najpewniej masz rację, że skoro lęku i tak nie sposób pokonać, nie ma potrzeby wyobrażać sobie swojej starości, mądrzejsi się od tego nie staniemy.
Wiesław Myśliwski napisał: „Nie ma co się tak do starości spieszyć. Sama przyjdzie… Spodziewa się jej człowiek, a mimo to czuje się zaskoczony”.
Ale warto też posłuchać Freda Astaire: „Starość jest jak wszystko inne. Aby odnieść sukces musisz wcześnie zacząć…”
Bo, jak tego doświadczył Bernard Ollivier: „Życie zaczyna się po sześćdziesiątce, ale nie kończy zaraz potem”.
Doświadczenie – świadome doświadczanie starzenia się to nie wyobrażanie sobie najgorszego. To wyprawa, piesza wędrówka do świata, w którym możemy być spełnieni i szczęśliwi.
Nie da się uniknąć pułapek losu. Dobrze, jeśli nasi rodzice są sprawni i żywotni. Ale ich starość, choroba, niedołężność, odejście psychiczne czy fizyczne, może nas zaskoczyć. Nie musimy po latach mówić sobie: „szkoda, że…”. Jeśli rzeczywiście mamy w sobie tę ciekawość świata, ludzi, życia, to w szczególny sposób cenimy każdą chwilę (bo może się nie powtórzyć lub może być ostatnią).
Nie warto, zapewne, zamartwiać się nadchodzącą starością. Warto jednak zacząć kolekcjonować chwile z tymi, których za moment nie będzie.
Dziś o starości mówią przede wszystkim ekonomiści. Straszą nas krótką i biedną emeryturą. Tym bardziej skupiamy uwagę i siły na gromadzeniu dóbr. Ale kobiety żyją dłużej, a kiedy zostają same dostrzegają, że nagromadzone rzeczy nie tworzą przestrzeni życia. Jeśli uda im się zachować środki do życia.
Masz rację, starzenie się toczy (lub my toczymy się w jego takt), a starość nadchodzi. Ale starzenie się to wspinaczka na szczyt, nie wszyscy go zdobywają...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.