Nie zawracaj głowy! – usłyszałem w czasie uroczystości ku
czci kobiety, która właśnie skończyła pięćdziesiąt lat, kiedy zapraszałem na
blog.
Po co o tym myśleć. Nad czym się tu zastanawiać, starość
przychodzi, to naturalne i już.
W gronie przyjaciół najmłodsza z pań miała 45 lat. „Mnie to
nie dotyczy” – powiedziała. „Jestem jeszcze młoda, żyję pełnią życia…”.
A twoi rodzice? Nie przejmujesz się ich starością? –
zapytałem.
Nie, są przecież sprawni – odpowiedziała. Szczęściara,
pomyślałem.
Po co w ogóle o tym mówić – usłyszałem z drugiej strony –
przecież liczy się to, co mamy. Ciekawość świata, przyjaciele, dobre jedzenie,
wino… Ja nareszcie mam czas. Nie przejmuję się starzeniem, wyżej … nie
podskoczysz.
Oczywiście, naturalnie, o to chodzi – krzyczałem w myślach.
Nie przejmuj się starzeniem się – mówił jubilatce przyjaciel
– masz wspaniałe dzieci, dobrego męża, swoje życie, przyjaciół. Starość to samotność,
a ty nie jesteś sama…
Też masz rację – stwierdziłem w duchu – ale nie ma sensu
uciekać od starości – dodałem nadal tylko do siebie – Starość nie jest czymś, o
czym nie należy myśleć. O czym należy milczeć. To nie jest krępujący temat do
rozmowy. Rozmawiać o starości, to niekoniecznie się zamartwiać…
Starość może być jak babie lato. Ciepła i pogodna. Masz czas, by cieszyć się chwilą. Masz czas, by uczyć się bez oczekiwania na sukces. Masz wreszcie czas, który możesz zmarnować z przyjaciółmi. Jesz mniej, możesz wreszcie cieszyć się smakiem. A jeśli masz przyjaciół, prawdziwych przyjaciół, nie musisz być piękna i młoda. Oni i tak widzą tylko twój urok. By dostrzec zmarszczki mają za słaby wzrok…
Starość to radowanie się wędrówką, bo już nie musisz zdobywać szczytów. Starość także ma przyszłość, nie tylko nostalgią wypełnioną.

http://www.flickr.com/photos/marciofleury/6319560599/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.