piątek, 27 września 2013

Starość a jakość życia.

Lękamy się starości.

Lękamy się starości, bo obawiamy się spadku jakości naszego życia.

Teoretycznie nie ma lepszego okresu w życiu niż emerytura. Mamy finansowe zabezpieczenie, dużo wolnego czasu, czasu wyłącznie dla siebie. Możemy czytać lub oddać się hobby, spotykać z przyjaciółmi lub podróżować, nie musimy zrywać się rano i rzucać w wir spraw mniej lub bardziej istotnych, nie musimy spełniać oczekiwań czy wymagań innych ludzi. Jesteśmy sami dla siebie. Możemy żyć w swoim rytmie.

Ale o dziwo, to właśnie w tym okresie życia coraz głębiej popadamy w rutynę codzienności, która z dnia na dzień ubożeje. I coraz łatwiej nam zapomnieć o sobie. Zamiast wybierać jakość, zamartwiamy się brakiem doznań.
To w tym okresie, w którym możemy zrobić tak wiele, bo nie goni nas potrzeba natychmiastowego sukcesu czy zysku, lękamy się utraty wpływu lub kontroli, i poddajemy się przypadkowym oddziaływaniom społecznym.
Poczym, często, doświadczamy obniżania się jakości życia…

Na „jakość życia” składają się dobrostan fizyczny, materialny, społeczny, emocjonalny i zadowolenie z własnej produktywności, powiązania miedzy nimi.
Poczucie jakości życia zależy od subiektywnej oceny poszczególnych czynników.
Zmienia się ono wraz z etapem rozwoju człowieka w ciągu życia. W okresie dorosłości wiele rzeczy dzieje się samo. Pozwalamy się nieść fali, robimy coś, bo musimy, nie poświęcając temu uwagi. Żyjemy w rygorze. Jesteśmy z siebie zadowoleni, jeśli nasze działania przynoszą gratyfikację, choćby w braku problemów.
Późna dorosłość – chcąc nie chcąc – jest czasem podsumowań, każda chwila zależy od nas i tego, co sobie wcześniej przygotowaliśmy. Bywa, że po raz pierwszy uświadamiamy sobie tak wyraźnie, że mamy cele do zrealizowania, role życiowe do spełnienia, marzenia, ale również że żyjemy w jakiejś społeczności, tu i teraz, dźwigając dla nas specyficzny bagaż doświadczeń. I że nikt nie dzieli z nami odpowiedzialności za nasze życie.

Jakość życia określają warunki obiektywne (ekonomiczne, czas wolny, bezpieczeństwo społeczne, odpowiednie warunki mieszkaniowe, środowisko naturalne i społeczne godne człowieka, zdrowie itp.) i subiektywne samopoczucie (samoocena ogólnych i specyficznych warunków życia ujmowana w kategoriach zadowolenia, szczęścia, nadziei, leku, samotności).
Być może dopiero „na starość” naprawdę ważna staje się równowaga pomiędzy zaspokojeniem potrzeb egzystencjalnych ("mieć"), potrzeb związanych z bezpieczeństwem ("być") oraz potrzeb dotyczących kontaktu społecznego ("kochać i być kochanym").

Na przykład, o ile w okresie dojrzałości, zanurzeni w pracy zawodowej, zdrowiu poświęcamy minimum uwagi, koncentrując się na zaspokojeniu potrzeb materialnych i towarzyskich.
W okresie starości skupiamy się na dolegliwościach fizycznych, lekceważąc na ogół potrzeby psychiczne.
Dlaczego? Bo starość jest ostatnim etapem, ostatnim przystankiem na trasie. A dolegliwości zapowiedzią końca wędrówki.
Kłopot w tym, że starzenie się komórek nie jest tożsame ze starzeniem się organizmu jako całości. Jak twierdzą naukowcy, możemy mieć objawy wielu chorób i żyć bardzo długo, zachowując pełnię aktywności.
Jeśli z obiektywnych wskaźników jakości życia potrafimy wybrać te, które poddają się naszej kontroli, a następnie nimi sterować, aby zachować równowagę zaspokojenia potrzeb, to starość może zmienić się w długowieczność, a starzenie się nie musi być przykrym doznaniem.

Starzenie się nie musi prowadzić do bezradnej starości. A jakość życia w późnym wieku nie musi się obniżać, choć może (powinna) zmienić wymiar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.