wtorek, 17 września 2013

Kiedy będę starą kobietą ...

Przyjacielu, to już 50 lat.


Od kilku lat bywam u kolejnych przyjaciół na pięćdziesiątych urodzinach. Niektóre są bardzo huczne, inne kameralne, ot urodziny jak każde inne.
Ale rozmowy wokół tej szczególnej cezury w życiu bywają łudząco podobne. Najpierw przychodzi zaduma, że to już – z górki – jak mówią niektórzy. Potem ktoś rzuca dowcipnie, że życie zaczyna się po siedemdziesiątce. Ktoś inny z kolei dzieli się odkrywczą refleksją, że ma się tyle lat, na ile się czuje.
Dobrze, że czuje, a nie wygląda, myślę sobie wtedy złośliwie. Bo lat ma się tyle, ile się ma. I koniec. Ostatnio zastanawiałyśmy się z przyjaciółkami, czy chciałybyśmy być znowu młode. Konkluzja była zaskakująca, żadna z nas nie chciała, naprawdę! Jak sobie przypomnę, jaka byłam nieszczęśliwa, zakompleksiona i nieśmiała, to mi ciarki przechodzą po plecach. Młodość wcale nie jest łatwa!
Co z tego, że jesteś śliczną dziewczyną, skoro tego nie wiesz? Co ci przyjdzie z bycia uroczym młodzieńcem, skoro trądzik ci zatruwa życie i boisz się dziewczyn? E tam, fajnie jest się starzeć. Jasne, że trzeba to robić spokojnie, z umiarem, bez nadmiernego pośpiechu. Smakować ten stan, delektować się nim jak dobrym winem. Dzień po dniu oddalasz się od młodości – jej pośpiechu, nerwów, wyścigów, tej nieznośnej powierzchowności. Ze spokojem patrzysz na młodych, masz to już na szczęście za sobą. Dogadzasz sobie na każdym kroku – lekkostrawne jedzenie, niespieszny spacerek, buty tylko wygodne, spotkania wyłącznie z ludźmi, których lubisz. Twoje dorosłe dzieci nie sprawiają już kłopotu, otrzymujesz wyłącznie dobre wiadomości, świat pięknieje z dnia na dzień, a ty zawsze możesz powiedzieć – dzisiaj nic mi się nie chce i nikt nie będzie miał do ciebie pretensji. Dlatego dbaj o siebie, bo warto dożyć starości!

Twoja T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.