piątek, 22 stycznia 2016

Jaki jest sens śmierci?...

"Ktoś, kogo kochałam, dał mi kiedyś pudełko pełne ciemności.
Lata zajęło mi zrozumienie, że to był prezent."

Mary Oliver

Jaki sens może mieć śmierć młodego człowieka?
Jaka lekcja z takiej śmierci płynie?
I dlaczego – na ogół - w obliczu tej śmierci upieramy się, by zachować siłę, pozytywne nastawienie, optymizm? Powiedzcie, czy można zachować optymizm w obliczu śmierci?
Dlaczego oczekujemy tego od siebie, dlaczego wymagamy, wręcz żądamy tego od innych?

* * *

Kiedy czytasz zdanie:
„Zatrzymaj się. Poczuj ………….”;
co pierwsze przychodzi ci na myśl, by uzupełnić puste pole?
Czy podświadomość podpowiada ci słowa takie, jak:
miłość;
zdrowie;
ból;
siłę;
wybaczenie;
wolność;
rytm;
melodię;
żal;
oddech;
życie.

* * *

Czy kiedy w biegu nagle się zatrzymasz, zamkniesz oczy, weźmiesz głęboki wdech, poczujesz raczej to, że żyjesz, czy swoją ograniczoność?
Czy poczujesz to samo, niezależnie, czy zatrzymasz się z własnej woli, czy gdy uczyni to za ciebie bolesny skurcz, albo niezrozumiały, paraliżujący lęk?
Czy, gdy potkniesz się i upadniesz, potrafisz w spokoju zatrzymać ciało i umysł, bez złości przywołać na twarz uśmiech, bo – los, anioł stróż, czy cokolwiek – przerwało twój wewnętrzny słowotok?

* * *

Jaki sens może mieć śmierć człowieka dojrzałego, w pełni sił twórczych?
Jaki sens może mieć śmierć dziecka, przed którym świat nie zdążył się nawet otworzyć?
Ale też, jaki sens może mieć śmierć człowieka starego?

Jaki sens ma w ogóle śmierć?

To nie są oryginalne, nowe pytania. Nie po raz pierwszy są stawiane.
Każda epoka, każde pokolenie, każda kultura, każda religia próbowały udzielić na nie własnej odpowiedzi.
Nikomu, nigdy, nigdzie nie udało się to.
Nie udało się znaleźć właściwych słów, pomimo tego, że każdy zadowoliłby się choćby częściową odpowiedzią.

* * *

A jaki sens może mieć choroba? Choroba śmiertelna. Na przykład nowotwór.
I nie chodzi o znaczenie opisane w nauce, albo domniemane prze filozofię.
Chodzi o czystą i abstrakcyjną ideę, o cel, o sens choroby.
Jaki sens ma śmiertelna choroba dwudziestolatka, trzydziestolatka, czterdziestolatka, pięćdziesięciolatka…?
Jaki sens ma śmiertelna choroba dziecka?
Jaką lekcję niesie ze sobą – w sobie – choroba, ułomność, niedyspozycja, niedołężność?

* * *

Czy śmierć starca – nie istotne osiemdziesięciolatka, czy stulatka – ma sens głębszy, bardziej zrozumiały, bardziej oczywisty?

* * *

Jaki sens ma śmierć rodzica dziecka małego, dziecka dorosłego, albo tego nawet jeszcze nie ma imienia?
Czy jest bardziej tragiczna od śmierci człowieka pojedynczego, samotnego, opuszczonego, któremu „najbliżsi” powiedzieli: „Twoje życie nie ma dla nas wartości.”?

* * *

Jaki sens ma śmierć samobójcza, z osamotnienia, w depresji, z bezradności?
Jest bardziej, czy mniej naturalna od tej, którą przynosi nowotwór, tragiczny wypadek, katastrofa, wojna?

Jaki sens ma śmierć przypadkowa – w wypadku, na skutek czyjejś głupoty, nieuwagi, spowodowana dążeniem do zaspokojenia niezdrowych ambicji…?
Jaki sens ma śmierć na wojnie – w imię „obrony życia i wolności”, albo innych wzniosłych, ale często niezrozumiałych ideałów?

* * *

Dlaczego nasze piękne, młode, sprawne, często zadziwiająco elastyczne, wręcz doskonałe, ciało się starzeje?
Dlaczego niedołężnieje, wiotczeje, dlaczego gnije.
Dlaczego pożera je choroba, która pojawia się nagle, bez żadnych widocznych przyczyn, albo została wpisana w nasze DNA?
Czy w naszym DNA zapisane zostały także bezradność, depresja, słabość, ułomność?
Czy została w nim zakodowana data śmierci – naturalnej, przypadkowej, samobójczej?
Czy w naszym DNA zapisane zostało, że umrzemy w samotności, na polu chwały, honorowo, lub pozbawieni ludzkiej godności?

* * *

Dlaczego umieramy? Jaki ma to sens? Czego nas to uczy?
A czego miałoby nas nauczyć?
Jak umrzeć z sensem, czy może jak sensownie żyć?
A jeśli śmierć ma uczyć nas życia, to czy powinniśmy żyć tak, by śmierci uniknąć?

* * *

Śmierć jest jedynym pewnym wydarzeniem w życiu. I to od chwili zapłodnienia, od poczęcia, od narodzin.
Śmierć jest jedynym nieuniknionym wydarzeniem w życiu.
W przeciwieństwie do choroby. Tej da się uniknąć. Możesz żyć długo i nie chorować.
W przeciwieństwie do tragedii. Możesz żyć długo i nawet nie doznać urazu, zwichnąć czy złamać sobie ręki lub nogi.

A jednak chorobę jesteśmy w stanie zaakceptować, uszanować…
Zaś śmierć nas niepokoi, przeraża, wzbudza w nas niechęć.
Aby uciec przed nią, wymyślamy życie po życiu.
Wyobrażamy sobie, że śmierć jest bramą, za którą czeka na nas światło i raj.
A może jest tylko ciemność?
Może wracamy do praźródła?
Z ciemności wyłoniło się światło – jak słowo wyłoniło się z ciszy – twierdzą wszystkie opisy aktu stworzenia.
Zatem pierwotne były ciemność i cisza. Może śmierć to tylko powrót do pierwotnego?

* * *
Jaki jest sens śmierci?
Jakie jest jej nauczanie?

Czy mogą to być następujące słowa?

Jeśli jesteś palaczem, rzuć palenie.
Jeśli jesteś prześladowcą, przestań.
Jeśli masz w sobie miłość do ofiarowania, podaruj ją komuś.
Jeśli nie robisz tego, co kochasz, zacznij od nowa.
Jeśli twoją pasją jest muzyka, graj.
Jeśli masz nadzieję na przyszłość, nie obawiaj się marzyć, ale nie zapadaj w sen.
Jeśli masz coś do powiedzenia, mów.
Jeśli chcesz się przytulić, poproś.
Jeśli jesteś tancerzem, tańcz.
A jeśli umierasz - żyj.

* * *

Gloryfikujemy życie. Uznaliśmy, że życie to sacrum, dobro, piękno. A śmierć to profanum, zło, brzydota.
Ale, podążając ścieżką beznamiętnej logiki, żyjąc umieramy, życie jest jedynie umieraniem, czasami wzniosłym, niekiedy wspaniałym, lub zaledwie pięknym i przyjemnym.

I życie jest ścieżką wiodącą nas ku śmierci.
Jeśli zejdziesz z tej ścieżki, to tylko ku śmierci, nigdy ku życiu.

* * *

Jaki jest sens śmierci?

Jak często powtarzamy sobie lub innym: „nie poddawaj się”, „walcz”, „miej nadzieję”…?
Uważamy, że śmierć - w bólu, po długiej, wyniszczającej ciało agonii, pośród traktujących nas jak przedmiot lekarzy i pielęgniarek, na polu walki o życie – jest chwalebna.
Gdy śmierć w ciszy, w domu, z własnej woli, jest dowodem słabości, porażką, poddaniem się…

Czyż śmierć nie jest po prostu śmiercią?
Przekroczeniem granicy życia?

* * *

Nasze życie nie zawsze, nie dla każdego jest przyjemne i łagodne.
Niekiedy wydaje się, że życie – jakaś tajemnicza witalna siła wyższa – usiłuje nas złamać. Chce nas poniżyć, pozbawić godności, rzuca nam kłody pod nogi, odbiera sens życia…
Czy śmierć w takim wypadku nie jest jak najbardziej naturalnym i zrozumiałym wyborem?
Czy musimy czytać nudną książkę, oglądać nudny film, słuchać kakofonii, bo tak wypada?
Bo skoro zacząłeś, to cierp, ale dokończ.

Z pewnością nie ma nic piękniejszego i wspanialszego od życia, ale skoro nie ma już w tobie miłości, skoro ty jesteś tylko przeszkodą na czyjejś drodze do szczęścia, to czy nie lepiej umrzeć?
Przecież sięgamy tylko po to, co i tak na nas czeka, i co nas spotka.

Nie zgadzam się – od razu to powiem – że życie do mnie nie należy, że nie mnie sądzić…
Jeśli życie jest darem, to nie zostało mi pożyczone, powierzone, ale ofiarowane. Być może w jakimś, ściśle określonym celu. Ale przecież nie za karę.
A skoro życie nie jest nieskończone, bo ma swój początek, to śmierć jest zaledwie elementem, detalem tego daru.
Może opakowaniem, może tajemnicą?
Ale śmierć otrzymujemy wraz z życiem.
Zarówno życie, jak śmierć są nam darowane.

* * *

A zatem jaki sens ma śmierć człowieka?
Jaki sens ma ludzkie życie?





Na podstawie tekstu Hanna Laurent w elephantjournal.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.