Rosalyn Carter powiedziała kiedyś, że:
„Istnieją cztery kategorie ludzi na świecie:Mam przeczucie, że to może być prawda. Szczególnie, gdy społeczeństwo się starzeje, a coraz więcej osób ma szansę na dlugowieczność.
ci, którzy byli opiekunami;
ci, którzy obecnie są opiekunami;
ci, którzy będą opiekunów;
i ci, którzy potrzebują opiekunów."
Niestety obietnica długiego życia nie jest równoznaczna z obietnicą radosnego życia w pełnej sprawności.
Być może pewnego dnia będziemy potrzebować nie tylko wsparcia, ale prawdziwej pomocy.
Prawdziwego opiekuna, który pomoże nam żyć, ale nie ujmie godności.
Poniższy wiersz usłyszałem w wykonaniu Mary Maxwell (przez wiele lat zajmowała się interesami, ale przede wszystkim była mówcą inspirującym), która jest panią w zaawansowanym wieku i korzysta z usług instytucji opiekuna domowego.
Opiekun domowy to funkcja powszechna już w zachodniej części świata.
Nie świadczą usług medycznych, nie są to także usługi pielęgniarskie.
Ot asystują w codziennym życiu osobie, która z racji wieku ma ograniczoną sprawność.
Od jakiegoś czasu staram się namówić organizacje społeczne do inicjowania spółdzielni socjalnych, które mogłby świadczyć takie usługi w naszym kraju. Niestety, nie we wszystkim udaje nam się naśladować Zachód...
Wiersz Beatitudes for Friends of the Aged napisała Esther Mary Walker. Opiekowała się swoim ojcem i obowiązki opiekuna znała świetnie. Po latach - w wieku 94 lat - sama musiała korzystać z pomocy synów.
Spolszczyłem go, bo uważam, że warto pamiętać o przyjaciołach starości...
Błogosławieni ci, którym nie sprawiają mąk
mój chwiejny krok i drżenie mych rąk.
Błogosławieni ci, co słuch mój znając,
nadstawiania ucha wiecznie ode mnie nie żądają.
Błogosławieni ci, co wiedzieć się zdają,
że mój wzrok i myśli moje za nimi nie nadążają...
Błogosławieni ci, co wzrok odwrócą dyskretnie,
gdy po męczącym dniu obrus sokiem ozdobię szpetnie.
Błogosławieni ci, co z uśmiechem się zmiłują
i chwilę ciszy w rozmowie z serca mi darują,
Błogosławieni ci, którzy sposób znają,
że moje dziś i jutro moje wczoraj pamiętają.
Błogosławieni ci, którzy mi nie wypominają,
że tę historię słyszeli i na pamięć już ją znają.
Błogosławieni ci, którzy przekonują mnie od rana,
że jestem kochana, szanowana i nie sama.
I błogosławieni ci, co me dni ułatwiają,
moją drogę do domu mi umilając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.