia w jeden obraz. Osoby te nie połączą automatycznie wszystkich zdjęć na stronie w jedno wspomnienia i nie domyślą się, że zdjęcia dotyczą tej samej osoby. Chory nie będzie też wiedział, że kilka kolejnych (różnych) stron opowiada o tej samej osobie, jeśli tego nie zaznaczymy.

Przeglądanie księgi zacznijmy od krótkich wypowiedzi na temat bohaterów zdjęć. Na przykład: „Joanna urodziła się w maju 1993. Joanna poszła do szkoły w Gdańsku. Joanna uwielbia balet.”
Nie długie historie, ale główne fakty podawane krótkimi, prostymi zdaniami uruchomią mechanizmy pamięci seniora. Czasami kusi, by napisać długą i barwną historię, opowiadać ją modulując głos, albo wybrać śmieszne, dwuznaczne zdjęcia. Nie róbmy tego. Albo, jeśli nie możemy się oprzeć, zacznijmy od podstawowych faktów i upewnijmy się, że każdej z osób, każdemu zdarzeniu, o których opowiadamy, możemy poświęcić jedno zdjęcie. Jeśli nie mamy zdjęć, nie mamy co liczyć na wyobraźnię chorego.
Długie historie są sympatyczne, jeśli senior może za nimi podążać. Jeśli tak jest, dobrym pomysłem jest czytanie na głos. Historia może być podstawą do rozmowy i może być rozwijana, uzupełniana.

Na ogół jednak - krótkie zdania, dotyczące prostych faktów, są lepsze. One są odpowiedzią na wiele pytań, które chorzy zadają, gdy czują dezorientację, i będą pomocne w pracy dla opiekunów, którzy muszą często odpowiadać na pytania pacjenta. Trudno wymagać od pielęgniarki, by pamiętała, że na fotografii brat, Karol, to ten w granatowym płaszczu, w środku grupy. O wiele lepiej jest napisać: „na zdjęciu brat, Karol, data urodzenia czerwiec 1900. Zmarł w 1983. Zdjęcie z czasów wojny. Karol jest w granatowym płaszczu”.
Pamiętajmy, że umysł pacjenta z chorobą Alzheimera pracuje gorzej i stale się pogarsza, pomóc może mu zachowywanie w pamięci kilku ważnych i podstawowych faktów, nie należy ich komplikować bardziej niż to konieczne. A nazbyt skomplikowane informacje prowadzą jedynie do rozdrażnienia i frustracji.

Jeśli zrobimy to dobrze, księga pamięci może pomóc pacjentowi cieszyć się ich własną przeszłością.

W książce pamięci należy umieścić:
  • imię i nazwisko;
  • datę urodzenia (dzień, miesiąc, rok, miejsce);
  • nazwisko i zawód rodziców, dziadków i pradziadków;
  • braci i siostry (imiona, urodziny, zawody);
  • szczegółowe informacje na temat mamy i taty - co lubili robić, gdy byli dziećmi, gdzie był ich pierwszy dom, gdzie mieszkali, pracowali, gdzie chodzili do szkoły, na studia, czym się zajmowali, jakie były ich pasje;
  • ulubiona odzież;
  • data ślubu, wspomnienia z tego dnia;
  • ważne wydarzenia w życiu;
  • ogólne informacje na temat zdrowia;
  • hobby - gust muzyczny bardziej niż literacki, gdyż pamięć muzyczna jest głębsza i trwalsza, dźwięk muzyki sam w sobie pobudza mózg i przywołuje wspomnienia;
  • ulubione jedzenie;
  • religia – cokolwiek, co dotyczy duchowości;
  • zwierzęta;
  • znajomi;
  • relacje z podróży.

Nie jest konieczne zapisywanie wszystkich informacji, pisać o wszystkim, co wydarzyło się w życiu seniora. Wystarczy wypełnić tylko te karty, które są dla niego istotne. A przede wszystkim te, które można udokumentować fotografią.

Oczywiście, księga pamięci nie może zatrzymać postępu choroby Alzheimera i wielu innych rodzajów demencji. Ale dzięki niej bliska osoba będzie mogła używać resztek swych władz umysłowych.

Oderwijmy się jednak od demencji.
Księga, którą przygotujemy dla babci lub dziadka, dla rodzica, może okazać się naprawdę cenna, gdy nasze własne wspomnienia wyblakną, a nie będzie nikogo obok, kto mógłby je wyostrzyć.
Zróbmy ją zatem dla siebie.

środa, 16 kwietnia 2014

50 na 50 ...

Wiek przynosi problemy, ale także przynosi rozwiązania.
Na każdą wadę jest zaleta.
Dla każdej wymiernej straty jest niezmierzony zysk
.
dr George Sheehan

Źródło: www.georgesheehan.com

Senesco,

pamiętam, że powinienem dokończyć swoją opowieść o bieganiu.
Ale bieganie tak mnie wciągnęło, że nie straszne kontuzje, odległości, żarty znajomych. W pewnym momencie po prostu już musisz biegać.
Dlatego trenuję i biegam.
A teraz, po kilometrach zrobionych na imprezach w Gdańsku, Warszawie, Krakowie, Londynie… mogę zdecydowanie powiedzieć: „Każdy, kto skończył 50 lat powinien zdobyć się na wysiłek fizyczny. To czyni nas szczęśliwymi. Nie tylko usprawnia ciało, rozjaśnia umysł. Przede wszystkim uwalnia ducha.”.

A na koniec, znalazłem w sieci – 50 powodów, dla których warto ćwiczyć po 50-tce…

Twój S.

Wysiłek fizyczny:
  • poprawia nastrój
  • poprawia zdolności uczenia się
  • buduje poczucie własnej wartości
  • utrzymuje w formie mózg
  • utrzymuje ciało w stanie sprawności
  • poprawia zdrowie psychiczne
  • wzmacnia układ odpornościowy
  • zmniejsza stres
  • uszczęśliwia
  • przeciwdziała starzeniu się
  • poprawia odcień skóry i jej barwę
  • poprawia rytm snu
  • zapobiega udarom
  • poprawia funkcjonowanie stawów
  • poprawia siłę mięśni
  • łagodzi niepokój
  • wyostrza pamięć
  • pomaga kontrolować nałogi
  • zwiększa wydajność
  • zwiększa kreatywność myślenia
  • poprawia sylwetkę
  • daje pewność siebie
  • pomaga koncentrować się na działaniu
  • poprawia nawyki żywieniowe
  • zwiększyć długowieczność
  • wzmacnia kości
  • wzmacnia serce
  • poprawia postawę
  • zapobiega przeziębieniom
  • poprawia apetyt
  • poprawia poziom cholesterolu
  • obniża ryzyko nowotworów (niektórych)
  • obniża wysokie ciśnienie krwi
  • obniża ryzyko cukrzycy
  • zapobiega demencji
  • łagodzi ból pleców
  • zmniejsza ryzyko osteoporozy
  • zmniejsza uczucie depresji
  • zapobiega utracie mięśni
  • zwiększa poziom energii i poprawia odporność
  • zwiększa wydajność sportową
  • zwiększa odporność na ból
  • poprawia równowagę i koordynację
  • poprawia dopływ tlenu do komórek
  • poprawia koncentrację
  • pomaga w samokontroli
  • zmniejsza zmęczenie
  • zwiększa popęd płciowy i zadowolenie
  • czyni życie bardziej ekscytującym
  • poprawia jakość życia


Oczywiście wierzę, ale zostanę przy czytaniu. W końcu, najcięższy trud to myślenie.... Senesco.

Całkiem serio ...


Żródło zdjęcia: geralt.pixabay.com

Starość to nie utracona młodość ...


Źródło: historya175womanmovement.weebly.com

Starzenie się nie jest „traceniem młodości”, to etap nowych możliwości i sił. To inny etap życia. A jeśli masz zamiar udawać, że jesteś ciągle młoda, możesz go przegapić. Możesz przegapić wiele niespodzianek, możliwości i szans na rozwój, ponieważ dopiero zaczynamy go poznawać, ponieważ nie ma wzorców do naśladowania, brak drogowskazów, i nie ma żadnych znaków...

Betty Friedan

A starość to nie utracona młodość. 
Starość nie jest zaprzeczeniem młodości.
To nie czas, by naprawić błędy, czy w pośpiechu nadrobić stracony czas.
By zrobić to, czego w młodości się nie zdążyło...
To czas, by robić to, co powinniśmy zrobić w dojrzałym wieku.

Poprawiaj sobie nastrój...

Każdemu życie nie raz daje w kość. Każdemu zdarza się, że „ma pod górkę”. Że wykonuje syzyfową pracę, albo „że los się na niego uwziął”…

Każdy miewa okazje, by czuć się źle, nieszczęśliwym. Bez względu na wiek.

Ale, gdy zaczynasz się starzeć, albo już jesteś stary, tych okazji jest więcej.

Pojawiają się lęki, bo skraca się horyzont, perspektywa. Pojawia się myśl: „Jeśli nie teraz, to już nigdy!”. No i mniej okazji, by zrekompensować sobie poczucie porażki.


Wiele okazji do odczuwania przygnębienia ma nie tylko starzejący się i stary człowiek. Opiekun osoby w podeszłym wieku ma ich jeszcze więcej. Boryka się nie tylko ze swoim losem, ale i emocjami swego podopiecznego. Opieka nad chorym jest stresująca, czasochłonna i przygnębiająca.


Na to, że życie rzuca nam kłody pod nogi, nie mamy wpływu. Nie mamy magicznych mocy, by zmieniać los. Modlitwa może pomóc, ale pewności nie ma.
Możemy jednak kontrolować swój stosunek do okoliczności, które nas spotykają.
Każdego ranka możemy dokonać wyboru, jak przyjmiemy nadchodzący dzień.
Charles Swindoll napisał: "Mamy wybór codziennej oceny tego, co przynosi dzień. Nie możemy zmienić okoliczności. Nie możemy zmienić ludzi, którzy działają w określony sposób. Jedyną struną, na której możemy grać jest nasze nastawienie. Jesteśmy odpowiedzialni za naszą postawę.”

Bądź szczęśliwy bez powodu

Bądź i bądź szczęśliwym. Nawet, jeśli nie masz na to ochoty. Zawsze możesz być szczęśliwym, gdziekolwiek jesteś, cokolwiek się zdarza. Zrób coś głupiego: Włącz muzykę i tańcz w kółko, aż zakręci ci się w głowie. Zrób śmieszne miny do swoich dzieci lub do siebie w lustrze. Innymi słowy, zrób coś, co sprawi, że się uśmiechniesz. Celem naszego życia jest bycie szczęśliwym. Jednak to tylko ja decyduję, jak bardzo szczęśliwym chcę i mogę być.
Możesz kontrolować swoje szczęście; nikt inny nie ma na nie wpływu.

Skup się na miłości, którą możesz kogoś obdarzyć

Ludzie szukają i wchodzą w relacje z myślą, że chcą być kochanym. I bycie kochanym jest jednym z najlepszych doświadczeń w naszym życiu. Ale, czy ty kochasz siebie? To istotne, ponieważ nie można oczekiwać, że inni będą cię kochać i szanować, jeśli nie kochasz i szanujesz siebie samego. Kochać inną osobę, dawanie jej siebie i troszczenie się o nią z miłości, może być bardziej satysfakcjonujące niż bycie kochanym. Skupiając się na miłości, którą chcesz dać, możesz zmienić każdą relację w swoim życiu.
Kochać to znaczy troszczyć się o kogoś, akceptować go, dostrzegać w nim walory.
Aby dać taką miłość, trzeba się jej nauczyć. Najlepiej na sobie.

Oddychaj

Nie myślisz o oddychaniu, prawda? Nie myślimy o tym nawet wtedy, gdy uświadomimy sobie, że decyduje ono o naszym życiu, o naszej kondycji, o naszym sposobie percepcji i myślenia. Bo to czynność naturalna, nawykowa, automatyczna. Ot, to „się” oddycha, nie „ja oddycham”.
Ponieważ nie jesteśmy świadomi oddechów, które bierzemy, najczęściej oddychamy bardzo płytko. Świadomie koncentrując się na oddechu i biorąc głęboki wdech może złagodzić stres i osiągnąć natychmiastowy relaks. To bardzo proste. Usiądź wygodnie. Umieść jedną rękę na brzuchu. Ćwicz wypełniania brzucha powietrzem, wypychając swoją dłoń przy wdechu. Innymi słowy, weź głęboki oddech, do brzucha i obserwuj krążenie powietrza w ciele. Kontroluj swój oddech, wdychaj powietrze przez 3 do 5 sekund, zatrzymaj je na podobny czas, a następnie powoli wydychaj przez usta. Rób tak przez 3 minuty, a poczujesz jak stres zaczyna ustępować.

Poszukaj ramienia, na którym możesz się wypłakać

Do kogo się zwrócisz, gdy masz ochotę się wypłakać, czyja ręka potrzyma cię za rękę, czy masz znajomego lub przyjaciela, który cię wysłucha? Czy jest ktoś, kto przypomni ci, że robisz dobrą robotę, albo doradzi w sytuacji bez wyjścia? Każdy potrzebuje kogoś, do kogo może zwrócić się o wsparcie w trudnej chwili. Sieć wsparcia nie musi być duża. Kilka osób, na które zawsze możemy liczyć, czyni nas szczęśliwymi.
Jeśli nie masz kogoś takiego, sam musisz stać się takim ramieniem.

Strach ma wielkie oczy

Największy niepokój wzbudza to, co nieznane. Jeśli zdecydujemy się walczyć ze zmianami, będziemy walczyć całe nasze życie. Musimy znaleźć sposób, by przyjąć, zrozumieć zmiany, a także je zaakceptować. Nadzieja jest czymś, co tworzymy. To nie jest coś magicznego, co pojawia się z zewnętrznego źródła. Każdy z nas ma w sobie zdolność do generowania nadziei. To jest bezwzględnie konieczne, byśmy w zamierzony sposób mogli wzbudzać w sobie i pielęgnować nadzieję.

Świętuj siebie

Szanujcie siebie każdego dnia. Budowanie poczucia własnej wartości i pewności siebie i wzmacniajcie uczucia miłości własnej. Dzięki lepszej samoocenie i miłości własnej, możecie znaleźć wewnętrzny spokój i będziecie mieli więcej zaufania do siebie, gdy życie pośle wam podkręcaną piłkę. Wiara w siebie i rozpoznawania swoich mocnych stron, ale także spokojne przyjmowanie ograniczeń, pozwala przejść długą drogę do wyznaczonych celów i przekraczać niemożność, dla siebie i dla swoich bliskich. Każdy dzień stwarza nową okazję do walki. Jeśli spróbujemy przedefiniować naszą osobistą definicję spokoju i poszukamy sposobów, by odnaleźć go codziennego życia, przetrwamy każdą burzę.

Znajdź spokój wśród chaosu

Znajdź sobie własną przestrzeń – wokół siebie, ale także w sobie. Każdy potrzebuje od czasu do czasu samotności. Znajdź czas, by być sam na sam ze swoimi myślami i odświeżyć ducha. Jeśli nie możesz wyjść z domu, znajdź takie miejsce w domu. Skorzystaj z biura, piwnicy, strychu, ganku... i zorganizuj tam przestrzeń tylko dla ciebie i tylko do relaksu. Wykorzystać czas - nawet jeśli to tylko 15 minut w ciągu dnia – aby się zrelaksować się, ćwicz głębokie oddychanie, medytuj. Zrób coś wyłącznie z myślą o sobie.

Każda z powyższych porad, w chwili nieszczęścia, będzie wydawać się banałem. Kiedy człowiek ma ochotę krzyczeć, uciec, lub w coś uderzyć z bólu, te porady wzmacniają frustrację.
Tak nam się wydaje.
Ale z każdą trudną sytuacją można sobie poradzić tylko wtedy, gdy zatrzymamy swoje negatywne myśli na chwilę, weźmiemy głęboki oddech, rozejrzymy się wkoło i spojrzymy na problem z innej perspektywy.
I przystąpimy do działania, które prowadzi do szczęścia.

Dlatego planując dzień, zaplanuj też parę chwil na poprawianie sobie nastroju.
Jednak nie ufaj używkom. Działają krótko i zabierają więcej, niż oferują.
Jeśli chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam…

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Namów marudę do uśmiechu

Starzenie się powoduje, że nawet racjonalna i na ogół radosna osoba ma powody, by czuć niezadowolenie i być w złym humorze. Zresztą zły dzień zdarza się każdemu.

Osoba starsza ma kilka powodów więcej, by uzasadnić zgryźliwość. Najczęściej jest to przewlekły ból fizyczny lub emocjonalny. Narastający niepokój związany z utratą znajomych, bliskich i przyjaciół. Frustrujące i irytujące są problemy z pamięcią czy procesami poznawczymi, a niekiedy nawet przerażające. Tym bardziej, że otoczenie zdaje się nie przyjmować do wiadomości, że to przede wszystkim kłopot dla seniora. Że te problemy nie są z jego strony złośliwością.

Dotkliwe są też dolegliwości, których przyczyn sobie nie uświadamiamy – niepokój o to, czy sobie poradzimy, pojawiająca się słabość, lęk prze śmiercią.


Nie jest też łatwo ustąpić pola. Zrezygnować z roli dominującego rodzica i pozwolić dorosłym dzieciom podejmować decyzje za ciebie. Przestawić się z roli samodzielnego, aktywnego i wspierającego dorosłego na potrzebującego pomocy, tracącego równowagę starego człowieka.

Tym bardziej, że sporo dzieje się w naszej mentalności, zanim tak naprawdę dotknie ciała.

Nikt nie chce, by ktoś zauważał, a tym bardziej wytykał nam słabość.


Jeśli zatem mamy w pobliżu starszą osobę, marudną, może zgryźliwą, naturalne jest spróbować poprawić jej nastrój, także a może przede wszystkim dla własnego dobra. Czasami się uda, czasami nie, ale staranie sie rzadko boli. Rzadko jest tu kluczowym słowem. Zawsze należy pamiętać, że najważniejsza jest wrażliwość na oznaki bólu, niepokoju czy strachu, i możliwe realne ich przyczyn.

Chcemy dopingować ludzi do życia, a nie zmuszać ich, by udawali szczęśliwych.


Słuchaj - ucz się - pamiętaj

Żyjemy w starzejącym się społeczeństwie. Zamiast wysoko cenić życiową mądrość ludzi starszych, mamy tendencję, by widzieć jedynie ich słabości. Starsi ludzie wydają się nie zauważać, że potrzebują pomocy, ale pamiętają o swym starzeniu. Wszystko, co ich otacza, od reklam w telewizji po spojrzenia obcych na ulicy, im o tym przypomina.
Bardzo łatwo osobie starszej zasugerować, że jest niewidzialna, lub że jest ciężarem. Zepchnąć ją ze ścieżki. Niektóre osoby nie poddadzą się i upomną o swoje miejsce, ale większość pozwoli o sobie zapomnieć.
Często najważniejszą rzeczą, którą możemy zrobić, aby poprawić im nastrój, to po prostu ich wysłuchać. Pomagamy prosząc o pomoc lub zadając pytania nawet w błahych sprawach. Pomagamy szczególnie, gdy okazujemy zainteresowanie ich przeszłością. Wysłuchując ich można poznać wspaniałą historię. Może się w końcu okazać, że lubimy opowieści o dawnych latach, o trudnym życiu podczas wojny. A niektóre wspomnienia mogą okazać się równie interesujące, co barwna powieść. Istnieje też wiele sposobów, by rozmowy te zapisać i zachować wspomnienia rodzinne dla swoich dzieci.

Fizyczne przypomnienie miłych chwil redukuje stres

Współczesność ma tendencję do przesadnego zainteresowania starymi dokumentami (gubiąc kontekst i człowieka), albo przeciwnie – do usuwania pamiątek, bibelotów, śladów naszej przeszłości. Niekiedy kupujemy w sieci, albo na pchlim targu starocie – pamiątki obcych ludzi, swoje własne zaś wyrzucamy na śmietnik.
A każdy z nas ma rzeczy, które przywodzą z otchłani pamięci miłe wspomnienia. Jakieś drobiazgi, najczęściej zniszczone, pożółkłe zdjęcia. Kiedy odwiedzamy starszą osobę, warto te rzeczy odkurzyć, wyciągnąć na powierzchnię i poświęcić im uwagę.
Wystarczy spojrzeć na zapomnianą zabawkę, na zdjęcie uśmiechniętych dzieci, by cały dzień starszego człowieka stał się pogodny i przyjemny.
Same albumy starych zdjęć mogą wywołać uśmiech na twarzach starszych osób - nawet u tych, którzy mają problemy z pamięcią. Im większe problemy z pamięcią, tym starsze powinny być zdjęcia. Jeśli zdjęcia są bardziej aktualne od zatrzymanych wspomnień, efektem może być frustracja i zdenerwowanie. Jednak, dla większości starszych ludzi stare zdjęcia z ich dzieciństwa, jeśli tylko są dostępne, niosą radość i poczucie przynależności. Wypełniają czas.

Chcesz zatańczyć?

„Pamiętam jedną z najlepszych opiekunek, jaką miał mój tata w domu opieki. Tata kochał muzykę, zwłaszcza muzykę big bandów, miał zatem bardzo duży zbiór płyt. Sandy, jego opiekunka, wpadała czasami do pokoju taty, podkręcała muzykę i mówiła mu, że ma ochotę zatańczyć. Podnosiła tatę z fotela i trzymając w ramionach kołysała się z nim w takt muzyki. Po kilku komentarzach Sandy, jak to on świetnie tańczy, tata zawsze śmiał się i cieszył bardzo długo.
Połączenie muzyki i fizycznego dotyku, widok uśmiechniętego i pełnego optymizmu, przyjaznego opiekuna, mają magiczną moc. Z pewnością nie jest to możliwe w każdym przypadku, ale zachowując ideę i mając otwarty umysł można opracować własny scenariusz takiej zabawy. Muzyka z czasów, gdy starsza osoba była pełna sił, kojarzy się z dobrym towarzystwem i energią, potrafi rozwiać zły nastrój, albo przynajmniej zmienić jego rytm, czy natężenie. Jak tu marudzić, gdy każda komórka tańczy twista?

Gry, puzzle i wspólna zabawa

Nuda jest najczęstszą przyczyną złego humoru czy podłego nastroju w podeszłym wieku. Kiedy ludzie mają zbyt wiele czasu na myślenie o zagubionych przyjaciołach, rzeczach, których nie mogą robić, ich fizyczny ból wydaje się większy, mogą wpaść w stan emocjonalnej zapaści. Warto przeszukać Internet i znaleźć gry i zagadki dla osób starszych lub osób z demencją.
Należy tylko uważać, by nie poniżać bliskiej osoby czymś, co jest zbyt proste. „Moja matka uwielbiała krzyżówki i kupowała specjalne zeszyty z bardzo trudnymi krzyżówkami. Jak zaczęła mieć kłopoty z pamięcią, te najtrudniejsze nie były już wyzwaniem, ale problemem. Ktoś z przyjaciół, w dobrej wierze, przyniósł jej zatem, zeszyt z niezwykle prostymi krzyżówkami, które można kupić w osiedlowym sklepie spożywczym. Mama była zirytowana i nie mogłam jej winić. Była jeszcze w stanie czytać i rozumieć krzyżówki i łamigłówki z lokalnych gazet, uznała, że ten prezent przeznaczony był dla dziecka. A przecież ona głupia nie jest…”
Zajęcia są często serią prób i błędów. Zbyt łatwe mogą obrazić uczestnika zabawy. Zbyt trudne budzą frustrację. Trzymaj się z dala od wszystkiego, co ma dziecinny charakter. Twój bliski może mieć uszkodzoną pamięć, ale nadal jest dorosły. Jeśli lubił prace manualne, warto spróbować zrobić coś razem, prosząc starszą osobę o pomoc, o podpowiedź. Nieważne, czy wyjdzie z tego coś ładnego, czy użytecznego. Ważne, że ktoś podarował nam swoją uwagę. Przypomnijcie sobie, jak cieszyliście się, gdy będąc dzieckiem babcia piekła z wami ciasteczka. Może nie zasługiwały na nagrodę Master Chef, ale…

Niektórzy ludzie nie są szczęśliwi, dopóki nie czują się nieszczęśliwi

Na koniec najważniejsze.
Jeśli rodzic był typem, który lubił narzekać, kiedy był młodszy, prawdopodobnie nie zmieni się teraz pod żadnym pozorem.
Niektórzy ludzie są najszczęśliwsi, jeśli mogą bez przerwy narzekać, mówić o tym, że coś jest niemożliwe, jak to nikt nic nie robi jak należy. W tym wypadku jedynym rozwiązaniem jest zmiana własnej postawy. Wyciszenie własnych emocji i pozwolenie na gnuśność i narzekanie.
Oczywiście, należy zdjąć ze starszej osoby odpowiedzialność za wypowiadane słowa i nie należy brać ich do siebie. Marudzenie nie dotyczy ciebie, to sposób na radzenie sobie z bezradnością.
Ochoczo zgadzajmy się, że „ludzie są strasznie nieuprzejmy”. Uśmiechajmy się przy tym i okazujmy współczucie, że ta przykra właściwość świata dotknęła nas razem.
Nie przyjmujmy winy na siebie. Nie kłóćmy się. Pozwólmy, by zarzuty płynęły jak chmury po niebie. Oczywiście, jeśli rzeczywiście nie ma powodu do zaniepokojenia, nie ma objawów niedyspozycji, lub realnych problemów.
W ten sposób obie strony mogą żyć i cieszyć się życiem, jak to tylko możliwe.



(Na podstawie tekstu Carol Bradley Bursack - http://www.agingcare.com/Articles/get-grumpy-elder-to-smile-156228.htm)

Słowa mają moc ...

„Gdy lata upływają i dostrzegasz w sobie zmiany, musisz się z nimi zmierzyć i uświadomić sobie, że … każdy przez to przechodzi... Musisz stawić czoła faktom, powiedzieć sobie, że nie będziesz całe życie mieć osiemnaście lat, albo przygotować się na szok, gdy w lustrze widzisz coraz więcej zmarszczek i siwych włosów. Starzenie się mnie nie przeraża, ale chciałabym nie musieć się starzeć. Tak bardzo kocham życie…”

  Audrey Hepburn


Żródło: blog wilwheaton.tumblr.com

wtorek, 8 kwietnia 2014

Kiedy zaczyna się starość?...


Starość zaczyna się, gdy po raz pierwszy z troską spoglądamy w pyszłość.

A na horyzoncie burze i niepokoje.

A wokół tylko kruche wsparcie.


zdjęcie z sieci...

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Kim jesteś? Staruszkiem, seniorem, czy starym...

Staruszek? Mnie to nie dotyczy…


Czy możliwe do wyobrażenia jest kolorowe pismo – magazyn, albo program telewizyjny poświęcony w całości ludziom starym, prezentujący świat z perspektywy starzenia się? Ale nie program o kłopotach służby zdrowia, pomocy społecznej, interwencyjny o zaniedbywanych starych rodzicach.

Nie – program pozytywny, o starości z dumą.

O marzeniach realizowanych, gdy przyszedł na to czas. O kolorowej codzienności. Program, w którym starzy ludzie mogliby swobodnie, a zarazem z dystansem dzielić się swym doświadczeniem.

Drukowany, kolorowy magazyn pisany dobrym językiem, pełen humoru, optymizmu i naprawdę wysokiej jakości.


Otóż wydaje się to, niestety, niemożliwe.
Media utknęły w stereotypie i lęku przed starością, porad zdrowia i magicznej kosmetologii młodości. Pokazujemy aktywnych seniorów, aby podkreślić, że „jeszcze mogą”. Że sobie radzą mimo wieku. Pokazujemy gwiazdy w podeszłym wieku i podziwiamy jak udało im się zachować – podkreślam „zachować” – młody wygląd, wigor, przytomność umysłu.
Ale nade wszystko, media przestrzegają przed starzeniem się, uczą jak zatrzymać młodość, jak wyglądać na 35, góra 40 lat.
Starość w mediach jest sensacją. Starość jest anegdotyczna. Nawet starość polityków.
Starość w mediach jest synonimem „poddania się”, jest wstydliwa, jest wykluczająca.
Starych ludzi pokazuje się jak wisienki na torcie.

Czy zatem kogoś dziwi, że określenie „stary człowiek” stało się obelgą?
Czy ktoś chce być „starym”?
Choćby „staruszkiem”?
Nikt. Nawet „senior” – na całym świecie określenie politycznie poprawne – nie wzbudza sympatii u osób powyżej 60 roku życia.
Czy tylko dlatego, że osoby te są bliżej utraty słuchu i wzroku, bliżej raka, zawałów serca - w rzeczywistości bliżej śmierci?
Być może, ale być może dlatego, że „senior” oznacza, że żyje się na koszt społeczeństwa, bez żadnej przyszłości, bez nadziei, że społeczeństwo z tego życia odniesie korzyść.

Jeśli tak nie jest, to dlaczego tak trudno nam odnaleźć właściwe określenie dla osoby w okresie starości?

„Leciwy”, „posunięty w latach”, „w podeszłym wieku”, „przyprószony siwizną”, „sędziwy, w jesieni życia”, „wiekowy”, „dziadek”, „matuzalem”, „nestor”, „senior”, „starszy”, „staruszek”, a na pewno „starzec” to pojęcia jakich unikamy, gdy osiągniemy „pewien” wiek. Gdy użyjemy jakiegokolwiek z tych określeń do osób powyżej 50-tki – obrażą się wszystkie. Powyżej 60-tki - co najmniej kilkoro. Nawet, jeśli kierujemy je do emerytów.
Niemal każdy protestuje przed przesunięciem wieku emerytalnego, ale równie mocno nikt nie chce być nazywany „emerytem”. Emerytura to widmo klęski.
Posługujemy się zatem eufemizmami określenia „starość”: „późna dorosłość”, „późna dojrzałość”, „druga młodość”, „trzeci wiek”. Mówimy: „osoby starsze”, „dojrzałe”, „seniorzy”.

Dla osoby w okresie przedemerytalnym lub tuż po osiągnięciu wieku emerytalnego, określenie „stary człowiek” jest jak policzek w twarz, wielu ekspertów twierdzi, że używanie tego terminu jest przejawem dyskryminacji wiekowej.

W rzeczywistości mało kto przyznaje się do tego, że jest „stary”.
Pew Research Center zbadało 2929 Amerykanów w wieku powyżej 18 lat i stwierdziło, że respondenci poniżej 30 lokowali próg starości na 60 rok życia, ale respondenci powyżej 65 roku przesuwali ten próg na 74 rok życia.
Pewna 90-letnia kobieta nie uważała się za „starą”, uznała, że czeka ją to, gdy skończy 95 lat.
„Starość” to czas, który nadchodzi, ale nigdy nas nie dotyczy.

A spróbuj użyć określenia „stara” w stosunku do kobiety. „Stara baba” to była kiedyś obelga, dziś jest nią „stara kobieta”.
Nawet „starsza pani” razi bardzo, szczególnie w ustach czterdziesto, trzydziestolatka.
Nie pomagaj nikomu, bo jest „stary” – szczególnie kobiecie – poczuje się jak „umierająca”.

Można użyć pojęcia „starszy” (jako „członek starszyzny”), ale brzmi to pretensjonalnie, niemal anachronicznie, jeśli nie jesteś członkiem jakiegoś plemienia.
A przecież „starszy” było kiedyś pojęciem pełnym szacunku.

Są oczywiście i inne określenia „starzec”, „staruszek”, „wapniak”, „zgred”, „starucha”, „starowina”, „stary piernik”, „stary dziad”, „stare pudło”. Te staromodne określenia nie cieszą się popularnością w czasach, gdy młodzież może pozwolić sobie – bez cienia zażenowania – na określenie „stary pierdziel”.
A przecież „staruszek” brzmi ciepło i wyraża sympatię. Nie jest źle być „staruszkiem”…

W USA najbardziej politycznie poprawne są określenia „osoba starsza” lub „bardzo dojrzała”. Określenie „senior” eufemizmem, ale za to brzmi nieco dostojnie.

Wiele osób nie lubi być nazywana „seniorami”, ale lepiej nauczyć się z tym żyć. Czujemy się nieszczęśliwi, dostrzegając u siebie efekty starzenia się, ale to nieuniknione.
Zatem być „seniorem” powinno mieć to samo znaczenie, co być „nastolatkiem” czy „dorosłym”.
I opanujmy szaleństwo gender – nie mówmy: „Nie jestem seniorem, jestem człowiekiem…”.

Na szczęście spotykamy osoby, które pomimo braku sympatii dla słowa „stary”, nazywają siebie „starszą panią” czy „starszym panem” (przynajmniej od czasu do czasu) z uśmiechem, ale bez kokieterii. „Starsza” brzmi łagodniej niż „stara”, choć nie musi oznaczać „sympatycznej staruszki” lub „sympatycznego staruszka”, co brzmi protekcjonalnie.

A ja jestem „stary”, choć może nie brzmi to pozytywnie. Choć może nie osiągnąłem jeszcze odpowiedniego wieku.
Wszystkie te „niemłody - starszy - senior ” może są grzeczne i motywujące do życia i aktywności.
Jednak myślę, że zasłużyłam na bycie „starym”.
Nie chciałem być, ale jestem i chcę być starym.
Z pełnią praw człowieka i obywatela.
Z pełnią nadziei i możliwości wynikających z kondycji.

Chcę móc żyć we własnym rytmie, we własnym tempie. Chcę pracować i chcę pracować jako „stary” człowiek.
Nie chcę pracować na cały etat, na pełnym gazie, do utraty tchu.
Nie chcę już robić kariery, zdobywać szczytów, bić rekordów.
Chcę byś „starym” i nie wstydzić się tego, że „nie jestem młody”.
Że „nie zgromadziłem”, „nie osiągnąłem”, „nie mam…”.

Nie chcę być „starszym panem”, nie chcę być „seniorem”. Chcę mieć prawo do miana „stary”.
„Starość” niczego nam nie ujmuje. Może nie dodaje mądrości, ale też jej nie odbiera. Pod warunkiem, że nie usiłujemy być „pięknym i młodym” na siłę...

* * *

„Jesteś stary, mój ojcze – do Williama syn rzecze –
I już całkiem ci włosy zbielały:
Czy wypada w tym wieku, sędziwy człowiecze,
Abyś stawał na głowie dzień cały?”.

„Bo za młodu – synowi ojciec William odpowie –
Bałem się, że mózg nadwyrężę:
Teraz, odkąd mam pewność, że go nie ma w mej głowie,
Staję na niej i nie dbam o tenże”.
Lewis Carroll w tłumaczeniu Roberta Stillera

(tekst na podstawie seniorplanet.org)

sobota, 5 kwietnia 2014

Uaktywnij ... mózg

Wbrew pozorom w życiu starzejącego człowieka najważniejszym organem jest mózg.

Można się o tym przekonać po choćby krótkim spotkaniu z osobą z demencją.

O mózg należy dbać, jak o najbardziej drogi samochód.

Czyścić, pielęgnować, często robić przegląd, dostarczać jak najlepszego paliwa.

I żadnych pustych przebiegów...


Źródło: themetapicture.com/use-it/

 A oto, co należy robić, by mózg był jak najdłużej sprawny.

  • Myśl pozytywnie

Medytacja, głębokie oddychanie, joga, tai chi, pomagają utrzymać uwagę w danej chwili – „tu i teraz” - i uwolnić się od stresu, jaki niesie nam „zły dzień”.
  • Ruszaj się

Białka uwalniane podczas aktywności fizycznej pomagają chronić nasz mózg przed uszkodzeniami, spowodowanymi stresem oksydacyjnym. W czasie ruchu do naszego mózgu dociera także znacznie więcej tlenu, przez co mózg jest lepiej odżywiony.
  • Śmiech najlepszym lekarstwem

Gdy coś wzbudza nasz śmiech, rozwesela nas, mózg reaguje uwalniając endorfiny –„hormony szczęścia” – a to sprawia, że czujesz się dobrze w środku i na zewnątrz; że jesteś w stanie pójść dalej, zrobić więcej. Jeśli robisz coś nużącego, na co nie masz ochoty, niech ci towarzyszy coś, co cię rozwesela, cała praca pójdzie łatwiej i szybciej ją skończysz.
  • Zmień scenerię

Pracujesz, siedzisz przy biurku, albo w kuchni? Czujesz się zmęczony. Zatrzymaj się na chwilę. Wstań od biurka, przejdź do innego pomieszczenia. Zmień scenerię. Twój mózg się natychmiast zresetuje i zacznie inaczej postrzegać problem.
Martwisz się czymś, dręczą cię smutki. Nie siedź. Wyjdź na krótki choćby spacer poza domem.
Nie możesz zasnąć. Przewracasz się z boku na bok. Nie zmuszaj się do snu. Wstań. Przejdź się po mieszkaniu. Wyjrzyj za okno. Nie oglądaj telewizji, nie czytaj. Zmień scenerię. Twój mózg się zresetuje, a sen sam nadejdzie.
Dobrze jest mieć w mieszkaniu kąt, w którym nie wykonujesz żadnej pracy, a jedynie odpoczywasz, medytujesz, relaksujesz się.
Gdy będziesz czuł się przeciążony chwila w tym kąciku pozwoli mózgowi odzyskać równowagę.
  • Słuchaj muzyki i dostrajaj się do niej

Słuchanie muzyki klasycznej pozwala mózgowi zmienić rytm myśli, „nastroić się” na właściwy ton. Może to być także muzyka relaksacyjna, albo muzyka świata. Ważne by nie była głośna i nazbyt rytmiczna.
Muzyka aktywuje prawą półkulę mózgu, wzbudza intuicję, pozwala spojrzeć na problemy pod innym kątem.
  • Pozwól sobie na więcej snu

W czasie, gdy śpimy, nasz mózg ciągle pracuje. Ale całą energię przeznacza na katalogowanie danych, porządkowanie informacji i wytwarzanie nowych relacji pomiędzy nimi.
Spokojny, głęboki i długi sen pozwoli nam stworzyć nowe rozwiązania starych problemów.
  • Ucz się

Lewa półkula mózgu kocha wyższy poziom myślenia, uwielbia gry, zagadki… Staraj się regularnie dokarmiać mózg w tym zakresie.
Kiedy tylko możesz ucz się czegoś nowego – staraj się zapamiętać nowe melodie, słowa piosenek, wiersze. Rób to na głos. Śpiewaj, nuć, powtarzaj.
Kiedy spodoba ci się coś, co właśnie przeczytałeś – przeczytaj to na głos. Kilka razy.