poniedziałek, 30 września 2013

Nie ... całkiem serio





Hugo Dionizy Steinhaus mógłby nam odpowiedzieć, na pytanie: "do czego w życiu przydaje się matematyka?".
Jeden z najwybitniejszych, polskich matematyków, jako aforysta udowodnił, że matematyka przydaje się, bo dzięki niej można widzieć życie takim, jakim jest...

Nie ... całkiem serio






Zdrowe odżywianie się w okresie starzenia się ...

Zalecenia żywieniowe dla osób starszych:
•    spożywać codziennie różnorodne produkty spożywcze;
•    zwiększyć spożycie niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, skrobi i błonnika pokarmowego;
•    zmniejszyć spożycie tłuszczu, cholesterolu, cukru i soli;
•    ograniczać spożycie alkoholu;
•    kontrolować masę ciała;
•    zwiększyć aktywność fizyczna.

Warto:
•    zwiększyć gęstość odżywczą posiłków, czyli proporcje składników odżywczych w stosunku do ich wartości energetycznej (spożywać przetwory mleczne odtłuszczone, chude mięsa, drób, wędliny i ryby, jeśli nie ma przeciwwskazań - przetwory zbożowe z pełnego ziarna, ciemne pieczywo);
•    stosować do smarowania pieczywa miękkich margaryn zawierających zwiększona ilość niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT), a do krótkiego smażenia i do sałatek - olejów roślinnych;
•    unikać potraw i produktów ciężko strawnych, na przykład potraw długo smażonych, bigosu, grzybów;
•    codziennie spożywać warzywa i owoce, jeśli to tylko możliwe w postaci surowej;
•    jeść częściej w ciągu dnia (4-5 posiłków), za to mniejsze objętości;
•    unikać przejadania się;
•    jeść regularnie;
•    wypijać większą ilość płynów;
•    szukać przyjemności w jedzeniu;
•    zachować aktywność fizyczną odpowiednio do indywidualnych możliwości.

Przyjmuje się, że przy typowej dla seniorów aktywności fizycznej zapotrzebowanie energetyczne stanowi około 1,5-krotność wartości podstawowej przemiany materii w porównaniu z 1,8-2,1-krotnością u ludzi aktywnych zawodowo.
Bardzo ważne jest zachowanie właściwych proporcji składników energetycznych w diecie. Węglowodany powinny stanowić 55-60%, tłuszcze 25-30%, a białka 12-15% całodziennej puli energetycznej. Zalecenia dotyczące tłuszczów oprócz ogólnej ilości dotyczą konieczności spożycia niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT) w ilości stanowiącej przynajmniej 4% energii. Prawidłowy stosunek kwasów tłuszczowych z rodziny n-6 do kwasów z rodziny n-3 powinien wynosić 5:1.
Nadmierne spożycie tłuszczu oraz cukrów prostych prowadzi do zmniejszenia gęstości odżywczej diety, a tym samym do potencjalnych niedoborów, zwłaszcza witamin i składników mineralnych. Z wiekiem wzrasta nasze zapotrzebowanie na witaminy: D, C, E, A i ß-karoten.



flickr.com_epSos.de

Warto zauważyć, że liczba osób długowiecznych jest największa w regionach, w których zdaniem Europejczyka dieta jest najuboższa.





flickr.com_NickNguyen


(Elżbieta Gabrowska, Mikołaj Spodaryk; Zasady żywienia osób w starszym wieku; Gerontologia Polska tom 14, nr 2, 57-62, ViaMedica)

Fizjologia starzenia ...

U osób w starszym wieku znacznie zmniejsza się aktywność fizyczna.
Spada liczba i wielkość włókien mięśniowych, czego efektem jest spadek siły mięśniowej.
W wyniku przebytych chorób i procesu starzenia zmienia się praca narządów wewnętrznych, a przez to spowolnia przemiana materii.
O 10-15% spada przewodzenie bodźców nerwowych.
Często upośledzona lub ograniczona jest czynność nerek, których masa zmniejsza się o około 25-30%. Przesączanie kłębkowe może się zmniejszyć nawet do 60% w porównaniu z osobami młodymi. Spada reninowa aktywność osocza o około 30-50%, czemu towarzyszy obniżenie stężenia aldosteronu.
Następuje obniżenie zdolności konwersji witaminy D3 do jej postaci aktywnych metabolicznie.
Z wiekiem zmniejsza się pojemność oddechowa płuc do 70-80% możliwości.
Zmienia się także skład ciała - wzrasta zawartość tłuszczu ustrojowego z około 20 do 36% (w wieku 70 lat) i zmniejsza się zawartość masy mięśniowej. Zawartość składników mineralnych organizmu zmniejsza się z około 6 do 4 procent, co powoduje demineralizacje układu kostnego. Wszystkie te procesy prowadzą do modyfikacji dobowego zapotrzebowania na energię i składniki odżywcze.
Obserwuje się zmniejszone wydzielanie śliny i zawartości w niej enzymów trawiennych, dochodzi do zmian zanikowych błon śluzowych jamy ustnej przełyku, żołądka i jelit, a także zmniejszenia ilości tkanki gruczołowej. Pogorszenie sprawności motorycznej przewodu pokarmowego może powodować częste w tym wieku zaparcia lub nietrzymanie stolca. Częściej stwierdza się refluks żołądkowo-przełykowy, który jest odpowiedzialny za uczucie zgagi i w istotny sposób wpływa na łaknienie, jest także przyczyną niewskazanego ograniczania spożycia niektórych składników odżywczych. Zmiany zanikowe w błonie śluzowej żołądka prowadza do zmniejszania wydzielania soku żołądkowego, zwłaszcza kwasu solnego i w mniejszym stopniu pepsyny, oraz wzrostu sekrecji gastryny jako mechanizmu regulacyjnego.
Postępująca z wiekiem utrata około 20% masy wątroby z towarzyszącą redukcją jej zdolności regeneracyjnych przyczynia się do obniżenia syntezy białek oraz zdolności biotransformacji przyjmowanych leków. Wyraźnie ograniczona jest aktywność enzymów trzustkowych, co pogarsza tolerancję posiłków. Wyczerpywanie się zdolności wydzielniczych komórek beta trzustki i upośledzenie wydzielania insuliny prowadzi do częstszego występowania cukrzycy typu 2 w tej grupie. Dodatkowo stwierdza się obniżoną wrażliwość na insulinę, przejawiającą się mniejszym wychwytywaniem glukozy w komórkach mięśni, tkanki tłuszczowej i wątroby.
Częstym zjawiskiem są choroby jamy ustnej i zębów. Braki w uzębieniu ograniczają żucie i rozdrabnianie pokarmów, są także przyczyna znacznego ograniczenia spożycia niektórych produktów. Proces starzenia się prowadzi do zmian funkcjonowania zmysłów smaku i węchu.
W wyniku zaniku kubków smakowych może dochodzić do utraty łaknienia, co sprzyja postępującemu niedożywieniu. Nieprawidłowe odczuwanie smakowitości potraw jest przyczyną niekorzystnego nadmiernego spożycia przypraw, w tym soli kuchennej i cukru, co może sprzyjać rozwojowi nadciśnienia i otyłości
Dodatkowymi zjawiskami mogącymi wpływać na zaburzenie prawidłowych nawyków żywieniowych są samotność, depresja i zaburzenia funkcji układu nerwowego.





(Elżbieta Gabrowska, Mikołaj Spodaryk; Zasady żywienia osób w starszym wieku; Gerontologia Polska tom 14, nr 2, 57-62, ViaMedica)

Użyj mózgu, by spowolnić starzenie ...

Starzenie się organizmu jest procesem nieuniknionym i nieodwracalnym – twierdzą pesymiści.

Ale jego przebieg może być modyfikowany – dodają optymiści.

Obdarowani wielką nadzieją dorzucają – starzenie dotyczy ciała, a to zawsze można opóźnić, na przykład przez zdrowe odżywianie…

Nie wątpliwie, na starzenie istotny wpływ wywierają nasze nawyki, nałogi i przede wszystkim sposób odżywiania się.

Mamy aż nadto dowodów, że istnieje ścisła zależność miedzy rodzajem pożywienia a rozwojem organizmu, odpornością na choroby, a także długością życia człowieka.
O sposobie odżywiania się decyduje – na ogół - pierwotne środowisko człowieka, wierzenia religijne, przesądy. Obecnie na sposób żywienia się wpływają głównie czynniki ekonomiczne.
Z powodu ograniczeń finansowych lub braku pełnej sprawności fizycznej umożliwiającej samodzielne przygotowywanie posiłków, nasza codzienna dieta może powodować więcej negatywnych niż pozytywnych skutków w organizmie.
Szczególnie, gdy dieta zależy od tego, co można tanio kupić w najbliższym sklepie lub co przyniosą opiekunowie. Gdy w pośpiechu korzystamy z przemysłowo przygotowywanych posiłków fast food, albo to, co jest pod ręką - nasz organizm może rozwijać się tylko pozornie, a po pewnym czasie zaczynamy odczuwać dolegliwości dieto-pochodnych.

Nasz sposób odżywiania się zależy od reakcji warunkowych, wynikających z upodobań smakowych z dzieciństwa, oraz od awersji do niektórych pokarmów. Reakcje te mogą się zmieniać pod wpływem mody lub porad autorytetów żywieniowych lub lekarza.
Bywa, że bałagan w naszym życiu wprowadzają diety poprawiające funkcje narządów, które mają rewitalizować organizm, a wśród nich głodówki. Te pomysły na „zdrowe odżywianie” bywają wzajemnie sprzeczne, niespójne i – niestety – nie wszystkie ich negatywne skutki są natychmiastowe.

Aubrey de Grey twierdzi, że nie musimy się starzeć. Że możemy być długowieczni niczym biblijni patriarchowie. Badania wskazują, że starzenie dotyczy przede wszystkim komórek. Do niedawna ty, co w starzeniu się przerażało, było zanikanie komórek w mózgu. Dziś wiemy, że neurogeneza nie ustaje. Możemy ją wspomagać i zachować potencjał intelektualny o wiele dłużej. Nawet w późnym wieku możemy się uczyć rozwijać.
Zatem warto zwrócić szczególną uwagę, na odżywianie się – dostarczanie komórkom właściwego materiału. Szczególnie zadbać o komórki mózgowe.
Na ogół zajmujemy się tym, co widać – skórą, mięśniami. Gdy odczuwamy ból, przypominamy sobie o wątrobie, żołądku, nerkach. Jak przełamiemy tabu – o jelitach.
Dla mózgu mamy telewizję, która na ogół tylko go torturuje…



Przede wszystkim mózg warto dotleniać.

 

 


sobota, 28 września 2013

Nie ... całkiem serio.

Jeszcze jeden tekst przpisywany Georgowi Carlin - i choć nie jego, to sympatyczny...
Zdajecie sobie sprawę, że jedynym okresem w naszym życiu, kiedy chcemy byś starsi jest dzieciństwo?
Gdy masz mniej niż 10 lat, tak bardzo chcesz byś starszy, że liczysz wiek ułamkami.
Ile masz lat ? „Cztery i pół!”
Nigdy nie masz trzydzieści sześć i pół. Masz cztery i pół i już zaraz będziesz miał pięć. Tak właśnie wtedy myślisz.
Potem masz lat naście - teraz już nic cię nie powstrzyma. Przeskakujesz do kolejnej liczby, a czasem nawet o kilka do przodu na raz.
Ile masz lat? „Niedługo będę miał 16!”
Możesz mieć tylko 13 lat, ale niedługa chwila i będziesz miał 16!
A potem ten najwspanialszy dzień w życiu... Stajesz się pełnoletni. Już same słowa brzmią jak ceremonia.
Stajesz się 18-latkiem. Hura!…
Ale mija czas i nagle kończysz 30. Auććć...
Cóż się stało? „Skończył 30-tkę”…. (kiwają głowami). Twoja młodość się skończyła, przeminęła, koniec, jesteś spisany na straty. Już się nie cieszysz - teraz jesteś 30 latkiem. Nie chcesz doliczać dni, miesięcy, lat. Ale o co chodzi? Co się tak naprawdę zmieniło?
Stajesz się pełnoletni. Kończysz 30-tkę.
Życie tak szybko się nie kończy! Za moment masz na karku 40... I barki opadają… Zwalniasz. Coraz ciężej oddychać. Częściej wzdychasz. Zauważasz, że wokół ciebie tyle młodych ludzi.
Hola, hola! Te lata tyle nie ważą! Zanim się obejrzysz dobijasz do 50. Wszystkie twoje marzenia znikają, ale zbierasz się w sobie, ściskasz pośladki, ćwiczysz, mniej jesz, więcej sypiasz … sam. I ….udaje ci się dożyć do 60. Nie myślałeś, że to możliwe! Ale się udało.

Zatem stajesz się pełnoletni, kończysz 30-ści, masz na karku 40-stkę, dobijasz do 50-tki i dożywasz 60-tki. Tak się rozpędziłeś, że udało ci się dociągnąć do 70-ciu!
Potem to już tylko życie z dnia na dzień, ale przecież dociągnąłeś do 70-ciu!
A gdy, udaje ci się dotrwać 80-sięciu lat, cały - jeden - dzień staje się pełnym cyklem życia – budzisz się bladym świtem, stajesz się człowiekiem przy śniadaniu, dociągasz do obiadu, dobijasz do kolacji, dotrwałeś do nocy… i przeżywasz  do świtu…

Ku twojemu zaskoczeniu, to jeszcze nie koniec. Ruszasz się i przekraczasz kolejną granicę, 90 na liczniku. I wszystko się zmienia. Zaczynasz inaczej liczyć czas. Bo staje się coś dziwnego. Zwłaszcza, jeśli przekroczysz 100. Stajesz się znów małym dzieckiem.
„Mam 100 i pół!”
Obyśmy wszyscy stali się znowu dziećmi - sto i pół!

Jak wrócić do dzieciństwa?

1. Nie zamartwiaj się liczbami. Wiek, wagę i wzrost - niech się tym martwią lekarze, za to im płacimy.
2. Miej tylko radosnych przyjaciół. Marudy wpędzają w depresję.
3. Nie przestawaj się uczyć - zajmij się ogródkiem, robótkami ręcznymi, majsterkowaniem, korzystaj z komputera, zajmij się czymkolwiek, ale nie pozwól umysłowi na nudę i bezczynność. „Leniwy umysł to uczeń diabła, któremu na imię Alzheimer”.
4. Ciesz się z najdrobniejszych rzeczy.
5. Śmiej się często, długo i głośno. Śmiej się do utraty tchu.
6. Łzy się zdarzają. Popłacz i idź dalej. Jedyną osobą, która jest z nami przez całe życie jesteśmy my sami. Żyj póki żyjesz.
7. Otaczaj się tym, co kochasz - rodzina, zwierzątka, przedmioty, zainteresowania, muzyka, rośliny - nie ma znaczenia, co to jest, twój dom jest twoim schronieniem.
8. Ciesz się zdrowiem. Jeśli jesteś zdrowy, dbaj o siebie. Jeśli coś ci dolega, zajmij się tym. Jeśli nie możesz sam sobie pomóc, szukaj pomocy u specjalistów
9. Wyrzuć do śmieci poczucie winy. Zapomnij krzywdy, których doznałeś. Nie pozwól, by duchy przeszłości myliły ci drogę.
10. Mów ludziom, których kochasz, że ich kochasz. Przy każdej okazji. Kiedy tylko przyjdzie ci na to ochota.

 A oto prawdziwy George Carlin - i jego opinia na temt pytania: "ile masz lat?"...






Nie ... całkiem serio

George Carlin był jednym z najwybitniejszych komików lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Aż pięciokrotnie odbierał nagrodę Grammy.
Sam uważał się za pisarza, autora, który publicznie odtwarza swoje teksty. Pisał i mówił o trudnych rzeczach - religii, polityce, życiu, kondycji człowieka. Dlatego wielu jego wielbicieli widziało w nim filozofa i przypisywało mu teksty, których nie napisał.
Zmarł w wieku 71 lat, na zawał serca, do ostatnich dni ciesząc się popularnością, szacunkiem konkurentów i występując na estradzie.

Poniższy tekst przypisano mu, a on tłumaczył, że to nie w jego stylu. Że to takie "new age" bla, bla, bla. Ale im bardziej zaprzeczał, tym bardziej stawał się autorem...

Paradoksy naszych czasów:

Budujemy coraz większe budowle, w których coraz mniej miejsca  dla nas; mamy coraz szersze autostrady, za to coraz ciaśniejsze poglądy.
Wydajemy więcej, ale mamy mniej.
Kupujemy więcej, ale cieszymy się mniej.
Mamy większe domy i mniejsze rodziny; więcej udogodnień, ale mniej czasu;
Mamy wyższe stopnie naukowe, ale coraz rzadziej mowimy prawdę; mamy więcej wiedzy, ale mniej zrozumienia rzeczy; więcej ekspertów i coraz więcej problemów, więcej leków i lekarzy, ale coraz mniej zdrowia.

Pijemy za dużo, palimy zbyt wiele, zbyt lekkomyślnie spędzamy czas na ziemi; śmiejemy się za mało, nazbyt często się wściekamy, jeździmy zbyt szybko, zatrzymujemy się za późno; wstajemy zbyt zmęczeni, czytamy za mało, za dużo oglądamy telewizji, za rzadko się modlimy.

Pomnożyliśmy nasz dobytek, ale pogubiliśmy wartości.
Mówimy za dużo, kochamy zbyt rzadko, nienawidzimy zbyt często.
Nauczyliśmy się, jak zarabiać na życie, ale nie jak żyć.
Dodaliśmy sobie w życiu lat, ale nie wypełniamy tych lat życiem.
Pokonaliśmy drogę na Księżyc i z powrotem, ale mamy problem z przejściem przez ulicę, by poznać nowych sąsiadów.

Podbiliśmy kosmos, ale brakuje nam wewnętrznej przestrzeni.
Robimy rzeczy większe, ale nie robimy ich lepiej.
Oczyszczamy powietrze, ale zanieczyszczamy ducha.
Rozbijamy atom, ale nie nasze uprzedzenia.

Nauczyliśmy się spieszyć, ale nie czekać.
Planujemy coraz więcej, ale osiągamy coraz mniej.
Piszemy więcej, ale uczymy się mniej.
Budujemy więcej komputerów, aby posiadać więcej informacji, wytwarzać więcej kopii niż kiedykolwiek, ale komunikować się nam coraz trudniej.

Żyjemy w czasach fast foodów i powolnego trawienie; wysokich mężczyzn i małych osobowości; wielkich zysków i płytkich relacji pomiędzy ludźmi.
Żyjemy w czasach pokoju na świecie i wojen domowych; częściej wypoczywamy, ale mamy coraz mniej przyjemności; coraz więcej mamy żywności, a coraz gorzej się odżywiamy.
Żyjemy w czasach dwóch pensji i powszechnych rozwodów; miłośników domowego ogniska i rozpadających się rodzin.
Żyjemy w czasach szybkich pojazdów, jednorazowych pieluch, odrzuconej moralności, związków na jedną noc, nadwagi, tabletki, które zapewnią wszystko, od spokoju myśli po śmierć.
Żyjemy w czasach, gdy wszystko jest w komputerze, że nic nie pozostaje w pamięci; czasach, gdy technologia może przynieść ci tę wiadomość, a ty decydujesz czy nacisnąć przycisk „pobierz”, czy „skasuj”…

Pamiętaj, aby spędzać więcej czasu z najbliższymi, nie zawsze będą przy tobie. Pamiętaj, powiedzieć dobre słowo komuś, kto patrzy na ciebie z podziwem, gdyż ten mały człowiek wkrótce wyrośnie i cię opuści. Pamiętaj, aby ciepłą uścisnąć kogoś obok siebie, bo to jedyny skarb, który możesz dać z serca, a który nie kosztuje ani grosza.
Pamiętaj, aby powiedzieć "kocham cię" do bliskiej osobie, ale przede wszystkim myśl tak. Pocałunek i uścisk może naprawić krzywdy, jeśli pochodzi z głębi serca. Pamiętaj trzymać się za ręce i pielęgnować tę chwilę, bo tej osoby może wkrótce zabraknąć. Daj sobie czas na miłość, czas na rozmowę i dać czas by dobre myśli zapanowały w twoim umyśle.

Życie nie jest mierzone liczbą oddechów, ale liczbą chwile, które zapierają dech w piersiach.

 

 


piątek, 27 września 2013

Starość a jakość życia.

Lękamy się starości.

Lękamy się starości, bo obawiamy się spadku jakości naszego życia.

Teoretycznie nie ma lepszego okresu w życiu niż emerytura. Mamy finansowe zabezpieczenie, dużo wolnego czasu, czasu wyłącznie dla siebie. Możemy czytać lub oddać się hobby, spotykać z przyjaciółmi lub podróżować, nie musimy zrywać się rano i rzucać w wir spraw mniej lub bardziej istotnych, nie musimy spełniać oczekiwań czy wymagań innych ludzi. Jesteśmy sami dla siebie. Możemy żyć w swoim rytmie.

Ale o dziwo, to właśnie w tym okresie życia coraz głębiej popadamy w rutynę codzienności, która z dnia na dzień ubożeje. I coraz łatwiej nam zapomnieć o sobie. Zamiast wybierać jakość, zamartwiamy się brakiem doznań.
To w tym okresie, w którym możemy zrobić tak wiele, bo nie goni nas potrzeba natychmiastowego sukcesu czy zysku, lękamy się utraty wpływu lub kontroli, i poddajemy się przypadkowym oddziaływaniom społecznym.
Poczym, często, doświadczamy obniżania się jakości życia…

Na „jakość życia” składają się dobrostan fizyczny, materialny, społeczny, emocjonalny i zadowolenie z własnej produktywności, powiązania miedzy nimi.
Poczucie jakości życia zależy od subiektywnej oceny poszczególnych czynników.
Zmienia się ono wraz z etapem rozwoju człowieka w ciągu życia. W okresie dorosłości wiele rzeczy dzieje się samo. Pozwalamy się nieść fali, robimy coś, bo musimy, nie poświęcając temu uwagi. Żyjemy w rygorze. Jesteśmy z siebie zadowoleni, jeśli nasze działania przynoszą gratyfikację, choćby w braku problemów.
Późna dorosłość – chcąc nie chcąc – jest czasem podsumowań, każda chwila zależy od nas i tego, co sobie wcześniej przygotowaliśmy. Bywa, że po raz pierwszy uświadamiamy sobie tak wyraźnie, że mamy cele do zrealizowania, role życiowe do spełnienia, marzenia, ale również że żyjemy w jakiejś społeczności, tu i teraz, dźwigając dla nas specyficzny bagaż doświadczeń. I że nikt nie dzieli z nami odpowiedzialności za nasze życie.

Jakość życia określają warunki obiektywne (ekonomiczne, czas wolny, bezpieczeństwo społeczne, odpowiednie warunki mieszkaniowe, środowisko naturalne i społeczne godne człowieka, zdrowie itp.) i subiektywne samopoczucie (samoocena ogólnych i specyficznych warunków życia ujmowana w kategoriach zadowolenia, szczęścia, nadziei, leku, samotności).
Być może dopiero „na starość” naprawdę ważna staje się równowaga pomiędzy zaspokojeniem potrzeb egzystencjalnych ("mieć"), potrzeb związanych z bezpieczeństwem ("być") oraz potrzeb dotyczących kontaktu społecznego ("kochać i być kochanym").

Na przykład, o ile w okresie dojrzałości, zanurzeni w pracy zawodowej, zdrowiu poświęcamy minimum uwagi, koncentrując się na zaspokojeniu potrzeb materialnych i towarzyskich.
W okresie starości skupiamy się na dolegliwościach fizycznych, lekceważąc na ogół potrzeby psychiczne.
Dlaczego? Bo starość jest ostatnim etapem, ostatnim przystankiem na trasie. A dolegliwości zapowiedzią końca wędrówki.
Kłopot w tym, że starzenie się komórek nie jest tożsame ze starzeniem się organizmu jako całości. Jak twierdzą naukowcy, możemy mieć objawy wielu chorób i żyć bardzo długo, zachowując pełnię aktywności.
Jeśli z obiektywnych wskaźników jakości życia potrafimy wybrać te, które poddają się naszej kontroli, a następnie nimi sterować, aby zachować równowagę zaspokojenia potrzeb, to starość może zmienić się w długowieczność, a starzenie się nie musi być przykrym doznaniem.

Starzenie się nie musi prowadzić do bezradnej starości. A jakość życia w późnym wieku nie musi się obniżać, choć może (powinna) zmienić wymiar.

czwartek, 26 września 2013

Nie musimy się starzeć ...

Nie musimy się starzeć, twierdzi Aubrey de Grey, informatyk i biolog, biogerontolog.

De Grey uważa, że starość jest formą choroby i nie ma nic wspólnego z długowiecznością. Uważa, że w zasięgu obecnej nauki jest wydłużenie życia o 30 lat osoby w średnim wieku. Wystarczy poprawić dystrybucję środków na leczenie.
Gdyby lekarze pacjentom w podeszłym wieku (a w zasadzie począwszy od wieku średniego) chcieli aplikować właściwe leki, pacjenci nie tylko pokonywaliby chorobę, ale żyli dłużej.
Najważniejsze jest jednak to, że starzenie nie jest procesem naturalnym, nieuniknionym. Starzenie jest efektem cywilizacyjnym, natura dąży do zachowania tego, co najlepsze – czyli do utrzymania nas w zdrowiu przez stulecia.

Aubrey de Grey jest przekonany, że pośród nas żyje już nowy Matuzalem …





Wykład Aubreya de Grey ze strony http://www.ted.com/talks/aubrey_de_grey_says_we_can_avoid_aging.html

wtorek, 24 września 2013

Nie ... całkiem serio

On się nie starzeje...

On nabiera wartości...


flickr.com_randuwa

Nie zawracaj głowy starzeniem ...

Droga T.,

najpewniej masz rację, że skoro lęku i tak nie sposób pokonać, nie ma potrzeby wyobrażać sobie swojej starości, mądrzejsi się od tego nie staniemy.

Wiesław Myśliwski napisał: „Nie ma co się tak do starości spieszyć. Sama przyjdzie… Spodziewa się jej człowiek, a mimo to czuje się zaskoczony”.

Ale warto też posłuchać Freda Astaire: „Starość jest jak wszystko inne. Aby odnieść sukces musisz wcześnie zacząć…

Bo, jak tego doświadczył Bernard Ollivier: „Życie zaczyna się po sześćdziesiątce, ale nie kończy zaraz potem”.

Doświadczenie – świadome doświadczanie starzenia się to nie wyobrażanie sobie najgorszego. To wyprawa, piesza wędrówka do świata, w którym możemy być spełnieni i szczęśliwi.

Nie da się uniknąć pułapek losu. Dobrze, jeśli nasi rodzice są sprawni i żywotni. Ale ich starość, choroba, niedołężność, odejście psychiczne czy fizyczne, może nas zaskoczyć. Nie musimy po latach mówić sobie: „szkoda, że…”. Jeśli rzeczywiście mamy w sobie tę ciekawość świata, ludzi, życia, to w szczególny sposób cenimy każdą chwilę (bo może się nie powtórzyć lub może być ostatnią).
Nie warto, zapewne, zamartwiać się nadchodzącą starością. Warto jednak zacząć kolekcjonować chwile z tymi, których za moment nie będzie.

Dziś o starości mówią przede wszystkim ekonomiści. Straszą nas krótką i biedną emeryturą. Tym bardziej skupiamy uwagę i siły na gromadzeniu dóbr. Ale kobiety żyją dłużej, a kiedy zostają same dostrzegają, że nagromadzone rzeczy nie tworzą przestrzeni życia. Jeśli uda im się zachować środki do życia.

Masz rację, starzenie się toczy (lub my toczymy się w jego takt), a starość nadchodzi. Ale starzenie się to wspinaczka na szczyt, nie wszyscy go zdobywają...

Ale nie na mroku starości musimy się skupiać. Możemy widzieć też pełnię blasku. Danielle Darrieux i Jeanne Moreau (i nie tylko one) w późnym wieku odnalazły prawdziwie drugą młodość. Debiutowały po raz drugi, odnosiły sukces i podbijały serca.

Świadome starzenie się to raczej uprawianie „zimowego ogrodu…”


poniedziałek, 23 września 2013

15 błogosławieństw dla późnej dorosłości ...

•    Szczęśliwy, kto jeszcze potrafi odwiedzać innych.
•    Szczęśliwy, kto oddaje swój czas innym.
•    Szczęśliwy, kto umie się cieszyć z drobnych rzeczy.
•    Szczęśliwy, kogo jeszcze proszą o rade.
•    Szczęśliwy, kto w osamotnieniu nie popada w rozpacz.
•    Szczęśliwy, kto nie myśli tylko o własnych osiągnięciach.
•    Szczęśliwy, kto umie się śmiać z samego siebie.
•    Szczęśliwy, kto potrafi znaleźć siłę w sobie do dźwigania ciezar6w życia.
•    Szczęśliwy, kto daje się zapraszać.
•    Szczęśliwy, kto umie się cieszyć teraźniejszością.
•    Szczęśliwy, kto czerpie nauki z bieżącej chwili.
•    Szczęśliwy, kto mimo zmartwień potrafi zachować radość.
•    Szczęśliwy, kto umie zapomnieć i wybaczyć.
•    Szczęśliwy, kto umie zaakceptować dobre i złe chwile z życia.
•    Szczęśliwy, kto każdy dzień zaczyna i kończy, jakby to był jego ostatni.

(Kurt Rommel, Radości i smutki jesieni życia, tłum. Jarosław Dudek, Wydawnictwo WAM, 2003)

niedziela, 22 września 2013

Nie zawracaj głowy starzeniem ...

Tak sobie myślę, że wszyscy macie rację.
Możemy sobie o starości rozmawiać, ale czy faktycznie będziemy do niej lepiej przygotowani?
I tak naprawdę, jak się przygotować do tego, czego nie możesz przewidzieć?
Czy od wyobrażania sobie najgorszego, będzie nam łatwiej?
Myślę, że ile by się nie napisało o starości i tak jej nie uchwycisz, prawdy o niej. Bo dopóki czujesz się sprawny fizycznie, nie czujesz się stary. To nie prawda, że pierwsza zadyszka na schodach powoduje refleksję nad przemijaniem, myślisz raczej „trzeba popracować nad kondycją”. Czy moi rodzice czują się starzy? Nie wydaje mi się. Jasne, że są mniej sprawni, ale bardzo pogodni i szczęśliwi. Czas płynie, ostatnio ożenił się ich pierwszy wnuk, czy od tego mają się poczuć starzej?
Jedna z moich przyjaciółek musiała oddać mamę do domu opieki, parę lat wcześniej mój ponad siedemdziesięcioletni tato musiał zrobić to samo ze swoją blisko stuletnią mamą. I co? Czy na to można się przygotować? Po co się tym martwić zawczasu?
Czy to coś zmieni? Czy będziemy dzięki temu mądrzejsi?
Z drugiej strony warto się przyglądać starości, by ją lepiej zrozumieć, mieć do niej cierpliwość…
Ale lęk pozostanie, przed tym nie da się uciec, prawda?

T.

Starzenie się w kulturze młodości ...

Senesco,

przeczytałam tekst na temat starzenia się w kulturze młodości i naszła mnie myśl całkiem dla mnie nowa.

Pamiętam, że jeszcze parę lat temu kłóciłam się z wieloma osobami o prawo do starzenia. Krzyczałam, że operacje plastyczne to bzdura, bo na twarzy człowiek zapisane jest jego życie, wszystkie emocje i przeżycia, a bez nich jesteś idiotyczną maską – ni to młodą, ni starą, nieludzką.
Broniłam starości, mierził mnie idiotyczny kult młodości, która nie jest żadną zasługą, po prostu biologiczną chwilką w życiu.
Nadal tak myślę, nie zamierzam nikogo namawiać do idiotycznych praktyk chirurgicznych.
Czemu więc myśl nowa? Bo nagle zdałam sobie sprawę, że tekst ten wcale nie jest już aktualny. My nie żyjemy już w kulturze młodości, choć pozornie tak nam się wydaje. Kiedy zasuwam z kijami wzdłuż naszego pięknego morza widzę setki emerytów – spacerujących wolnym krokiem, wielu z nich, podobnie jak ja, uprawia nordic-walking, niektórzy biegają.
Kiedy przyglądam się życiu naszych rodziców, widzę, że są najbardziej uprzywilejowaną grupą w Polsce. Wyposażeni w bezpieczne emerytury, bez kredytów, dzieci na utrzymaniu, są zamożniejsi niż my. Wielu z nich potwierdza, że to najszczęśliwszy okres w ich życiu. Chodzą sobie po lekarzach, jeżdżą na wakacje, spacerują i ucinają drzemki.
Są zadbani i dbają o siebie. To nasze i młodsze pokolenie ma nerwicę, stany depresyjne i nerwice. Tak więc, mój drogi, to nas przybywa, ubywa młodych. Czy my będziemy solidarni wobec nich? Co możemy zrobić, żeby im się żyło dobrze w naszym kraju? Znowu tylko my? Starość nie może iść przed młodością, to z biologicznego punktu widzenia niemożliwe.

Twoja T.

Pomyślna starość - w odpowiedzi ...

Senesco,

cieszy mnie Twój optymizm związany z przyszłością naszego pokolenia. Kłopot w tym, że wciąż rozmawiamy o bogatej, sytej Europie. Tymczasem na świecie jest za dużo ludzi, a starzejące się społeczeństwa są jednak pewnym problem. Za mało mamy dzieci, więc kto niby ma nam tę fajną starość zapewnić?

Masz rację, że starość to starość, ale wątpię, by głównym naszym zmartwieniem był brak możliwości uczenia się. Jeśli Twój umysł jest sprawny, zawsze będziesz aktywnie uczestniczył w rzeczywistości.  Nie sądzę, żeby nasze dzieci stresowały się tym, czy ich stara matka może sobie jeszcze postudiować. Ale jeśli będę niedołężna i niesamodzielna, z pewnością sprawię im kłopot. Dlatego ćwiczę jogę i nie tylko, bo jeśli będę miała sprawne ciało i dostatecznie jasny umysł, sama sobie dostarczę rozrywki.
Państwo niczego nam nie zorganizuje, bo jest nas za dużo i będziemy sporym obciążeniem dla tych, którzy będą w stanie pracować.

Różne mamy pomysły na fajną starość. Okazuje się, że całkiem sporo osób myśli w ten sam sposób – zamieszkać razem. Połączyć jakoś te nasze emeryturki, wspierać się, bawić, pić wspólnie naleweczki, słuchać starych przebojów i ogólnie cieszyć się życiem. Może razem wyjechać na wakacje? 

Z balkonikiem, aparacikiem słuchowym? Bo widzisz, problemem nie jest starość, kiedy człowiek jest całkiem sprawny i samodzielny.


Tak mój drogi, trzeba o to zadbać samemu…

Twoja T.

Mity o starości ...

Ludzi starych zwykle postrzegamy jako jednorodną grupę społeczną, często jako osoby bezużyteczne, które przeszkadzają nam, bo wymagają pomocy, bo obciążają nas swoją mądrością (tak różną od naszych tu i teraz doświadczeń), bo nie rozumieją współczesnego świata, bo ciągle żyją wspomnieniami. Bo wszystko robią wolniej: wolniej chodzą, wolniej prowadzą samochód, wolniej mówią, wolniej myślą.

Zdarza nam się tak myśleć szczególnie, gdy mamy swoje 45-55 lat, a jeszcze żyjemy pełną piersią. Nie chcemy z niczego rezygnować. Chcemy czegoś więcej. Więcej zobaczyć, więcej doznać, więcej zaznać. Żartem ze strony losu jest to, że w tym wieku przez swoje dzieci, dopiero co wchodzące w samodzielność, jesteśmy dokładnie tak samo postrzegani. Choć wiedzą, że nie opadliśmy z sił, potrzebują nas i naszego wsparcia, widzą w nas męczącą, marudzącą starość…

Jesteśmy coraz lepiej wykształceni. Internet umożliwia dotarcie do każdej niemal informacji, natychmiast i bezpośrednio, ale świadomość na temat starzenia się nie rozwija się. Media – popularne i specjalistyczne – temat ten poruszają wyłącznie w kontekście osłabienia fizycznego, niedołęstwa, nieporadności i demencji. Dlatego ciągle boimy się mówić i myśleć o starzeniu się i starości. A lęk ten, głęboko skrywany, szczególnie silny jest u pięćdziesięciolatków, którzy powtarzają sobie: „ja się nie starzeję, mnie tylko przybywa lat”. „Człowiek ma tyle lat, na ile się czuję, a ja czuję się świetnie”. Ale o dziwo, choć korzystamy z technologii, okrywamy się kremami, korzystamy z siłowni, pewnego dnia, niewiadomo jak i dlaczego, zapadamy się w starość.

Dlaczego boimy się starości? Bo poddajemy się mitom, które sami tworzymy i pielęgnujemy.

Na starość, dziecinniejemy…
Wielu z nas na widok starej, niedołężnej osoby nie jest w stanie wyobrazić sobie siebie samego w tym okresie. Nie zastanawiamy się nad swoją starością, na swój sposób myślimy, że starość nas ominie. Niestety społeczny obraz seniora, to osoba zapominalska, rozkojarzona, roszczeniowa, dziwnie się zachowująca, nieznośnie uparta jak małe dziecko.
Naukowcy, lekarze, dietetycy już dawno zauważyli, że pewne objawy starzenia się spowodowane są niedoborem witamin, które coraz gorzej przyswajamy z pokarmem.
Dostarczając je organizmowi, wspomagamy i polepszamy funkcjonowanie układu nerwowego i całego systemu.
Na przykład: niski poziom kwasu foliowego u osób starszych może spowodować kłopoty z pamięcią, drażliwość, a nawet depresję. Niedobór witaminy B6, składnika potrzebnego do produkcji wielu neuroprzekaźników, może prowadzić do neuropatii obwodowej (choroba układu nerwowego, w której odczuwane jest drętwienie i mrowienie kończyn).
Niedobór witaminy B12 biorącej udział w tworzeniu otoczki mielinowej komórki nerwowej, może być odpowiedzialny za zaburzenia nastrojów czy występowanie urojeń. Powszechnie uważa się, iż to uboga dieta doprowadza do wystąpienia niedoborów witamin i składników odżywczych, które mogą dotyczyć pozornie zdrowej starszej osoby.
Zatem, aby dobrze się bawić na starość i nie zdziecinnieć, trzeba zadbać o dietę bogatą w minerały i witaminy.

Starość oznacza utratę wszystkich zębów
...
Jeśli nie obawiasz się utarty pamięci w wieku starszym być może obawiasz się utraty zębów. Paradontoza lub późne stadium choroby dziąseł jest główną przyczyną utraty zębów w wieku dorosłym.
Obecne pokolenie osób starszych znacznie rzadziej dotyka ten problem niż ich dziadków, bo higiena jamy ustnej nie jest problemem. Możemy się jedynie zagubić pośród „jedynie skutecznych” środków i metod do higieny jamy ustnej oferowanych przez rynek farmaceutyczny i kosmetyczny. Ważne jest także regularne czyszczenie zębów przeprowadzane przez dentystę, a wydaje się, że ceny na tym rynku nie podlegają prawom popytu-podaży, one tylko rosną.
Stosunkowo niedrogim sposobem zapobiegania lub zahamowania rozwoju choroby przyzębia jest częsta wymiana szczoteczki do zębów. Osoby zdrowe powinny co 2 tygodnie zmieniać szczoteczkę na nową, a osoby z chorobami ogólnoustrojowymi znacznie częściej. Każdy powinien używać nowej szczoteczki do zębów, gdy choruje, gdy czuje się lepiej i kiedy wyzdrowiał.
Wreszcie ważnym aspektem zarówno dla zdrowia zębów jest ogólna odporność. Stwierdzono, że osłabiony układ odpornościowy związany jest z szybkim rozwojem chorób przyzębia. Palenie tytoniu, które zakłóca prawidłowe funkcjonowanie układu immunologicznego, także wpływa na rozwój paradontozy.

Im jesteśmy starsi, tym jesteśmy bardziej schorowani
...

Starzenie i starość zmieniają się naszą fizjologię. Ale starość nie musi wiązać się z wiecznym zmęczeniem i osłabieniem. Aby zachować dobrą kondycję, również w późnych latach swego życia, ważne jest utrzymanie układu odpornościowego w dobrej jego formie.
Jednak zbyt duże dawki niektórych witamin mogą wręcz osłabić działanie układu odpornościowego!. Musimy pamiętać, że organizm przestawia się w inny tryb funkcjonowania. Zwalnia, nie regeneruje komórek, zmieniają się jego biologiczne cele. Zmienia się zatem zapotrzebowanie na witaminy i minerały, jednych nam brakuje, innych mamy aż w nadmiarze. Warto dopasować dietę, urozmaicić, a nie wzbogacać.
Istnieje przekonanie, że palenie tytoniu i niskie spożycie witaminy C, E i beta-karotenu przyczyniają się do zaćmy.
Udowodniono, że niskotłuszczowa dieta wegetariańskiej, nie palenie tytoniu, umiarkowana aktywność fizyczna oraz radzenie sobie ze stresem może cofnąć rozwój choroby miażdżycowej naczyń wieńcowych.
Suplementacja wapnem i magnezem może być stosowana u osób z nadciśnieniem tętniczym. Dodatkowo zaleca się im produkty o wysokiej zawartości potasu (warzywa i owoce), ograniczenie soli i utrzymanie należnej masy ciała. Utrzymanie prawidłowego ciśnienia krwi u tych pacjentów zmniejsza ryzyko wystąpienia udaru mózgu.
W przypadku cukrzycy osób dorosłych właściwa dieta (ograniczenie cukrów prostych) i rozłożenie posiłków w ciągu dnia, odpowiednia podaż błonnika pokarmowego i suplementacja chromem może powstrzymać rozwój choroby.
Szacuje się, że połowa wszystkich typów chorób nowotworowych jest związana ze sposobem odżywiania. Zatem mniejsza podaż tłuszczu i większa ilość owoców, warzyw, błonnika, witaminy A, B6, C i E oraz cynku i selenu w diecie to podstawa profilaktyki przeciwnowotworowej.

Zmiana stylu życia na starość w niczym nie pomoże, starość robi swoje...

Sądzimy tak tylko dlatego, że jedyne, co naprawdę w życiu możemy zmienić – nasze nawyki – zmienić najtrudniej. Nasze nawyki często mylimy z tym, co uważamy za swoją osobowość, postawę, opinię. Nie zmieniamy ich, bo obawiamy się stracić siebie. Zmian dokonujemy wyłącznie pod przymusem.
Tymczasem, nigdy nie zmieniamy nawyków. Co najwyżej, nabywamy nowe.
Jeśli potrafimy się uczyć, jeśli chcemy się uczyć, jeśli uczymy się, podnosimy sprawność mózgu i całego systemu nerwowego.
Oczywiste jest, iż najlepiej żyć tak zdrowo jak to możliwe i pozostać tak młodym na ile jest to możliwe. Ale dla tych, którzy mają już swoje złote lata jest jeszcze nadzieja.
Za fizyczne osłabienie w wieku starczym nie można tylko winić procesu starzenia się. Wpływ na to ma także brak aktywności fizycznej. Choć sama aktywność nie wydłuży naszego życia, ale z pewnością poprawi jego jakość. Istotne jest, by pamiętać, że z wiekiem należy redefiniować pojęcie wyczynu sportowego. Nie liczy się wynik, ale regularność i płynność. Nie budujemy już masy mięśniowej, nie pompujemy tkanki, nie spalamy tłuszczu. W starości od mięśni ważniejsze są stawy.
Legenda mówi, że Chang Shang Feng, dla starzejącego się cesarza, opracował złożoną z ośmiu ruchów gimnastykę Tai Chi, która miała ułatwić wykorzystywanie energii nas otaczającej, zapewnić jej swobodny przepływ, a przez to uzdrowić i obdarzyć nieśmiertelnością…
Czy to tylko legenda? 118 lat mnicha z klasztoru Wu Dang mówi coś innego.




Nawyki żywieniowe z młodości utrzymają nas w zdrowiu
Potrzeby żywieniowe organizmu zmieniają się wraz z wiekiem. Nie musimy polować, nie musimy karmić potomstwa, nie musimy bronić stada, potrzebujemy mniej energii. Natomiast potrzebujemy więcej substancji, które zachowują homeostazę naszego organizmu. Dietetycy szacuje się, iż do 40% w pełni samodzielnych osób starszych odżywia się nieprawidłowo. Z wiekiem spada ilość kwasu żołądkowego, co ogranicza wchłanianie składników odżywczych z pokarmu. Wiele osób starszych odczuwa szybciej uczucie najedzenia ze względu na większą wrażliwość peptydu sytości – cholecystokininy. Z wiekiem tłumiony jest ośrodek głodu, co wpływa na zmniejszenie łaknienia. Przypuszcza się, że kubki smakowe nie odczytują już smaku słonego i słodkiego, przez co wszystko smakuje tak samo.
Kiedy trwamy w przyzwyczajeniach, albo jemy za dużo i popadamy w otyłość, albo jemy nie to, czego potrzebujemy i choć przesyceni, słabniemy i odczuwamy zmęczenie.
Bardzo ważne jest, by nauczyć się jeść inaczej. Mniej, ale za to smaczniej. Spożywać dania mniej energetyczne, ale za to urozmaicone i bogatsze w minerały.

(Wykorzystano artykuł z vimed.pl/2011/01/obalamy-mity-dotyczace-starzenia-sie/)

Zaklinanie starości …

Zaklinamy starość …

Kiedy czytam o „aktywnym starzeniu się”, zawsze mam lingwistyczną wątpliwość. Czy chodzi o to, że ktoś aktywnie stara się zestarzeć - przyspiesza proces, czy wręcz przeciwnie – aktywnie wyhamowuje proces.
I choć wiem, że autorom chodzi o zachowanie aktywności do późnej starości, to rozum podpowiada mi, że jest w tym niezręczność. Bo w końcu w pojęcie „starość” nie jest na stałe wpisana: bierność, niedołężność, niesprawność, otępienie, samotność, gnuśność...
Określenie „stary człowiek” uchodzi dziś za niewłaściwe, niekulturalne. Powiedzieć komuś: „jesteś stary”, to znaczy go obrazić.

Nie mówimy „starzy ludzie”, mówimy „seniorzy” lub „starsi”. Nie mówimy „starość”, mówimy „późna dorosłość”, „trzeci wiek”, „późna (druga) młodość”. Z zasobów kultury wyrzucamy postać starca, który jest mędrcem, nośnikiem zbiorowej pamięci, tradycji, wizjonerem jutra. Obdarzonego mocą Gandalfa zastępuje bezradny Tewje. Patriarcha zmienia się w „pogodnego staruszka”, który żyje sam dla siebie.

W wielkich miastach mamy „centra seniora”, niemal w każdej gminie funkcjonować będzie „rada seniorów”, Europa finansuje specjalne programy zapobiegające wykluczenie seniorów z życia społecznego. Podejmowane są próby organizacji w Polsce igrzysk seniorów. Wszystko po to, by pokazać, że osoby w późnym wieku nie przestają być żywotne, nie tracą sprawności ot tak, nie tracą inteligencji i zainteresowań. Ekonomiści i akademicy (często odcinający kupony od cudzego wysiłku) nawołują rządy, by wydłużyć czas zatrudnienia, by nie odsyłać ludzi na emerytury (bo budżet się wali), by tworzyć dla nich miejsca pracy, a nawet namawiają osoby 50+ do uruchamiania działalności gospodarczej. Bo czujemy się młodzi, bo jesteśmy młodzi, bo w starości jest wiele energii…

Zaklinamy starość. Ale w żadnym centrum nauki (i eksperymentu) nie znajdziemy najmniejszego laboratorium (programu), w którym senior-amator mógłby rozwijać swoją wiedzę. W żadnej wyższej uczelni nie znajdziemy programu ustawicznego kształcenia, krótkoterminowego szkolenia, które pozwoli seniorowi zdobyć umiejętności, a nie prowadzić studia. Inkubatory (fundacje) przedsiębiorczości nie pomagają seniorom, a jeśli kształcą to w zawodach, w których starszy człowiek nie odniesie sukcesu.

Zaklinamy starość, ale spychamy ją na margines. Otarbiamy pozorami szczęśliwości. Aktywizujemy staruszków, poruszamy ich, ale czy dajemy wolność i przestrzeń? Czy dostrzegamy starość?

 

 

http://www.flickr.com/photos/kb35/

 


Dlaczego boimy się starości?

Dlaczego boimy się starości?


Nie tylko starości jako zjawiska społecznego, czy etapu naszego życia, ale samego słowa „starość”.
Dlaczego boimy się mówić o starzeniu? Nawet myśleć.
Sądzimy, że to „smutny, dołujący” temat. Dlaczego?

Dlaczego - skoro jesteśmy przekonani, że starość to stan naturalny – uważamy, że nie należy się nią zajmować?
Czy dlatego, że słowa „starość”, „starzenie się” mają w sobie magiczną moc? Kiedy je wypowiemy, pomyślimy, przestaniemy być młodzi? Staniemy się niedołężni? Nudni?
Dlaczego pięćdziesięciolatek zapytany: „A ty jak sobie radzisz ze starzeniem?”, z irytacją odpowiada: „Nie nudź”.

Kiedy byłem dzieckiem, staruszków widywałem w ogródkach działkowych lub na skwerach. Przesiadywali na ławeczkach, spędzali czas na nicnierobieniu, czasami dywagowali o świecie, który zdawał się ich mijać. Dziś staruszkowie mają swoje kluby senior, wieczorki taneczne, uczą się języków. Owszem, mają trudności w opanowaniu komputera czy telefonu komórkowego, nie ekscytują się galopującą technologią, ale robią wiele ciekawych rzeczy. Jeżdżą na rowerach, chodzą z kijkami, pływają…

Za piętnaście, dwadzieścia lat, ludźmi starymi będą dzisiejsi pięćdziesięciolatkowie. Dla nich komputer, smartfon, i cokolwiek zostanie w tym czasie wymyślone, będzie zwyczajnym i banalnym narzędziem, bez którego codzienność będzie nie do opanowania. Dla nich świat nie będzie „wielki i nieznany”. Obcy nie będą posługiwać się „obcymi” językami. Co zatem przerażającego w starości.
Starość jest nudna? Ależ to my jesteśmy naszą starością. Jeśli jest nudna, to dlatego, że my się nudzimy. Jeśli jest pusta, to dlatego, że my jej nie wypełniamy sobą.

Kiedy byłem młody, spędzaliśmy czas dyskutując przy winie o egzystencji. Dziś, wymieniamy się informacjami: kto z kim, gdzie co, za ile, jak wiele. Marzę o starości, gdy czas przestanie uciekać i każda chwila będzie coś warta, i rozmowa „o życiu” nie będzie „o niczym”…
Starość nie trwa chwilę. Wielu z nas chce, by trwała długo. Starość sama w sobie będzie różnorodna.

Aby stać się mistrzem starości, trzeba ćwiczeń. Ćwiczeń, wydawałoby się, statycznych – jak w jodze. Wielu, różnorodnych, dziś może nudnych i męczących, kiedyś relaksujących asan. Ćwiczmy starość, aby się jej nie poddawać.




http://www.flickr.com/photos/vinothchandar/4459777970/

sobota, 21 września 2013

Nie zawracaj głowy starzeniem ...



Nie zawracaj głowy! – usłyszałem w czasie uroczystości ku czci kobiety, która właśnie skończyła pięćdziesiąt lat, kiedy zapraszałem na blog.
Po co o tym myśleć. Nad czym się tu zastanawiać, starość przychodzi, to naturalne i już.
W gronie przyjaciół najmłodsza z pań miała 45 lat. „Mnie to nie dotyczy” – powiedziała. „Jestem jeszcze młoda, żyję pełnią życia…”.
A twoi rodzice? Nie przejmujesz się ich starością? – zapytałem.
Nie, są przecież sprawni – odpowiedziała. Szczęściara, pomyślałem.
Po co w ogóle o tym mówić – usłyszałem z drugiej strony – przecież liczy się to, co mamy. Ciekawość świata, przyjaciele, dobre jedzenie, wino… Ja nareszcie mam czas. Nie przejmuję się starzeniem, wyżej … nie podskoczysz.
Oczywiście, naturalnie, o to chodzi – krzyczałem w myślach.
Nie przejmuj się starzeniem się – mówił jubilatce przyjaciel – masz wspaniałe dzieci, dobrego męża, swoje życie, przyjaciół. Starość to samotność, a ty nie jesteś sama…
Też masz rację – stwierdziłem w duchu – ale nie ma sensu uciekać od starości – dodałem nadal tylko do siebie – Starość nie jest czymś, o czym nie należy myśleć. O czym należy milczeć. To nie jest krępujący temat do rozmowy. Rozmawiać o starości, to niekoniecznie się zamartwiać…

Starość może być jak babie lato. Ciepła i pogodna. Masz czas, by cieszyć się chwilą. Masz czas, by uczyć się bez oczekiwania na sukces. Masz wreszcie czas, który możesz zmarnować z przyjaciółmi. Jesz mniej, możesz wreszcie cieszyć się smakiem. A jeśli masz przyjaciół, prawdziwych przyjaciół, nie musisz być piękna i młoda. Oni i tak widzą tylko twój urok. By dostrzec zmarszczki mają za słaby wzrok…

Starość to radowanie się wędrówką, bo już nie musisz zdobywać szczytów. Starość także ma przyszłość, nie tylko nostalgią wypełnioną.

 
http://www.flickr.com/photos/marciofleury/6319560599/

Feliz cumpleaños querida T.

Nowe życie na emeryturze ...

www.assoseuil.org/bernardollivier.html

Miał 50 lat, gdy po raz pierwszy zadźwięczał dzwonek i pojawiła się myśl „starzeję się”.
Rok później zmarła jego ukochana przyjaciółka i żona. Odeszła matka.
Stracił pracę.
Synowie rozpoczęli studia, a on – w swoim mniemaniu – został sam.
Była depresja, myśli samobójcze i interwencja losu, że jego czas jeszcze nie minął.
Rzucił się w wir pracy, bo studia trzeba opłacić. Zaczął biegać, mając 58 lat wziął w udział w maratonie wzdłuż Wielkiego Muru. Aby biegać, rzucił palenie (a wypalał dwie paczki dziennie).
Ułożył sobie życie emocjonalne, spotykając się z coraz młodszymi kobietami – musiał się upewnić w poczuciu młodości i atrakcyjności.
Może nie był szczęśliwy, ale nie był też nieszczęśliwy.
I nagle nadszedł dzień, kiedy jego świat się rozpadł. Francuski ZUS poinformował go, że czas przejść na emeryturę. A on ma dopiero 60 lat! 
Emerytura oznacza starość, a starość oznacza kres.
Owszem, myślał o niej. Przygotowywał się. Założył specjalny notes z pomysłami na emeryturę. Ale i tak zaskoczyła go.

Postanowił się nie poddawać. W końcu to bezpieczna egzystencja – nie musi się martwić o pieniądze, dużo wolnego czasu. A on jest sprawny fizycznie, umysłowo, może na tym skorzystać. Może zrobić coś, co uczyni ten etap życia wyjątkowym. Od nowa stworzyć swoje życie.
Na początek urządził wielkie przyjęcie i zaprosił wszystkich, którzy odcisnęli ślad na jego drodze, budowali jego osobowość i doświadczenie. W ten sposób pożegnał się. Był wolny. Był sam.

Pewnego dnia chwycił plecak, zamknął za sobą drzwi i wyruszył pieszo do Santiago de Compostela. Z Paryża to tylko dwa tysiące trzysta kilometrów. Nikomu nic nie mówił. Wstydził się. On, agnostyk szedł do sanktuarium z myślą o oświeceniu.
I – zadziwiające – doznał olśnienia. Postanowił, że przejdzie cały Jedwabny Szlak, śladami Marco Polo. Właśnie poprawiła się trochę sytuacja polityczna i otworzyły się możliwości podróżowania przez Iran, Afganistan, Chiny.
Podróż rozłożył na cztery etapy, cztery lata. Co roku jeden etap. Wędrówka latem, powrót do domu na zimę i z wiosną następny etap. Nic wielkiego, a jednak. Sześćdziesięciolatek na szlaku. Sam w obcym świecie. Tylko z plecakiem. Odwaga czy szaleństwo?

Wyprawa owocowała nie tylko wspomnieniami, napisał cztery książki, jedną z każdego etapu. I odniósł sukces. Stał się sławny.
Po drodze, wydarza mu się przygoda. Intelektualna. Powołuje fundację, stowarzyszenie „Próg”, dzięki której młodociani przestępcy – zamiast nabywać nowych umiejętności w więzieniu – odkupywali swoje winy na szlaku turystycznym. Mają przejść dwa, dwa i pół tysiąca kilometrów i odkryć w sobie nowy, nieznany świat.

Życie zaczyna się po sześćdziesiątce to mała książeczka, pisana przez 70-latka. Opowieść o doświadczeniu życia. Podsumowanie etapu, który okazał się najlepszym, najciekawszym, najpełniejszym pod każdym względem.

Bernard Ollivier, zanim przeszedł na emeryturę, miał bogate życie. Porzucił szkołę, podjął pracę, wrócił do szkoły, został dziennikarzem politycznym. Pracował w telewizji i pisał dla gazet. Kochał. Miał liczną rodzinę. Ale emeryturę traktował jako kres wszystkiego, co dobre.

Życie potrafi zaskakiwać. To, co naprawdę dobre, zdarzyło się „po sześćdziesiątce”…

 


(Bernard Ollivier, Życie zaczyna się po sześćdziesiątce, Wydawnictwo Literackie, 2011)

Starzeję się? Biegam ...

Senesco,

wracam do opowieści o przygotowaniach do biegania.

Intensywne chodzenie turystyczno-towarzyskie, radykalne zmiany w diecie i nastawieniu do życia poprawiły:
- moją ogólną wydolność organizmu – sapałem, ale nie ustawałem,
- moją samoocenę możliwości - bardzo ważne, chce się chcieć,
- wskazania domowej wagi (takiego pudełka, na które wchodzisz, najczęściej na golasa, ale w okularach, żeby widzieć wynik pomiaru) - spadły ze 116 kg na osiemdziesiąt kilka.
Ale pojawił się problem, brak czasu na całodniowe marsze. Powróciłem do myśli o bieganiu.

Zacząłem skromnie od jednego kółka po pobliskim parku, zajmowało to mniej więcej 15 minut, a dystans nie przekraczał dwóch kilometrów i około trzystu metrów. Zliczyłem go z „googli”, z pewnymi oporami ze strony programu. Strój był ten sam. Turystyczne buty, takie jak adidasy, ale do chodzenia okazały się lekko zabójcze dla moich stawów kolanowych. A wspomniana maść Tei Fu nie poprawiała radykalnie tego stanu. Jak się ma 55 na liczniku życia to, jak zauważyłem, należy się liczyć z różnymi objawami przemijania czasu i wraz z nim możliwości organizmu. A więc buty do biegania.
Dobre buty do biegania dla 50+ powinny mieć amortyzację i to dobrą, różne stabilizacje stopy i temu podobne fidrygałki. Poza tym byłem przekonany, że mam platfusa. W jakimś sklepie spostrzegłem ogłoszenie: wkładki ortopedyczne do butów, ale jak zagadnąłem miłą Panią w powyższej kwestii, to usłyszałem pytanie: a jakiego ma pan platfusa? Ot, problem. Na wizytę do ortopedy się nie zapisałem. Nie mam i czasu i zbytku pieniędzy, a w tym przypadku to albo jedno albo drugie. Albo czekaj aż cię przyjmie NFZ, albo prywatnie. Internet! Rzeczywiście znalazłem tam parę testów na to jak stwierdzić poprawność lub typ zaburzenia budowy stopy. Po praktycznym zastosowaniu wiadomości z ekranu komputerka stwierdziłem, że na szczęście chyba mam stopę w miarę normalną. W związku z tym zacząłem poszukiwania butów neutralnych i przecenionych. Bo zorientowani w temacie twierdzili, że na butach nie można oszczędzać. Po jakimś czasie nabyłem, z pewną bonifikatą, buty nieznanej firmy o w miarę dobrej amortyzacji z przodu, w środku i na pięcie. Cena zmieściła się w trzech stówkach, a ja przestałem po biegu odczuwać bóle w kolanach.
Dzisiaj, gdy już mam doświadczenie poleciłbym inną drogę. Należy udać się do sklepu ze stoiskiem specjalnie dla biegaczy (są też specjalne sklepy): dać sobie zbadać stopę i sposób jej stawiania w czasie biegu i nabyć polecone przez obsługę buty. Trochę w kieszeni trzeba mieć, ze względu na nowe technologie, ale nogi nie będą cierpieć i w perspektywie daje to długie lata polepszania sobie humoru przez bieganie.

Twój S.

piątek, 20 września 2013

Nie ... całkiem serio




Starzeję się? Chodzę ...

Senesco,

na początek parę słów o mnie – 55 lat, liczna rodzina. Pracujący. Niby wykształcony. Gdybym miał wolny czas, najchętniej nauczyłbym się zdalnie pilotować model samolotu.

Trzy lata temu, może trochę więcej, zapadłem się w sobie. I dosłownie i w przenośni, psychicznie i fizycznie. Odszedł ktoś mi bliski… Zacząłem strasznie tyć. Wcześniej miałem nadwagę, ale poniżej stu, nawet bliżej dziewięćdziesięciu. Trzy lata temu skala wagi tańczyła powyżej stu dziesięciu i to dużo… Obserwowałem zjawisko galopującej sklerozy. Co prawda, przedtem za dobrej pamięci nie miałem, szczególnie tej krótkoterminowej, ale… Objawem było zapominanie, o czym to ja mówiłem, przed zakończeniem zdania.
Czyli totalna obsuwa.
W pewnym momencie, dzwonki alarmowe od jakiegoś czasu brzmiące w uszach, nabrały siły dzwonów, i myśl, że za chwilę mogę się definitywnie skończyć spowodowała, że postanowiłem działać.

Dosyć długo trwało szukanie spodenek, koszulki i ustalenie, w jakich pepegach można by jakoś ruszyć się... Na przykład pobiec. Wyszedłem na zewnątrz, na chodnik i wystartowałem... Po pięćdziesięciu metrach wszystko się skończyło, bo zadyszka skasowała w mojej głowie wszystko oprócz myśli, że mam żonę i dzieci i jeszcze muszę żyć... Jakoś wróciłem.

I takim to sposobem, aby zacząć biegać, zacząłem chodzić.
Udałem się do sklepu, kupiłem buty (wcale nie lekkie, skórzane na gumowej podeszwie) i kijki do chodzenia trekingowego. Cokolwiek to wtedy dla mnie oznaczało.
Następnym krokiem było znalezienie kompana do rozpoczęcia wędrówki. Okazało się, że tego samego – w sąsiedztwie - szuka młody człowiek, ledwie po studiach, czy w czasie dyplomowym. Przez jakiś czas byliśmy „parą tuptusiów”. Wspomnienia czasów, gdy z brezentowym plecakiem robiłem kilometrowe szagi z harcerskim towarzystwem były już lekko wyblakłe, więc wybraliśmy na początek żółty szlak w okolicy, z zamiarem dobrnięcia do nieodległego celu. Około 14 kilometrów. Pamiętam, że w połowie drogi, gdzieś na nasypie nieczynnej kolei, postanowiłem usiąść i odpocząć…. Potem było tylko gorzej...
Ale dotarłem do celu wędrówki. Tylko bardzo bolały mnie nogi i stopy parzyły przy każdym kroku. Na szczęście nastrój był dobry, widoki ładne, powietrze czystsze niż w mieście. Mój kompan stwierdził, że następnym razem powinniśmy pójść dalej. Według przewodnika PTTK trasa miała ponad 30 kilometrów. Czarno mi się robiło przed oczami, ale nie będę przed młodym pękał. Zresztą taki był mój plan. Przecież samemu nigdy nie będzie mi się chciało. A tak, jest z kim pogadać, droga się nie dłuży. Ktoś zrobi zdjęcie tobie, nie tyko ty komuś. Po dwóch tygodniach udało się zrobić zaplanowaną trasę, a po kolejnych dwóch prawie sześćdziesiąt kilometrów za jednym razem. Potem były jeszcze inne trasy - zimowa i wiosenna.

Podczas wielogodzinnej wędrówki ważne jest picie. To już nie chodzi o odwodnienie. Sztywna, wyschnięta szczęka i skołowaciały język są źródłem cierpienia.
Z mięśniobólami i obolałymi stopami radziłem sobie maścią „Tej-fu” firmy NSP Poland. Pewnie może być inna, np. „końska”. Byle nie rozgrzewająca z apteki, z salicylanami. Zdecydowanie toksyczna. Po jakimś czasie mięśnie i ścięgna zaadaptowały się i za dwa dni nic nie bolało….
Energii dodawała mi mikstura z proszku z zawartością L-argininy, powodująca wydzielanie w organizmie tlenku azotu. Miał poszerzać żyły, a koniec końców oprócz tego pomogła mi spaść z wagi i to radykalnie.

Twój S.


flickr.com_FaceMePLS

czwartek, 19 września 2013

Stare ciało - niemodne wdzianko ... cz. IV

Zaczynasz się starzeć? Zadbaj o siebie. Ćwicz. Jedz suplementy. Zmień garderobę. Używaj kosmetyków…

Zestarzałeś się? Masz zmarszczki, nadwagę, problemy z kondycją? Jesteś niemodny. Nie pasujesz do współczesności, jesteś pariasem…

***

Społeczeństwo przełomu wieków jest społeczeństwem obrazów, które kształtują ludzka wrażliwość i ogląd świata. Społeczeństwem, które oszołomione widokiem ciał młodych i pięknych, chce zapomnieć o eschatologii i przykrej świadomości starzenia się i śmierci. W tym celu usuwa się z przestrzeni publicznej (także z codziennego życia) wszystko to, co kojarzy się z przem?aniem ciała, a wiec choroby, starość, kalectwo i śmierć. W ponowoczesności "złe jest to, co źle wygląda", dlatego też starość, przywodząca na myśl obraz starego, słabnącego ciała, powinna być upiększana, bądź zamykana: w szpitalach, hospicjach, domach spokojnej starości. Starość musi ulec daleko idącym zmianom, dzięki którym zostanie zamaskowana, czy wręcz ukryta pod gruba warstwa mak?ażu, kremów przeciwzmarszczkowych, balsamów, czy farb do włosów. Przez chirurgów plastycznych "wygładzona", "wycięta", "odessana", przez stylistów "przebrana" a lekarzy "wyleczona", wszystko po to, by przestala "straszyć" widmem nieatrakcyjności a, w dalszej konsekwencji, także skończoności.

Ciało jest obszarem wystawionym na publiczny ogląd i krytykę, swoistym medium, z pośrednictwem którego zmiany zachodzące wewnątrz organizmu dostrzegalne są także na jego powierzchni. To ono się starzeje, choruje, słabnie, obumiera; ono modyfikuje swoją formę i kształt, sygnalizując śmierć. Jednak starość, pomimo że manifestuje się na zewnątrz ciała, dotyczy człowieka jako całości, a zatem istoty psychofizycznej nie dającej się zredukować wyłącznie do biologii.

Współczesna kultura i media nie ustają w poszukiwaniu coraz "atrakcyjniejszych" sposobów wizualizowania starości.
Wizerunki cial naturalnie się starzejacych są coraz usilniej marginalizowane, wręcz wypierane ze świadomości i wyobraźni. Do publicznego oglądu dopuszczane są wyłącznie te przedstawienia, które reprezentują obraz starości aktywnej, pełnej wigoru i życiowej energii. W efekcie, ciała zdradzające objawy starzenia traktowane są jak coś, co wymyka się kontroli i jako takie stanowi potencjalne zagrożenie "ściąga na siebie siły moralne, prawne, estetyczne, które mają za zadanie to coś zdyscyplinować".

"40 lat minęło… a Ty ciagle czujesz się młodo. Twoja skóra też może być długo promienna i gładka - bądź zawsze młoda...".

 

(Wykorzystano artykuł Ilona Zakowicz, Starzenie się w kulturze młodości, Ogrody nauk i sztuk, 2012-2)

Stare ciało - niemodne wdzianko ... cz. III

Zaczynasz się starzeć? Zadbaj o siebie. Ćwicz. Jedz suplementy. Zmień garderobę. Używaj kosmetyków…

Zestarzałeś się? Masz zmarszczki, nadwagę, problemy z kondycją? Jesteś niemodny. Nie pasujesz do współczesności, jesteś pariasem…

***

Nie jest przesadnie odkrywcza teza, iż żyjemy w społeczeństwie zdominowanym przez "kult młodości" i "terror piękna", którego przejawem są upowszechniane na szeroką skalę wizerunki ciał młodych, zadbanych, pięknych i atrakcyjnych, zdyscyplinowanych i przetworzonych, w pewnym sensie przypominających dzieła sztuki. Na ich tle, stare ciała wydają się anomalią.
Ciało jest złożonym zagadnieniem społeczno-kulturowym, jako takie "powinno" się wpisywać w obowiązujące normy i zasady, jeżeli bowiem nie jest w stanie "dopasować się do kulturowych wymogów, przynosi cierpienie i frustracje, związaną ze społeczną marginalizacją".
Kaczątko może być szczęśliwe tylko po wielkiej przemianie w pięknego łabędzia. Nie wyobrażamy sobie, by bestia pokochała brzydulę, choćby miała najpiękniejsze serce bądź rozum…

Dostrajanie się do panujących wymogów dotyczy w głównej mierze kobiet. Wygląd stał się podstawowym czynnikiem definiującym tożsamość kobiety. Kobiety uczone są patrzeć na siebie jako obiekty spojrzeń dla innych. Każda kobieta czuje się "uczestniczką konkursu piękności, w którym rywalkami są wszystkie inne kobiety. Nieważne, jak mało znaczące dla jej dążeń, jak nieadekwatne wobec jej uzdolnień i predyspozycji, czy też jak śmieszne jest porównywanie, kobiety są zawsze porównywane jedna z druga i zawsze okazuje się, że maja jakieś braki". Kobietom rynek oferuje lekarstwa na wszelkie dolegliwości, w tym także starość, która traktowana jest jak specyficzna i nieuleczalna choroba. Obietnicą rynku jest "eliksir młodości".
Kobiece ciała są stale oglądane, zestawiane, porównywane i oceniane. Kobiety od dzieciństwa obserwują, podziwiają i naśladują inne kobiety. Zadręczają się z powodu różnych niedoskonałości, nie szczędzą wysiłków by dbać o siebie i zapobiegać starości niemal od pokwitania. Odmładzanie jest ich obowiązkiem. "Kobieta do 35 roku życia ma taka twarz, jaka obdarzyła ją natura, natomiast po 35 roku życia ma taka twarz, na jaka zapracowała sobie sama".

Doświadczanie ciała sprowadza się do permanentnej kontroli, przymusu ciągłego dostosowywania się do społecznych oczekiwań, braku akceptacji i w pewnym sensie zaprzeczaniu własnej cielesności. Ciało człowieka starego jawi się, jako zapomniany, dawno nieużywany instrument, który z koniecznosci musi być właściwie dostrojony do melodii dominującej - kultu młodości.

Wizerunek ciała starzejącego się człowieka staje się kwestią publiczną.

 

(Wykorzystano artykuł Ilona Zakowicz, Starzenie się w kulturze młodości, Ogrody nauk i sztuk, 2012-2)

Stare ciało - niemodne wdzianko ... cz. II

Zaczynasz się starzeć? Zadbaj o siebie. Ćwicz. Jedz suplementy. Zmień garderobę. Używaj kosmetyków…

Zestarzałeś się? Masz zmarszczki, nadwagę, problemy z kondycją? Jesteś niemodny. Nie pasujesz do współczesności, jesteś pariasem…

***

Starzenie się, ograniczone wyłącznie do cielesności i wizerunku, przestaje być traktowane jako zjawisko naturalne. Zmiany pojawiające się na powierzchni ciała zaczynają być uznawane za swoiste zaniedbania. Wszelkiego rodzaju syndromy starzenia się, które wpływają na wizerunek, uznawane są za nieakceptowane, nieprzystające do estetyki współczesności. W konsekwencji coraz agresywniej się z nimi walczy. Media pełne są stwierdzeń: „nigdy nie jest za późno na wypowiedzenie wojny zmarszczkom, nawet tym najgłębszym!”.

Groźba bycia "niewidzialnym" w przestrzeni publicznej, marginalizacji, czy też społecznej nieakceptacji, sprawia, że seniorzy podejmują tę walkę o "odzyskanie ciała utraconego" przez starzenie się, a tym samym wzmacniają swoje poczucie nieadekwatności i zagubienia. Zaprzeczają starości, poszukują atrakcyjnych sposobów zarządzania cielesnością. Wizerunek nie jest kwestią indywidualnego wyboru, lecz przymusu wzmacnianego i utrwalanego przez obrazy ciał zamieszkujących krainę młodości i szczęśliwości.

Na ciele najwcześniej dostrzegamy symptomy starzenia się. To ono, jako pierwsze, sygnalizuje, że młodość i uroda przemijają. Pojawiają się pierwsze zmarszczki, siwe włosy, przebarwienia skóry, a wraz z nimi niepokój, u podstaw którego tkwi nie tylko obawa przed starzeniem się organizmu i śmiercią, ale także uzasadniony lęk przed zepchnięciem na margines życia. "Wdrukowany" w umysły ludzi starzejących się strach, wzmacniany jest przez owładnięte "kultem młodości" media.
Seniorów sztucznie rozdzielono na: "dynamiczną formułę trzeciego wieku" ("druga młodość", „późna dorosłość”, sześćdziesięciolatków) oraz starość prawdziwą, "którą przesunięto do czwartego wieku, zaczynającego się około osiemdziesiątki", i która w mediach jest pomijana.

Seniorzy stają się "zauważalni" w przestrzeni publicznej, nie stanowią już kategorii społecznej, w tak zwanym wieku poprodukcyjnym. Przeciwnie, stają się stałymi bywalcami kawiarni, kin, salonów urody, klubów tanecznych i wielu innych miejsc. Seniorzy, z racji swej liczebności, wywierają coraz większy wpływ na kształt życia społecznego, nie zmienia to jednak faktu, że zakorzenione w umysłach wielu Europejczyków stereotypy na temat starości i osób starszych nadal funkcjonują, a co więcej "mają się dobrze".

(Wykorzystano artykuł Ilona Zakowicz, Starzenie się w kulturze młodości, Ogrody nauk i sztuk, 2012-2)

Stare ciało - niemodne wdzianko ... cz. I

Zaczynasz się starzeć? Zadbaj o siebie. Ćwicz. Jedz suplementy. Zmień garderobę. Używaj kosmetyków…

Zestarzałeś się? Masz zmarszczki, nadwagę, problemy z kondycją? Jesteś niemodny. Nie pasujesz do współczesności, jesteś pariasem…

***

Zauważyć można swoisty renesans starości, w pewnym sensie nastaje "moda na starość". Wiele się o niej mówi. Budzi zainteresowanie w kręgach akademickich i szeroko rozumianej opinii publicznej. Starość robi dziś furorę.
Tej popularności nie towarzyszy jednak jakościowa zmiana podejścia do starości i osób starszych - przeciwnie, starość jest tematem wstydliwym i kłopotliwym. Traktowana jest jak choroba, czy też specyficznego rodzaju kara za niewystarczającą troskę o ciało, bywa spychana na margines.
Publicznie o starości mówi się jedynie w kontekście zapobiegania starzeniu się…

Starość jest etapem w życiu, który u każdego człowieka przebiega inaczej. Starość, pomimo iż odwieczna i nieunikniona, obrosła grubą warstwa stereotypów i błędnych przekonań, czego efektem jest przekonanie, że to najmniej atrakcyjny okres naszej egzystencji. Etap, w którym dominuje "przewaga strat nad zyskami". Dają o sobie znać różnego rodzaju defekty, umiejscawiane przede wszystkim w ciele. Starość redukowana jest do cielesności, utożsamiana z menopauzą, andropauzą, klimakterium. Z premedytacją kojarzona z niezliczonymi schorzeniami, dolegliwościami, chorobami. Starość jawi się jako "przekleństwo" człowieka zamkniętego w klatce niedołężniejącego ciała. Nikt nie marzy o byciu „starym”, nawet gdyby wiązała się z mądrością czy władzą.

Konsekwencją postrzegania starości przez pryzmat cielesności jest uproszczony, zredukowany wyłącznie do zdrowia i wizerunku obraz starości, przyczyniający się do traktowania jej jak wstydliwej choroby, którą należy ukrywać bądź leczyć. Przypadłości, z którą dla komfortu psychicznego i estetycznego społeczeństwa, nie należy się afiszować - przeciwnie, powinno się ją "ukrywać", "zakrywać", tak jak chowa się zużyte i niemodne już stroje z minionej epoki.
 Stare ciało, ciało człowieka traktuje się jako niemodny strój, w którym nie należy pokazywać się w dobrym towarzystwie...

(Wykorzystano artykuł Ilona Zakowicz, Starzenie się w kulturze młodości, Ogrody nauk i sztuk, 2012-2)