Kiedy będę starą kobietą, mogę ubierać się we fiolety.
Mogę chodzić w czerwonym kapeluszu, w którym mi nie do twarzy.
Emeryturę przepuszczać na brandy i koronkowe rękawiczki,
I satynowe sandały, i mówić „nie mam pieniędzy na masło”.
Usiąść na chodniku, gdy jestem zmęczona.
Podjadać próbki w sklepach, uruchamiać alarmy.
Wsadzać laskę między sztachety parkanów,
Robić to, czego nie wolno było robić w młodości.
Wyjść w kapciach na deszcz
Zbierać kwiaty w ogrodach sąsiadów.
I nauczyć się spluwać.
Mogę nosić okropne koszule i tyć, ile chcę.
Zjeść trzy kilo kiełbasy na raz
Lub przez tydzień jeść tylko chleb z piklami.
Zbierać i długopisy i ołówki i etykiety i skarby trzymać w pudełkach.
Ale teraz muszę nosić dopasowane ubrania,
Płacić czynsz, nie przeklinać publicznie,
Dzieciom dawać dobry przykład.
Jadać kolację z przyjaciółmi, czytać gazety.
Choć może powinnam już teraz poćwiczyć?
By ludzie, którzy mnie znają, nie byli zbyt zaskoczeni,
Gdy jako stara kobieta zacznę nosić fiolety...
Oryginał angielski napisała Jenny Joseph.
(Wydawca: Sandra Martz, Papier Mache Press, 1987)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.