środa, 30 września 2015

Stymulacja multisensoryczna... podpowiedź.



Czym jest stymulacja wielozmysłowa?


Stymulacja multisensoryczna to jednoczesne pobudzenie wszystkich zmysłów.

Poruszanie się w przestrzenie pełnej zmieniających się barw, zapachów, dźwięków, kształtów i form, które mają różną fakturę.

Wszystko musi być harmonijne, kojące, relaksujące.


Wzrok pobudzamy z pomocą światła, kolorów, różnych właściwości optycznych (np. materiały błyszczące, odbijające, przezroczyste), dużych fotografii, przedstawiających głębiny oceanu, las, rozległe łąki, otwartą przestrzeń, kwiaty.
Dotyk angażujemy z pomocą tkanin i przedmiotów różnych kształtów, form, powierzchni, tekstur, ale także o różnej temperaturze, przy pomocy wibracji.
Smak rozbudzamy przy pomocy gorących i zimnych napojów o silnym aromacie, drobnymi i kolorowymi przekąskami o różnej konsystencji (ziarno, orzechy, pestki, owoce, żelki, galaretki, sorbety), owocami świeżymi i suszonymi.
Węch uruchamiamy z pomocą aromatycznych olejków i kadzidełek, torebek i pojemników do rozpraszania zapachów, kwitnących roślin, toreb z lawendą, miętą, owocami, przedmiotami codziennego użytku z różnych materiałów: drewna, skóry, futra.
Słuch aktywizujemy harmonijną stonowaną muzyką o różnym natężeniu, dźwiękami natury odtwarzanymi z taśmy: śpiew ptaków, morskie fale, szum wiatru; z pomocą ludowych, prymitywnych instrumentów, a także przedmiotów codziennego użytku (sztućce, tkaniny, papier).
Zmysł ruch aktywizujemy poprzez zmienianie pozycji z siedzącej na leżącą, siedzenie w fotelu, na krześle, położenie się na worku fasoli, poduszkach z gorczycą, poruszanie głową, ramionami, stopami; poruszanie się w przestrzeni, taniec.

Tu dygresja:
W profesjonalnym gabinecie terapeutycznym, w idealnej przestrzeni, byłoby dobrze stworzyć strefę neutralną. „Białą”. Przestrzeń bezwonną, przestrzeń bezbarwną, przestrzeń ciszy, która byłaby jednocześnie barem tlenowym.

W przestrzeni multisensorycznej można sobie pozwolić na uruchomienie wyobraźni.
Albo pozwolić sobie na masaż. Poddać się masażowi, albo wykonać go na sobie z pomocą kolorowych piłeczek-jeżyków, albo leżąc na piłce lekarskiej lub dużej piłce plażowej.
Jeśli podłoga wyłożona jest dywanem o różnej fakturze, można się turlać.
Doskonałym ćwiczeniem jest brodzenie w basenie z kolorowymi piłeczkami, które znamy z kącików dla dzieci w galeriach handlowych.

Owszem, te zabawy i ćwiczenia mogą wydawać się nieodpowiednie dla dorosłych.
Dlatego ćwiczymy w dobranym towarzystwie, pozostawiając ocenę swojej dorosłości za drzwiami terapeutycznego gabinetu.

Przestrzeń multisensoryczna to dobre miejsce do ćwiczenia uważności.
Nie trzeba ani przyjmować specjalnej pozycji, ani wyginać nadmiernie swego ciała. Nie trzeba wysiłku.
Wystarczy wygodnie usiąść, albo się położyć, i bawić swoją uwagą.
Skupiać ją na pojedynczych zmysłach, a nawet pojedynczych doznaniach.
Możemy spróbować zobaczyć światło, wyodrębnić zapachy, smaki, albo doznania dotykowe.
Możemy zakładać przy tym różne rękawiczki – ze skóry, z wełny, z gumy, z papieru – i przez nie dotykać różnych przedmiotów, aby uświadomić sobie, jak różnie doświadczamy tego, co nas otacza.

Taka stymulująca sesja nie powinna trwać zbyt długo.
Maksymalnie 30 minut.

Na ogół stymulację multisensoryczną wykorzystuje się w terapii dzieci z upośledzeniem.
Ale w opinii wielu specjalistów sprawdza się w terapii demencji i depresji.
Jest doskonała dla rozwijania możliwości osób zdrowych. Wzmacniania lub rozwijania plastyczności i elastyczności poznawczej osób dorosłych.
Zatem to doskonałe ćwiczenie mózgu – bez wysiłki – w stanie relaksu – które usprawnia, pobudza mózg. I wydłuża jego żywotność.

* * *

A teraz podpowiedź dla grup towarzyskich, klubów, czy stowarzyszeń seniorów.
Sesja multisensoryczna: „Kolorowa kąpiel”.
To może być ciekawe doświadczenie, naukowy eksperyment, lub miłe towarzyskie spotkanie.
Już same przygotowania sprawią przyjemność.
Po pierwsze należy - z odpadów lub skrawków materiałów – uszyć możliwie duże (szerokie) kolorowe szale. Ważne, by były to szale jednolite w barwie – zielone, niebieskie, czerwone, żółte.
Szale muszą być z różnych tkanin – kaszmiru, wełny, płótna, jedwabiu, polaru.
Potrzebne też będą kolorowe żarówki – zielone, niebieskie, czerwone, żółte – aby uzyskać kolorowe światło.
Do kolorów należy dobrać olejki zapachowe – na przykład sosnowy, świerkowy, miętowy to zielony; pomarańczowy, cytrynowy to żółty… I tak dalej, skojarzenia i inwencja mogą otworzyć nam barwny świat zapachów. Z jakim kolorem kojarzy się zapach goździków? Cynamonu? Kawy?...
No i koniecznie stymulująca muzyka - relaksacyjna oraz lekko pobudzająca – i odgłosy natury.
Oczywiście dźwiękom również nadajemy barwę.
Szum fal, lub odgłos morskich głębin to niebieski. Śpiew ptaków to zieleń. Latynoskie rytmy to gorące lato, czyli kolor żółty.
Do tego wszystkiego na stole ustawiamy kolorowe galaretki z odpowiednimi owocami.

W pełnej wersji, ćwiczenie polegałoby na tasowaniu kolorów. Przechodzeniu od jednego do drugiego.
Ale w wersji towarzyskiej wystarczy jak wybierzemy na czas spotkania jeden kolor.
I tak na przykład, w różnych miejscach pokoju, włączamy zielone światło.
Włączamy nagranie ze śpiewem ptaków. Przestrzeń wypełniamy zapachem świerku, sosny, mięty.
Okryci zielonymi szalami, poruszamy się wokół stołu z zielonymi galaretkami z kiwi, zielonych jabłek, zielonej papryki, itp. – oczywiście próbując ich.
Przy okazji, dobrze jest wymieniać się szalami, aby w czasie spotkania każdy z uczestników poczuł fakturę każdej tkaniny.
Można też tylko posiedzieć.
Zamknąć oczy i poszukać w pamięci, ale przede wszystkim w wyobraźni, wszystkich skojarzeń z „kolorem dnia”.

wtorek, 29 września 2015

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?... - cz. IV

Chaos sensoryczny, z którym boryka się chory z demencją, jest niezwykle bolesny.

Nikogo nie powinno dziwić, że jego mózg zamyka się przed tym natłokiem niespójnych bodźców.

 Że gubiąc się w hałasie, pośród szumu, pośród gonitwy myśli, ucieka w bezruch.
Chory czuje się bezradny i sfrustrowany, stara się sobie poradzić. Jest w końcu dorosłym człowiekiem.
Im bardziej się stara, tym bardziej sobie nie radzi.
Frustracja narasta.
A otoczenie tylko wzmacnia ten stres.
Ciągłe pytanie: „Nie pamiętasz?”. „Dlaczego tego nie pamiętasz?” „Czy dla ciebie jestem nieważny?” – to pytanie, może nie wypowiedziane na głos, dostrzec można w spojrzeniu.
I jeszcze wyrzuty: „Dlaczego mi to robisz?”. „Ty sobie nie chcesz pomóc”….
To ciągłe zmuszanie do czynności, na które chory nie ma ochoty, albo których nie rozumie.
To ciągłe traktowanie jako osoby bezwolnej, bezmyślnej…
Chory może nie rozumieć słów, ale rozumie intencje.
Wie, że coś powinien, coś musi. Wie, że chciałby.
Tylko, jak cokolwiek zrobić, jeśli wokół panuje chaos?
I nie ma wolnej chwili, by pozbierać myśli.

Odpowiednia stymulacja sensoryczna może jednak uporządkować ten chaos.
Wystarczy odpowiednio ćwiczyć mózg.
I to ćwiczyć bez prowokowania mózgu do nadmiernego wysiłku.

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?
Oczywiście, że tak. Temu służy mindfulness, czyli uważność.
Medytacja, relaks, plastyczność mózgu, elastyczność uwagi.
Tylko kto spróbował wie, iż uważność nie przychodzi bez wysiłku.

Ale jest prostszy sposób. Zwany terapią, czy raczej stymulacją multisensoryczną, albo „snoezelen” (od holenderskich słów oznaczających drzemkę i chrapanie, kojarzących się z błogością i głębokim relaksem).

Stymulacja multisensoryczna to jednoczesne pobudzanie wszystkich zmysłów: wzroku, dotyku, smaku, zapachu, słuch i poczucia ruchu (propriocepcji - czucie głębokie– położenie organizmu w przestrzeni, oraz receptora przedsionkowego -  świadomości jak szybko się poruszamy i w jakim kierunku).
Stymulacja multisensoryczna nie oznacza przeciążania aparatu poznawczego.
Przeciwnie prowadzi do rozluźnienia i relaksu.
Mózg, choć stymulowany jest różnego rodzaju bodźcami, zachowuje się tak, jak wtedy, gdy leżymy w trawie, w słoneczny dzień i obserwujemy płynące po niebie obłoki.
Napięcie mięśniowe spada, stres rozpływa się, oddech pogłębia, tętno wyrównuje, a mózg zanurza w ożywczej kąpieli i oczyszcza ze zbędnych i szkodliwych informacji.
Po kilku sesjach mózg odnajduje drogę do świata zmysłowych doznań i od nowa podejmuje swoje obowiązki.

Stymulacja multisensoryczna najbardziej efektywna jest wtedy, gdy korzystamy ze specjalnie do tego celu przygotowanej przestrzeni. Pokoju urządzonego przytulnie i przyjaźnie, aby łatwo było się tu zrelaksować, a jednak tak, by zapewnić wszystkim zmysłom różnorodność i wielorakość bodźców.

Taką przestrzenią mogą być także domowe pielesze, wystarczy je odrobinę zmienić, przystosować.
A gdy nie ma takich możliwości, stymulujące mogą być drobne gadżety codziennego użytku, które pełnią rolę podobną do zabawek dla dziecka – dają ukojenie, rozrywkę, poczucie bezpieczeństwa, pozwalają mózgowi odnaleźć drogę pośród chaosu, albo po prostu go pobudzają.

Stymulacja multisensoryczna może być stosowana przez każdego.
Nawet osobę zdrową, która chce się tylko zrelaksować, a nie ma czasu na specjalną aktywność.
Może być profilaktyką dla demencji, ćwiczeniem dla mózgu bez pocenia się.
Wystarczy prosty gadżet – tak przydatny każdemu choremu z demencją – jakże użyteczny w czasie, gdy oddajemy się oglądaniu ulubionego serialu.
Multisensoryczny jasiek – można wykonać go własnoręcznie – dla siebie, lub dla podopiecznego.
Taki jasiek może być księgą wspomnień – tych aktualnych i tych dawnych.
Kiedy robimy go z myślą o sobie, możemy potraktować go jako szczególny rodzaj pamiętnika.
Mapę naszego umysłu lub naszej wyobraźni.
Można go wykonać z różnego rodzaju tkanin, które dają różne doznania zmysłowe.
Można sprawić, by przy dotyku, uwalniał różne przyjemne aromaty – owocowe, czy kwiatowe – odpowiednio go wypełniając.
Można sprawić, że będzie szeleścił, pobudzając zmysł słuchu.
Przyszyte do niego guziki, wstążeczki, suszone owoce, kwiaty.
Taki jasiek pełni funkcję gadżetu antystresowego. Z drugiej strony, dostarcza – mimochodem – pozytywnych bodźców, które pobudzają mózg i pozwalają mu na bardziej skuteczne działanie.
Wbrew pozorom, mózg nie lubi wysiłku. Nie znosi stresu. Nie najlepiej sobie radzi, gdy jest do czegokolwiek przymuszany.


Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?... - cz. III

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?

Można. I należy.

Ale czy jest jakiś szczególny powód, by to robić?

Tak. Tym powodem jest demencja i choroba Alzheimera.

Stymulacja mózgu jest najlepszą formą profilaktyki...


Kiedy mówimy o negatywnych zmianach w procesie starzenia się, albo o demencji, na ogół koncentrujemy się na pamięci, uczeniu się i rozwiązywaniu problemów.
Wyobrażamy sobie, że wszystkie te procesy i mechanizmy poznawcze „dzieją się” w mózgu i zależą li tylko od jego sprawności.
Myślimy o mózgu jak o jeszcze jednym mięśniu, który nieużywany wiotczeje.
Wydaje się nam, że aby podtrzymać jego sprawność, konieczny jest wysiłek, nieustanne ćwiczenie.
Zmuszanie mózgu - a dla jego dobra całego ciała - do pracy w pocie czoła.
Im większy wysiłek, tym lepsze efekty.
Tymczasem, demencja może nie być przyczyną, a skutkiem zaburzeń w funkcjonowaniu aparatu poznawczego.

Specjalizująca się w opiece nad seniorami, P. K. Beville z Second Wind Dreams, opracowała eksperymentalny trening, pozwalający opiekunom osób z demencją wejść w świat podopiecznego.
Trening wykorzystywany jest w ośrodku opieki Villa Ventura w Kansas City.
Eksperyment pokazuje, że chory odbiera bodźce zmysłowe jako jeden, wielki, irytujący szum.
Proste i krótkie ćwiczenie.
Do butów wkładamy przeszkadzajki, które uwierają w stopy i sprawiają, że poruszamy się jak osoba z demencją. W zasadzie symulują „igły”, „szpilki”, neuropatie, na które skarży się wiele osób starszych.
Na dłonie nakładamy rękawiczki, które blokują zmysł dotyku. Palce zostają sklejone, aby ograniczyć zdolność manipulowania przedmiotami, tak jak to czyni choroba. Te gumowe i szmaciane rękawiczki imitują równie powszechne pośród starszych zapalenie stawów.
Jeszcze gogle, które pozwolą zobaczyć świat oczami chorego. A właściwie świat „starego człowieka” – wszystko będzie miało żółty odcień, kropka w środku pola widzenia imituje zwyrodnienie plamki żółtej.
I słuchawki, aby słyszeć dźwięk towarzyszący choremu na co dzień. Szum, w którym żyjemy – zatrzaskiwane drzwi, klaksony, grające radio.
To tylko 8-12 minut.
Pięć prostych zadań. Nic wyszukanego. Codzienność.
Nakryć do stołu, albo posprzątać ze stołu i odnieść naczynia do kuchni.
Odnaleźć ulubiony –  biały, albo różowy - sweter i założyć go na siebie, rozpinając i zapinając guziki.
Dobrać skarpetki do pary, albo włożyć pasek w szlufki spodni, albo zawiązać krawat.
Lub poukładać ręczniki do szuflady.
Napisać notatkę dla bliskiej osoby i włożyć ją do koperty.
Wybrać pigułki, które zostały nam przepisane.
Lub nalać sobie pół szklanki wody i ją wypić.
Dziecko może miałoby problemy, ale zdrowy, dorosły, myślący człowiek….
Nie chory. Opiekun chorego, którego niezborność chorego codziennie doprawadza do granic, przynajmniej niezwykle stresuje...



To tylko krótki eksperyment.
Obraz, który postrzega uczestnik, jest szary, mglisty, ciemny, rozlany, rozczłonkowany. Nie sposób rozróżnić kolorów, a nawet rozmiarów.
Dźwięki wokół to tylko przerażający i denerwujący hałas. Przez co nie sposób usłyszeć, a nawet zrozumieć tego, co ktoś do nas mówi. Już po dwóch minutach łapiemy się na tym, że narasta w nas agresja i frustracja. Nie pamiętamy czynności (poleceń), które mamy wykonać. Nie wiemy, co chcemy zrobić. Jedyna myśl, to wyłączyć ten hałas.
W palcach nie ma czucia, trudno jest rozpoznać fakturę, a nawet cokolwiek pochwycić i utrzymać. Najprostsza, najbardziej banalna manipulacja wydaje się przekraczać nasze możliwości.
Bodźce nie tworzą spójnego obrazu otoczenia. Nasza świadomość podpowiada nam, że zadania, które nam postawiono są rutynowe, banalne, codzienne. Nie można mieć problemu z ich wykonaniem. Nie powinniśmy mieć problemów z ich wykonaniem.
Nie jesteśmy dziećmi.
Potrafimy to zrobić.
A jednak nam nie wychodzi.
Kiedy sprzątamy ze stołu, nie możemy odnaleźć kuchni. A kiedy wreszcie docieramy do celu, nie pamiętamy po co tu przyszliśmy.
Czujemy frustrację, irytację, lęk i przerażającą bezradność. Bo im bardziej się staramy, tym bardziej nam nie wychodzi.
Dla uczestników eksperymentu, najbardziej przykrym doświadczeniem była świadomość, że nie są w stanie zapamiętać tych pięciu, prostych instrukcji. Jakby to nie była codzienność…
Nie każdy z uczestników jest w stanie wytrzymać 8 minut.
Wielu rezygnuje po pierwszym zadaniu.
Jedna z uczestniczek szkolenia, w trakcie zdjęła - nie proszona o to - bluzkę, a następnie ją założyła. A potem znalazła dwa pluszowe misie, które zaniosła do kuchni i posadziła na krzesłach. Gdy po zakończeniu zapytano ją, dlaczego to zrobiła, odpowiedziała: "Nie mam bladego pojęcia. Po prostu nie wiedziałam, co robić...".
Każdy z uczestników odczuwa spięcie, frustrację, splątanie, ma trudności z poruszaniem się, odnalezieniem w przestrzeni, mówi do siebie...
Wystarczą dwie minuty, by zachowywać się dokładnie tak, jak zachowuje się chory.

Aby uciec od takich przykrych doświadczeń, mózg chorego wyłącza się. Zamyka się.
Chaos jest niezwykle bolesny.

Odpowiednia stymulacja sensoryczna może jednak uporządkować ten chaos.
Wystarczy odpowiednio ćwiczyć mózg. I to ćwiczyć bez prowokowania mózgu do nadmiernego wysiłku.

* * *
Suplement.

Wirtualna wycieczka w świat demencji...



,,. pewnej młodej, 24-letniej, w pełni zdrowej kobiety wyglądało tak:

"Moje przygoda z demencją trwała zaledwie osiem minut, a poczułam się tak, jak ktoś poddany długotrwałym torturom. Poczułam się nadzwyczaj niespokojna, odizolowana i wykończona.
Najpierw wyposażono mnie w sprzęt.
Rękawice blokujące dotyk. Do butów włożono szorstkie wkładki, aby kłuły mnie w stopy. Pomarańczowe, ciemne okulary, aby osłabić wzrok, i słuchawki.
Moje zmysły zostały zaatakowane, tak że nie słyszałam własnych myśli w tym hałasie, który brzmiał mi w uszach.
Najbardziej przeszkadzały mi odgłosy ruchu ulicznego, który mnie denerwował, i syreny, które mnie przerażały.
Słyszałam kapanie wody z kranu, kroki, i ciągłe zgrzytanie, przez co nie byłam w stanie na niczym się skupić.
Kiedy w końcu odnalazłam listę pięciu zadań - po wstępnej instrukcji, lista została dla mnie wyeksponowna – uświadomiłam sobie, że nie jestem w stanie jej odczytać.
Słowa były niewyraźne, litery tańczyły na stronie.
Chciałam tylko wiedzieć, co mam zrobić, a czułam się rozpaczliwie sfrustrowana.
Zwyczajne, codzienne czynności z jakiegoś powodu stały się po prostu nie do wykonania.
Mój zdrowy mózg nie mógł zmusić mojego ciała do wykonywania prostych i oczywistych zadań.
Jako dorosła, zdrowa, logicznie myśląca osoba, mogłabym zapalić światło w pokoju, aby ułatwić sobie zadanie, ale nawet nie przyszło mi to do głowy.
Kiedy dobierałam skarpetki do pary, usiadłam na podłodze pośród stosu ubrań, bo przez to igły w stopy nie mogłam myśleć i nic nie widziałam.
To nie do pojęcia, że mogło wydawać mi się sensowne, by wyrzucić wszystkie ubrania na podłogę, aby odnaleźć parę skarpetek.
Poproszona o sprzątnięcie ze stołu, po prostu zrzuciłam wszystko na podłogę, ponieważ wydawało się to logiczne.
Po wszystkim powiedziano mi, że zdrowe, dorosłe osoby nigdy nie rzucają ubrań na podłogę.
Każde polecenie sprawiało mi nieopisane trudności.
Czułam, jakbym wędrowała w ciemności, szukając rzeczy, na które patrzę, i szukając bezpiecznego miejsca, by usiąść.
I naprawdę czułam, jakby moja rzeczywistość i normalność całkowicie przepadły.
To, że mój mózg tak szybko się wyłączył, było nadzwyczaj denerwujące.
Wzięłam udział w tym ćwiczeniu, nie wiedząc nic na temat demencji, a teraz czuję, że nadano jej wygląd zabawy w chowanego, aby pomóc mi zrozumieć codzienne zmagania ludzi chorych.
W ciągu zaledwie kilku minut poczułam, jak ta choroba odbiera rozum, i - szczerze mówiąc - to przerażające."

Warto też rzucić okiem na ten krótki fragment reportażu, odpowiadającego na pytanie: Czy ćwiczenie mózgu może uchronić przed chorobą Alzheimera?
W ośrodku Alzheimer's Australia Vic, wykorzystując technologię gier video, opracowana specjalną metodę treningu dla opiekunów.
Ogromne okno do świata demencji. Można przez nie zajrzeć, poruszać się w nim, patrzeć na świat oczyma chorego.
To tylko mała próbka.
Ale pozwala się zorientować, dlaczego choremu trudno się poruszać.
Dlaczego tak trudno mu się odnaleźć w łazience....



poniedziałek, 28 września 2015

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?... - cz. II

Nasz mózg nie rozróżnia świata realnego od wirtualnego.

To, co sobie wyobrażamy, dla mózgu jest tak samo realne jak otaczający świat.

Wszystko, co sobie wyobraziłeś, dla mózgu stało się naprawdę…

 

Zdjęcie: inspiredimages pixabay.com

Mózg nie tylko steruje naszym organizmem - jego fizjologią i mechaniką.
Mózg zarządza rozwojem organizmu jako całością.
Mózg formuje także to, co nazywamy osobowością, charakterem, temperamentem.
Aby dobrze funkcjonować i wypełnić wszystkie swoje zadania, nasz mózg potrzebuje bodźców.
Potrzebuje informacji o otaczającym nas świecie i o nas samych. O naszym położeniu i o relacji pomiędzy nami a otaczającym nas światem.
Aby zebrać niezbędne informacje potrzebuje zmysłów.

Do naszej świadomości trafia tylko niewielki ułamek informacji, które kolekcjonuje nasz mózg.
Przyzwyczailiśmy się myśleć, że mamy i posługujemy się pięcioma zmysłami.
A spośród nich w zasadzie dwoma – wzrokiem i słuchem.
Przyzwyczailiśmy się, że smak i zapach służą tylko naszej przyjemności, bądź ostrzegają przed niebezpieczeństwem. Ale to tylko przyzwyczajenie, błędne mniemanie.
Smak i zapach mogą być kluczem do skarbca pamięci.
Mózg korzysta ze wszystkich naszych zmysłów - a jest ich kilkanaście.
Także tych, które świadomość traktuje po macoszemu. O których zapomina.
Mózg potrzebuje ich wszystkich, aby mieć pełen obraz, a nie tylko to, co przed oczami.

Zdjęcie: Larisa-K pixabay.com


Każdy z nas, aby żyć, potrzebuje stymulacji zmysłowej.
Nie tylko do tego, by zrozumieć otaczający nas świat. Także po to, by po prostu żyć. Egzystować. Czuć się bezpiecznie.
By być w pełni człowiekiem.
By być osobowością.
By korzystać z pamięci, by tworzyć, by komunikować się ze światem.
Kiedy przestają napływać nowe informacje, nowe bodźce, mózg się niepokoi.
Na początku gorączkowo poszukuje bodźców, potem zaczyna je tworzyć, korzystając ze strzępków starych i porzuconych informacji, a gdy to nie wystarcza, aby zredukować poziom stresu, wyłącza niewykorzystywane obszary, aby się chronić przed przeciążeniem.
Ale gdy poziom informacji jest zbyt mały, by mógł zarządzać ciałem, mózg wyłącza się cały, zapadając się i pogrążając w mroku.

Tylko poprzez nasze zmysły możemy uzyskać niezbędne dla mózgu informacje.
Obraz, dźwięk, dotyk, smak, zapach, ruch, ciepłota – wszystko to jest paliwem dla mózgu.
Nasze zmysły odbierają je bez udziału świadomości, dlatego czasami zapominamy o niektórych zmysłach i pozbawiamy się niezbędnych doznań.
Doznań, które są kluczem do naszych poznawczych zasobów. Do tego, kim jesteśmy.
Nie zawsze potrzebujemy obrazów, czy dźwięków. Czasami, by pobudzić mózg, o wiele bardziej potrzebny jest nam zapach, smak, dotyk, ruch. To właśnie smak lub zapach najczęściej przywołują wspomnienie dzieciństwa.
Kiedy mózg traci kontakt z otaczającą nas rzeczywistością, łagodna stymulacja zmysłowa może przywrócić mu równowagę.

Nasz mózg nie rozróżnia świata realnego od wirtualnego.
To, co sobie wyobrażamy, dla mózgu jest tak samo realne jak otaczający świat. Jednak to, co nazywamy światem wewnętrznym, lub wyobrażonym, bez bodźców ze świata realnego ubożeje, blaknie i w końcu znika we mgle.
Staje się niejasnym wspomnieniem, albo jedynie „poczuciem czegoś”, czy „wrażeniem”.

Tu dygresja:
Choć na ogół trudno to zrozumieć, telewizja nie jest najlepszym źródłem doznań zmysłowych. Owszem, dostarcza obrazów, barw, dźwięków, pobudza wyobraźnię… Dotyka niemal każdego zmysłu, ale w swej istocie zaledwie wykorzystuje naszą pamięć, wyobraźnię, świat wewnętrzny. Bez nich jest tylko szumem informacyjnym.
Telewizja potrafi redefiniować nasze zasoby pamięciowe i je zmieniać, tak że tracimy własne zasoby, na rzecz nadpisanych przez medium treści. Telewizja – dla mózgu – jest jak wirus dla komputera.

* * *

Różnimy się nie tylko fizycznie, intelektualnie, ale przede wszystkim różnimy się w zakresie zapotrzebowania na stymulację sensoryczną.
Są osoby, które nie boją się doznań zmysłowych i aktywnie ich poszukują.
Są osoby, które stronią od tych doznań i izolują się od świata, ograniczając samą możliwość odczuwania.
Osoba poszukująca bodźców dobrze radzi sobie z wyższym poziomem stymulacji wielu zmysłów. Jeśli stymulacja jest niewystarczająca, tworzy własne bodźce.
Osoba unikająca bodźców, w otoczeniu z nadmiarem stymulacji ć zareaguje wycofaniem się lub irytacją, spanikuje, będzie chciała uciec. A jeśli ma ograniczoną swobodę ruchu, „zapadnie się” w sobie, wycofa z komunikacji z otoczeniem.

Starsi i chorzy ludzie nie są w stanie aktywnie poszukiwać bodźców z powodu ograniczeń w swoich fizycznych i poznawczych możliwościach – naturalnych, wynikających ze starzenia się, niewłaściwego użytkowania aparatu poznawczego, chorób, zażywanych lekarstw, uszkodzeń aparatu poznawczego czy aparatu ruchu.
Bywa, że potrzebują dodatkowej stymulacji sensorycznej, by zaangażować się choćby w codzienną aktywność.
Co wcale nie oznacza, że powinni zmienić otoczenie na bogatsze w bodźce.

Jeśli stymulacja jest zbyt intensywna z łatwością możemy ulec zmieszaniu (np. przebywając zbyt długo w hałaśliwym, ruchliwym centrum handlowym). Stajemy się pobudzeni, niespokojni, a nawet agresywni. Tracimy zdolność do kontroli samego siebie.
Jeśli bodźców jest zbyt mało, lub są mało różnorodne, lub są zbyt jednostajne, tracimy zainteresowanie otoczeniem i zdolność do podejmowania aktywności z własnej woli, stajemy się bezwolni, bezwładni, popadamy w apatię. A nawet odczuwamy niechęć, niemożność snucia marzeń.
Osoby pozbawione stymulacji często śpią, spędzają czas przed ekranem telewizora, nie są w stanie dostrzec powodu do codziennej egzystencji, rutynowej aktywności.
Dlatego uważa się, że pozbawienie stymulacji sensorycznej i odpowiedniej aktywności z nią związanej ma destrukcyjny wpływ na nasze samopoczucie i zdrowie.
I pozbawia nas dostępu do zasobów pamięci.
Odpowiedni poziom stymulacji sensorycznej pomaga złagodzić stres, zlikwidować nudę; wzbudzić w nas potrzebę komunikowania się z innymi, potrzebę angażowania się w banalną i codzienną aktywność, zwiększa poczucie komfortu i polepsza samopoczucie.
A także aktywizuje pamięć i cały aparat poznawczy.
Odpowiednia stymulacja sensoryczna dla mózgu to po prostu słodycze.

Zdjęcie: hans pixabay.com

sobota, 26 września 2015

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?... - cz. I

Czy można ćwiczyć mózg bez wysiłku?

Można.

Wyobraź sobie tylko…

 

 

Zdjęcie: lauraarossa pixabay.com

Wyobraź sobie rozległą, leśną polanę, przez którą płynie strumień.
Albo polanę na skraju lasu.
A może nad jeziorem, albo w pobliżu plaży nad morzem.
Jest piękny dzień. Środek lata.
Wokół wszystko kwitnie, tu i tam pojawiają się pierwsze owoce.
Cały świat jest pełen światła i barw.
Usiądź na trawie. Zielonej i miękkiej. Jest jak barwny, miękki, puszysty dywan.
Połóż się i spójrz w górę, w niebo. Jest błękitne, jasne, radosne. Poczuj wibracje powietrza.
Poczuj jak pulsuje świat wokół ciebie.
Po niebie płyną białe i delikatne obłoki o różnym kształcie. Są tak daleko, tak wysoko, a jednak niemal czujesz, że możesz ich dotknąć, są takie lekkie, jak cukrowa wata.
Płyną i zmieniają swój kształt.
Pojawiają się i znikają, budząc różnego rodzaju skojarzenia i wspomnienia.
Wdychasz zapach trawy i kwiatów. A kiedy wiatr przynosi zapach dojrzewających, soczystych owoców, w ustach czujesz ich smak.
Poszukaj w pamięci smaku jagód, poziomek, czereśni. Poszukaj zapachu bzów, magnolii, lip.
Delikatny powiew wiatru muska cię po twarzy.
Czujesz dotyk ziemi nagrzanej przez słońce. Czujesz ciepło słonecznych promieni na swojej skórze.
Słyszysz szmer strumienia, albo fale delikatnie głaszczące brzeg morza lub jeziora.
Kiedy zamykasz oczy, pośród śpiewu ptaków i muzyki świerszczy, niemal słyszysz jak melodię graną przez wiatr.
To wszystko, na co dzień, nazywasz ciszą.
Z pewnością słyszysz swój oddech i bicie swego serca.
Poruszaj palcami, albo stopą. Unieś rękę, spróbuj uchwycić i przesunąć obłok na niebie. Opuść ją.
Unieś nogę, zegnij ją w kolanie, postaw stopę na ziemi. Połóż.
Ułóż się wygodnie. Najwygodniej jak tylko potrafisz.
Bez problemu uświadamiasz sobie każdy mięsień, każde napięcie i rozluźnienie.
Dzięki uwadze każde doznanie możesz uczynić wyraźniejszym, albo spowodować, by zanikło.
Możesz patrzeć, słyszeć, czuć… Albo oddać się błogości.
Wydaje się, że zasnąłeś i nic nie czujesz, niczego nie widzisz, nie ruszasz się, a przecież to wszystko wokół nadal jest, nadal się dzieje, żyje – śpiewa, płynie, gra, pachnie, smakuje – a ty nadal się odbierasz każdy bodziec.
Kiedy wiatr położy na twojej twarzy kwiat dmuchawca, odczujesz to całym sobą.
Choć twoja świadomość może tego nie zauważyć.
Może pogrążyć się we wspomnieniach. Albo oddać planowaniu przyszłości.
Kiedy tak leżysz w trawie, na łące, na plaży, świadomość być może kreuje inną, równoległą rzeczywistość, zwaną marzeniem, albo snem.
W marzeniach, we śnie, we wspomnieniach także możesz czuć smak i zapach, słyszeć dźwięki, widzieć kolorowe obrazy, i czuć, jak się poruszasz.
W marzeniach, we śnie, we wspomnieniach twoje ciało cię nie ogranicza.
Możesz wstać i zatańczyć. Możesz wznieść się w powietrze i fruwać razem z ptakami. Możesz żeglować na chmurze, spoglądając w dół, na siebie leżącego pośród trawy, w słońcu, w piękny, letni dzień.
Poczuj tę wolność, swobodę. Jak unosisz się w przestrzeni. Płyniesz lub biegniesz.
Możesz to wszystko, bo twój mózg bez przerwy pracuje.
Pracuje nawet wtedy, gdy tobie wydaje się, że śpisz i śnisz.

Nasz mózg nie rozróżnia świata realnego od wirtualnego.

To, co sobie wyobrażamy, dla mózgu jest tak samo realne jak otaczający świat.

Wszystko, co sobie wyobraziłeś, dla mózgu stało się naprawdę…


środa, 16 września 2015

Czy można się zarazić chorobą Alzheimera?

Nie tak dawno media obiegła hiobowa wieść.

Chorobą Alzheimera można się zarazić w czasie rutynowego zabiegu u dentysty.

Rzekomo dowodzą tego najnowsze badania.

Otóż nie, badania niczego nie dowodzą, a wnioski z nich wyciągane są nader kontrowersyjne i pochopne.


Począwszy od roku 1958, około 30.000 osób na całym świecie – w większości dzieci – cierpiących z powodu karłowatości - poddano eksperymentalnej terapii.
Podano im hormon wzrostu pobrany z przysadki mózgowej ludzkich zwłok.
Terapię wstrzymano, gdy w 1985 roku brytyjscy naukowcy zauważyli, że u pewnego odsetka odbiorców (1850 osób) rozwinęła się nieuleczalna, neurodegeneracyjna choroba Creutzfeldta-Jakoba (CJD).
Chorobę tę wywołuje zmutowane, nienatywne białko, zwane prionami.

Terapię przerwano, ale odbiorów obserwowano, gdyż CJD może rozwijać się w ukryciu przez wiele lat.
W ostatnim czasie przebadano mózgi ośmiu pacjentów, którzy zachorowali na CJD w efekcie owej terapii, a którzy zmarli pomiędzy 36 a 51 rokiem życia.
Podczas badania u siedmiu z nich odnotowano znaczne złogi beta-amyloidu, białka odpowiedzialnego za degenerację neuronów w przebiegu choroby Alzheimera.
Natychmiast zrodziła się hipoteza, że chorych zainfekowano w czasie iniekcji hormonu wzrostu.
Założono, iż być może pośród dawców hormonu byli nosiciele zmutowanego białka, które uaktywniło się w żywym organizmie.

Od dawna podejrzewano, że amyloid beta może powodować takie same skutki jak priony.
Zdrowe zwierzę chorowało po transfuzji krwi zwierzęcia chorego.
Czyli, że choroba Alzheimera mogłaby być przenoszona w czasie procedur medycznych, a szczególnie w czasie operacji mózgu, transfuzji, a nawet leczenia kanałowego u stomatologa.
Jednak dotąd nie istniał dowód na przeniesienie amyloidu beta od zwierzęcia do człowieka, ani od człowieka do człowieka.
Nie znaleziono też żadnego dowodu na związek pomiędzy zastrzykami hormonu wzrostu a ryzykiem rozwoju choroby Alzheimera.
Sceptycy podkreślają ponadto, że priony CJD same z siebie prowadzą do powstawania niezwykłych złogów amyloidowych w mózgu.

Skąd zatem hipoteza o możliwości zakażenia?
Otóż w Papui – Nowej Gwinei występuje endemiczna choroba - kuru – która przekazywana jest (a raczej była) poprzez rytualną konsumpcję ludzkiego mózgu w czasie pogrzebów. W taki sposób członkowie plemienia przejmowali siłę i mądrość swoich przodków.
Kuru, podobnie jak CJD, wywoływana jest przez priony.
Naukowcy od lat podejrzewają, że choroby neurodegeneracyjne - w tym choroba Huntingtona, Parkinsona – które objawiają anormalnym funkcjonowaniem białek, mogą być przenoszone przez dostające się do mózgu „zarodniki”.
Te zarodniki powodowałyby „przeprogramowanie” białek niezbędnych do normalnego funkcjonowania człowieka i ich mutowanie.
To właśnie owe „zarodniki” miałyby powodować, że prekursor amyloidu – włókno białka w błonie komórki nerwowej – łamie się i skleja w płytki ß-amyloidu.

W przywoływanym badaniu pacjenci zmarli mniej więcej 30 do 40 lat po otrzymaniu zastrzyków z hormonu wzrostu. Czterech z nich miało wzór amyloidu-ß, który patolodzy uznają za charakterystyczny dla umiarkowanego lub zaawansowanego stadium choroby Alzheimera. U dwóch osób przypominały łagodniejszą postać choroby Alzheimera, a u jednej odnotowano obecność „amyloidu-free”.
U żadnego natomiast nie zaobserwowano splątania białka tau, które jest drugim objawem choroby Alzheimera.
To odkrycie zbulwersowało badaczy, gdyż w tej grupie wiekowej nie ma powodu do tego rodzaju patologii, chyba że ma się genetyczne predyspozycje do choroby Alzheimera, a u żadnej ze zmarłych osób ich nie zanotowano.
Już od 1990 wiadomo, że białko prionowe, które wywołuje CJD może prowadzić do gromadzenia się amyloidu-ß, a gromadzący się amyloid może aktywować priony.
Ponieważ w tak małym badaniu żaden wynik nie jest rozstrzygający, naukowcy – dla porównania - przebadali tkankę mózgową 116 osób z chorobą prionową, które nie były związane z kuracją hormonalną.
Okazało się, że w tej grupie złogi ß-amyloidu występowały u niewielkiej liczby osób, co sugeruje, że to nie CJD była odpowiedzialna za patologię u osób poddanych kuracji hormonalnej.
Dlatego odważono się postawić hipotezę, że choroba Alzheimer została im wstrzyknięta.
Aby tego dowieść, należy jednak przebadać fiolki z archiwizowanym hormonem wzrostu z pierwotnego eksperymentu i sprawdzić, czy znajdują się w nich „zarodniki” ß-amyloidu.

Z badania jasno wynika, że chorobą Alzheimera nie można się zarazić, ani przez kontakt z chorym, ani w czasie opieki nad chorą osobą.
Nie ma żadnego dowodu, że osoby, które zmarły chorowałyby na alzheimera.
Zatem, choć informacja powinna być potraktowana poważnie, to prof. John Collinge z University College London – szef zespołu badaczy – stwierdza wyraźnie: nie ma żadnych podstaw do obaw, że chorobą Alzheimera można zarazić się w gabinecie dentysty.


W tym miejscu warto przypomnieć objawy choroby Alzheimera, które są skutkiem niewłaściwego działania zmutowanych białek.
Symptomy choroby Alzheimera ujawniają się stopniowo.
Choroba nie dopada nas nagle, choć zawsze zaskakuje.
Proces chorobowy najprawdopodobniej inicjuje się na długo przed wystąpieniem pierwszych zaburzeń poznawczych.
Chorzy często, mając niejasne poczucie problemów, maskują objawy, starając się ich nie zauważać. Radzić sobie pomimo problemów z pamięcią czy uwagą. Dlatego nawet najbliżsi nie są świadomi ich problemów.

Najczęściej dostrzegamy objawy, gdy mamy kłopoty z przypominaniem sobie tego, co się stało niedawno, albo z ujęciem swoich myśli w słowa. Gdy czujemy, że trudno nam śledzić tok rozmowy, lub nie możemy sobie przypomnieć imienia osoby, którą znamy.
Z czasem problemy narastają i pogłębiają się, aż chory nie potrafi już zadbać o siebie, i nie jest zdolny do samodzielnego życia.

Wyróżniamy trzy główne fazy choroby Alzheimera: łagodną, umiarkowaną i zaawansowaną.
Każdy etap ma swój własny, charakterystyczny zestaw objawów.

Łagodna faza choroby Alzheimera - trwa zwykle od 2 do 4 lat.
Na tym etapie choroba objawia się:
  • • spadkiem energii i zainteresowania otoczeniem
  • • spadkiem aktywności w pracy i działalności społecznej, spędzaniem czasu po prostu siedząc przed telewizorem, lub śpiąc;
  • • utratą ostatnich wspomnień, zapominaniem rozmów i wydarzeń, które dopiero co miały miejsce;
  • • problemami językowymi, trudnościami z ujęciem swoich myśli w słowa i zrozumieniem innych ludzi;
  • • łagodnymi zaburzeniami koordynacji, problemami z pisaniem, lub stosowaniem przedmiotów codziennego użytku;
  • • trudnościami w wykonywaniu rutynowych, codziennych zadań;
  • • zmianami nastrojów, które wiążą się depresją;
  • • gubieniem się w znanej przestrzeni, niemożność ustalenia kierunku.
Przy czym pojedyncze, czy sporadycznie występujące objawy nie oznaczają choroby Alzheimera.
Mogą one wynikać z innych zaburzeń, a nawet być skutkiem ubocznym zażywanych leków.
Warto jednak poddać się badaniu, bo im szybciej zareagujemy, tym większe prawdopodobieństwo zahamowania procesu chorobowego.

Faza umiarkowana - może trwać od 2 do 10 lat
Na tym etapie problemy z pamięcią w wyraźny sposób zaburzają nasze codzienne funkcjonowanie.
Chory może zacząć zapominać szczegóły dotyczące swojego życia – na przykład: kiedy i gdzie chodził do szkoły, kiedy zawarł związek małżeński.
Może nie pamiętać, lub nie rozpoznawać członków rodziny i przyjaciół.
Może zapominać, gdzie zostawia rzeczy i nie móc ich odnaleźć.
Inne objawy tej fazy choroby to:
• niemożność utrzymania toku wypowiedzi, splątanie;
• problemy z doborem słów i używanie niewłaściwych, zastępowanie słów opisem funkcji przedmiotu;
• trudności z planowaniem czasu i rozwiązywaniem problemów;
• zmieszanie odnośnie czasu i miejsca, chory gubić się w miejscach, może nie wiedzieć, jak i dlaczego znalazł się w tym miejscu;
• ubieranie się niestosownie do pogody;
• łatwe wpadanie w złość lub niepokój, agresywne zachowanie wobec członków rodziny lub opiekuna;
• problemy ze snem;
• wędrowanie;
• urojenia – na przykład myślenie; że opiekun próbuje go zranić.
Niektóre osoby w umiarkowanej fazie choroby Alzheimera są bardziej świadome tego, że tracą kontrolę nad swoim życiem, co pogłębia ich niepokój i depresję.

Faza zaawansowana, ciężka
- trwa zazwyczaj 1 do 3 lat.
Objawy są najbardziej dotkliwe zarówno dla chorego, jak i jego otoczenia.
W tej fazie chory może mieć wszystkie, lub tylko niektóre z następujących objawów:
• duże zmieszanie na temat tego, co wydarzyło się w przeszłości, a co dzieje się teraz;
• ma problemy z wyrażaniem swoich myśli, zapamiętywaniem i przetwarzaniem informacji;
• ma problemy z połykaniem, traci kontrolą nad pęcherzem moczowym i jelitami;
• następuje utrata masy ciała, drgawki, pojawiają się infekcje skórne i inne choroby;
• wahania nastroju są ekstremalne i często wydają się nie mieć bezpośredniej przyczyny;
• chory ma omamy – widzi, słyszy, czuje rzeczy, które nie istnieją;
• ma trudności z poruszaniem się z własnej woli.

W zaawansowanym wieku niemal każdy ma jakieś problemy poznawcze - z pamięcią, uwagą, myśleniem – czy emocjonalne, które mogą być skutkiem chorób towarzyszących wiekowi, zażywanych leków, czy stylu życia.
Nawet jeśli obserwujemy u siebie któreś z wymienionych objawów, nie znaczy to, że mamy chorobę Alzheimera.
Z pewnością nie chorujemy, jeśli czasami zapominamy nazwę jakiejś rzeczy, nie wiemy po co przyszliśmy do kuchni, czy nie możemy sobie przypomnieć czyjegoś imienia.
Głównym problemem choroby jest niemożność kontrolowania, planowania codziennego życia i kłopoty z obsługą domowych urządzeń.

piątek, 4 września 2015

Życiowe mądrości - słowa mają moc...

Był czas, kiedy mądrość życiowa była nadzwyczaj ceniona.

Życiową mądrość przypisywano osobom w zaawansowanym wieku. A mówiąc wprost – starym.

Starzy ludzie wiele widzieli, zatem – wniosek narzucał się sam – wiele rozumieli.

A nawet, jak nie widzieli wiele – bo całe życie spędzili w jednej wiosce – to spotkali wielu ludzi i świetnie rozumieli ludzkie słabości.

Starzy ludzie pamiętali też to, z czego nie można już było dotknąć. Żyją też bliżej świata duchów – wierzono – zatem słyszą to, co innym umyka.


Dziś – w kulturze anti-aging – mądrość życiowa nie jest ceniona.
Starzenie się jest chorobą, której należy się strzec, a starość dopada tylko nieudaczników, jaka może być zatem mądrość tych, którzy się zestarzeli?
Po życiową mądrość sięgamy do poradników. Albo do Internetu.
Nikt nie ma czasu na słuchanie długich opowieści.
SMS stał się „współczesną formą literatury”, a aforyzm nauczycielem życia.

Czy to źle?
Niekoniecznie. Jeśli potrafimy słuchać, to usłyszymy klaskanie nawet jednej dłoni…

Niedawno - w wieku 75 lat - zmarł dr Wayne W. Dyer.
Przez ponad trzydzieści lat dostarczał wielu aforyzmów, które dziś żyją w sieci i są wyrazem „życiowej mądrości”.
Oto niewielki zestaw.
Można wypróbować, zweryfikować, można „mądrze żyć”.

  • Zmień sposób patrzenia na rzeczy, a rzeczy się zmienią.
  • Nie utkniesz w miejscu, dopóki sam nie zdecydujesz, by w miejscu tkwić.
  • Już teraz masz wszystko, czego potrzebujesz do pełni spokoju i szczęścia.
  • Raj na ziemi to wybór, którego dokonujesz, a nie miejsce, które musisz odnaleźć.
  • Bogactwo to nie coś, co możemy nabyć. To coś, do czego należy się dostroić.
  • Poczucie własnej wartości bierze się z myślenia, że jesteś wartościowym człowiekiem.
  • Nie możesz być samotny, jeśli lubisz osobę, z którą dzielisz samotność.
  • Koncentruj się na tym, co powinieneś dać.
  • W każdej sytuacji szukaj błogosławieństwa.
  • Bądź pewien, jeśli zaufasz swojej wyobraźni, twoje marzenia staną się rzeczywistością.
  • Kiedy tańczysz, twoim celem nie jest zajęcie jakiegoś miejsca na parkiecie, ale cieszenie się każdym krokiem w drodze do niego.
  • Bądź realistą - oczekuj cudów.
  • Możesz sobie współczuć, z powodu tego, co ci się przytrafiło, albo potraktować to wszystko jako dar. Wszystko jest zarówno okazją do rozwoju, jak i przeszkodą, która ten rozwój utrudnia. Wybór należy do ciebie.
  • To, jak ludzie traktują ciebie, to ich karma; jak na to reagujesz zależy od ciebie.
  • Bądź nieszczęśliwy. Lub znajdź sobie cel. Cokolwiek musi być zrobione, zawsze może być twoim wyborem.
  • Konfliktu nie możesz przetrwać bez swojego udziału.
  • To, co myślimy, określa to, co nas spotyka, więc jeśli chcemy zmienić nasze życie, musimy otworzyć nasze umysły.
  • Robienie tego, co kochasz, jest fundamentem powodzenia w twoim życiu.
  • Postaraj się zobaczyć siebie raczej jako duszę obdarzoną ciałem, niż ciało obdarzone duszą.
  • Jeśli wierzysz, że coś się powiedzie, dostrzegasz możliwości. Jeśli wierzysz, że poniesiesz porażkę, dostrzegasz przeszkody.
  • Traktuj się w życiu tak, jak chciałbyś być przez innych traktowany.
  • Przestań zachowywać się tak, jakby życie było próbą. Żyj dniem tak, jakby był twoim ostatnim dniem.... Przyszłość nie jest nam gwarantowana.
  • Nie zawsze możesz kontrolować to, co dzieje się wokół ciebie. Ale zawsze możesz kontrolować to, co dzieje się w tobie.
  • Słaba motywacja nie działa. Sprawia tylko, że przez całe życie usiłujemy naprawić siebie.
  • Poczucie winy sprawia jedynie, że przestajemy myśleć o sobie i poza sobą szukamy przyczyn swojego nieszczęścia.
  • Wszystko, czego potrzebuję „teraz” jest „tutaj”.
  • Wewnątrz siebie masz boską zdolność do manifestowania i przyciągania wszystkiego, czego potrzebujesz i pragniesz.
  • Pozwól sobie na luksus wiary w boskość własnej duszy.
  • Jedynym ograniczeniem, które napotykasz, jest granica, w którą sam wierzysz.
  • Kochaj to, co robisz. Rób to, co kochasz.
  • Przeciętność zasadza się na standaryzacji.
  • Kiedy osądzasz innych, nie opisujesz innych, określasz siebie.
  • Nie ma drogi do szczęścia, to szczęście jest drogą.
  • Możesz opromienić cały świat, dając bez oczekiwania odpłaty.
  • Przyjaźni ludzi żyją w przyjaznym świecie. Wrodzy ludzie żyją we wrogim świecie. To ten sam świat.
  • Jeśli jesteś tym, co robisz, to, gdy tego nie robisz, nie ma cię.
  • Każde obwinianie się jest stratą czasu.
  • Dostrzegaj w innych światło i traktuj ich tak, jakby to było wszystko, co możesz w nich zobaczyć.
  • Niemożliwe jest złościć się i śmiać się w tym samym czasie. Gniew i śmiech wykluczają się wzajemnie.
  • Uwolnij się od potrzeby określenia, jakimi rzeczy powinny być.
  • Kiedy zamiast mieć wątpliwości - rozumiesz, odnajdujesz w sobie niezbędne umiejętności do osiągnięcia swojego celu.
  • Cokolwiek myślimy i za cokolwiek jesteśmy wdzięczni, stwarzamy to.
  • Nasze życie to suma wyborów, które zrobiliśmy.
  • Bądź osobą, którą chciałbyś spotkać.
  • Spokojny umysł, umysł skupiony i wolny od woli krzywdzenia innych, jest silniejszy niż jakakolwiek fizyczna siła we wszechświecie.
  • Potępiając coś, nie znajdziesz satysfakcji. Dodajesz tylko złej energii do atmosfery w swoim życiu.
  • Naprawdę wierzę w to, że ludzie mogą żyć w pokoju i być otwarci na wszystko, i w to, że ty będziesz kimś, kto żyje w pokoju i w pełni korzysta z życiowych możliwości.
  • Jeśli naprawdę pragniesz aprobaty, przestań myśleć o sobie, a skup się na rozumieniu innych i pomaganiu innym.
  • Masz w sobie kreatywność i geniusz, które oczekują na twoją decyzję, by dopasować się do siły twojej woli.
  • Nie trać psychicznej energii na to, co inni sądzą o twoim życiu. Na początku to może być trudne zadanie, ale kiedy już podejmiesz decyzję, zmiana nie sprawi ci kłopotu.