sobota, 26 lipca 2014

Wewnątrz żywy - trzeba koniecznie zobaczyć, a może spróbować...

Przeszłość, do której pamięć nie ma dostępu w żaden inny sposób, osadzona jest w muzyce jak w bursztynie czas, dzięki czemu ludzie mogą odzyskać poczucie tożsamości…
Oliver Sacks

Jednym ze stereotypów dotyczących choroby Alzheimera i innych rodzajów demencji jest przekonanie, że osoby w zaawansowanym stadium choroby całkowicie „znikają”.

Stają się żywą, ale pustą „skorupą”.

Ciałem bez duszy.

W dość prosty sposób można przekonać się, że to niesłuszne przekonanie.


Dowodzi tego Dan Cohen, amerykański pracownik socjalny, zajmujący się osobami z demencją, a także inicjator i dyrektor programu (fundacji) Music & Memory SM.
Dan Cohen od wielu lat prowadzi kampanię na rzecz upowszechnienia nowatorskiej terapii. Spersonalizowanej - w szczególny sposób-  muzyki, która podawana jest pacjentom z iPoda przez słuchawki.
I nie chodzi o muzykę w ogóle, ale o wybrane utwory, te ulubione z czasów dzieciństwa i młodości.
Dziś, dzięki pracy fundacji Music & Memory, setki domów opieki w USA i Kanadzie stosuje tę metodę i cieszą się, graniczącymi z cudem, efektami.
Osoby, z którymi nie ma żadnego kontaktu – nie mówią, nie reagują na otoczenie, nie odpowiadają na słowa – pod wpływem muzyki słuchanej przez słuchawki zaczynają rytmicznie poruszać ciałem, wydają dźwięki, albo zaczynają mówić i dzielić się wspomnieniami, a niekiedy wstają z wózków i zaczynają tańczyć.

Trudno w to uwierzyć.
Nawet najbardziej doświadczonym opiekunom trudno przyjąć ten fakt do wiadomości.

Dlatego Michael Rossato-Bennett w 2013 r. nakręcił dokumentalny film, który jest zapisem trzyletniej pracy Dana Cohena.
Film nosi tytuł „Alive Inside” (Wewnątrz żywy) i właśnie prezentowany jest w Ameryce Północnej, jako zwycięzca Sundance Film Festival 2014, choć oficjalną premierę mieć będzie dopiero we wrześniu.
W październiku powinien być dostępny na DVD i w iTunes.

„Alive Inside” pokazuje, że osoby z zaawansowanym otępieniem, które wydaje się całkowicie straciły zdolność mówienia, są w stanie „ocknąć się” i nawiązać rozmowę. Kluczem do komunikacji jest muzyka – szczególnie muzyka z dzieciństwa lub młodości.

Film otrzymał nagrodę publiczności, a to za sprawą zwiastuna emitowanego w kanale YouTube.
Klip przedstawia pacjenta o imieniu Henry, który rzadko mówi, ale „ożywa”, gdy słucha jazzu Cab Calloway.





„Alive Inside” to także rozmowy - z Oliverem Sacksem, muzykiem Bobbym McFerrin oraz ekspertami w zakresie opieki nad osobami starszymi i demencji, na przykład doktorem Billem Thomas.

O filmie dowiedziałem się z serwisu www.caregivers.com, z artykułu Marthy Stettinius.
Opisuje w nim także osobiste doświadczenie.
Wspomnienie matki, która w wieku 80 lat zmarła w głębokiej demencji. Martha Stettinius, opiekując się matką, nigdy nie myślała o zgraniu na iPoda ulubionej muzyki.
Matka otoczona była muzyką – kochała ją, słuchała, ale nigdy nie nuciła, ani nie śpiewała. Gdy była sobą, szczególnie lubiła muzykę klasyczną.
Muzyka często wypełnia przestrzeń w domach opieki, gabinetach, poradniach – po prostu jest tłem, a chorzy na nią nie reagują. Tak, jak nie reagują na słowa opiekunów, terapeutów, czy pracowników medycznych.
Na 78 urodziny swojej mamy, Martha Stettinius urządziła w domu opieki urządziła niewielki koncert muzyki klasycznej, zapraszając do występu harfistkę. Odegrano najlepsze i najbardziej znane utwory.
A jednak matka nie reagowała.
Po obejrzeniu „Alive Inside”, Martha Stettinius zadaje sobie pytanie, jak zareagowałaby jej matka, gdyby muzyka była podana przez słuchawki.
Uświadomiła sobie, że muzyka emitowana w centrach rehabilitacji, centrach pamięci, klubach seniora, domach opieki bardziej odpowiada młodym pracownikom niż pacjentom. Jak pisze – „za dużo w niej listy przebojów, za mało Sinatry”.

Muzyka ta jest „na zewnątrz” pacjenta. Chory uczy się nie reagować na nią, jak uczą się odcinania od całego hałasu i zgiełku wokół siebie.
Muzyka podawana przez słuchawki ma zapewne większą moc. Nie jest już figurą na tle. Płynie z wewnątrz osoby i głęboko stymuluje jego uśpiony system poznawczy.

Oczywiście stworzenie takiego wyraźnie osobistego pakietu muzycznego nie jest łatwe.
Trzeba mieć dostęp do wspomnień z dzieciństwa i młodości podopiecznego. Zebrać wywiad wcześniej, albo przejrzeć pamiątki, albo przeprowadzić głęboki wywiad z osobami, które mogą pamiętać dzieciństwo i młodość chorego.
Albo odtwarzać muzykę i piosenki z dawnych lat, pilnie obserwując najdrobniejszych, najbardziej znikomych reakcji chorego, które mogą świadczyć o doznaniu przyjemności.
Opiekunowie, a szczególnie personel medyczny w domach opieki, na ogół nie mają na to ani czasu, ani energii.

Zatem już przygotowanie terapeutycznego materiału jest trudne, a jest kilka równie ważnych problemów.

Koszt.
iPod nie jest urządzeniem, którego zakup pokryje jakiekolwiek ubezpieczenie, a przecież nie jest tanie.
Brak czasu.
Opiekunowie i personel medyczny musiałby uważnie obserwować, co i kiedy sprawia choremu przyjemność. A na to zwyczajnie brak czasu – jest wielu chorych, a mało personelu. Wielu mieszkańców domu opieki nie ma rodzinnych wizyt. Jak pracownicy domu opieki mogą dowiedzieć się, jaka muzyka kojarzy się choremu z miłością? I kiedy przeciążeni pracownicy mają znaleźć czas na stworzenie indywidualizowanej listy przebojów nie dla jednego, ale wielu podopiecznych?
Z drugiej strony, personel medyczny może mieć obiekcje przed podawaniem muzyki wprost do ucha pacjenta. Trzeba uregulować głośność, dostroić ją do pacjenta, to dodatkowa czynność, która wymaga czasu i uwagi.
Brak miejsca
Brak miejsca do przechowywania urządzenia, które byłoby zarówno wygodne (dostępne), jak i zamknięte. Mieszkańcy zakładu opieki mają tendencję do wędrówki, wraz z nimi swoje miejsce zmieniają rzeczy osobiste, łatwo je zagubić. A przede wszystkim pomieszać, a przecież chodzi o spersonalizowaną muzykę.
Nie można jednak urządzeń w gabinecie dyrektora lub pokoju osoby zajmującej się rekreacją, korzystanie z urządzenia będzie ograniczone, a nie taki jest cel. Odwiedzający chorego powinni mieć do urządzenia dostęp. Także wolontariusze. Jeśli mamy osiągnąć terapeutyczny cel, musimy stosować terapię.

Ale pomimo tych problemów, warto spróbować.
A przede wszystkim, obejrzeć film – jak tylko to będzie możliwe…

I dobrze jest zacząć już dziś przygotowywać listę ulubionych utworów - może nawet dla siebie samego. Na wszelki wypadek.
To nie tylko inwestycja w przyjemność w przyszłości, ale ćwiczenie na pamięć.

Taka osobista lista przebojów może być remedium na smutki, złe chwile, słabość, także dla seniorów dysponujących w pełni sprawną pamięcią.

Bo, jak uczy nas Henry z Alive Inside -

Teraz właśnie czuję świat,
gdy śpiewam tę piękną muzykę,
Czuję moc miłości i marzeń.
Pan przyszedł do mnie

i uczynił ze mnie świętego człowieka.
Jestem świętym, bo dał mi te dźwięki...


A oto zapis osobistego doświadczenia, inspirowanego ideą terapii muzyką.



środa, 23 lipca 2014

Kiedy blakną wspomnienia ...

Kiedy blakną wspomnienia, a nawet sama "pamięć" bywa zapomniana, dobrze jest mieć obok kogoś, kto był kiedyś z nami szczęśliwy.

Może wspominać dawne dobre chwile i dzielić się z nami swoją radością.

Może dać nam swoje wspomnienia.


Jarod Kintz napisał:
Alzheimer  jest najsprytniejszym złodziejem, kradnie nie tylko ciebie, ale także najważniejszą rzecz, która pozwala pamiętać, co zostało ukradzione...".


Jakże prawdziwe to słowa. W demencji nie można nawet czynić komuś zarzutów, bo nie pamietamy ani komu, ani dlaczego. Nie pamiętamy, że kiedyś pamiętaliśmy.

Ten cytat i poniższe wiersze pochodzą z serwisu www.alzheimers.net - pozwolam sobie je spolszczyć...

Rozumiem - Joy Rembert:

Jak trudne to musi być dla ciebie,
Patrzeć jak znika osoba, którą kiedyś znałaś.
Moje ciało jest tutaj, lecz ducha mego nie ma.
Możliwe, że zapomniałem chwile, które kiedyś były nasze.
To będzie najdłuższe z naszych pożegnań.
Umysł kogoś, kogo kochasz, zwalnia i powoli umiera.
Nie zrobię już niczego, co kiedyś robiłem.
Lecz pamiętaj, proszę, nie panuję nad niczym.
Przepraszam za ciężar, który zrzucam na twe barki.
Będą trudne dni, ze łzami w oczach i smutkiem w sercu.
Pozwól miłości, która tak długo trwała, prowadzić nas przez resztę drogi.
Bo to nie jest na zawsze i nasze dusze spotkają się jeszcze pewnego dnia.


Kochanie, kocham cię - Jerry Ham

Od kogoś, kto ma alzheimera, i tak - to jest trudne
Tylko przez chwilę, pozwól mi mówić z głębi serca.
Wybacz mi, proszę, słowa, które mówię.
Gdybym był zdrowy, nie mówiłbym tego.
Choć nie potrafię wyrazić, jak szczęśliwy jestem, gdy jesteś obok.
Wiem, że cię to boli, bo widzę twe łzy.
Chciałbym móc ci powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczysz.
Czy możemy wrócić do tego, co kiedyś było?
Nie - jesteśmy tutaj, a ja wydaję się obcy.
Choć chciałbym, by było inaczej, to coś nie jest snem.
Proszę pamiętaj, kiedy przeklinam i krzyczę,
że tak naprawdę to nie jestem ja, to tylko moja powłoka.
Przejdziemy przez te dni pomimo wszystko,
bo jedna jest prawda... moja droga..,
ja kocham cię




I na koniec wiersz dedykowany ojcu przez córkę Heidi N. Franz-Hoyt - W świecie zwanym Doskonałość:

W świecie zwanym Doskonałość
ludzie żyją z sobą w zgodzie,
pieniądze rosną na drzewach
i nikt nigdy nie choruje.

W świecie zwanym Doskonałość,
nie ma ludzi zmęczonych,
głodnych,
ani starych.

W świecie zwanym Doskonałość,
każdy jest szczęśliwy,
nikt nie ma powodu być smutnym,
i wspomnienia nigdy nie znikają.

Niestety, nie żyjemy w świecie Doskonałość,
nasz świat zwie się Dziś.

Gdzie ludzie się nie dogadują,
pieniędzy zawsze brak,
i bywamy chorzy.

Odczuwamy zmęczenie,
głód,
i starzejemy się.

Każdy bywa nieszczęśliwy,
niektórzy są smutni,
a nasze cenne wspomnienia ulatują.

Nie ma znaczenia, w jakim świecie żyjesz,
pamiętaj tylko -
w moim świecie jesteś „Doskonały”!

niedziela, 20 lipca 2014

Boże błogsław seniorom ...

Te zabawne wyznania, przeze mnie spolszczone, tworzą coś na kształt wiersza, który krąży po sieci.

Uśmiecham się cały czas, ponieważ słowa nie słyszę z tego, co mówisz.
Jestem mistrzem w opowiadaniu historii… w kółko i w kółko od nowa.
Pamiętam, że wnuki innych ludzi nie są tak bystre, jak moje.

Wymagam opieki długoterminowej, prywatnej opieki zdrowotnej, opieki stomatologicznej, okulisty.
Nie jestem zrzędliwa. Po prostu nie lubię kolejek, tłumu, dzieci i polityków.
Jestem pewna, że bardzo dbałam o dom, dopóki mąż nie przeszedł na emeryturę.

Jestem pewna, że wszystko, czego nie mogę znaleźć, leży sobie w bezpiecznym miejscu.
Mam zmarszczki, otyłość, utykam, bo moja lewa noga nagle zrobiła się odrobinę krótsza.
Czasami mam problemy z zapamiętaniem prostych słów, takich jak mmh .. mhh, no.. sam wiesz jakich.

Wolę więcej czasu spędzać na kanapie, z poduszką, niż z koleżankami w parku.
Lecz wiem, że starzenie nie jest dla maminsynków.
Jestem teraz anty-wszystko - jestem przeciw otyłości, przeciw paleniu, przeciw hałasowaniu i przeciw podżeganiu.

Dużo spaceruję (głównie do łazienki), choć przyjemności z tego mam coraz mniej.
Mam zamiar ujawnić, co robię za zamkniętymi drzwiami - absolutnie nic!
Jeśli jesteś tym, co jesz, to jestem Sieczką, Otrębami, Płatkami, Kleikiem.

Widzę, że obecnie coraz młodsze dzieci szybko dorośleją.
Jestem w fazie początkowej swoich złotych lat ... ZOZ, NFZ, ZUS, PCK.
Zastanawiam się - jeśli jesteś tak stary, jak się czujesz, to jak mogę być żywy w wieku 150 lat?

Wspieram wszystkie ruchy, … bo jem otręby, suszone śliwki i rodzynki.
Jestem chodzącym magazynem wspomnień. I właśnie straciłem ten magazyn.

Jestem seniorem i myślę, że jestem w swoim żywiole.

Boże błogosław seniorom!





sobota, 19 lipca 2014

Letni weekend ...

Oba spolszczone teksty znalezione w sieci bardzo pasują do gorącego, letniego weekendu.
Wiele czasu spędzamy na wypełnianiu obowiązków, starając się upiększyć, porządkować świat.
Lecz czy na pewno świat staje się lepszy i piękniejszy?
Czy nasze życie staje się ciekawsze i bardziej barwne?

Ross Milligan napisała:

Dom zmienił się w dom (to gra słów bodaj tylko w angielskim, po polsku pewnie powiedzielibyśmy, że dom stał się bardziej przyjazny, swojski...), gdy pewnego dnia na komódce znalazłam napis: „Kocham cię”.
Nie mogę powiedzieć, jak wiele godzin spędziłam na sprzątaniu.
Kiedyś, w każdy weekend, co najmniej 8 godzin zajmowało mi upewnienie się, że wszystko jest w idealnym porządku – „na wypadek, gdyby ktoś przyszedł”.
Aż uświadomiłam sobie, że nikt nie przychodzi, a wszystkie te godziny mogłam przeznaczyć na godziwe życie i dobrą zabawę.
Teraz, gdy ktoś mnie odwiedza, uważam, że nie ma potrzeby tłumaczyć się ze „stanu” mojego domu.
Są bardziej interesujące rzeczy do zrobienia, trzeba przeżywać swoje życie i czerpać z niego radość.
Jeśli jeszcze nie zorientowaliście się co do tego, proszę przyjmijcie moją radę:
Życie jest krótkie. Ciesz się nim.

A potem napisała wiersz "Jeśli musisz, odkurzaj" (który opublikowano w 1998 r.):

Odkurzaj, jeśli musisz, lecz czy nie byłoby warto,
Obraz namalować, białą czarną uczynić kartą,
Upiec ciasto lub ziarnem napełnić donicę,
Między chcę i potrzebuję rozważ, proszę, różnicę?

Odkurzaj, jeśli musisz, lecz czy nie szkoda życia,
Jest tyle rzek do przejścia, tyle gór do zdobycia,
Muzyki do posłuchania, książek do przeczytania,
Przyjaciół do spotkania, a czas cię tylko pogania.

Odkurzaj, jeśli musisz, lecz w oddali świat się jawi,
Gdzie słońce lśni w twoich oczach i wiatr we włosach się bawi,
Płatki śniegu tańczą, deszcz kroplami mży.
Ten dzień po raz drugi nie przydarzy się ci.

Odkurzaj, jeśli musisz, lecz pamiętać chciej,
Że gdy starość nadejdzie, trosk nie będzie mniej.
A kiedy odejdziesz – a odejść kiedyś musisz -
Ty sama, cała, w kurz i w pył się obrócisz.


A na koniec tekst  "Zdziwienie - co widzę?", tak tylko pod rozwagę:

Twarzy w lustrze
Nie zdobią ni zmarszczki, ni bruzdy,
W domu mym nie ma kurzu, ni brudu,
A pajęczyny gdzieś nagle zniknęły.
Mój ogród tak pięknie wygląda,
I trawnik taki ślicznie zielony.
Tak sobie myślę, że już nigdy więcej
Okularów swych nie włożę...

środa, 16 lipca 2014

Niedosłuch

Nadchodzi taki moment, gdy uświadamiasz sobie: "Słyszę całkiem dobrze, ale czasami nie mogę zrozumieć, gdy ktoś mówi cicho lub nie jest zwrócony do mnie".

Albo: "Coraz cichsze i mnie wyraźne są te zapowiedzi na lotnisku, czy dworcu. Czy to przez głośniki?" 

Albo: "W stołówce wolę jeść samotnie , bo nie mogę zrozumieć, co mówią do mnie współpracownicy, wokół panuje taki hałas i rozmowa wymaga ode mnie zbyt wielkiego wysiłku. Męczę się bardziej niż w pracy."

"Słyszę wszystko, tylko po prostu nie mogę zrozumieć, co do mnie mówią... Ludzie za cicho i niewyraźnie mówią."


Kiedy pojawiają się pierwsze oznaki niedosłuchu, szczególnie w hałaśliwym otoczeniu, trudniej nam zrozumieć dźwięki o wyższej częstotliwości.
Na przykład głosy kobiet i dzieci. Kłopot sprawiają spółgłoski  bezdźwięczne, takie jak s, f, t, p. Wydają się cichsze i miękkie. W zasłyszanych słowach powstają luki i nie można zrozumieć zdania, albo uchwycić sensu w tym, co ludzie mówią co mówią.
A to prowadzi do nieporozumień i niekiedy zakłopotania. Szczególnie, gdy rozmówca traktuje nieporozumienie jako wyraz twojej złej woli.

Kiedy pojawiają się pierwsze trudności w rozumieniu ze słuchu, podświadomie staramy się zrekompensować ubytki przez podejmowania większego wysiłku, bardziej uważne słuchanie.

Zaczynamy zwracać większą uwagę na ruchy warg ludzi i mimikę, aby odczytać to, czego nie sposób usłyszeć.
Staramy się wypełnić luki w tym, co słyszymy poprzez domyślanie się tego, co druga osoba może chcieć powiedzieć, opierając się na dedukcji, intuicji, kontekście i znajomości rozmówcy.
Zwracamy szczególną uwagę na kontekst sytuacyjny rozmowy, lub wcześniejsze doświadczenie.
Bez przerwy przeglądamy swoje wspomnienia, szukając pomocnych wskazówek:  "O czym on najczęściej mówi? Co powiedział ostatnim razem?"
To duży wysiłek i rozmowa z pewnością nie sprawia już przyjemności, ani tobie, anie rozmówcy.
Bo napięcie często się udziela.

Wszystkie te działania kompensujące wymagają ciągłej koncentracji uwagi. Początkowo łatwo ukryć niedosłuch, bo proces kompensacji przebiega sprawnie. Jednak z czasem, gdy niedosłuch się nasila, wysiłek jest coraz większy i coraz bardziej męczący.

Dodatkowym i szczególnym problemem jest hałas w tle. W miejscach, gdzie jest on duży (ulica, restauracje, dworce, lotniska, spotkania towarzyskie), zwykła koncentracja uwagi nie pomaga. Filtrowanie mowy z ogólnego szumu staje się niemożliwe i wręcz bolesne.
Dźwięk tworzy jednolitę kurtynę, mgłę, w której jesteśmy zanurzeni.
Jeśli rozmówca na nas nie patrzy, albo poruszamy się, rozmowa jest niemożliwa.

Wtedy prościej jest poprosić rozmówcę o pomoc.
Pomoc wymaga akceptacji niedosłuchu z obu stron.
I wyobraźni ze strony rozmówcy, który słyszy bardzo dobrze.



Jeśli macie w swoim najbliższym otoczeniu osobę z niedosłuchem i zdaża się wam narzekać na trudności w porozumiewaniu z nią, posłuchajcie tego filmu, który znalazłem w sieci.
Osobie z dobrym słuchem pozwala on zrozumieć, co słyszy, jak słyszy osoba z niedosłuchem.
Może łatwiej będzie nam się porozumieć.



piątek, 11 lipca 2014

Być, czy nie być...? Jak być staruchą?

Język, czas, czy życie są tu niesprawiedliwe.

A może wszystko zależy od nastawienia?

Starość – kulturowo – szczególnie dla kobiet jest przykra.

Starość odbiera kobiecie jej siłę i moc – urodę.

Mężczyzna traci siłę fizyczną, ale zyskać może ciepło, emocjonalność, mądrość - staje się dziadkiem. A jeśli stał się „dziadem”, to jest samotnym wilkiem, nieprzyjaznym, ale wolnym.

Kobieta – gdy jej czar znika pod zmarszczkami – często nazywana jest „staruchą”.


„Starucha” to nie jest pozytywne miano. Wiedźma, baba, jędza – to epitety, które wyrażają najbardziej negatywne emocje wobec starej kobiety.
A przecież „wiedźma” to kobieta, która wie. Mądra i przenikliwa, doświadczona i pomocna. Nie tylko zna tajemnice życia, ale „widzi” to, co przeszłe i to, co nadejdzie.
Nawet „staruszka”, „babina”, „babcia” – słowa niby czułe i serdeczne, ale podkreślające słabość i bezradność, swoistą ułomność. Może i wie, ale w swej wiedzy raczej jest zagubiona.

Kiedy kobieta zaczyna się starzeć, ma do wyboru, albo być „babiną”, albo „staruchą”.
Bezradność nikomu nie sprawia przyjemności, ale staruchą być też nie jest miło.
Można starzeć się pogodnie, „z wdziękiem”, podsycać w sobie żar młodości, być aktywną, rześką, bardzo dojrzałą nastolatką. Kłopot w tym, że dojrzałość, a szczególnie późna dorosłość prowokuje do stawiania na swoim. Kobieta chce być słuchaną i nie pasuje jej już ulotność, niepewność, trzpiotliwość. Macierzyństwo zmienia kobietę w matronę. Młodość – jak twierdził Pablo Picasso – nie zna wieku, ale dobrze jest czuć niezależność i siłę, i posłuch, zaufanie, szacunek. Zabieganie o młodość w wyglądzie i zachowaniu oznacza ryzyko, że zamiast wdzięku zyskamy miano „muzealnej panny”.

Być może zatem, lepiej być „staruchą”, ale w jak najlepszym wydaniu?



Zdjęcie Pauline H.Tesler ze strony J.S.Bolen

Jean Shinoda Bolen jest psychiatrą, psychoanalitykiem podążającym śladem Carla Gustava Junga, autorką wielu tekstów poświęconych archetypom kobiecości. Jego kulturowego, ale i duchowego wymiaru.
Po wieloletnich badaniach doszła do wniosku, że w naszej kulturze funkcjonują trzy archetypy kobiety: panna, matka i starucha.
O ile panna i matka są postrzegane pozytywnie, o tyle starucha nie. Choć starucha to kobieta samodzielna, silna, pewna siebie, pełna miłości i współczucia, dysponująca wiedzą o tym, co w życiu i w świecie ważne, z pogodą ducha przyjmująca to, co niesie los.
Starucha gdzieś zniknęła w naszej kulturze. Dlaczego tak się stało? Gdzie odeszła starucha, skoro – jak twierdzi Bolen – tak bardzo jest światu potrzebna.
Bez staruchy nie ma kultury.
To starucha jest pomostem między pokoleniami; przeszłością a przyszłością.

Jean Shinoda Bolen jest autorką poradnika na temat, jak być współczesną staruchą. Jej uwagi można sprowadzić do kilku podstawowych reguł.
I cóż, trzeba przyznać, że staruchy według klucza Jean Shinoda Bolen byłby mile widziane.

Jak być „staruchą”?

  • Nie jęcz, nie stękaj, nie marudź;

  • Zachowaj witalność, kochaj życie, kochaj po prostu –bądź w tym autentyczna i żywiołowa, bądź „soczysta”, niech soki życiowe krążą w twym ciele;

  • Podtrzymuj ciekawość i dbaj o swój rozwój, zdobywaj wiedzę o naturze, bądź mądra, bądź w swej mądrości cierpliwa;

  • Zaufaj swoim kościom, ufaj instynktowi i doświadczeniu; masz za sobą wiele lekcji, nie przywiązuj się do oczywistości, ale wyciągaj wnioski;

  • Medytuj codzienność, bądź uważna – medytować możesz piorąc, zmywając naczynia, gotując, uprawiając ogród; masz czas dla siebie, zajrzyj do swego wnętrza; „zrozumienie przychodzi, gdy trochę czasu poświęcimy na odnalezienie wzorów i połączymy oderwane zdarzenia”;

  • Bądź wymagająca w sprawach, które się liczę – kobiety są konserwatywne za młodu i stają się radykalne z wiekiem, dojrzewają do rewolucji, ale ich radykalizm powinien wyrażać się przez empatię;

  • Krocz ścieżką serca; znajdź w sobie odwagę i siłę, by spojrzeć w oczy prawdzie, nie poddawaj się lękom, obawom i frustracjom;

  • Mów prawdę, ale okazuj współczucie – należy pamiętać, że cokolwiek robisz, ktoś inny może zrobić inaczej; bądź silna, ale nie ujawniaj słabości innych; zadbaj, by nie czuli się zakłopotani w twoim towarzystwie;

  • Słuchaj swego ciała – spraw by było sprawne i dobrze ci służyło; nie musisz być modna, nie musisz młodo wyglądać, ale możesz być atrakcyjna; każdy chce wyglądać młodo, ale pamiętaj, że ani zmarszczki, ani siwizna, ani babciny wygląd, ani wiotkość mięśni nie są powodem do wstydu;

  • Improwizuj – bądź sobą i tylko sobą, nie ważne dokąd podążasz, ani jak daleko zajdziesz, nie ustawaj i korzystaj z okazji;

  • Nie płaszcz się przed nikim, bądź silna

  • Śmiej się razem z innymi i sprawiaj, by inni śmiali się z tobą

  • Delektuj się dobrem w swoim życiu i tym, co w życiu dobre.

Starucha jest konserem życia.

W tym miejscu należy zadać pytanie, jak brzmi określenie dla męskiej wersji mądrej staruchy.

środa, 9 lipca 2014

Starzenie się to kłopoty ze słuchem

Starość bywa dokuczliwa. Albo raczej - starość jest uciążliwa.

I nie chodzi o dolegliwości dla osoby starzejącej się, ale dla jej otoczenia, dla najbliższych.

Często mamy wrażenie, że starzejący się człowiek odwraca się od świata, wycofuje do swojego wnętrza. Jest nieuważny, niechętny i po prostu przykry. Błądzi myślami niewiadomo gdzie. Nie rozumie, co się do niego mówi. Nie chce rozumieć. Nie słucha.

Przy czym mówi głośno, czasami krzyczy. Kiedy ogląda telewizję, odbiornik ustawiony jest powyżej przyswajalnej głośności.

Wszystko trzeba powtarzać, a i tak wydaje się, że niczego nie rozumie.

A gdy chcesz coś wyjaśnić, odwraca się, spuszcza głowę i odchodzi.

Irytujące.

W zasadzie, wcale nie można się ze starszą osobą porozumieć.

Dlaczego? Diagnoza jest prosta i błaha.

Starszy człowiek nie lubi, albo nie chce słuchać.

Prawda zaś jest jeszcze bardziej banalna, jedną z najczęstszych dolegliwości starzenia się jest niedosłuch.


* * *

Szacuje się, że blisko jedna trzecia osób w wieku pomiędzy 65 a 74 rokiem życia ma problemy ze słuchem. Około połowa ludzi powyżej 85 lat traci słuch.

Czy utrata słuchu jest niewielka (brakuje tylko niektórych dźwięków), czy duża (całkowita głuchota), zawsze stwarza problemy w codziennym życiu, jest przykra zarówno dla osoby, która jej doświadcza, i dla najbliższych.
Nieleczona, może się nasilać.

Utrata słuchu oznacza problemy w porozumiewaniu się z przyjaciółmi i rodziną. Niemożność prowadzenia rozmowy przez telefon, a przynajmniej trudności z pełnym zrozumieniem rozmówcy. Co ważniejsze, w gabinecie lekarskim możemy nie dosłyszeć zaleceń lekarza, tym samym w niewłaściwy sposób stosować leki, lub nie stosować właściwej terapii.

Przez problemy ze słuchem starsza (ale nie tylko) osoba czuje się zakłopotana, zdenerwowana, samotna i izolowana. Gdy nie można swobodnie uczestniczyć w rozmowie przy stole lub w restauracji, łatwiej się wycofać niż ciągle prosić o powtórzenie (co wzbudza konsternację i wprawia rozmówcę w zakłopotanie) lub trzeba wytężać uwagę tak, że żaden posiłek nie smakuje. Dodatkowo, nie da się uniknąć zdenerwowania, wszyscy wydają się szeptać, mówić niewyraźnie, jakby nie chcieli być zrozumiani.
Gdy masz kłopoty ze słuchem, rodzina i przyjaciele niesprawiedliwie sądzą, że jesteś nieuważny, niedbały, niezainteresowany, podczas gdy ty po prostu nie możesz dobrze ich usłyszeć, a tym samym zrozumieć. Rozmówca czuje się zażenowany, gdy musi nieustannie powtarzać własne słowa, zaś najbliżsi są zirytowani i niekiedy wrodzy. Kontakty towarzyskie nie sprawiają przyjemności.
Z niewidomych przyczyn, niedosłuch jest sprawą wstydliwą w naszym społeczeństwie. Jest ułomnością ponad miarę. Słabszy wzrok, nic strasznego. Ale „głuchota” to ewidentnie starość.
Osoba z niedosłuchem woli zatem mówić niż słuchać, a przez to jeszcze bardziej zniechęca innych do kontaktu ze sobą, albo jest pomawiana o złośliwość, arogancję.

* * *

Zatem, jeśli masz problemy ze słuchem, poproś o pomoc i zacznij od wizyty u lekarza.
W zależności od rodzaju i stopnia ubytku słuchu, istnieje wiele opcji terapii, które mogą pomóc, powstrzymać postęp niedosłuchu, albo usunąć jego przyczynę.
Utrata słuchu nie musi utrudniać codziennego życia.

Jeśli:
  • masz problemy z prowadzeniem rozmowy przez telefon,
  • trudno ci śledzić rozmowę, gdy dwie lub więcej osób mówi jednocześnie,
  • gdy musisz zwiększyć głośność telewizora do tego stopnia, że pozostali domownicy protestują,
  • masz kłopot ze zrozumieniem kogoś z powodu szumu w tle,
  • masz poczucie, że inni zdają się bełkotać,
  • nie możesz zrozumieć kobiet i dzieci, które mówią do ciebie.
koniecznie skonsultuj się z lekarzem.

Najlepiej byłoby udać się do otolaryngologa, specjalisty od chorób ucha, nosa i gardła, który przeprowadzi specjalistyczny wywiad i ustali, czy niedosłuch lub głuchota spotykały innych członków rodziny, ale też wykona dokładne badanie narządu słuchu i ewentualnie zasugeruje dodatkowe testy pomiaru słuchu, które wykonuje audiolog.
Z pomocą audiometru audiolog sprawdza zdolność słyszenia dźwięków o różnej częstotliwości i głośności. Badanie jest bezbolesne. Audiolog stwierdza czy i jaki aparat słuchowy powinien być zastosowany. Ponadto nauczy jak z niego korzystać.
Niestety wizyta u otolaryngologa wymaga skierowania od lekarza pierwszego kontaktu. A znalezienie dobrego specjalisty także jest wyzwaniem, bo otologów nie ma wcale zbyt wielu. Brakuje również audiologów.
Najczęściej zatem korzystamy z przypadkowych lekarzy, pracujących dla firm oferujących konkretne marki aparatów słuchowych. Dlatego zarówno diagnoza, jak terapia może tylko częściowo odpowiadać naszym potrzebom.

Lepsza jednak taka diagnoza niż żadna

* * *

Dźwięki z otoczenia odbieramy uchem zewnętrznym jako fale dźwiękowe, które w uchu środkowym przekształcane są z pomocą układu kosteczek w impulsy elektryczne, które z kolei pobudzają receptory słuchowe znajdujące się uchu wewnętrznym.
Nerw przedsionkowo-ślimakowy (VIII nerw czaszkowy) przesyła impulsy do jąder znajdujących się w pniu mózgu, które pośredniczą w przepływie informacji o bodźcu słuchowym do pierwszorzędnej kory słuchowej znajdującej się w płacie skroniowym. Tam powstają i są interpretowane wrażenia słuchowe.
Uszkodzenie tych struktur powoduje niedosłuch, gwizdy, szumy, trzaski, dzwonienie w uszach.

Najczęstsze przyczyny kłopotów ze słuchem to jednak woskowina gromadząca się w przewodzie słuchowym i blokująca falę dźwiękową; zakażenia wirusowe lub bakteryjne, choroby serca lub udar mózgu, urazy głowy, nowotwory, niektóre leki. Kłopoty ze słuchem mogą też być dziedziczne.

Ale utrata słuchu to także naturalny proces starzenia i degeneracji zmysłów.

Presbycusis – starcze słyszenie - to utrata słuchu pojawiająca się i związana z wiekiem.
Osoby starsze mogą mieć trudności ze słyszeniem tego, co inni mówią lub nie tolerować głośnych dźwięków. Presbycusis pojawia się u różnych osób w różnym czasie i postępuje w różnym tempie, na ogół powoli. Początkowo problemy ze słuchem mogą być niezauważalne.

Zaburzenie jest efektem zmian w obrębie ucha wewnętrznego, ucha środkowego, nerwu słuchowego lub dróg słuchowych w mózgu.
Presbycusis to naturalny proces starzenia się, ale może być także efektem pracy w hałasie, zaniku receptorów, urazu głowy, zakażenia, choroby, efektem działania leków, problemów z krążeniem (na przykład wysokiego ciśnienia krwi). W postępie choroby duże znaczenie mają czynniki dziedziczne.

Stopień utraty słuchu zależy od czynników osobniczych. Ponadto ubytek słuchu może być różny w każdym uchu.

Najczęstsze objawy presbycusis to:
  • mowa innych osób może wydawać rozmyta, niewyraźna, jakby ktoś mamrotał;
  • wysokie dźwięki są trudne do odróżnienia;
  • trudno rozpoznać głoski bezdźwięczne, przez co słyszane słowa tracą sens;
  • pojawiają się trudności z rozmową, gdy w jej tle jest hałas lub szum;
  • męskie głosy są łatwiej usłyszeć niż damskie
  • niektóre dźwięki wydają się zbyt głośne i irytujące
  • w jednym lub w obu uszach pojawia się irytujący i przeszkadzający szum.

Naturalnych zmian nie można powstrzymać, ale można je spowolnić.
Aby powstrzymać postęp choroby należy:
  • unikać głośnych dźwięków i nie narażać się na hałas;
  • używać zatyczek do uszu lub wypełnionych płynem nauszników (aby zapobiec  dalszym uszkodzeniom narządu słuch);
  • używać aparatu słuchowego;
  • stosować urządzenia adaptacyjne, pomocniczych, na przykład wzmacniacza sygnału telefonicznego;
  • skorzystać ze szkolenia speechreading - rozumienia mowy z ruchu warg.

* * *

Kilka wskazówek, jak pomóc osobie, która ma problemy ze słuchem:
  • w czasie rozmowy patrz rozmówcy w twarz i mów możliwie wyraźnie;
  • mów niezbyt szybko;
  • nie zakrywaj ust, nie jedz, ani nie żuj gumy, gdy mówisz.
  • stań w świetle i unikaj mówienia, gdy w tle jest hałas lub szum;
  • używaj mimiki i gestów, aby dać pomocne wskazówki co do treści i znaczenia wypowiadanych słów;
  • powtarzaj, jeżeli jest to konieczne, używając  różnych słów bliskoznacznych;
  • samemu słuchaj i zwracaj uwagę na reakcje rozmówcy.
  • gdy jesteś w większym gronie rozmawiaj z osobą, a nie o osobie - osobie z wadą słuchu pomaga to zachować uczucie spokoju i nie bycia wykluczonym, a tym samym zaangażować się w rozmowę;
  • bądź cierpliwy; pozytywnie nastawiony i opanowany;
  • pytaj, jak możesz pomóc.

Pamiętaj: jeśli bliska ci starsza osoba ma kłopoty ze słuchem, stosowanie się do tych reguł nie tylko ułatwia komunikację, ale pozytywny efekt ułatwia życie przede wszystkim tobie.

* * *

Jak pomóc sobie, gdy dostrzegasz problemy ze słyszeniem i rozumieniem mowy bliskich osób?

Przede wszystkim niedosłuch to naturalne zjawisko, jak siwizna, a nie powód do wstydu.

Uprzedzaj ludzi o swoich kłopotach, niech wiedzą, że masz problemy ze słuchem.

Proś, by mówiąc do ciebie patrzyli ci w twarz, mówili wolniej i wyraźniej; również poproś ich, by nie krzyczeli – hałas tylko irytuje i to obie strony.

Zwracaj uwagę nie tylko na to, co się mówi, ale jak się mówi, obserwuj mimikę i gesty.

Jeśli nie rozumiesz, powiedz o tym i poproś o powtórzenie innymi słowami.