poniedziałek, 29 czerwca 2015

Apteczka w kuchni...

Kiedyś wiedziały to babcie i uczyły wnuczki.
Dziś tylko wujek Google i ciocia Wikipedia...


oregano
pomaga rozluźnić mięśni brzucha i uśmierzyć ból brzucha
tymianek
rozluźnia mięśnie oddechowe
mięta
może złagodzić czkawkę, koi nerwobóle, bóle wątroby, żołądka, jelit
kurkuma
działa przeciwnowotworowo
imbir
powstrzymuje nudności
bazylia
uwalnia od gazów i koi rozstrój żołądka
czosnek
naturalny środek aseptyczny
pieprz czarny
pomaga w leczeniu niestrawności
kozieradka
pomaga wypłukać szkodliwe toksyny
cayenne
może powstrzymać atak serca
koper
usuwa nieświeży oddech i zapach ciała
cynamon
pomaga obniżyć ciśnienie krwi, reguluje poziom cukru we krwi
goździk
przeciwbakteryjne
koperek
leczy zgagę, kolki, uwalnia od gazów
szałwia
antyseptyczne, antybakteryjne
rozmaryn
przeciwutleniacz
seler
moczopędne
pietruszka
moczopędne
cebula
obniża poziom cukru, odkażające
kminek
poprawia perystaltykę jelit




Interesujące dane...

Z powszechnie dostępnych dwa wykresy - średnia życia w województwach i liczba udzielanych porad geriatrycznych.
Zastanawiające, że tam, gdzie ludzie żyją najdłużej, porad udziela się niewiele, albo wcale...
Tylko wojewodztwo małopolskie jakoś to rownoważy.
Co tu jest przyczyną, a co skutkiem?




środa, 24 czerwca 2015

Srebrne tsunami - czyli samotni seniorzy za progiem

Choć nic na to nie wskazuje, lato mamy gorące. A upały mogą się tylko wzmagać.

Czy grożą nam tropikalne burze?

Z pewnością, choć nie w dosłownym znaczeniu.

Zbliżają się wybory, zastanawiamy się, jak odsunąć rządzących od władzy i podmienić ich na bardziej ambitnych, którzy dotychczas nie zdołali wykorzystać okazji, ale za to wiele obiecują.

Myślimy o tym, jak uczynić nasz kraj przyjaznym młodym ludziom, bo młodzież wyraźnie się rozpycha i o swoje upomina.

Myślimy o najbliższych latach, bo wizje i idee źle się w mediach sprzedają. Zresztą dziennikarze i komentatorzy nie mają czasu ich analizować, wolą zarabiać na sekundowaniu słownym pojedynkom.

O seniorach mówi się mało – bo jakaż przed nimi przyszłość.

Poza tym sytuację ekonomiczną seniorów traktujemy jako zadziwiająco zadowalającą, bo wielu z nich nie tylko żyje, ale jeszcze pomaga rodzinie.


Tymczasem w Stanach Zjednoczonych kłopoczą się problemami roku 2060 i coraz wyraźniejszym zagrożeniem pogorszenia się jakości życia amerykańskich seniorów.

Nie da się ukryć, że w fazę starzenia się wchodzi pokolenie wyżu demograficznego, czyli urodzeni pomiędzy 1946 a 1964 rokiem.
Pokolenie swobody, niezależności, wolnej miłości, które – wszystko na to wskazuje – będzie żyło o wiele dłużej niż ich rodzice.
Społeczeństwo się zatem starzeje i to nie tylko w Ameryce.
Nasze także, choć nie zauważamy tego i jeszcze się tym nie martwimy.

Amerykańska telewizja nie tak dawno wyemitowała reportaż o mężczyźnie znanym jako „HB”.
76-latku, którego przywieziono do uniwersyteckiego szpitala po próbie samobójczej.
Chory i samotny człowiek nie był w stanie udźwignąć swojej codzienności, postanowił rozwiązać problemy w sposób ostateczny, ale nieskutecznie.
Niestety, samobójstwo jest źle postrzegane przez społeczeństwo, udzielono mu zatem pomocy.
W czasie leczenia wystąpiły powikłania, pacjent teoretycznie zdrowy nie był już w stanie wrócić do samodzielnego życia. Aby egzystować, wymagał stałej opieki.
Ponieważ nie posiadał rodziny, która mogłaby go wesprzeć, a w okolicy nie funkcjonuje pomoc społeczna, umieszczono go przymusowo w domu opieki.
I tak dostrzeżono rodzący się problem.

Prawie jedna czwarta Amerykanów powyżej 65 roku życia jest lub w krótkim czasie może się stać „sierotą w podeszłym wieku”, gdyż nie ma rodziny, która mogłaby się nią zaopiekować.
Blisko jedna trzecia Amerykanów między 45 a 63 rokiem życia to osoby pojedyncze, w znacznej mierze bezdzietne.
W 2002 r. w USA żyło 35 milionów samotnych seniorów powyżej 65 roku życia, w 2012 było ich 43 miliony. A wszystko wskazuje na to, że liczba będzie wzrastać, choć samotność ponoć zabija.
Samotni żyją średnio krócej, ale i tak dłużej niż być może tego się spodziewamy.
Samotni uczą się samodzielności i samowystarczalności, ale cierpią z powodu tych samych chorób.
Zagrożenie demencją pośród osób samotnych jest równie duże, może nawet większe z powodu depresji i izolacji.
Osoby samotne, choć zarabiają i wydają tylko na siebie, nie gromadzą więcej niż inni. Jeśli zachorują, tracą dochody i możliwości uzyskania dodatkowych przychodów.
Zatem niemal pewne jest, że każdy samotny senior – prędzej czy później – będzie potrzebował od państwa, czy społeczeństwa pomocy.
Okazuje się, że najbogatsze społeczeństwo świata nie dysponuje wystarczającą liczbą domów opieki, ani systemem pomocy socjalnej, aby zadbać o tę rosnącą liczbę samotnych seniorów, którzy ponadto mogą nie mieć na starość odpowiedniego zabezpieczenia finansowego.

Specjaliści zwrócili uwagę na ten problem już w roku 1990.
Wtedy w domach opieki zaczęły się pojawiać osoby, które kiedyś podjęły świadomą decyzję o nieposiadaniu potomstwa. Lekarze i pielęgniarki dostrzegali w ich oczach ból, strach i smutek.
Póki byli sprawni, korzystali z życia. Ale choroba, niesprawność była często gorsza niż śmierć.
Przyzwyczajeni do swobody, źle adaptowali się do trybu życia w domu opieki.
Uważali, że ograniczona zostaje ich wolność, przez co tracili poczucie godności.
Spotykali się z niezrozumieniem, bo przecież obdarzano ich uwagą, pomagano im, a oni zamiast okazać wdzięczność, odsuwali się, wycofywali, odpychali pomocną dłoń, izolowali psychicznie.
A potem zjawisko tylko narastało.
Liczy się, że obecnie około 60% pensjonariuszy domów opieki nikt nie odwiedza.

Szacuje się, że do roku 2030 ponad 5 milionów amerykańskich seniorów będzie mieszkać w domach opieki, szpitalach, ośrodkach rehabilitacyjnych i hospicjach.
W 2012 roku liczba ta wynosiła 1,3 miliona osób.
Tymczasem domów opieki nie przybywa.
Postawiono pytanie: Czy amerykańskiemu społeczeństwu grozi „srebrne tsunami”?

Fala starszych, samotnych, chorych osób w podeszłym wieku, które nie mają wystarczających oszczędności, by korzystać z płatnej pomocy, wymagających stałej opieki socjalnej i pielęgniarskiej, zagraża także innym społeczeństwom.

Także polskiemu. Może szczególnie nam, bo wydaje się, że w naszym kraju nikt o tym nie myśli.
Już dziś 30% seniorów powyżej 65 roku życia to osoby mieszkające samotnie.
W 80% to wdowy.
66% osób powyżej 80 roku życia to osoby samotne.
Nasza konstytucja gwarantuje, lecz nie zapewnia, opiekę społeczną, socjalną i pielęgniarską.
Żadna pomoc nie jest udzielana automatycznie, każda wymaga wdrożenia długotrwałej i uciążliwej dla zainteresowanego procedury.
W znacznej mierze zależy od kaprysu, uważności, albo „człowieczeństwa” urzędnika.
O domach opieki dla seniorów krążą dowcipy, że korzystniej byłoby umieścić potrzebującego w więzieniu. Opieka byłaby pewniejsza.

Zamartwiamy się niskim przyrostem naturalnym, bo nie będzie komu płacić składek na ZUS, bo nie będzie rąk do pracy, bo „naród wyginie”, ale nie myślimy o tym, że na podstawowym poziomie pojawia się dużo ważniejszy problem.
Osoby samotne i bezdzietne na starość nie będą miały wokół siebie nikogo, kto mógłby im pomóc. Choćby doraźnie. Nawet w błahych, codziennych sprawach. Nawet przy rozmowie z pracownikiem ośrodka pomocy społecznej.
Domy sąsiedzkie, kluby seniora nie są żadnym rozwiązaniem.
Wydłużenie aktywności zawodowej, opóźnienie przejścia na emeryturę, także nie.
Potrzebujemy zmiany sposobu myślenia i zmiany systemu.
Seniorzy – po przejściu na emeryturę – powinni mieć swobodę pracy w niepełnym wymiarze, na podstawie minimalnej stawki godzinowej, bez ograniczenia i bez utraty emerytury. Wszak emerytura nie jest wypłacana z powodu niezdolności do pracy, ale z powodu osiągnięcia wieku emerytalnego.
Zamiast ograniczać niektóre przywileje, powinniśmy je rozciągać i upowszechniać.
Od dodatkowych dochodów seniorzy powinni płacić składki do ZUS i zmniejszone podatki, tak aby ich emerytury mogły być o te dochody waloryzowane co – na przykład - pięć lat.
Programy aktywizacyjne powinny skupiać się na uzupełnianiu wykształcenia, zdobywaniu przez osoby 60+ (50+) konkretnych umiejętności i kompetencji na krótkoterminowych kursach, aby seniorzy mogli się przekwalifikować i wzajemnie sobie świadczyć usługi. Zatrudnianie osób 60+ powinno być uproszczone, aby nie musiały konkurować na rynku z młodymi, czy to stażystami, czy specjalistami. Ich wiedza i ich doświadczenie jest inne od doświadczenia i wiedzy młodości. Inne są oczekiwania. A procedury kwalifikacyjne są dla tych osób upokarzające.

Podobnie jak Amerykanie powinniśmy zwiększyć liczbę miejsc w domach opieki, a przede wszystkim stworzyć domy, w których seniorzy mogą żyć, a nie tylko wegetować.
Umożliwić seniorom, czy to na zasadach związków partnerskich, czy wspólnot, tworzenie „osad” samotnych, starszych ludzi, którzy są sprawni i zdrowi, ale mogą sobie wzajemnie pomagać i się wspierać.
Powinniśmy wzmocnić opiekę hospicyjną – na początek przez rozciągnięcie jej z chorób nowotworowych na wszelką niesprawność, czy niedołężność.
Zamiast hospicjów domowych, może warto wypracować system zawodowych rodzin zastępczych dla seniorów.
Wiele jest ogłoszeń: „opieka za mieszkanie”, „adoptujemy dziadka lub babcię”. Wiele pisze się o odwróconej hipotece. Ale wiele się też mówi o nadużyciach w tym zakresie.
Zawodowe rodziny zastępcze są społecznie i ekonomicznie bardziej efektywne od domów dziecka.
Zawodowe potomstwo zastępcze może być równie korzystne, bardziej opłacalne od domów opieki, czy hospicjów.

„Srebrne tsunami” się zbliża i ma niszczącą siłę.
Martwić się nią powinni ludzi obecnie w pełni sił, bo to oni zostaną porwani przez falę.
Badań na ten temat się nie prowadzi, bo ciągle ulegamy złudnemu mitowi „troskliwej rodziny”.
Ale zważywszy na znaczną emigrację młodzieży, ale także w grupie „dorosłych”, już niedługo przyrost jednoosobowych gospodarstw domowych pośród seniorów będzie większy niż prognozują statystycy.
A jeśli dostęp do służby zdrowia się nie poprawi, a przede wszystkim nie zostanie zmieniony priorytet z leczenia na profilaktykę, zwiększy się liczba niesamodzielnych seniorów.

Starość, starzenie się, niepełnosprawność jest przedmiotem prac badawczych, ale nie rozważań na temat rozwoju społeczeństwa. Być może dlatego, że pojęciom „człowiek stary”, „starzy ludzie” nadajemy pejoratywny wydźwięk. A „starość” jest wyrokiem.
Pojęcia „osoba starsza”, „senior” nie są ostre i jednoznaczne. Mówimy o osobach w wieku poprodukcyjnym, albo nieaktywnych zawodowo, co może nie być zgodne z prawdą.
Seniorzy są i mogą być, a nawet chcą być, produktywni, aktywni, zaangażowani i twórczy.
Cenią sobie swoją podmiotowość. Ci samotni szczególnie.
Czasami tylko, z naturalnych powodów, potrzebują wsparcia, czy oparcia, pomocy w codziennym życiu. Potrzebują pomocy, ale nie chcą stać się „przedmiotem” społecznego oddziaływania.

Samotni seniorzy nie potrzebują zamkniętych zakładów, w których będą oczekiwać na śmierć, choć przez wielu nazywa się to ratowaniem życia.
Samotni seniorzy potrzebują pomocy, by ktoś dostrzegł ich obecność i pomógł zadbać o życie, niekoniecznie wyręczył z życia.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Ocalony, uleczony... czy trauma nas określa?

Rak to gówniane doświadczenie.

Nawet, gdy udaje nam się go pokonać i zyskać miano "uleczonego".

"Uleczony" - co to w ogóle znaczy?

Rak to gówniane doświadczenie, ale nie jedyna trauma w życiu, która może nas zmienić.
Przez którą się zmieniamy, nabywamy nową tożsamość. Zmienia się nasza osobowość. Zyskujemy nowe miano.
Zwyciężyłeś, przetrwałeś, ocalałeś, albo zostałeś uleczony.
A co dalej?

O to wypowiedź Debry Jarvis na temat wychodzenia z traumy.
Niestety nie ma jeszcze polskich napisów, ale jest bardzo interesująca, dlatego pozwoliłem sobie ją spolszczyć.



0:12
Właśnie spotkałem ciebie w autobusie, a my naprawdę chciałbym poznać siebie nawzajem, ale mam wysiąść na następnym przystanku, więc masz zamiar mi powiedzieć trzy rzeczy o sobie, że po prostu zdefiniować się jako osoba, trzy rzeczy o sobie, które pomogą mi zrozumieć, kim jesteś, trzy rzeczy, które po prostu dostać się do samej istoty. I zastanawiam się, co jest, z tych trzech rzeczy, to każdy z nich przeżyły jakiś uraz? Przeżył raka, gwałt przeżył, przeżył Holokaust, kazirodztwo przeżył.

1:02
Zauważasz jak mamy tendencję do identyfikowania się naszych ran? A gdzie widziałem ta tożsamość przeżył mają najwięcej skutków jest w społeczności raka. A ja już tej społeczności przez długi czas, ponieważ byłem kapelanem hospicjum i szpital dla prawie 30 lat. A w 2005 roku, byłem w pracy w dużym ośrodku onkologicznym, kiedy otrzymałem wiadomość, że moja matka miała raka piersi. A następnie pięciu dni później otrzymałem wiadomość, że mam raka piersi. Moja matka i ja możemy być konkurencyjni - (śmiech) - ale tak naprawdę nie próbuje konkurować z nią na ten jeden. I faktycznie, myślałem, dobrze, jeśli masz do raka, to dość wygodne do pracy w miejscu, które traktuje go.

2:02
Ale to, co słyszałem od wielu oburzonych ludzi. Co? Jesteś kapelanem. Powinieneś być odporny. Podobnie jak, być może powinienem po prostu wysiadł z ostrzeżeniem, a nie rzeczywistej bilet, bo jestem na życie. Więc zrobiłem dostać moje leczenie w Centrum Onkologii, gdzie pracowałem, co było niezwykle wygodne, a miałem chemioterapii i mastektomii oraz implant soli umieścić w, a więc zanim powiem ani słowa, powiem po prostu, teraz, w tym jest fałszywy. (Śmiech) I znalazłem, że muszę, że z drogi, bo ja zobaczę ktoś go "Och, wiem, że to ten." A potem będę przenieść lub będę gest i pójdą, "Nie, to jest, że jeden." Więc teraz już wiesz.

2:50
Nauczyłem się wiele jest pacjent, a jeden z zaskakujących rzeczy było, że tylko niewielka część doświadczenia raka jest o medycynie. Większość z nich dotyczy uczuć i wiary i utraty i znalezienia tożsamości i odkrywa siłę i elastyczność nawet wiedzieli, że nigdy nie miałeś. Chodzi o to, zdając sobie sprawę, że najważniejsze rzeczy w życiu nie są rzeczy, w ogóle, ale relacje, a to o śmiechu w obliczu niepewności, a dowiedziawszy się, że sposób, aby dostać się z prawie wszystko jest powiedzieć: "Mam raka".

3:33
Więc Inna sprawa, że ??dowiedziałem się, że nie musisz brać na "raka renty" jako mojej tożsamości, ale chłopak, tam są potężne siły pchania mnie właśnie do tego. Teraz, nie, proszę, zrozumcie mnie źle. Organizacje raka i dążenie do wczesnego raka świadomości przesiewowych i badań nad rakiem i mają znormalizowane raka, i to jest wspaniała rzecz. Teraz możemy mówić o raku bez szepcząc. Możemy mówić o raku i możemy wspierać się nawzajem. Ale czasami czuje się jak ludzie go trochę za burtę i zaczynają opowiadać, jak nam będzie czuć.

4:20
Tak więc około tygodnia po operacji, mieliśmy houseguest. To był chyba nasz pierwszy błąd. I pamiętać, że w tym momencie w moim życiu byłem kapelanem od ponad 20 lat, a kwestie, jak umiera i śmierć i sens życia, wszystko to są rzeczy, ja byłem yakking o wiecznie. Więc na obiad, który nocy, nasz houseguest przechodzi do rozciągnąć ramiona nad głowę i powiedzieć: "Wiesz, Deb, teraz jesteś naprawdę zamiar dowiedzieć się, co jest ważne. Tak, masz zamiar podjąć jakieś wielkie zmiany w swoim życie, a teraz masz zamiar zacząć myśleć o swojej śmierci. Tak, ten rak jest twój budzenia ". Teraz, to są złote słowa pochodzące z kimś, kto mówi o własne doświadczenia, ale gdy ktoś mówi ci, jak masz zamiar czuć, że to bzdura błyskawicznych. Jedynym powodem, że nie zabiłem go gołymi rękami było, bo nie mogłem podnieść prawą rękę. Ale ja naprawdę powiedzieć złego słowa na niego, a następnie regularnie słowa, że ??- (śmiech) - wykonane mój mąż powiedział: "Ona jest na narkotyki." (Śmiech) A potem po moim leczeniu, to po prostu czułem się jak wszyscy mówią mi, co moje doświadczenie miało na myśli. "Och, to znaczy masz zamiar robić na spacer." "Och, to oznacza, idziesz do obiadu." "Oznacza to, że będziemy mieć na sobie różową wstążką i różowy t-shirt i pałąk i kolczyki i bransoletkę i majtki." Figi. Nie, poważnie, to google. (Śmiech) Jak to jest podnoszenie świadomości? Tylko mój mąż powinien być widząc moje majtki. (Śmiech) To całkiem świadomi raka już.

6:21
To właśnie w tym miejscu, w którym czułem się jak, o mój Boże, to jest po prostu przejęcie mojego życia. I wtedy powiedziałem sobie, ubiegać się o doświadczenie. Nie pozwól, by twierdzić was. Wszyscy wiemy, że sposobem radzenia sobie z traumą, ze stratą, z każdym doświadczeniem zmienia życie, jest znalezienie sensu. Ale chodzi o to: Nikt nie może nam powiedzieć, co oznacza, nasze doświadczenie. Musimy zdecydować, co to znaczy. I to nie musi być jakaś gigantyczna, ekstrawertykiem znaczenie. Nie wszyscy mają rozpocząć fundacji lub organizacji albo napisać książkę lub zrobić film dokumentalny. Znaczenie może być cichy i zamknięty w sobie. Może zrobić jeden mały decyzję o naszym życiu, które może przynieść duże zmiany.

7:24
Wiele lat temu miałem pacjenta, po prostu wspaniały młody człowiek, który był kochany przez pracowników, a więc to było coś w rodzaju szoku nam uświadomić sobie, że nie ma żadnych przyjaciół. Mieszkał sam, że przyjdzie w chemioterapii przez siebie, miał otrzymać jego leczenie, a potem, że chodzić sama w domu. A ja nawet zapytał go. I powiedział: "Hej, dlaczego nie przynieść znajomego z tobą?" A on powiedział: "Ja nie mam żadnych przyjaciół." Ale on miał mnóstwo przyjaciół na podłodze infuzji. Wszyscy go kochali, a ludzie wchodzili i wychodzili z pokoju przez cały czas. Tak więc w jego ostatniej chemioterapii, śpiewaliśmy mu piosenkę i wkładamy koronę na głowie i wiał pęcherzyki, a następnie zapytałem go, powiedziałem: "Więc co zamierzasz teraz zrobić?" A on odpowiedział: "zaprzyjaźnić". I zrobił. Ruszył wolontariat i zrobił tam przyjaciół i zaczął chodzić do kościoła i zrobił tam przyjaciół, a na Boże Narodzenie zaprosił mnie i mojego męża na imprezę w swoim mieszkaniu, a miejsce było pełne przyjaciół. Zgłoś swoje doświadczenie. Nie pozwól, by twierdzić was. Postanowił, że znaczenie jego doświadczenie było poznać radość przyjaźni, a następnie dowiedzieć się zaprzyjaźnić.

8:56
Więc co z tobą? Jak ci się znaleźć sens w swoim bzdura doświadczenia? To może być ostatnia jedna, czy może to być jedno, że już roznosić na naprawdę długi czas. Nigdy nie jest za późno na zmianę, co to znaczy, bo sens jest dynamiczna. Co to znaczy dzisiaj może nie być, co to oznacza rok, lub 10 lat od teraz. Nigdy nie jest za późno, by stać się kimś innym, niż tylko przeżył. Usłyszeć, jak brzmi to słowo statyczne? Survivor. Brak ruchu, brak wzrostu. Zgłoś swoje doświadczenie. Nie pozwól, by twierdzić cię, bo jeśli nie, uważam, że można stać się w pułapce, nie rosną, nie będzie ewoluować.

9:55
Oczywiście, czasami to nie jest poza ciśnienia, które powodują nam podjąć na tej tożsamości przeżył. Czasami po prostu podoba się też urokami. Czasami jest wypłata. Ale potem utknąć. Teraz jedna z pierwszych rzeczy, których nauczyłem jako kapelan stażysta był trzy C jest z pracy kapelana: Comfort, wyjaśnienia i, w razie potrzeby, konfrontacji i wyzwanie. Teraz, wszyscy prawie kocham pocieszające i do wyjaśnienia. Konfrontowanie, nie tak bardzo.

10:41
Jednym z innych rzeczy, które mi się podobało o będąc kapelanem widział pacjentów roku, lub nawet kilka lat po ich leczenia, ponieważ było naprawdę fajne, aby zobaczyć, jak zmieniło się ich życie i jak ewoluowały i to, co się stało się z nimi , Więc byłem zachwycony jeden dzień, aby dostać się do strony w dół do holu kliniki od pacjenta, który widziałem rok wcześniej, a ona była tam z dwiema córkami dorosłych, którzy również wiedzieli, na jej jedno letniej obserwacji egzamin. Więc mam do holu, i byli w ekstazie, bo właśnie dostał wszystkie jej wyników badań z powrotem, a ona była NED: Brak oznak choroby. Który myślałem oznaczało nie całkowicie martwy. Więc byli w ekstazie, usiedliśmy do odwiedzenia, i to było tak dziwne, bo w ciągu dwóch minut, zaczęła opowieść mi historię swojej diagnozy i jej operacji i chemioterapii, jej, mimo że, jak jej kapelanem, widziałem ją raz w tygodniu i tak wiedziałem, że tę historię. A ona za pomocą takich słów jak cierpienie, bólu, walki. I ona zakończyła swoją opowieść z "Czułem ukrzyżowany." I w tym momencie, jej dwie córki, wstał i powiedział: "Mamy zamiar iść po kawę." I wyszli. Powiedz mi trzy rzeczy o sobie przed następnym przystanku. Ludzie wychodzili z autobusu zanim jeszcze dostał się do liczby dwóch lub numer trzy. Więc podał jej chusteczkę i dałem jej przytulić, a następnie, bo naprawdę dbał o tej kobiecie, powiedziałem: "Zejdź swoim krzyżu." A ona powiedziała: "Co?" I powtarza: "Zejdź swoim krzyżu." I na swoim koncie, mogła mówić o jej przyczynach obejmując a następnie trzymając się tej tożsamości. Zrobiło się jej wiele uwagi. Ludzie zajmowali się nią na zmianę. Ale teraz, to był skutek odwrotny. To pchało ludzi z dala. Ludzie przechowywane pozostawiając po kawę. Czuła się ukrzyżowany przez jej doświadczenia, ale ona nie chce, żeby to ukrzyżowanego kostką samodzielne. Teraz, być może myślisz, że byłem trochę trudne z nią, więc muszę powiedzieć, że rozmawiałem z własnego doświadczenia. Wiele, wiele lat temu, że został zwolniony z pracy, która bardzo mi się podobało, a ja nie przestać mówić o mojej niewinności i niesprawiedliwości i zdrady i deceipt, aż w końcu, tak jak ta kobieta, ludzie szli z dala ode mnie , aż w końcu uświadomiłem sobie, że nie tylko przetwarzanie moich uczuć, byłem karmienie. Nie chciałem, aby to ukrzyżowanego kostką samodzielne. Ale wszyscy wiemy, że z każdym historii zmartwychwstania, musisz umrzeć pierwszy. Historia chrześcijańskiej, Jezus umarł cały dzień w grobie, zanim został wskrzeszony. I wierzę, że dla nas, będąc w grobie oznacza robi własne głębokie wewnętrzne obejść nasze rany i pozwala się uzdrowić. Musimy pozwolić, że ukrzyżowanego kostką siebie tak, że nowa ja, jaźń prawdziwsze, rodzi. Musimy pozwolić, że stara historia go tak, że nowa historia, historia bardziej prawdziwe, można powiedzieć. Zgłoś swoje doświadczenie. Nie pozwól, by twierdzić was.

15:05
Co zrobić, jeśli nikt nie ocalał, znaczenie, co w przypadku osób zdecydowało się po prostu zgłosić się po traumatycznych przeżyć doświadczenie zamiast brać go na jako tożsamości? Może to być koniec uwięzienia w nasze rany i początek niesamowitej samodzielnego poszukiwania i odkrywania i rozwoju. Być może będzie to początek definiowania siebie przez który staliśmy i kim jesteśmy staje.

15:41
Więc może przeżył nie był jednym z trzech rzeczy, które możesz mi powiedzieć. Bez znaczenia. Chcę tylko, że wszyscy wiedzieli, że jestem bardzo zadowolony, że jesteśmy na tym autobusie razem, a to jest mój przystanek.

niedziela, 21 czerwca 2015

Kobieta po 60-tce - jaka jest, jaką chce być?


Stereotyp społeczny mówił kiedyś, że mężczyźni z wiekiem stają się bardziej interesujący i wrażliwi, a kobiety z wiekiem słabną, blakną i gasną.

Ten stereotyp w epoce gender jest już chyba mitem?

Choć kobiecie po 60-tce ciągle bardziej przystoi być babcią, aniżeli aktywistką.

Szczególnie, że w czasach polityki medialnej, kiedy liczy się wygląd i wizerunek, kobiety po 60-tce są na ogół gośćmi programów niszowych – „Jak sobie radzisz z menopauzą?” – o kobietach z przeszłością, lub kobietach po przejściach. Poradników dla seniorów lub programów ze społeczną misją.

W ogromnej większości celebrytki nie przekraczają progu 30-tki.


Inny stereotyp stanowi, że kobiety mają na co dzień więcej obowiązków, są słabsze, gorzej wykształcone, zatem mają prawo do wcześniejszego przejścia na emeryturę.
Aby mogły odpocząć, zająć się wnukami, swoimi mężami, lecz nie po to, by zajmować się sobą.
Pośród polityków ciągle uchodzi za rycerskość stawanie w obronie kobiet, szczególnie tych starszych, i obiecywanie, że nie będą musiały pracować zbyt długo. A kiedy już uwolnią się od obowiązków, będą mogły być wolontariuszkami w domach opieki, hospicjach, działać w klubach seniora, uczęszczać na uniwersytety trzeciego wieku, albo uprawiać przydomowy ogródek.
Owszem, są między nami rebeliantki, które mają odwagę stwierdzić: „jestem kobietą i jeszcze mogę”, ale coraz częściej kościół delikatnie zwraca im uwagę, że to nie przystoi.
Dzieci, kuchnia, kościół – oto trzy ważne elementy, którymi powinna żyć bogobojna białogłowa.
Wiadomo, seniorki żyją po to, by opiekować się wnukami, kiedy ich matki są w pracy; opiekować się chorymi i niedołężnymi członkami rodziny, bo pomoc pielęgniarska jest kosztowna; a przede wszystkim, by dbać o kościół i proboszcza…
Z pewnością nie po to, by żyć pełną piersią. Prowadzić biznes, rozpocząć karierę w czymkolwiek, angażować się w działalność polityczną. Chyba, że po właściwej stronie.

* * *

Tu dygresja.
Wiele się ostatnio dyskutuje o wieku emerytalnym.
Seniorzy obrazili się na władzę za przesunięcie wieku emerytalnego.
A politykom zabrakło odwagi, by w prosty i przejrzysty sposób wyjaśnić, czym zmiana jest podyktowana.
Ponadto, politykom brakuje wyobraźni, wiedzy, umiejętności, by dostosować system emerytalny do potrzeb nowych czasów.
Nasz system świadczeń społecznych – bo emerytura ciągle jest świadczeniem społecznym państwa, a nie zyskiem z wypracowanych oszczędności – opiera się na międzypokoleniowej solidarności.
Pracujemy, płacimy składki, z których państwo wypłaca świadczenia obecnym emerytom.
Mieliśmy, co prawda, odejść od systemu zdefiniowanego świadczenia i przejść na system zdefiniowanej składki – czyli, że każdy zbierałby dla siebie kapitał i korzystał z niego do wyczerpania – ale zmieniające się rządy psuły pierwotny zamysł reformy, bo lepiej obiecywać niż wyjaśniać.
A system opiera się o prostą zasadę – uczymy się do 25 roku życia, potem 40 lat (w PRL 35 lat) pracujemy i odprowadzamy składki, by 15 lat żyć na emeryturze.
Niestety coś źle działa, medycyna się rozwija, ludzie żyją coraz dłużej. Zamiast 15-tu, emeryt średnio żyje 18 lat. Czyli przez 3 lata otrzymuje świadczenia poza kapitałem, który zgromadził.
A są ludzie, którzy emeryturę pobierają 25, 30 lat.
Są też tacy, którzy przez całe życie zawodowe – najczęściej nie z własnej winy – nie odprowadzali składek, zatem nie zgromadzili żadnego kapitału.
Ale przecież pracowali, zatem emerytura się im należy. I to do końca życia.
Wielu polityków straszy bankructwem ZUS, wielu narzeka, że ZUS wymaga dotacji z podatków, ale nikt nie ma odwagi powiedzieć, że tak być musi. Że to normalne.

Ale nie to jest przedmiotem rozważań.
Jakoś tak jest, że pomimo ciężkiego życia, to kobiety żyją dłużej. I na ogół żyją dłużej niż ich mężowie. Kiedyś mniej zarabiały, zatem ich emerytury są niższe. Albo nie pracowały, bo zajmowały się domem.
Kiedy zostają same, ich dochody spadają, poziom życia także.
A z wiekiem chorujemy częściej i nie jest to na ogół grypa.
Jasne jest zatem, że o emerytury kobiet należy zadbać szczególnie.
Że to kobiety najbardziej potrzebuję wydłużonego okresu składkowego.
Jeśli kiedykolwiek dopełnimy reformy i emerytury będą wypłacane z naszych oszczędności, to kobiety będą miały szanse na pozostanie bez środków do życia.
To kobiety po 60-tce najbardziej potrzebują możliwości uzupełniania swoich dochodów.
Elastycznego czasu pracy, minimalnej stawki za godzinę pracy, a nie za etat, i nie tyle zwolnienia od podatku, co nielimitowania kwoty dodatkowych dochodów.
Kobiety potrzebują tego bardziej, choćby po to, by mogły rozpieszczać swoje wnuki i prawnuki.

* * *

Wróćmy jednak do rzeczy.
Jaka jest współczesna kobieta po 60-tce?
W świecie zachodnim pojęcie kobiety po 60-tce wyraźnie ulega przedefiniowaniu.
Powstaje zupełnie nowa kategoria społeczna osób odważnych w stylu bycia, ambitnych i pełnych energii, dysponujących zdolnościami i talentem.
Kategoria kobiet, które głośno dopominają się dla siebie szacunku i są gotowe stanąć do walki.
Kobiet, które nie upatrują w siwych włosach słabości i braku urody, ale dowodu na życiową mądrość.
Które są w stanie głośno mówić, że są, że nie będą skrywały w cieniu swoich zmarszczek, czy celulitu.
Że być może dopiero teraz mogą być młode, bo nareszcie wiedzą, jak korzystać z życia.
Te kobiety są gotowe walczyć o swoje prawa nie tylko z mężczyznami, ale także z młodszymi kobietami, które dotychczas wynoszone były na piedestał.

Kobieta po 60-tce to osoba wychowana w burzliwej epoce „dzieci kwiatów”, która przeżyła czasy radykalnych ruchów politycznych lat 60, 70, 80-tych, wyzwolona przez lata 90-te XX wieku. Która jest dobrze wykształcona, komunikatywna, i która zna swoją wartość.

Współczesna kobieta po 60-tce nie potrzebuje taryfy ulgowej, czy pomocy.
Potrzebuje przestrzeni, by móc realizować swoje ambicje i marzenia.
Jest świadoma, że wkracza w zupełnie nowy etap życia, który może być przygodą.
Nie chce zamknąć się w magicznym trójkącie: wnuki – kuchnia – kościół.

Autorka portalu „Sixty & Me” poprosiła swoje czytelniczki, by zmierzyły się z mitami dotyczącymi kobiet po 60-tce.
Oto ich uwagi.

Mity i mylne przekonania na temat kobiet powyżej 60 roku życia

Mit 1: Świat kobiet powyżej 60-tki kurczy się

Zgodzono się, że największym nieporozumieniem na temat kobiet powyżej 60 roku życia jest to, że chcą, aby ich świat był mniejszy, a nie większy. Ludzie wierzą, że starość to czas, kiedy nasze horyzonty zaczynają się zawężać, pragnienia znikają, podupadamy na zdrowiu, mózg kurczy się, skupiamy się na codzienności, przestajemy marzyć, stajemy się pasywni.
Szczególnie ponoś dotyczy to kobiet.
Pochodzenie tego mitu łatwo wyjaśnić. Kobiety po 60-tce wkroczyły na nieznane dotąd terytorium.
We wcześniejszych pokoleniach, przekraczając 60-tkę człowiek w zasadzie kończył swoją karierę, jego rola w społeczeństwie powoli wygasała. Jego zadaniem było usunąć się w cień i nie przeszkadzać.
Do dziś dnia, słyszy się w mediach, że najważniejsze jest dać szansę młodym ludziom.
Stworzyć miejsca pracy dla młodych ludzi.
Zwolnić miejsce dla młodych i ambitnych…
Rzeczywistość się jednak zmieniła. Dzisiaj zamiast rozliczenia się z życiem w spokoju i zaciszu domowym, oddania się rodzinnej rutynie, wiele kobiet powyżej 60-tki odkrywa nowe zainteresowania, rozpoczyna od nowa karierę. Wolontariat, pisanie, tworzenie, wykonywanie i próbowanie nowych rzeczy, oto twarz współczesnej kobiety po 60-tce.
Statystki mówią, że ma ona przed sobą 20, 30 lat życia. Życia, nie wegetacji. Dlatego warto i należy o nie zadbać, a nawet walczyć.

Mit 2: Kobiety po 60-tce nie mają aspiracji i nie mogą uczyć się nowych rzeczy
Innym nieporozumieniem społecznym jest przekonanie, że kobiety powyżej 60-tki wyzbywają się jakichkolwiek ambicji zawodowych, bo nie rozumieją nowych technologii, nie mogą nauczyć się nowych umiejętności, zdobyć nowych kompetencji, są całkowicie oderwane od świata wokół. Uroda przeminęła, zatem należy przygasić światło, stonować kolory, ukryć mankamenty figury. Po 60-tce kobieta może być opiekunką, ale już nie gwiazdą.
Ten mit został obalony wielokrotnie wiele lat wcześniej.
Po prostu media nie interesowały się sukcesami kobiet po 60-tce, albo ich aktywności nie traktowały jako czegoś istotnego. Ot, taki tam ewenement.
Tymczasem wiele kobiet po 60-tce nie tylko nadal pracuje, ale osiąga szczyty kariery. Najczęściej są to kobiety z wyższym wykształceniem, z zamożnych domów, które już w młodości wkroczyły na ścieżkę kariery. Na ogół niezamężne i bezdzietne. Niestety, częściej na Zachodzie niż w Polsce.
Na Zachodzie nikogo nie szokuje kobieta, która po wychowaniu dzieci uzupełnia wykształcenie, zakłada firmę, lub angażuje się w działalność społeczno-polityczną.
Jeśli kobiety nie uczą się nowych rzeczy i nowych technologii, to nie dlatego, że brak im ambicji, ale dlatego, że nie ma na rynku oferty edukacyjnej do nich skierowanej. Ciągle budujemy wieloletnie szkoły i organizujemy długoterminowe kursy, zamiast pozwolić ludziom nabywać umiejętności i kompetencje.
Kobiety po 50-tym, 60-tym roku życia to jedna z najszybciej rozwijających się grup demograficznych na świecie. Widać to na wszystkich portalach społecznościowych. Łatwo ustalić, że ambicji im nie brakuje. Być może stworzenie odpowiedniej oferty edukacyjnej dla tej grupy społecznej, to właśnie zadanie, ale i możliwość dla kobiet po 60-tce.

Mit 3: Kobiety powyżej 60-tki są „stare”, zatem „niewidzialne” i „bezużyteczne”
Panuje przekonanie, że kobietom po 60-tce nie przeszkadza to, że są spychane do stanu niewidzialności, że są niedostrzegane, niesłuchane, niedoceniane przez społeczeństwo.
Uważa się, że kobieta po 60-tce pragnie odpoczynku, ciszy, spokoju. Chce być szarą myszką.
W rzeczywistości obecne pokolenie kobiet powyżej 60-tki nie boi się wyzwań w miejscu pracy, czy w życiu społecznym. Chcą być widziane, słyszane i cenione.
Nie chcą na siłę się odmładzać. Nie straciły urody. Przeciwnie, zyskały wdzięk i grację. Oczekują, że to zostanie dostrzeżone i nagodzone.
Zauważono, że zbyt wiele osób ma błędne przekonanie, że kobiety po 60-tce nie wiedzą, co ze sobą począć, zapominając, że kobiety te wiele widziały, zdziałały i osiągnęły, i przetarły szlaki młodym, ambitnym feministkom. Pod wieloma względami, kobiety powyżej 60-tki otworzyły wiele drzwi, które młodsze pokolenia używają rutynowo, nie doceniając tego faktu.

Mit 4: Kobiety powyżej 60-tki nie interesują się seksem
Gdybyśmy oparli swoją wiedzę o seksie na tym, co prezentują film, telewizja, media w ogóle, można by pomyśleć, że seks nie dotyczy nikogo powyżej 30-tki.
W zasadzie powyżej 60-tki zainteresowanie seksem musi być jakąś aberracją.
Ale prawda jest taka, że kobiety po 60-tce nadal bardzo pragną miłości, romansu i seksu.
Kobiety powyżej 60-tki nie tylko mogą wyglądać wspaniale, ale są zmysłowe i pożądane.
Uwielbiają cieszyć towarzystwem i intymnością.
Są może mniej zainteresowane seksualną grą, wymagają głębszych relacji, trwalszego związku, większej uwagi i troski, stawiają wysoko poprzeczkę. Ale to dlatego, że w wieku 60 lat, po prostu są świadome, co im przynosi satysfakcję i jak to uzyskać.
Jedno jest pewne, iskra pożądania nie zgasła.

Mit 5: Kobietom powyżej 60-tki brakuje wyczucia stylu
Był czas, kiedy kobiecie po 60-tce pewnych rzeczy nosić nie wypadało.
Nie było w dobrym tonie się stroić, ale też nie było w dobrym tonie nosić się nazbyt swobodnie.
Najlepsza była „szarość”. Wypadało unikać spodni, dżinsów nazbyt dopasowanych, wysokich obcasów. Dobre były eleganckie, ale stonowane, wygodne ubrania, które neutralizowały seksualność i atrakcyjność. Nikt nie oczekiwał od kobiety po 60-tce, że będzie się ona chwalić piękną skórą, figurą, czy wspaniałymi włosami. Uroda minęła z młodością, zatem elegancja tak, atrakcyjność nie.
Przez lata rynkiem kosmetyków rządziło hasło „anti-aging”. Starość, starzenie się, to tabu. Wygładzaj, usuwaj, wybielaj. Poprawiaj, naciągaj, doklejaj. Jeśli ciągle chcesz czuć się kobietą, to musisz przynajmniej wyglądać na 20 lat mniej niż przyznajesz, że masz.
Na szczęście kobiety się zbuntowały i pojawiły się hasła „pro-aging”. Siwe włosy są sexy i mogą być piękne. Zmarszczki znikają w uśmiechu.
Starzenie się jest naturalne i nie przydarza się nieudacznikom, czy za karę. Nie trzeba się mu poddawać, ale nie warto z nim walczyć.
Kobiety zrozumiały, że najpiękniejsze są, gdy są sobą. Naturalne i w swoim stylu.
Farbowane włosy, trwała ondulacja, za ciasna kurtka, krzykliwa torebka, wszystko, co miało ukrywać wiek, a w rzeczywistości było transparentem: „nie akceptuję siebie takiej, jaką jestem”, odeszło do lamusa.
Powoli znikają z ulic matrony i babcie, a z dumą kroczą kobiety po 60-tce.

Mit 6: Kobiety powyżej 60-tki nie mają głosu
Kobiety powyżej 60-tki przestały być słabe i ciche.
Mają wewnętrzną siłę, która rozwinęła się przez te 60 lat doświadczenia.
Nie przyjmują już z pokorą, co niesie im los. Czym są obdarzane przez mężczyzn i Boga.
Nauczyły się wyciągać wnioski z bolesnych doświadczeń i sięgać po swoje szczęście.
Zaczęły mówić i oczekują, że zostaną wysłuchane.
Mają głos i mają coś do powiedzenia.
Bo będą w tym świecie jeszcze co najmniej przez 20, 30 lat. I to powinien być czas przyjemnie spędzony.

Współczesna kobieta po 60-tce wygląda tak:



Zdjęcie z blogu Advanced Style, który gorąco polecam

SAGE - test do samooceny zdolności poznawczych

Amerykańskie Stowarzyszenie Alzheimera bije na alarm.

Zaledwie 45% pacjentów z chorobą Alzheimera o rozpoznaniu dowiedziało się od swojego lekarza.

Lekarze boją się choroby Alzheimera bardziej niż choroby nowotworowej. W przypadku raka piersi, prostaty, jelita grubego, płuc, aż 90% pacjentów rozmawia o rozpoznaniu z lekarzem.


Lekarze boją się postawić diagnozę, a przede wszystkim boją się przekazać diagnozę choremu i jego rodzinie. Starają się chronić pacjenta przed złą wiadomością. Mnożą badania, aplikują leki wspomagające, przez co pacjenci tracą szansę na właściwą terapię.

Z drugiej strony chorzy, na ogół osoby świadome możliwych i narastających problemów, bronią się przed przyjęciem diagnozy do wiadomości. Traktują chorobę jako stygmat, starają się ją ukryć, maskują objawy.
Rodziny chorych także nie radzą sobie z diagnozą. „Choroba Alzheimera” brzmi jak wyrok śmierci, choć pacjent może żyć jeszcze długo. Wyrok nie tylko dla bliskiej i kochanej osoby, ale także dla kogoś, kto będzie musiał zrezygnować z życia, aby chorym się opiekować.

Jak dotychczas nie udało się opracować skutecznego leku, ani tym bardziej żadnej szczepionki przeciw chorobie.
A stosowane leki, które hamują proces chorobowy, działają najkorzystniej na wczesnym etapie.
Leki i właściwe postępowanie terapeutyczne mogłyby istotnie opóźnić prawdziwy atak choroby.
Zatem im szybciej pacjent dowie się o nadchodzącym zagrożeniu, podda się terapii, a jednocześnie zacznie pielęgnować funkcje poznawcze, tym większa szansa, że będzie mógł funkcjonować samodzielnie, a choroba nie będzie się rozwijać.

Dlatego grupa ekspertów z Centrum Medycznego Wexnera Uniwersytetu Stanowego Ohio opracowała nowe i proste badania poznawcze, dostępne online (niestety tylko w wersji językowej angielskiej i hiszpańskiej), dzięki któremu laik może uzyskać informację, czy jego problemy poznawcze są objawem choroby, czy tylko przemęczenia.

The Self-Administered Gerocognitive Exam - SAGE – może poprawić życie pacjentów, przyspieszyć wykrycie demencji i udoskonalić opiekę na wczesnym etapie procesu chorobowego.

SAGE jest testem przesiewowym do samodzielnego wykonania.
Składa się z szeregu pytań i zadań. Jego rozwiązanie wymaga około 15 minut.





Można go wykonać w domu, a potem omówić wyniki z lekarzem pierwszego kontaktu.
Test jest na tyle prosty, że większość seniorów może dokonać interpretacji wyników – samodzielnie lub z pomocą bliskich – na podstawie dostępnego online podręcznika.
Można go też wykonać w poczekalni u lekarza, czekając na wizytę, przez co czas oczekiwania nie jest czasem stracony.
Może być wykonywany indywidualnie, ale także przez grupę pensjonariuszy w domu opieki.
Test ma 4 wersje, co pokazuje, że nie ma w nim „prawidłowych” odpowiedzi, może być powtarzany, a uzyskany w teście wynik może się zmieniać w czasie.

SAGE ma pomóc odróżnić normalne - związane z wiekiem i procesem starzenia się - zmiany funkcji poznawczych od prawdziwych problemów i zaburzeń.
Badania wykazały, że SAGE jest niemal tak samo skuteczny jak bardziej złożone i zaawansowane testy. Jego czułość, czy też dokładność, to 79%.
SAGE nie zastępuje bardziej zaawansowanych testów, ale pozwala ustalić, czy bardziej dokładne badanie psychologiczne jest konieczne.
Podstawową ideą SAGE jest dokonanie samooceny swoich zdolności poznawczych i pamięci, ale – jak doradzają jego twórcy – przede wszystkim jest pomocą dla lekarza, gdyż dzięki niemu rozmowa z pacjentem może być bardziej rzeczowa i efektywna.

Dr Douglas Scharre – jeden z promotorów SAGE – zauważa, że wyniki mogą być sygnałem, że bliscy seniora powinni rozpocząć uważne monitorowanie, aby zapewnić mu bezpieczeństwo i dobrą kondycję, a także chronić go przed wykorzystywaniem przez finansowych drapieżników.
Dr Douglas Scharre zdaje sobie sprawę, że zarówno chory, jak jego bliscy, we wczesnym stadium zaburzeń unikają diagnozy, lękając się potwierdzenia obaw, ale jego zdaniem SAGE jest niezwykle przydatnym i niezbędnym narzędziem, ponieważ pozwala – na przykład – unikać stosowania leków, które mogą pogłębiać problemy poznawcze, informuje o konieczności zmiany leków, lub pomaga zadbać o zdolności poznawcze, aby utrzymać dobrą kondycję jak najdłużej.
I dotyczy to nie tylko choroby Alzheimera.

Trudno się z tym nie zgodzić. Dlatego namawiam polskie stowarzyszenia, by jak najszybciej udostępniły test polskim pacjentom.

sobota, 20 czerwca 2015

O życiowej mądrości na co dzień...

Co to jest mądrość życiowa?

Mówi się, że życiowa mądrość płynie z doświadczenia.

Im dłużej człowiek żyje, tym powinien być mądrzejszy.

Czy kiedy zaczynamy się starzeć mamy już tę „życiową mądrość”, czy dopiero ją zyskamy?

Jesteśmy rodzicami, więc wiemy wszystko, na pewno (musimy być przecież dla dziecka oparciem lub wyrocznią), ale czy powtarzamy mądrość naszych rodziców, czy podążamy drogą własnych błędów?


Czy być mądrzejszym to znaczy zawsze odnosić sukces, czy raczej nigdy nie popełniać błędów?
Czy mądrość życiowa jest równoznaczna z posiadaniem dużego majątku, zamożnością, wykształceniem? Czy raczej silnymi więzami społecznymi i rodzinnymi?
Czy człowiek samotny jest mądrzejszy od uwikłanego w różnorakie toksyczne relacje?
Czy mądrość życiowa to zawsze mieć rację?
Czy człowiek życiowo mądry może się mylić, czegoś nie wiedzieć, czegoś nie rozumieć, a przynajmniej nie być wszystkiego pewnym?

Stoicy upatrywali w mądrości życiowej wolności od pożądania i cierpienia.
Dlatego człowiek zyskiwał ją z wiekiem, bo na starość wygasały pragnienia, spełnione zostały obowiązki, a odczuwanie bólu było zależne od mniemania o tym, co nas spotyka.
Podobnie sądzi buddyzm - jeśli nie stawiasz życiu oporu, nie cierpisz.
Jeśli niczego nie oczekujesz, a przyjmujesz to, co niesie los – nie cierpisz.
Ból fizyczny, płynący ze słabości starego ciała, jest naturalny i można się go spodziewać. Zatem nie odczuwasz cierpienia, bo ból nie jest dla ciebie zaskoczeniem.

Mądrością jest tym samym nie tęsknić za tym, co minęło, i nie czekać na to, co jeszcze nie nadeszło. Może nawet nie zostało pomyślane?
Być tu i teraz, z tym, czym obdarzył nas los. I cieszyć się chwilą. W pełni.

Mądrość życiową przypisywano starcom, bo starcy nie ulegali ekscytacji, ale też nie popadali w rozpacz. Pamiętali to, co dawno minione. I zabiegali o zachowanie równowagi. Unikali konfliktów.
Dziś może się to wydawać cokolwiek złudzeniem.

Czym zatem jest mądrość życiowa?
Radością codzienności, najkrócej rzecz ujmując.
Radowaniem się codziennością, która jest, jaka jest i bez względu na to, jaka jest.
Może to jeszcze nie odczuwanie szczęścia, ale już nie odczuwanie nieszczęścia.

Jak osiągnąć taki stan? Lub jak się ów stan przejawia?

Robert Piper na łamach serwisu www.elephantjournal.com zebrał 10 zasad patrzenia na codzienność, które na mądrość życiową się składają, a może z mądrości życiowej płyną.

  • W życiu złe sytuacje są tylko tymczasowe.

Jeśli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź naprzód.
Winston Churchill

Życie to tak naprawdę chaos, bałagan. Nie ma w nim reguł, które zapewnią nam sukces i szczęście. Nie ma jednej, prawidłowej drogi. Przeciwnie, pośród bezdroża jest wiele niewidocznych ścieżek, które prowadzą do celu.
Złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom. To, co nas spotyka, nie określa nas.
Każdy z nas napotyka na trudności, ale to one czynią nas ludźmi.
To dzięki nim możemy się odbić i poczuć smak sukcesu i szczęścia, gdy je pokonamy.
Dzięki nim zyskujemy odporność i przygotowujemy się na rzeczy naprawdę straszne.
W życiu zdarzają się rzeczy, na które nie mamy wpływu. Nie można ich uniknąć, uciec przed nimi.
I one zawsze nas zaskoczą, choćbyśmy się przygotowali.
A siłę możemy znaleźć nawet wtedy, gdy nic nie wydaje się możliwe. Trzeba tylko iść naprzód.
Pamiętając, że nie ma celu, który musimy osiągnąć.

  • Bądź otwarty i współczujący.

Istota ludzka jest częścią całości, zwanej przez nas Wszechświatem,
częścią ograniczoną w czasie i przestrzeni. Doświadcza on siebie, swoich myśli i uczuć, jako czegoś oddzielonego od reszty, jako rodzaju złudzenia optycznego swej świadomości.
To złudzenie jest rodzajem więzienia dla nas, ograniczając nas do naszych osobistych pragnień i przywiązania do kilku najbliższych nam osób. Naszym zadaniem musi być uwolnienie się z tego więzienia poprzez poszerzanie naszego kręgu współczucia,
aby objąć nim wszystkie żywe istoty i całą naturę z jej pięknem.

 Albert Einstein

Przeszłość, potknięcia, błędy, rzeczy, których żałujemy, albo których się wstydzimy; wydarzenia, które kiedyś przydarzyły nam się w życiu, powodują, że się zamykamy.
Zakładamy, że jeśli coś się zdarzyło, to się powtórzy. A jeśli się powtórzy, to sytuacja przebiegnie w ten sam sposób. Jeśli raz zostałem zraniony, znów będzie mnie bolało. To nie jest prawdą.
Lepiej odpuścić krzywdę niż żywić urazę.
Lęk nigdy nie jest dobrym przewodnikiem. Wykorzystaj to, że oświetla zagrożenie, ale mu nie ufaj.

  • Sprawy nie zawsze potoczą się tak, jak zaplanowałeś.

W umyśle początkującego jest wiele możliwości, ale w umyśle eksperta jest ich niewiele.
Shunryu Suzuki

Nie oczekuj, że w życiu będzie jak być powinno, lub nie zdarzy się to, co być nie powinno.
Do wielu konfliktów dochodzi tylko dlatego, że ktoś oczekuje, iż jego plan się wypełni; sądząc, że coś będzie funkcjonować w sposób w jaki powinien, lub nie będzie działać tak, jak nie powinno.
Dobrze jest mieć cele, aspiracje i marzenia, ale nie trzeba nastawiać się na konkretny efekt. Czasami najgorsze tragedie w życiu człowieka okazują się najlepszym, co go spotkało.
Czasami droga do celu prowadzi przez mrok i ból.
Aby radować się świtem, musisz przeżyć noc.

  • Nie zważaj na opinie ludzi o tym, kim jesteś lub kim nie jesteś.

Jeśli ktoś nie jest taki, jak tego inni oczekują, to inni się złoszczą.
Każdy wydaje się mieć jasne wyobrażenie o tym, jak inni ludzie powinni żyć,
ale nie o tym, jak powinien żyć on sam, albo ona.

Paulo Coelho

Niektórzy mogą mówić straszne rzeczy o tobie, ale kogo to obchodzi?
Mogą wygłosić komentarz na temat twojej pracy, lub wpisu na blogu. Nie ma powodu, by go czytać.
Niektórzy ludzie nie są świadomi tego, co mówią do innych. Nie są świadomi swoich słów.
Więc po prostu bądź współczujący wobec nich.

  • Bądź gotów ponieść porażkę.



Naszą największą chwałą nie jest to, że nigdy nie upadliśmy,
ale to, że za każdym razem po upadku udało nam się powstać.

Ralph Waldo Emerson

Błąd, błąd, błąd i kolejny błąd. Jakbyś nie potrafi się tego nauczyć. Choć żyjesz tak długo i powinieneś to umieć.
Potknięcie, upadek, zwątpienie, wstyd, żal.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Spójrz na dzieci, przypomnij sobie czas, gdy byłeś dzieckiem.
Ile razy dziecko się potknie, zanim wreszcie nauczy się chodzić, lub zacznie robić coś dobrze.
A mimo to nie zniechęca się, próbuje, zapomina ból i żal, i szuka nowego sposobu.
Ucz się od nich.
Wyjdź i próbuj nowych rzeczy! Nikt jeszcze nie był zawsze dobry we wszystkim.
Nikt nie jest doskonały.
A jeśli był, to na filmie.

  • Każdego znajdź powód do śmiechu.

Dzień bez uśmiechu jest dniem straconym.
Charlie Chaplin

Myślę, że nie ma lepszego sposobu na poprawienie nastroju niż znaleźć sposób, by śmiać się każdego dnia. Szukaj też ludzi, z którymi możesz się codziennie śmiać.

  • Bywają dni dobre; bywają też złe dni.

Życie to szereg naturalnych i spontanicznych zmian.
Nie stawiaj im oporu – z niego rodzi się tylko smutek.
Pozwól rzeczywistości być rzeczywistością.
Niech rzeczy płyną swoim naturalnym nurtem, naprzód,
w taki sposób, jaki im się podoba.

Lao Tzu

Pewien urzędnik bankowy zapytał klienta: „Jak tam biznes?” Klient odpowiedział: „Są dobre dni, są też złe dni.” - a następnie się uśmiechnął.
Nie jesteś swoim samochodem; nie jesteś swoim strachem; nie jesteś swoimi uczuciami.
W życiu miewasz kilka dni będziesz miał dobrych i będziesz się czuł doskonale, ale będzie też kilka dni złych, kiedy poczujesz się podle. To o niczym nie świadczy.
Burze i upały, dni słoneczne i pochmurne jednako składają się na pogodę.

  • To, co kochasz, rób każdego dnia.

Pozwól, by przyciągnęła cię siła tego, co naprawdę kochasz.
Rumi

Jeśli jesteś pisarzem, pisz codziennie. Jeśli jesteś muzykiem, śpiewaj, graj, komponuj każdego dnia. Jeśli jesteś aktorem, graj codziennie inną rolę. Jeśli jesteś sportowcem, ćwicz na co dzień.
Cokolwiek chcesz zrobić, po prostu to zrób. Ale upewnij się, że robisz to każdego dnia. Bo jeśli będziesz robić to codziennie, będziesz się w tym dobry, a kiedy jesteś w czymś dobry, możesz zacząć zarabiać na życie tym, co kochasz, jeśli tak zdecydujesz.
Czyjej zgody potrzebujesz? Rodziny, znajomych? To nie jest ich życie. To jest twoje życie.
Rób to, co kochasz robić. Żyj tak, jak chcesz żyć.

  • Każdego dnia znajdź czas na chwilę medytacji.

Mam dziś tak wiele do zrobienia,
że muszę medytować przez dwie godziny, a nie tylko jedną.

Gandhi

Nie ważne, czy lekceważysz duchowość i myślisz, że medytacja jest dla osób, które mieszkają na szczycie góry, w eremie i żywią się korzonkami. Po prostu poczujesz się lepiej, jeśli w ciągu dnia usiądziesz, zamkniesz oczy i na chwilę skupisz się na oddychaniu, a nie swoich pragnieniach, żądaniach, problemach, słabościach.
Jeśli uważasz, że medytacja jest dziwna i nie dla ciebie, to nie znaczy, że to prawda. Istnieje ponad 3000 badań nad korzyściami płynącymi z medytacji i ponad 2500 lat filozofii Wschodu, które za tym stoją.
Każdy człowiek na świecie choć raz nie powinien spróbować medytacji.
Choć raz w ciągu dnia powinien się zatrzymać, przestać działać, po prostu oddychać.
Zapewne świat stałby się przez to lepszym miejscem dla człowieka.

  • Bądź buntownikiem z powodu.

Jestem buntownikiem i dlatego istnieję.
Albert Camus

Łam zasady. Kogo to obchodzi, że jesteś niepokorny?
Nie chodzi o to, byś robił coś nielegalnego, łamał prawo. Ale nie obawiaj się, że sprawiasz komuś kłopoty. Lub, że inni będą to źle oceniać.
W porządku jest łamać zasady. Każdy, kto kiedykolwiek zrobił coś wartościowego, sprawiał komuś kłopoty. Steve Jobs był kłopotliwy. Albert Einstein był kłopotliwy. Matka Teresa była kłopotliwa. Karol Wojtyła był kłopotliwy.
W porządku jest być kłopotliwym, by zmieniać status quo, i czynić świat lepszym.
Nie możesz jedynie oczekiwać od świata wdzięczności.

Te reguły brzmią raczej jak rady dla młodego człowieka, który dopiero co wchodzi w życie, niż dla człowieka starego.
Doprawdy?
Ale kto z nas był już stary i mądry, zanim zaczął się starzeć?
Zaczynamy się starzeć, co znaczy, że wchodzimy w nowy etap życia tak samo zieloni, jak kiedyś w dorosłość, gdy byliśmy nastolatkami.
No chyba, że wyjątkowo, tylko tym razem, słuchaliśmy z uwagą rodziców, zaufaliśmy mądrości dziadków, i nie chcieliśmy – tym razem – pójść własną drogą.




piątek, 19 czerwca 2015

Ultradżwięki zatrzymają chorobę?

Nadchodzi przełom w leczeniu choroby Alzheimera?

Australijscy naukowcy zaprezentowali wyniki swoich obiecujących badań i nowatorskie podejście do terapii, której celem jest nie tylko usunięcie jednej z przyczyn choroby, ale przywrócenie, wydaje się straconych na zawsze, funkcji poznawczych z wykorzystaniem naturalnych procesów.

Australijska metoda jest nieinwazyjna i wykorzystuje ultradźwięki.


Powszechnie uznaje się, że przyczyną choroby Alzheimera jest zbieg dwóch toksycznych czynników.
Z jednej strony, w przestrzeni międzykomórkowej tworzą się w postaci blaszek lub grudek złogi amyloidu ß.
Z drugiej, wewnątrz komórki powstają neurofibrylarne sploty białka tau. Maleńkie włókna, mikrotubule, ulegają skręceniu i gromadzą się, uniemożliwiając transport substancji odżywczych i organelli do neuronów, co w efekcie prowadzi do ich atrofii.
Naukowcy podejrzewają, że właśnie to nienaturalne splatanie się białka tau jest bezpośrednią przyczyną choroby. Dlaczego tak się dzieje?
Przyczyną splatania się włókien białka tau najprawdopodobniej są złogi beta-amyloidu, które osiadają na zewnątrz komórki i w jakiś sposób wywołują toksyczną reakcję białka tau.
Amyloid nie jest czymś obcym dla naszego organizmu. Jest nam niezbędny i najprawdopodobniej odpowiada za powstawanie i poprawne funkcjonowanie połączeń synaptycznych między komórkami nerwowymi.
Beta-amyloid jest częścią innego białka, zwanego ß-APP, osadzonego w błonie komórkowej. Długi fragment APP (prekursora amyloidu) wystaje poza błonę w przestrzeni międzykomórkowej. To właśnie ta część, pod wpływem nieznanego dotąd enzymu (choć podejrzenia padły na białko zwane gSAP, wywołujące sekretazę APP), rozpada się, a jej fragmenty gromadzą i oblepiają od zewnątrz komórki nerwowe.
Amyloid beta gromadzi się w hipokampie na długo przed wystąpieniem klinicznych objawów choroby Alzheimera. Może dziesięć, a nawet dwadzieścia lat wcześniej. Przypuszcza się, że to naturalny proces starzenia się, a złogi amyloidowe nazwane są blaszkami starczymi.
A jednak u niektórych osób nagromadzenia są tak duże, że powodują w komórkach nerwowych mózgu stan zapalny.
Kolejny raz, dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że swoich obowiązków nie wypełnia inna komórka mózgowa, nieneuronalny mikroglej. Jego zadaniem jest oczyszczanie przestrzeni międzykomórkowej mózgu z elementów zbędnych, martwych neuronów, obcych białek.

Nie dysponujemy żadnym rodzajem szczepionki, ani innym środkiem zapobiegawczym przeciw chorobie Alzheimera.
Co prawda odkryto, że pewne białka – cytokiny mogą hamować sekretazę prekursora amyloidu i co za tym idzie powstawanie złogów beta-amyloidu. Ponadto odkryto, że siara owiec zawiera prolinę (PRP), która indukuje wydzielanie cytokin. Lecz to badania na bardzo wczesnym etapie, choć obiecujące, nie mamy pewności, czy sprawdzą się na ludzkim organizmie.
Trwa zatem wyścig nauki z chorobą.
Szacuje się, że na świecie żyje około 50 milionów osób z chorobą Alzheimera. Do roku 2050 ta liczba może się potroić.
Wszystkie dotychczas stosowane leki jedynie hamują postęp choroby, ale nie są w stanie jej zatrzymać.
Większość z nich działa lepiej, jeśli zostanie podana na bardzo wczesnym etapie choroby. Co jest trudne, bo zaledwie 40% pacjentów o chorobie Alzheimera dowiaduje się od swego lekarza.
Lekarze obawiają się stawiać diagnozę i informować chorego, a pacjenci (ich rodziny) nie chcą przyjąć diagnozy do wiadomości.
W badaniach najtrudniej jest określić etap, na którym medycyna powinna zaingerować w naturalny przecież proces starzenia się, aby odnieść sukces i ustrzec pacjenta przed utratą funkcji poznawczych.
Czy lepiej działać profilaktycznie i wzmacniać mechanizmy obronne, czy kiedy mamy już pewność co do diagnozy? W końcu złogi amyloidu możemy dostrzec u większości pięćdziesięciolatków, a nie u każdego wystąpią objawy demencji, choroby Alzheimera, czy choćby zaburzenia poznawcze. Nie można też ustalić wieku, w którym ryzyko zachorowania przekracza bezpieczny próg.
Dlatego nauka skupiła swą uwagę na niszczeniu nagromadzeń beta-amyloidu.

Zespół naukowców z Queensland Brain Institute (QBI), Uniwersytet Queensland, pod kierunkiem profesora Jürgena Götza stanął do wyścigu i zaproponował nie tylko innowacyjną technologię do usuwania starczych blaszek, ale też nowatorskie podejście do terapii.
Ich metoda jest nieinwazyjna, ale też nie polega na dostarczaniu mózgowi kolejnych obcych substancji, czy ciała obcego, ale na pobudzeniu i wykorzystaniu komórek zadaniowych.

W publikacji Science Translational Medicine, zespół opisuje technikę jako użycie specyficznej wiązki ultradźwięków, nazwanej „terapeutycznie ukierunkowane ultradźwięki”, które w sposób nieinwazyjny aktywują i stymulują komórki mikrogleju, bez uszkodzenia otaczających go tkanek.
Zadaniem komórek mikrogleju jest usuwania odpadów i martwych komórek z przestrzeni międzykomórkowej (z mózgu), a zatem to do nich należy usuwanie toksycznych skupisk beta-amyloidu.
Pobudzony mikroglej delikatnie przekracza barierę krew-mózg i usuwa złogi amyloidu w czasie na tyle krótkim, że bariera może zostać bezpiecznie odtworzona.
Terapia odwołuje się zatem do jak najbardziej naturalnego mechanizmu, który z niewiadomych przyczyn stracił swoją sprawność.

Badania na razie przeprowadzono na myszach.
Raport podaje, że u 75% myszy, które były obiektem badań, przywrócone zostały w pełni funkcje pamięci. Myszy z chorobą Alzheimera po terapii uzyskiwały lepsze wyniki w trzech zadaniach pamięciowych – przejście przez labirynt, test na rozpoznawanie nowych obiektów, oraz na zapamiętywanie miejsca, którego powinny unikać.

Słowo „przełom” jest często nadużywane przez naukowców – przyznaje prof. Jürgen Götz - ale ta technologia w istocie może zasadniczo zmienić sposób leczenia choroby, a być może okaże się przydatna na wcześniejszym etapie.

Zespół obecnie przeprowadza próby na owcach, a na rok 2017 planuje badania na ludziach.

środa, 17 czerwca 2015

Czy można zapobiec utracie pamięci? Czy można odzyskać straconą pamięć?

Pamięć jest dla nas ważna.

W pewnym sensie, pamięć to my.

To nasza przeszłość, nasze korzenie, nasza wiedza i świadomość.

To nasze poczucie wartości. Nasza tożsamość.

Potrzebujemy pamięci, aby rozumieć sens życia, aby wiedzieć, że byliśmy kochani, aby czuć przyjemność życia.

Potrzebujemy pamięci, aby orientować się w świecie i w swoim życiu.

Musimy znać i rozumieć kierunki – skąd przychodzimy, dokąd dążymy.

Potrzebujemy pamięci, aby rozpoznawać tych, którzy w drodze nam towarzyszą.

Kiedy ktoś orientuje się, że z jego zasobów zniknęły choćby drobne rekordy pamięci, ma poczucie utraty życia. Kiedy zanikają wspomnienia, po części znikamy my sami.

Postrzegamy starość jako przykrą, bo osoby, które z wiekiem straciły pamięć, traktowane są z lekceważeniem, wyśmiewane, pogardzane, ich bezradność nie wywołuje współczucia.

Starzenie postrzegane jest jako bolesne, bo wydaje się nam, że utrata pamięci jest nieunikniona, wręcz wpisana w definicję „starzenia się”.

Nie bez przyczyny mawia się, że żyjemy tak długo, dopóki ktoś o nas pamięta.

Czyjeś życie zależy od naszej pamięci.

Utrata pamięci przeraża każdego.


Co robić, aby zapobiec utracie pamięci?
Co robić, by przywrócić sprawność pamięci?
Skorzystajmy z porad dra Majid Fotuhi. szefa Neurology Institute for Brain Health and Fitness i wykładowcy neurologii w John Hopkins School of Medicine, udzielonych w czasie spotkania online z amerykańskimi internautami.

  • Czy utrata pamięci jest naturalnym i nieuniknionym elementem procesu starzenia się?

Nie. Ludzie mogą szybciej lub wolniej się uczyć, lepiej lub gorzej zapamiętywać różne rzeczy, ale nie ma naturalnych powodów, by tracili pamięć. Pewne problemy z pamięcią, pojawiające się z wiekiem, są jak najbardziej naturalne i normalnym jest, że to czy owo zapominamy. To nie tylko efekt starzenia się i zużycia mechanizmu. To także, a może przede wszystkim efekt zmiany naszej społecznej roli, odmiennych zadań, jakie biologia i życie stawiają przed nami. Nie musimy już polować, chronić i wychowywać potomstwa. Mamy być źródłem wiedzy, czynnikiem stabilizującym grupę, nie potrzebujemy szybkiej orientacji w otoczeniu. Potrzebujemy natomiast pamięci długotrwałej, o tym, co wydarzyło się dawno temu. Potrzebujemy pamięci o relacjach, zwyczajach. Nie musimy planować odległej przyszłości, zatem to, co wydarza się dziś, ma mniejsze znaczenie.
Natomiast zachowujemy zdolność do funkcjonowania w pracy, w życiu codziennym, pamiętamy imiona i nazwiska małżonków, dzieci, przyjaciół, znajomych, aby móc się z nimi komunikować.
W zapominaniu imion bliskich i przyjaciół nie ma nic naturalnego.

  • Co jest przyczyną utraty pamięci, czy poprzedzających ją problemów z zapamiętywaniem?

Najczęstszą przyczyną utraty pamięci jest stres i niepokój. Drugą pod względem ważności przyczyną jest depresja. Na trzeciej pozycji należy wymienić różnorodne problemy medyczne, związane z zażywaniem leków. Choroba Alzheimera, której wszyscy tak bardzo się obawiają, zajęłaby dopiero 10-te lub 11-te miejsce. Dziewięćdziesiąt procent osób starszych, które narzekają na problemy z pamięcią, nie mają choroby Alzheimera. Większość z nich ma depresję, lub cierpią z powodu stresu, niepokoju, zmęczenia, braku snu lub kłopotów z jakością snu, złej diety, niedotlenienia mózgu, albo innych problemów medycznych.

  • Co może, co powinien zrobić ktoś, kto dostrzega u siebie problemy z pamięcią, ma wrażenie, że traci pamięć?

Pierwszą rzeczą jaką należy zrobić, to przyjrzeć się swojej codzienności i rozpoznać wspomniane okoliczności - stres, zmęczenie, brak snu, a co najważniejsze, depresję. I omówić swoje problemy z lekarzem. Większość lekarzy jest w stanie określić, czy utrata pamięci wynika z przyczyn medycznych, czy jest objawem demencji.
Można poddać się badaniom psychologicznym, wykonać pakiet testów, aby dokładnie przyjrzeć się, jakiej natury są nasze problemy z pamięcią. Z wiekiem osłabia się nasz słuch, wzrok, pojawiają się deficyty uwagi. A żyjemy w bardzo hałaśliwym środowisku. Zapamiętywanie to nie zawsze jest czynność automatyczna. Narzucamy sobie wiele obowiązków. Pamiętanie o wszystkim nie musi być proste i oczywiste.

  • Jaka jest rola wysiłku fizycznego i diety w profilaktyce utraty pamięci?

Wysiłek fizyczny poprawia pamięć na dwa sposoby.
Pośrednio, bo poprawia pracę serca, co oznacza, że serce lepiej pompuje krew do całego ciała, zatem i do mózgu, przez co mózg jest obficiej odżywiany.
I bezpośrednio, gdyż dzięki wysiłkowi podnosi się poziom czynników wzrostu mózgu. Czynnikiem wzrostu jest białka, które naturalnie odżywiają komórki mózgowe, pozwalają naprawić drobne uszkodzenia, i zachowuje mózg w ogólnie dobrej kondycji. Dzięki tym czynnikom wzrostu, mózg lepiej pracuje jako maszyna obliczeniowa. Może tworzyć nowe komórki, nową sieć neuronalną, ale także informacja jest lepiej i szybciej przekazywana z komórki do komórki.

  • Czym dokładnie są te czynniki wzrostu?

To proteiny. Jeden nazywa się BDNF (Brain Derived Neurotrophic Factor) - neurotropowy czynnik pochodzenia mózgowego, które buduje błonę komórki nerwowej, a tym samym odpowiada za napęd mózgu. Drugim jest NGF (Nerve growth factor) – czynnik wzrostu nerwów, dzięki któremu komórki nerwowe się mnożą. Wykazano, że dzięki ćwiczeniom, w efekcie regularnego wysiłku fizycznego, następuje znaczący wzrost poziomu obu tych czynników, a co za tym idzie poprawa pamięci i ogólnych zdolności poznawczych.


  • Czy odpowiednią dietą możemy zapobiegać utracie pamięci? Czy mogą to być produkty z domowego ogrodu, o jakie sami możemy się postarać?

Istnieje cała lista produktów, bogatych w przeciwutleniacze i witaminy, które można uprawiać w ogródku, a także na balkonie.
Najprościej wymienić kilka podstawowych: szpinak; jarmuż, fasola, orzechy, buraki; pomidory, pomarańcze, awokado; a zwłaszcza jagody.
Polecam też dwie lub trzy porcje tłustych ryb tygodniowo. Liczne badania wykazały, że u ludzi, którzy jedzą ryby dwa lub trzy razy w tygodniu, ryzyko zachorowania na chorobę Alzheimera spada dwa, a nawet trzykrotnie.
Ważne jest też, by codzienna dieta była bogata w witaminę B12, D i kwas foliowy.
Przy okazji wspomnieć można, że ogródek ma dodatkową zaletę. Wymaga pracy, zatem dostarcza nam okazji do ruchu na świeżym powietrzu. Mamy też poczucie, że nasza praca ma sens, szczególnie, gdy możemy dzielić się zbiorami z rodziną i przyjaciółmi. Zresztą, nieważne jakie będą zbiory, ogródek zawsze przyniesie korzyść. Rzecz jasna, o ile jest uprawiany osobiście.

  • A jeśli problemy już się pojawiają, czy można w jakiś sposób przywrócić pamięci sprawność? Wyremontować ją? Czy reguła „wykorzystuj albo strać” jest fundamentem filozofii zapobiegania utracie pamięci? Czy pomagają nam gra w szachy, czytanie, rozwiązywanie zagadek?

Odpowiedź brzmi: absolutnie tak. Reguła „wykorzystuj albo strać” naprawdę odnosi się do mózgu, tak samo, jak odnosi się do mięśni. Liczne badania w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat potwierdzają ten pogląd. Ludzie, którzy rozwiązują więcej krzyżówek, sudoku, grają w szachy, lub bawią się rozwiązywaniem zagadek wymagających myślenia, są mniej narażone na rozwój choroby Alzheimera.
I często, jeśli starsze osoby, które mają za sobą długą historię edukacji i ciągle utrzymują zainteresowanie nauką, zaskakująco dobrze funkcjonują. Nawet wtedy, gdy pojawia się choroba Alzheimera w ich mózgu, nadal funkcjonują stosunkowo sprawnie. Czasami, kiedy zaglądamy do mózgów po śmierci niektórych uczestników naszych badań w centrum choroby Alzheimera, znajdujemy dowody, że mieli chorobę Alzheimera, ale nie dostrzeżono u nich żadnych objawów demencji za życia.
Podsumowując: osoby, które aktywnie wykorzystują swoje mózgi na co dzień, mają pasję, hobby, uczestniczą w działaniach społecznych, odwiedzają muzea, galerie, biorą lekcje tańca, funkcjonują bardzo dobrze do późnego wieku.

  • Czy można poprawić pamięć przy pomocy ziół?

Osobiście polecam tylko zażywanie witaminy E i spożywanie w ciągu dnia pięciu porcji owoców i warzyw.
Badania pokazujące wpływ różnych ziół, takich jak Gingko biloba są kontrowersyjne. W trakcie realizacji jest kilka badań, które raz na zawsze mają określić skuteczność ziół. Moja rada jest taka, że jeśli ktoś przyjmuje zioła i sądzi, że są pomocne, może nadal je brać. Jednakże, jeśli rozważasz, który z kilku różnych suplementów wziąć i nie umiesz się zdecydować, polecam witaminę E i pięć porcji owoców i warzyw dziennie.

  • Jak przeciętny człowiek może sprawdzić, co jest normalne w jego problemach z pamięcią, a co jest oznaką czegoś poważniejszego?

Istnieje kilka testów, które pomagają lekarzowi rozróżnić zwykłe zapomnienie związane z wiekiem i niepokojące zapomnienia, które są objawem choroby. Szybkim sposobem na ustalenie tej różnicy jest zastanowienie się, czy z powodu zapominania przestajemy wykonywać rutynowe czynności. Gdy ktoś rezygnuje z hobby lub nie może wypełniać swoich codziennych obowiązków służbowych z powodu problemów z pamięcią, bywa zdezorientowany, nie może się odnaleźć w czasie i przestrzeni, ma kłopot z rozpoznaniem bliskich lub znajomych, problemy są poważne i nie mają nic wspólnego z wiekiem. Przyczyną może być depresja, zatem trzeba ją wykluczyć. Utrata pamięci nie jest równoznaczna z otępieniem czy chorobą Alzheimera.

  • W rodzinie zdiagnozowano chorobę Alzheimera u różnych osób w wieku 50-ciu, późnych 60-ciu lat i tuż przed śmiercią u siedemdziesięciolatka. Czy to znaczy, że ja też mogę zachorować? Czy choroba Alzheimera jest genetyczna?

Osoby, które mają w rodzinie krewnego z chorobą Alzheimera, są obciążone większym ryzykiem rozwoju tej choroby. Ale warto zapamiętać, że:
  • ryzyko zachorowania dla osób w wieku 60 lat wynosi 1 do 100;
  • ryzyko zachorowania, gdy w rodzinie odnotowano już chorobę Alzheimera, dla osób w wieku 60 lat jest jak 2 do 100.
Tak więc ryzyko się zwiększa, ale zaledwie z 1% do 2%.
Jednakże:
  • wysokie ciśnienie krwi zwiększa ryzyko więcej niż dwa lub trzy razy;
  • wysoki poziom cholesterolu także podwaja ryzyko;
  • dieta uboga w witaminy również zwiększa ryzyko rozwoju demencji;
  • depresja podwaja ryzyko.
Osoby, których aktywnością intelektualną jest jedynie oglądanie telewizji przez większą część dnia, są bardziej podatne na wystąpienia demencji.
Rada dla dorosłych, którzy mają członków rodziny z chorobą Alzheimera, jest sprawdzenie czynników ryzyka, którymi są:
  • wysokie ciśnienie krwi
  • siedzący tryb życia
  • samotny styl życia bez zabawy, czy jakiegokolwiek hobby
  • lenistwo intelektualne
  • dieta pozbawiona witamin, za to bogata w cukier, tłuszcz, alkohol
  • depresja
  • codzienny stres
Jeśli odpowiedziałeś twierdząco na którekolwiek z powyższych pytań, możesz w każdej chwili obniżyć ryzyko i sprawić, że nie będzie ono większe niż osób, które w rodzinie nie odnotowują przypadku choroby Alzheimera.

  • Czy prawdą jest, że rośnie liczba pacjentów z otępieniem naczyniowym? Czy przyczyną tego wzrostu jest to, że ludzie po prostu żyją dłużej?

To jest doskonałe pytanie. Im dłużej człowiek żyje, tym bardziej rośnie szansa na wystąpienie u niej lub u niego demencji. Ludzie często mają mieszaną postać demencji – otępienie naczyniopochodne i chorobę Alzheimera. Jeśli żyjesz 120 lat, prawdopodobieństwo demencji wynosi więcej niż 90%.
Celem obecnych badań jest znalezienie najlepszego sposobu odroczenia wystąpienia przyczyn i objawów demencji. Wiele badań wykazało, że ludzie, którzy starają się zmniejszyć ryzyko chorób naczyniowych w średnim wieku, chronią także swoje mózgi przed chorobą Alzheimera, gdy osiągną 80, czy 90 lat. Przy obecnych tendencjach do zapobiegania demencji, podejrzewam, że gdy pokolenie wyżu demograficznego osiągnie swój ósmy lub dziewiąty krzyżyk, będzie w stanie utrzymać jasność umysłu i sprawność mózgu, i zatrzymać rozwój choroby Alzheimera nawet, gdybędzie celebrować swoje setne urodziny.
Myślę, że to jest możliwe, by ludzie byli aktywni, chronili swoje mózgi i wspomnienia na dziesięciolecia, i uchronili się przed demencją aż do ostatniego roku swego życia.

  • Co należy robić, jeśli masz przekonanie, że zażywane leki mogą wpływać na twoją pamięć?

Istnieje wiele leków, które powodują osłabienie lub utratę pamięci jako skutek uboczny, jedno z działań niepożądanych. Na szczęście, dziś każdy lek ma alternatywę. Jeśli uważasz, że zażywanie leku wywołuje problemy z pamięcią, porozmawiaj o tym z lekarzem. Należy jak najszybciej dobrać lek właściwy.
Przy okazji, w takiej sytuacji należy omówić z lekarzem także przyjmowane suplementy diety.
Suplementy nie są dla nas obojętne. Gdyby były, ich przyjmowanie nie miałoby sensu.
Suplementy mogą wchodzić w różne interakcje z lekami. Mogą osłabiać działanie leku, mogę je potęgować. Suplementy mogą działać kłócić się ze sobą.
I choć to trudne, warto poszukać lekarza, który będzie postrzegał nas (i nasz organizm) jako pewną spójną całość.
Nie możemy leczyć jednego organu, nie myśląc o pozostałych, co wydaje się być grzechem współczesnej medycyny rozbitej na specjalizacje.
Lekarze często myślą krótkoterminowo – przywracają sprawność narządowi, zapominając o innych. Ważny jest efekt do następnej wizyty. Nie zadają pytań, nie rozmawiają z pacjentem o stylu życia, nie martwią się o homeostazę organizmu.
Dlatego pacjent musi sam dopominać się o odpowiedzi na swoje pytania.

Na koniec. Dziś wiemy na pewno, że jedzenie na co dzień hamburgerów, uganianie się za sukcesem, wypełnianie każdej minuty za wszelką ceną, lub spędzanie weekendu jak posadzony ziemniak, palenie tytoniu, otyłość, zwiększają ryzyko rozwoju zawałów serca i udaru.
W badaniach pamięci i choroby Alzheimera natomiast w ostatnich latach zachodzi swoista rewolucja. Wyniki osiągane w wielu różnych krajach wskazują, że czynniki ryzyka ataku serca i udarów, zwiększają także możliwość wystąpienia demencji i choroby Alzheimera.
Dla pokolenia wyżu demograficznego ważne jest, by aktywnie podejść do ochrony swego mózgu przed demencją. Należy sprawdzić osobistą listę czynników ryzyka i zacząć działać już dziś.
Zalecam ludziom przestać narzekać na swoją pamięć i zacząć coś z nią robić.
Mają wiele możliwości, o ile pamiętają, że je mają.
I pamiętają, że warto pamiętać.

wtorek, 16 czerwca 2015

Rozmiar ma znaczenie…

Rozmiar ma znaczenie…

Z tym, że - dla precyzji należałoby dodać - chodzi o rozmiar hipokampa.

Tak twierdzi dr Majid Fotuhi. szef Neurology Institute for Brain Health and Fitness i wykładowca neurologii w John Hopkins School of Medicine.

Z jego badań – publikowanych w magazynie Nature – wynika, że u osób z większym hipokampem nie rozwija się choroba Alzheimera. Z drugiej strony, hipokamp jest jednym z pierwszych obszarów mózgu, które ulegają uszkodzeniu, gdy aktywizują się czynniki wywołujące chorobę.


Hipokamp to niewielka struktura, ukryta w płacie skroniowym kory mózgowej kresomózgowia i element układu limbicznego.
Jego funkcją jest organizowanie i zarządzanie naszą pamięcią, czyli kontrolowanie, weryfikowanie informacji zapisanych w pamięci krótkotrwałej i decydowanie, co z tego zapamiętamy na dłużej.
A ponadto zapewnienie nam orientacji w przestrzeni.


Rysunek Henry Vandyke Carter - Henry Gray (1918) Anatomy of the Human Body - Wikipedia

Można rzec - niewielka, ale za to bardzo istotna struktura.
Dlatego niemal bez przerwy tworzą się tu nowe neurony i powstają nowe połączenia.
Niestety, jeśli są nieużywane, obumierają równie szybko.
Reguła jest prosta: „Używaj go lub go stracisz”.
Ale używaj rozsądnie, bo- jak wszystko, co małe - hipokamp jest strukturą delikatną.
Szkodzą mu wstrząsy i wszelki długotrwały stres.
Do jego atrofii prowadzą między innymi otyłość, depresja, alkoholizm.

Na szczęście, jest też wiele rzeczy, którymi możemy hipokamp wspomóc.
A nawet zapewnić sobie jego wzrost.
Dr Majid Fotuhi szczególnie zaleca 4 specyfiki. Każdy zapewnia pozytywny efekt, ale ich kombinacja gwarantuje sukces.

Ćwicz przez 3 godziny w tygodniu.
Poczuj jak cudownie oczyszcza umysł najprostszy spacer.
„Ruch jest cholernie dobry dla mózgu, tu i teraz, i za wiele lat.” – twierdzi dr Majid Fotuhi i zaleca codzienne podnoszenie pulsu na co najmniej 20 minut.
Ale nie chodzi tu o zmęczenie dźwiganiem torby z zakupami, albo gonienie za odjeżdżającym autobusem.
Możesz maszerować, biec, a jeszcze lepiej tańczyć, byle zasapać się.
Zadyszka wcale nie musi być czymś złym. I nie zawsze zwiastuje chorobę.
Mieszkasz na 10 piętrze? Wjedź windą na 9-te, ale na 10-te wejdź po schodach. Po kilku dniach wysiądź z windy na 8, 7, 6…
Badania pokazały, że osoby, które zwiększyły swoje trzy spacery w tygodniu z 10 do 40 minut, uzyskały przyrost hipokampu o 2%, co stanowi równowartość odmłodzenia umysłu o 2 do 4 lat. Regularny ruch powoduje wzrost poziomu neurotropowego czynnika pochodzenia mózgowego (BDNF), białka, które zasadniczo jest nawozem do mózgu.
Aby dobrze odżywić mózg wystarczy trzy raz w tygodniu pójść na godzinny spacer.

Medytuj 10 minut dziennie.
Dla hipokampu kortyzol jest trucizną. Toksycznym efektem jest kurczenie się hipokampa.
To, że wydaje ci się, że świetnie radzisz sobie ze stresem, nie oznacza, że jesteś na nią odporny. Natomiast najprostsza, świadoma, codzienna medytacja jest skuteczną bronią przeciwko niej.
Dr Fotuhi uczy swoich pacjentów, by zaczęli od prostego układu „5-5-5” i uczynili zeń codzienną rutynę:
Usiądź prosto, zamknij oczy, i zrób głęboki, powolny wdech, licząc do 5, a następnie powolny, głęboki wydech, również licząc do 5.
Rób tak przez 5 minut.
Trzymaj się swego liczenia i oddychaj, nawet jeśli twój umysł błądzi, nie staraj się ani zatrzymać, ani kontrolować, ani nawet obserwować swoich myśli.
Ćwicz dwa razy dziennie, lub, jeśli przez cały czas żyjesz w stresie, 3 lub 4 na dobę. Zgodnie z zasadą, że w normalnych warunkach potrzebujesz pół godziny medytacji dziennie, ale gdy jesteś bardzo zajęty i zapracowany – potrzebujesz pełnej godziny.

Zażywaj 1500 mg kwasów omega-3 na dobę.
Ludzie, których dieta jest bogata w tłuste ryby, a zatem w wielonienasycone kwasy DHA i EPA (kwas dokozaheksaenowy i jego substrat – kwas eikozapentaenowy), mają większy hipokamp.
Warto pamiętać, że kwasy omega-3 są budulcem błony komórkowej. EPA wspomaga przewodzenie w komórkach nerwowych, a niedobór DHA zmniejsza stężenie serotoniny, co najprawdopodobniej jest przyczyną zaburzeń nastroju i depresji.

Zapamiętaj coś nowego każdego dnia.
Wydaje się, że staranie się o rozbudowanie mózgu nie może być tak proste, jak zalogowanie się do Lumosity – gry dostępnej w telefonie.
W rzeczywistości, zdaniem dr Fotuhi i jego kolegów, jest jeszcze prostsza metoda zwiększenia rozmiarów hipokampa. Badania - wykonane na studentach medycyny, których hipokampy został zmierzony przed i po przygotowaniach do sesji – pokazują, że dzięki nauce można znacznie powiększyć swój hipokamp.
Osoby, które nauczyły się żonglować (co zasadniczo jest prostym zapamiętywaniem sekwencji ruchów fizycznych) osiągnęły znaczy przyrost istoty szarej już po 3 miesiącach.
Warto jednak pamiętać, że mózg lubi różnorodność.
Zatem nie chodzi o doskonalenie umiejętności, ale o to, by codziennie nauczyć się czegoś nowego.
A najlepiej krzyżować i łączyć swoje umiejętności. Jeśli naukę połączymy z interakcją społeczną, osiągniemy najlepsze rezultaty.
Możemy uczyć się nowego języka, najlepiej spacerując i nazywając napotkane przedmioty w obcym języku. Albo wypowiadając głośno to, co zapisujemy. Lub wyobraźmy sobie, że zapisujemy na kartce to, co mówimy.
Aby uczyć się nowych słówek, lub zwrotów w obcym języku, możemy je zaśpiewać, albo zatańczyć.

Nasz mózg wymaga nieustannej „stymulacji poznawczej”. Można to robić nawet w banalnych sytuacjach. Gdy idziesz do supermarketu po zakupy, staraj się stworzyć w myślach listę zakupów i wyobrazić każdy produkt i towarzyszącą mu cenę, wyobraź sobie położenie produktu, rysując mapę dojścia, zrób zestawienie zakupów i wyobrażając sobie paragon, który otrzymasz w kasie.
Z pewnością ktoś mało wybredny, niewiele jedzący, albo kupujący sporadycznie, pojedyncze rzeczy, będzie mieć łatwiej. Ale gra w zakupy rodzinne postawi twój mózg na baczność.

Te proste ćwiczenia – każde z osobna, ale lepiej w zestawie – zapewnią, że hipokamp nie będzie ulegał atrofii.
A co ważniejsze, pozwolą zwiększyć jego rozmiar i sprawność bez względu na wiek.
Bo w tym przypadku, rozmiar ma znaczenie.