wtorek, 10 września 2013

Starzeję z godnością i z wdziękiem ...



Wkurzam się, gdy słyszę powiedzenie „starzeć się z wdziękiem czy z godnością”. To najgorszy oksymoron, jaki słyszałam.

Dorastamy, wyrastamy z czegoś, uniezależniamy się od czegoś lub kogoś, ale w naszym społeczeństwie pojęcie „starość” oznacza przede wszystkim brak kontaktu, wyłączenie z jakichkolwiek relacji. Gdy stwierdzamy, że ktoś się starzeje, uprzejmie sugerujemy, że przestaje być ważny. Kiedy mówimy, że ludzie „starzeją się z wdziękiem”, w niezdrowy sposób sugerujemy im, by z własnej woli usunęli się z naszego pola widzenia.

Lafite-Rothschild rocznik 59, skrzypce Stradivariusa, Koloseum, nie są tak po prostu stare. Te rzeczy osiągnęły wiek perfekcji, z godnością, z upływem lat, zajęły swoje wyjątkowe miejsce w historii. Zestarzały się godnie, nabrały wartości.

Ja również nie "starzeje się" – ja starzeję się z godnością.


Nie zwracam się do chirurga plastycznego, by usunął te delikatne linie, które rysują moją twarz i ukazują to, czego nauczyłam się w ciągu moich 52 lat.
Nie chcę cofnąć wskazówek zegara do czasu, kiedy moje ciało może było bardziej jędrne, ale mój umysł pozbawiony był mądrości, której nabywamy w ciągu życia.

Ja starzeję się z godnością. Ekscytują się, gdy zobaczę słońce nad górami, rozkoszuję się różem, błękitem i wszelkimi barwami, które niesie świt. Cieszę się i korzystam ze wszystkich nowych myśli, idei, wynalazków, bo tylko to jest prawdziwym serum młodości.

Ja nabywam wartości... Zacieśniam prawdziwe przyjaźnie, pozbywając się tych, które już nie pracują. I nie mam poczucia winy, bo niewygodnie nosić buty w rozmiarze 6, gdy nasza stopa to 8. Puszczam w zapomnienie niesnaski i to, co boli, aby złe emocje nie zajmowały miejsca w moim sercu. Wolę, by serce raczej pękło z radości, niż bólu czy żalu.

Starzeję się z godnością. Zdecydowanie rzadziej denerwują mnie ludzie niewrażliwi, wymagający klienci, warknięcia, spóźnialscy i telemarketerzy. Zdaję sobie sprawę, że wszyscy mamy swój sposób na życie. Jednak nie toleruję głupoty i bezmyślności, odwracam się od nich.

Starzeję się z godnością. Zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę zmienić mogę tylko  siebie. Dorosłe dzieci dokonują wyborów, które powodują, że zastanawiam się, o czym - w imię Boga – sobie myśleli, ale nauczyłam się, że to jest ich życie i to nie jest już moim prawem wtrącać się ze swoim zdaniem, chyba że zostanę poproszona, albo gdy są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Także wtedy, gdy wpadają w kłopoty, które zaprzeczają ich własnym opiniom.

Starzeję się z godnością. Pochowałam ojca, przez choroby utraciłam przyjaciół i dzieci, które nigdy nie miały się narodzić. Rozumiem potrzebę tego, by zwolnić, poświęcić czas na słuchanie innych – prawdziwe, uważne słuchanie - wtedy, kiedy ludzie potrzebują wypłakać się na moim ramieniu… I rozumiem, jak ważne jest, by powiedzieć ludziom, że ich kocham, ponieważ każda chwila minie i okazja może się nie powtórzyć.

Starzeję się z wdziękiem. Nie narzekam na męża tylko dlatego, że zadał mi to samo pytanie trzeci raz w ciągu ostatnich 12 godzin.

Starzeję się z wdziękiem. W tym życiu, śpiewam, tańczę, cieszę się każdą chwilą z rodziną i przyjaciółmi, śmieję się głośno i często, sprawdzam swoją kreatywność, ale jeżdżę ostrożniej; rzadziej osądzam, częściej dziękuję Bogu za jego błogosławieństwa.

Ja nie starzeję się tak po prostu. Nie odchodzę w ciszę, czuję wściekłość z powodu nadchodzącego końca, ale …

… starzeję się  ...... z godnością i z wdziękiem.


(Źródło: http://www.middlesage.com/aging-gracefully/ - może tłumaczenie jest niedokładne, ale …)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.