Przyjacielu, liczę lata - co dalej?
Podobno najbardziej ze wszystkiego ludzie boją się starości.
Pomyślałam sobie, że warto by się trochę przygotować, jakoś tak rozejrzeć w temacie i w ogóle.
Zaczęłam się pod tym kontem przyglądać przyjaciołom. Powyciągałam stare zdjęcia i z przykrością dostrzegłam poważne zmiany. Już nawet zapomniałam, jakie ładne były moje przyjaciółki, a koledzy z włosami i bez brzuchów wyglądali naprawdę fajnie. Zadumałam się nad przemijaniem w kontekście estetycznym, ale przecież nie wymienię przyjaciół na młodszych, więc w sumie dobrze, że pogorszył mi się wzrok i widzę wszystko trochę niewyraźnie. Potem pomyślałam, że bardzo lubię swoich przyjaciół, a nawet z każdym rokiem stają mi się bliżsi, więc zatroskałam się o ich stan zdrowia. No, tu nie było dobrze! Cukrzyca, otyłość, bóle kręgosłupa, nadciśnienie, zwyrodnienie stawów, nerwice i depresje, a nawet jeden zawał – bilans był wstrząsający. Uświadomiłam sobie, że moja pogodna starość jest poważnie zagrożona w obliczu takiej ruiny.
Postanowiłam porozmawiać z przyjaciółmi poważnie na temat przyszłości. Wyjaśniłam im, że moja wizja przyszłości zakłada ich obecność: wspólne wyjazdy – do tego potrzebne jest zdrowie, picie nalewek tudzież wina – do tego też potrzebne jest zdrowie, a także liczne spotkania z rozmaitych okazji – i do tego potrzebne jest zdrowie!
Tak więc uświadomiłam im ich egoizm i całkowity brak empatii wobec mnie, co poruszyło ich sumienia, bo zaczęli ćwiczyć i jeść kaszę jaglaną.
Teraz muszę podjąć bardzo ważną decyzję: jaką chcę być staruszką?
Wesołą, zażywną, pogodną, czy może raczej nieznośną i kapryśną?
Obie wizje mają swoje powaby i wady. Weźmy staruszkę pogodną. Ludzie ją lubią, okazują jej sympatię, ale czy traktują poważnie? Miła staruszka nie ma pretensji, niczego nie potrzebuje i ogólnie jest samowystarczalna, więc można o niej z łatwością zapomnieć. Za to staruszka gderliwa, złośliwa i wymagająca wprawdzie nie budzi ciepłych uczuć, za to świetnie budzi sumienia. Zbolała i cierpiąca nie pozwoli o sobie zapomnieć.
Tak więc sprawę trzeba gruntownie przemyśleć.
Twoja T.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.