piątek, 19 czerwca 2015

Ultradżwięki zatrzymają chorobę?

Nadchodzi przełom w leczeniu choroby Alzheimera?

Australijscy naukowcy zaprezentowali wyniki swoich obiecujących badań i nowatorskie podejście do terapii, której celem jest nie tylko usunięcie jednej z przyczyn choroby, ale przywrócenie, wydaje się straconych na zawsze, funkcji poznawczych z wykorzystaniem naturalnych procesów.

Australijska metoda jest nieinwazyjna i wykorzystuje ultradźwięki.


Powszechnie uznaje się, że przyczyną choroby Alzheimera jest zbieg dwóch toksycznych czynników.
Z jednej strony, w przestrzeni międzykomórkowej tworzą się w postaci blaszek lub grudek złogi amyloidu ß.
Z drugiej, wewnątrz komórki powstają neurofibrylarne sploty białka tau. Maleńkie włókna, mikrotubule, ulegają skręceniu i gromadzą się, uniemożliwiając transport substancji odżywczych i organelli do neuronów, co w efekcie prowadzi do ich atrofii.
Naukowcy podejrzewają, że właśnie to nienaturalne splatanie się białka tau jest bezpośrednią przyczyną choroby. Dlaczego tak się dzieje?
Przyczyną splatania się włókien białka tau najprawdopodobniej są złogi beta-amyloidu, które osiadają na zewnątrz komórki i w jakiś sposób wywołują toksyczną reakcję białka tau.
Amyloid nie jest czymś obcym dla naszego organizmu. Jest nam niezbędny i najprawdopodobniej odpowiada za powstawanie i poprawne funkcjonowanie połączeń synaptycznych między komórkami nerwowymi.
Beta-amyloid jest częścią innego białka, zwanego ß-APP, osadzonego w błonie komórkowej. Długi fragment APP (prekursora amyloidu) wystaje poza błonę w przestrzeni międzykomórkowej. To właśnie ta część, pod wpływem nieznanego dotąd enzymu (choć podejrzenia padły na białko zwane gSAP, wywołujące sekretazę APP), rozpada się, a jej fragmenty gromadzą i oblepiają od zewnątrz komórki nerwowe.
Amyloid beta gromadzi się w hipokampie na długo przed wystąpieniem klinicznych objawów choroby Alzheimera. Może dziesięć, a nawet dwadzieścia lat wcześniej. Przypuszcza się, że to naturalny proces starzenia się, a złogi amyloidowe nazwane są blaszkami starczymi.
A jednak u niektórych osób nagromadzenia są tak duże, że powodują w komórkach nerwowych mózgu stan zapalny.
Kolejny raz, dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że swoich obowiązków nie wypełnia inna komórka mózgowa, nieneuronalny mikroglej. Jego zadaniem jest oczyszczanie przestrzeni międzykomórkowej mózgu z elementów zbędnych, martwych neuronów, obcych białek.

Nie dysponujemy żadnym rodzajem szczepionki, ani innym środkiem zapobiegawczym przeciw chorobie Alzheimera.
Co prawda odkryto, że pewne białka – cytokiny mogą hamować sekretazę prekursora amyloidu i co za tym idzie powstawanie złogów beta-amyloidu. Ponadto odkryto, że siara owiec zawiera prolinę (PRP), która indukuje wydzielanie cytokin. Lecz to badania na bardzo wczesnym etapie, choć obiecujące, nie mamy pewności, czy sprawdzą się na ludzkim organizmie.
Trwa zatem wyścig nauki z chorobą.
Szacuje się, że na świecie żyje około 50 milionów osób z chorobą Alzheimera. Do roku 2050 ta liczba może się potroić.
Wszystkie dotychczas stosowane leki jedynie hamują postęp choroby, ale nie są w stanie jej zatrzymać.
Większość z nich działa lepiej, jeśli zostanie podana na bardzo wczesnym etapie choroby. Co jest trudne, bo zaledwie 40% pacjentów o chorobie Alzheimera dowiaduje się od swego lekarza.
Lekarze obawiają się stawiać diagnozę i informować chorego, a pacjenci (ich rodziny) nie chcą przyjąć diagnozy do wiadomości.
W badaniach najtrudniej jest określić etap, na którym medycyna powinna zaingerować w naturalny przecież proces starzenia się, aby odnieść sukces i ustrzec pacjenta przed utratą funkcji poznawczych.
Czy lepiej działać profilaktycznie i wzmacniać mechanizmy obronne, czy kiedy mamy już pewność co do diagnozy? W końcu złogi amyloidu możemy dostrzec u większości pięćdziesięciolatków, a nie u każdego wystąpią objawy demencji, choroby Alzheimera, czy choćby zaburzenia poznawcze. Nie można też ustalić wieku, w którym ryzyko zachorowania przekracza bezpieczny próg.
Dlatego nauka skupiła swą uwagę na niszczeniu nagromadzeń beta-amyloidu.

Zespół naukowców z Queensland Brain Institute (QBI), Uniwersytet Queensland, pod kierunkiem profesora Jürgena Götza stanął do wyścigu i zaproponował nie tylko innowacyjną technologię do usuwania starczych blaszek, ale też nowatorskie podejście do terapii.
Ich metoda jest nieinwazyjna, ale też nie polega na dostarczaniu mózgowi kolejnych obcych substancji, czy ciała obcego, ale na pobudzeniu i wykorzystaniu komórek zadaniowych.

W publikacji Science Translational Medicine, zespół opisuje technikę jako użycie specyficznej wiązki ultradźwięków, nazwanej „terapeutycznie ukierunkowane ultradźwięki”, które w sposób nieinwazyjny aktywują i stymulują komórki mikrogleju, bez uszkodzenia otaczających go tkanek.
Zadaniem komórek mikrogleju jest usuwania odpadów i martwych komórek z przestrzeni międzykomórkowej (z mózgu), a zatem to do nich należy usuwanie toksycznych skupisk beta-amyloidu.
Pobudzony mikroglej delikatnie przekracza barierę krew-mózg i usuwa złogi amyloidu w czasie na tyle krótkim, że bariera może zostać bezpiecznie odtworzona.
Terapia odwołuje się zatem do jak najbardziej naturalnego mechanizmu, który z niewiadomych przyczyn stracił swoją sprawność.

Badania na razie przeprowadzono na myszach.
Raport podaje, że u 75% myszy, które były obiektem badań, przywrócone zostały w pełni funkcje pamięci. Myszy z chorobą Alzheimera po terapii uzyskiwały lepsze wyniki w trzech zadaniach pamięciowych – przejście przez labirynt, test na rozpoznawanie nowych obiektów, oraz na zapamiętywanie miejsca, którego powinny unikać.

Słowo „przełom” jest często nadużywane przez naukowców – przyznaje prof. Jürgen Götz - ale ta technologia w istocie może zasadniczo zmienić sposób leczenia choroby, a być może okaże się przydatna na wcześniejszym etapie.

Zespół obecnie przeprowadza próby na owcach, a na rok 2017 planuje badania na ludziach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.