![]() |
© Renia M. (senesco)
|
Kiedy idziemy do szkoły, zaczynamy dostrzegać różnicę wieku między rodzicami i dziadkami. Zauważamy, że dziadkowie są powolni, nie rozumieją oczywistych rzeczy, są tacy niedzisiejsi.
Kiedy wkraczamy w wiek młodzieńczy, wstrząsa nami, że rodzice mogą uprawiać seks – są przecież tacy starzy.
Kiedy dorastamy i zakładamy rodzinę, wiek traci znaczenie. Istotna jest tylko codzienność, kariera, przyjemności. Współczujemy dziadkom i rodzicom, że tak bardzo przywiązują się do nieistotnych wspomnień. Usuwamy w kąt, na strych, upychamy do piwnicy, bibeloty, rodzinne archiwa, pamiątki z dzieciństwa – i zapominamy.
Kiedy dorastają nasze dzieci, czujemy się silni i spełnieni. Obserwujemy.
Kiedy pojawiają się nasze wnuki, zaczynamy wspominać i konstatujemy: „starzeję się”. Aby porównać to, co się dzieje z tym, co się wydarzyło, rozglądamy się i szukamy znaków czasu. Tropów przeszłości. Rodzinne spotkania stają się radosne i pełne rzewnego uśmiechu.
Kiedy wnuki dorastają, pojawia się pragnienie, by przekazać im spuściznę. Ale pojawiają się wątpliwości. Pamiętasz…? Kim był..? Gdzie to było, kiedy to było…? Pojawiają się luki w tym, co jeszcze niedawno było takie spójne, takie namacalne. Chcemy je uzupełnić i sięgamy do pamięci innych, bliskich nam osób. Rozglądamy się i dostrzegamy, że tam, gdzie oni byli jest pustka.
I nagle nie ma już kogo zapytać. Zostajemy sami ze swymi wspomnieniami, bo wokół pochłonięci codziennością i życiem ludzie … bliscy, a tak odlegli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.