poniedziałek, 16 września 2013

Człowiek dobrze wychowany nabiera lat, ale nie starzeje się sie nigdy ... cz. II

Starość wczoraj

Studiując dzieje ludzkości napotykamy przykłady osób, które osiągnęły późny wiek i stały się patriarchami swoich społeczności: Abrahama, Salomona, Dawida, Solona, Katona. Napotykamy negatywne stereotypy starości – greckie i rzymskie komedie i satyry prezentują gnuśność, chciwość, rozpustę starców.
Bywali starcy czcigodni, świeci, wybitni władcy, jak Karol Wielki. I byli szaleni, jak Tyberiusz.

Bywało, że starcy cieszyli się szacunkiem, sprawowali sądy, nauczali młodzież, ale znane są także okrutne obyczaje wynoszenie starych ludzi na pustkowie, aby tam dokonali żywota lub zabijanie ich, aby odciążyć plemię lub wspólnotę od zbędnych gąb do wykarmienia.

Od starożytnych Grecji i Rzymu, przez średniowiecze, po współczesność występują dwie tendencje: jedną reprezentują Platon i Cycero, widząc w starości mądrość i doświadczenie; druga tendencje reprezentuje Arystoteles, podkreślając wszystkie ciemne cechy starości: swarliwość, skąpstwo, brak odwagi, zbędną ostrożność, proponując ograniczenie udziału starców w życiu publicznym.

Godziwą starość i społeczny szacunek zawsze zapewniało bogactwo, ale dla większości – szczególnie w starożytności czy w czasach feudalizmu - starość była formą upośledzenia. Kiedy człowiek nie miał już sił pracować na swoje utrzymanie, okazywał się zbędny dla rodziny lub wspólnoty. Starcy - jak wilki – dożywali swych dni w samotności, w odosobnieniu, żebrząc o strawę.
Z czasem ukształtował się model rodziny trzypokoleniowej. Osoby starsze, które nie pracowały na roli (bądź samodzielnie, w warsztacie), opiekowały się małymi dziećmi.
W średniowieczu, z nakazu religijnego, przy klasztorach budowano przytułki i domy opieki nad słabszymi, szczególnie nad starymi i opuszczonymi.

Rewolucja przemysłowa i cywilizacja wielkomiejska, społeczeństwa narodowe i socjalizm legły u podstaw idei „solidarności międzypokoleniowej” i systemu emerytalnego, który miał zapewnić godne życie tym wszystkim, którzy z powodu wieku nie mogli już zarobkowo pracować. Emerytury płacone były z funduszy, na które składali się aktualnie pracujący. A jednak niewiele osób było beneficjentami systemu. Albo nie dożywali emerytury, albo umierali niedługo po przejściu w stan spoczynku.

(Na podstawie artykułu prof. dr hab. Olgi Czerniawskiej, Uniwersytet Łódzki, Starość wczoraj, dziś i jutro)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.