środa, 25 czerwca 2014

Mogę być tylko sobą

W sieci aktywna jest blogerka - Melanie Moushigian Koulouris .
Zajmuje się zbieraniem myśli, które motywują do działania, do życia pełnego i satysfakcjonującego.
Kilka z jej myśli wydało mi się interesujących, pozwalam sobie je spolszczyć.

Kiedy żyjemy, zdarza się, że pytamy dlaczego.
Szukamy przyczyny pojawienia się na tym świecie, szczególnie wtedy, gdy życie nas boli.
Nie wyznaczamy sobie celu, ale próbujemy odkryć powód, ustalić warunki, odsłonić tajemnicę.
A warto sobie uświadomić...
Nie potrzebujesz powodu, by myśleć pozytywnie
Nie potrzebujesz powodu, by być szczęśliwym
Nie potrzebujesz powodu, by być uprzejmym
Nie potrzebujesz powodu, by się śmiać
Nie potrzebujesz powodu, by kochać
Nie potrzebujesz powodu, by żyć
Nie potrzebujesz powodu, by przebaczyć
Nie potrzebujesz powodu, by być wolnym...
Nie musisz mieć powodu!
Żyj bez powodów!

Bywa także, że czujemy się rozczarowani, bo nie osiągnęliśmy czegoś, minęliśmy się z powołaniem, jesteśmy rozczarowani sobą, swoją sytuacją życiową, rodziną.
Osądzamy siebie i dźwigamy brzemię osądu.
Żyjemy nieszczęściem i żalem.
A trzeba inaczej...
Jestem wdzięczna!
Jestem wdzięczna za wszystkie moje potknięcia, które pokazały mi moją siłę.
Jestem wdzięczna za wszystkie moje lęki, które pokazały mi, jak kochać.
Jestem wdzięczna wszystkim moim smutkom, że pokazały mi moje szczęście.
Jestem wdzięczna wszystkim moim wrogom, bo wyjaśnili mi, co znaczy prawdziwa przyjaźń.
Jestem wdzięczna mojemu życiu za wszystkie lekcje, bo te nauczyły mnie, jak dobrze żyć.
Boimy się zmiany w swoim życiu, bo co prawda chcielibyśmy być szczęśliwi, ale...
Ale jeśli coś zmienię, to stracę to, co mam. A jeśli nic nie zyskam?
A gdy w zaciszu swego serca, umysłu, czy ducha przyznajemy się do starzenia się, a potem starości, czujemy ból, bo szczęście wydaje się już nie dla nas.
A przecież...
Twoje szczęście nie zależy od relacji
Twoje szczęście nie zależy od twoich przyjaźni
Twoje szczęście nie zależy od rodziny
Twoje szczęście nie zależy od twojej pracy
Twoje szczęście nie zależy od sytuacji finansowej
Twoje szczęście nie zależy od twojego IQ
Twoje szczęście zależy tylko ty!
Co prawda powinniśmy się uczyć tego w młodości, ale szczególnie w podeszłym wieku trzeba umieć spoglądać w przyszłość.
Nie za daleko. Nie poza horyzont. Ale też nie pod nogi.
W starości z pewnością nie powinniśmy żyć przeszłością, choć ją łatwiej pamiętać niż teraz - tak nam się wydaje.
Ale w starzeniu...
Nie chodzi o zapomnienie przeszłości, chodzi o akceptowanie przeszłości.
Kiedy jesteśmy młodzi, uczą nas jacy powinniśmy być.
Kiedy jesteśmy starzy, uczą nas jacy musimy być.
Całe życie ktoś oczekuje, żąda od nas byśmy się zmienili.
Czasami robimy tak - z miłości - dla przyjaźni - z pragmatyzmu - z obawy.
Ale...

Nie ma znaczenia, kim chciałbyś bym była. Mogę być tylko sobą.


niedziela, 22 czerwca 2014

Być młodym na starość



George Bernard Shaw napisał:
„Młodość to wspaniała rzecz. Jakąż zbrodnią jest, że marnujemy ją na dzieci.”

I może miał rację.
Kiedy wreszcie wiemy wszystko, a przynajmniej wydaje nam się, że wiemy, co jest ważne w życiu. Potrafimy się cieszyć życiem, mamy czas i narzędzia, coraz trudniej o czystą radość.
Tu strzyka, tam boli, pojawia się zadyszka, coraz mniej rzeczy ma prawdziwie dobry smak.
No i ludzie wokół jacyś inni – pomarszczeni, marudzący, nudni. A ci młodzi – głośni, aroganccy, rozpychają się bez szacunku dla starszych.
Teraz już wiemy, co jest dobre i czego chcemy od życia, czego warto się uczyć, i gdyby tylko łatwiej było pamiętać, uczylibyśmy się wielu fascynujących rzeczy.

„Popełniłem błąd starzejąc się. Szkoda. Byłem tak szczęśliwy jak dziecko.” 
Antoine de Saint-Exupéry

Zapewne nie zawsze. W dzieciństwie świat stoi przed nami otworem, jest tyle możliwości, tyle fascynujących rzeczy, ale zarazem tyle ograniczeń i zagrożeń. Wszyscy tobą kierują, sterują tobą, mówią ci, co jest ważne, albo co powinieneś zrobić. Zakazują, nakazują, a energia roznosi.
Życie ma smak, bo możemy sami o sobie stanowić.
Starość jest tak dokuczliwa, bo znowu zaczynają nas traktować jak dziecko. Chcą nam mówić, co musimy zrobić, aby trwać przy życiu.
I cóż z tego, że niedosłyszymy, niedowidzimy, że trochę wolniej idziemy. Pójdziemy prostszą i krótszą drogą. Nie musimy już błąkać się po świecie. Teraz nie musimy już wszystkiego próbować.
I świat powinien nam nie tylko pozwolić na samodzielność, ale nas wysłuchać. Bo jesteśmy ekspertami.
Niestety, starość jest zbyt słaba, by przeciwstawić się młodości.

„Kluczem do dobrego starzenia jest poświęcać mu najmniej uwagi, jak to możliwe.” 
Judith Regan

Dlatego trzeba dobrze się starzeć. Zachować jak najdłużej młodość. Pokazać światu i życiu, że się nie damy, że nawet nie zamierzamy ulec.
Najlepiej nie zauważać starzenia się, robić wszystko tak, jakby młodość nigdy nie przemijała.
Najwyżej trochę docisnąć, przymusić gnuśniejące ciało.
Albo wspomóc suplementem diety, albo programem ćwiczeń. Może operacją…

„Nie zamierzam pogodnie się starzeć. Planuje odmładzać moją twarz, aż moje uszy się spotkają.” 
Rita Rudner

No właśnie, starości nie należy się poddawać. Zachować młodość za wszelką cenę, choćby pozory młodości. Jak długo się da.
Nie przyznawać się do upływających lat.
Jestem młoda, jestem młody – powszechnie wiadomo, że afirmacje mają moc.
Zatem, dopóki wierzę, że jesteśmy młodzi, dopóty starość i starzenie nas nie dopada…

A co naprawdę kryje się za obawą przed starzeniem się i starością:
  • strach przed trwałą utratą tożsamości.
  • strach przed utratą kontroli nad swoim codziennym życiem.
  • strach, że śmierć jest ostatecznym końcem.
  • strach przed bólem fizycznym w chwili śmierci
  • strach przed utratą młodości, młodzieńczej energii i woli.
  • strach przed poczuciem niespełnienia w życiu.
  • strach przed utratą tych, których kochamy.
  • lęk przed nieznanym – zarówno piekłem, jak niebem.
  • lęk przed karą wieczną, potępieniem i cierpieniem.
  • lęk przed nieznanym.
 

czwartek, 12 czerwca 2014

Właściwa chwila szybko mija ...


Bywa, że niektóre rzeczy uświadamiamy sobie zbyt późno.
Najczęściej, gdy podobne okoliczności są przyczyną naszego bólu.
Choć bardzo chcielibyśmy, nie da się odzyskać straconych okazji.
Nasz ból mnoży się i pojawia się gorycz.
Nie warto tęsknić, o wiele lepiej złapać chwilę, gdy jest na to czas.
Wspomnienia mogą nas ubogacać, albo być zmarszczką na duszy...

Oto spolszczony wiersz Ann Coren Nie ma większej miłości - obyśmy nigdy nie musieli sobie uświadamiać prawdziwości tych słów.


Sprawiłam ci wiele bólu i nie martwiłam się tym, a ty kochałaś mnie nadal.
Wybacz mi, proszę, mamo.

I raniłam cię na wiele sposobów, choć przy mnie zawsze byłaś.
Wybacz mi, proszę, mamo.

Nie słuchałam, gdy dawałaś mi rady, a teraz żałuję tak wiele.
Wybacz mi, proszę, mamo.

Gdybym wiedziała to, co wiem teraz, codziennie mówiłabym ci o swej miłości.
Proszę, wybacz mi mamo

Nie chciałam słuchać o bólu, kiedy dopadła cię starość. Czekałaś na telefon lub wizytę, o których zapominałam.

Zawsze pełna wymówek, nie było mnie przy tobie.
Wybacz mi, proszę, mamo.

Teraz już wiem, że nie ma miłości większej niż matczyna, tak bardzo potrzebuję twych ramion, pocałunku i słów wybaczenia.

Teraz, gdy się starzeję, na zdrowiu podupadam, rozumiem, dlaczego byłam ci potrzebna.
Wybacz mi, proszę, mamo.

Potrzebuję cię mamo. Tęsknię za twoim pięknym uśmiechem, czułym dotykiem miłości i słowami, że wszystko będzie jak być powinno.
Wybacz mi, proszę, mamo.

Czy słyszysz mnie mamo, gdy klęczę tu, u twego grobu? Czy słyszysz, co mówię do ciebie? Czy rozumiesz, że bardzo cię kocham i tęsknię za tobą?

Nie wiem, kiedy dobry Pan przyjdzie po mnie, lecz mam nadzieję, że zaczeka, bym mogła cię przytulić, potrzymać w ramionach i powiedzieć, jak bardzo cię kocham.


wtorek, 3 czerwca 2014

Nowatorska(?) terapia demencji

To, że sztuka pobudza zmysły, roznieca emocje, a nawet daje nam do myślenia, przyjmujemy za oczywistość.

Sztuka jest formą ekspresji i formą komunikacji.

Sztuka jest też przyczynkiem i okazją do rozmowy.

Terapia sztuką nikogo, zatem, już dziś nie szokuje.

A jednak w przypadku osób z demencją, mam wrażenie, że „zajęcia plastyczne” mają charakter zabawy dziecka, któremu dajemy kredki i farbki, aby zajęło się sobą. Skupiło na czymś uwagę i choć na chwilę dało nam wytchnąć.


Tymczasem, terapia sztuką może stać się prawdziwym wyzwaniem dla historyków sztuki.
Kilka muzeów na świecie (cztery w USA i cztery w Niemczech) zorganizowało specjalne wystawy dla pacjentów z chorobą Alzheimera.
Nie są to wielkie wystawy, przekrojowe, czy biograficzne. W tym wypadku wystarczą dwa, trzy, maksimum cztery obrazy.
Obrazy specjalnie dobrane. Wyraziste, przyjazne, budzące miłe wspomnienia i pozytywne skojarzenia.
Muszą mieć w sobie energię, ale nie powinny pogłębiać chaosu, który mają w głowie pacjenci.
Muzea organizują takie wystawy w dni, w które na ogół są zamknięte. Pacjenci i ich opiekunowie mają wyłączność na zwiedzanie.
Pacjenci są specjalnie oprowadzani. Kurator wystawy opowiada o obrazach, zadaje pytania, pobudza do wyrażania własnych myśli, opinii i ocen obrazu. To wielkie wyzwanie, bo historyk sztuki musi się nauczyć nowych umiejętności komunikacyjnych – mówić krótkimi zdaniami, samemu nie oceniać wypowiedzi zwiedzających, nie prostować błędów, nie tłumaczyć. Musi nauczyć się płynąć na fali rozmowy, a jednocześnie uważnie słuchać.
Zwiedzanie na ogół zaczyna się wspólną kawą lub herbatą, dla zbudowanie więzi pomiędzy przewodnikiem i pacjentami, ale także pomiędzy zwiedzającymi.
Po obejrzeniu wystawy, inicjowana jest swobodna rozmowa grupy zwiedzającej – na temat sztuki, wystawianych obrazów, ale także ich życia.
Następnie, zwiedzający otrzymują pędzle, farby lub kredki, czy flamastry, i zachęcani są do stworzenia własnych dzieł. Może to być kopia wystawianego obrazu, własna interpretacja tematu, albo wyraz tego, co kryje się w duszy chorego.
Ta część nadaje się świetnie do kontynuowania, albo powtórzenia w domu.

Terapia sztuką może nie leczy z demencji, jej efekty nie są trwałe, ale poprawia umiejętności komunikacyjne i interakcje społeczne pacjentów z demencją.
Sztuka wizualna może wyzwolić dawno uśpione wspomnienia i emocje, a nawet przywrócić umiejętności. Jedna z uczestniczek takich warsztatów, po namalowaniu swego obrazu, spontanicznie chwyciła za pisak i zatytułowała dzieło. Opiekunowie byli przekonani, że już dawno zatraciła umiejętność pisania.

U pacjentów z otępieniem twórcza aktywność pobudza cały mózg. Pacjenci nie tylko reagują na obrazy, muszą planować, pamiętać, tworzyć wzory i używać umiejętności motorycznych. Skutek twórczej aktywności jest podobny, jak w przypadku rehabilitacji, czy fizykoterapii.

Stymulowanie mózgów pacjentów przez sztukę i twórczą aktywność znakomicie poprawia ich nastrój, samoocenę, przez co łatwiej zachęcić ich do rozmowy z innymi pacjentami, ale też z opiekunem w domu.

Jest jeszcze inna korzyść.
Rodzinni opiekunowie, w szczególności małżonek lub inny krewny, bardzo często doświadcza izolacji i samotności na równi z chorym. Możliwość wyjścia z domu, kontakt ze sztuką w jednak publicznej przestrzeni, komunikowanie się na interesujący temat z innymi ludźmi - redukują te uczucia i poprawiają także samoocenę opiekuna.
Terapia wpływa kojąco i stymulująco zarówno na chorego, jak i opiekuna. Opiekun spotyka, co prawda tylko innych chorych i innych opiekunów, ale przebywa poza „przestrzenią choroby”, można rozmawiać o rzeczach, które nie dotyczą choroby, oderwać myśli od codziennych problemów.

A jeśli rozciągniemy terapię i przeniesiemy ją do wnętrza rodziny, twórcza aktywność może być platformą porozumienia chorego z innymi, młodymi członkami rodziny.
Demencja odbiera niemal wszystko, ale nie ogranicza wyobraźni. Terapia sztuką pozwala wyrazić siebie i schowane przez chorobę emocje. Rozbudzone umiejętności motoryczne i interpersonalne, można wykorzystać w kontaktach z wnukami.
I tak wnuk, który widzi coraz bardziej niedołężniejących dziadka lub babcię, znikających w mgle niepamięci, może coś wspólnie z dziadkiem robić, rozmawiać z nim i tworzyć własne wspomnienia.

Dotychczas nie znalazłem takiego projektu realizowanego przez muzeum w Polsce.
Terapia zapewne jest stosowana i prowadzona przez lokalne stowarzyszenia, może poradnie, ale szkoda, że instytucje kultury nie otwierają się na wymagających klientów.