sobota, 23 stycznia 2016

Bilans noworoczny...

Jennifer Weiner napisała:
„Wiele się nauczyłam w minionym roku... Nauczyłam się, że sprawy nie zawsze idą tak, jak zaplanowałam, albo jak myślałam, że pójść powinny. I nauczyłam się, że rzeczy, które się popsuły, nie zawsze da się naprawić, albo poukładać tak, jak były wcześniej. Nauczyłam się, że to, co się zepsuło, czasami powinno pozostać zepsute. I nauczyłam się, że można przejść przez trudny czas i zachować nadzieję, że jeszcze nadejdą dobre chwile, dopóki mam wokół siebie ludzi, którzy mnie kochają.”

Powoli styczeń dobiega końca. Nie tak dawno „nowy rok” jest już niemal stary.
Możemy spokojnie przejrzeć listy noworocznych życzeń i stwierdzić, czy udało nam się rozpocząć ich realizację.
Miniony rok jest już tylko historią, przeszłością.

Styczeń w rachunkowości to gorący czas sporządzania bilansu. Bilansu zamknięcia roku minionego i bilansu otwarcia roku bieżącego. Przygotowania do rocznego rozliczenia podatków.
Wiemy już, akie są nasze aktywa. Jakie pasywa przenosimy z przeszłości w przyszłość.
Znamy zapasy, dzięki którym będziemy mogli funkcjonować, lub które niestety stanowią dla nas obciążenie.
Wiemy, co chcielibyśmy w tym roku osiągnąć. A nasze plany zamieniają się w codzienność.
Powoli uświadamiamy sobie, jak wielkim uszczerbkiem dla nas będą podatki.
To obraz rzeczywistości, ale także przenośnia.
Podobny bilans możemy stworzyć w odniesieniu do naszych emocji, relacji z innymi, do naszej sytuacji życiowej.

Jak wygląda taki emocjonalny bilans otwarcia „nowego roku”?
Dla Jennifer Weiner to przede wszystkim lista aktywów, wniosków z doświadczeń minionego roku, które pozwalają sprawniej poruszać się po ścieżkach przyszłości.

  • Czasami, aby stworzyć coś nowego, musimy uwolnić się od ograniczających nas nawyków, wierzeń lub przekonań.
  • Nie należy myśleć, że musisz mieć wszystko, czego pragniesz i potrzebujesz, na wyciągnięcie ręki.
  • Marzenia nie zawsze podpowiadają dobry kierunek, czasami powinny pozostać tylko marzeniami.
  • Prawdziwa siła płynie z bycia w pełni obecnym w „tu i teraz”, w byciu żywym i skoncentrowanym na tym, co teraz, bez odniesień do przeszłości, przyszłości, tego, co mi się należy, albo czego mi odmówiono lub mi zabrano.
  • To, czego chcemy, nie zawsze jest tym, czego potrzebujemy.
  • Serce potrzebuje czasu, aby wyzdrowieć. Każdy ma swój własny sposób przeżywania żałoby i zrobienia kroku naprzód. Czas jest jedynym lekarstwem na złamane serce, choć niestety nie niezawodnym. Emocje złamanego serca nie gasną, ale mogą się nasilać, wybuchać, mnożyć. Szczególnie, gdy nie do końca je sobie uświadamiamy.
  • „Nie wszyscy mnie lubią” – niby to oczywiste, nikt nie ma obowiązku mnie lubić, nawet jeśli jest tak zwanym „bliskim”. Jednak ja ciągle potrzebuję innych, by lubić samego siebie. Potrzebuję tych, którzy mnie lubią, ale o wiele bardziej tych, których ja lubię. „Lubienie kogoś” jest źródłem energii i mocy. Nielubienie, niechęć, nienawiść może być napędem, ale spala i wypala w nas to, co wartościowe.
  • Inni ludzie nigdy nie oceniają mnie tak, jak ja oceniam siebie. Ani tak, jak chciałabym być oceniana. Moje myślenie zawsze kształtuje moją rzeczywistość. Choć nie zawsze dowód tego jest namacalny.
  • Życie jest utrzymywaniem równowagi pomiędzy trzymaniem się zasad i odpuszczaniem, i poczuciem, że moje życie jest zawsze ważniejsze niż na to wygląda, niż sądzą ludzie przypadkowo spotkani.
  • Moje serce wie, jak i komu mam zaufać, ale czasem moja głowa ma swoją mądrość, swoją opinię, rozsądek, odmienne zdanie. Ale prawda ukrywa się w uczuciach.
  • Przyjaciele i rodzina są najważniejszymi elementami naszego życia, naszego świata. Bez nich nie jesteśmy w stanie wyrazić bezwarunkowej miłości. Jednak pokrewieństwo nie gwarantuje ani bliskości, ani serdeczności. Wrogość „bliskiego” boli bardziej niż wrogość „obcego”. Nie traktuj zatem żadnej więzi za oczywistą.
  • Wszystko jest procesem – uczeniem się jak kochać siebie, zapraszając do swego życia drugiego człowieka; poddając się temu, co jest, co się staje, co przemija; i ucząc się akceptacji tego, gdzie jestem, kim jestem, jakim jestem; i odpuszczaniem myślenia, że powinienem być gdzie indziej, kimś innym, powinienem robić coś innego. To jest proces, droga i podróż przez życie.
  • Nie ma przeznaczenia. Los to tylko przypadkowy, chaotyczny bieg zdarzeń. Każdy dzień jest rzeczywistym darem. Źródła darów nie jest nieskończone. To, że jeden dzień mija, nie znaczy, że nadejdzie następny. Ciesz się chwilą, jutro jest tylko nadzieją.
  • Nie istnieje magiczna kula; dzięki której można uniknąć błędów; nie ma zaklęcia, z pomocą którego można wszystko naprawić lub zapewnić sobie rozwiązanie. Jeśli coś wydaje się zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, to po prostu jest nieprawdziwe.
  • Bycie wdzięcznym za wszystko, co się nam przydarza, jest najszybszym sposobem, by poczuć się lepiej.

Czy to dobry bilans?
Czy wynika z niego, że w tym roku będzie mi łatwiej?
Jaki podatek losowi, życiu, naturze należy uiścić za zdobycie tej życiowej wiedzy?

Osobiście mam coraz głębsze przekonanie, że „księgowanie” życia jest niezbędne i słuszne. Z roku na rok mam bowiem wrażenie, że „przychody” spadają, a „podatki” rosną i tylko rosną.
Amerykańskie porzekadło, że „w życiu pewne są tylko śmierć i podatki”, nie wzięło się znikąd.
A z fiskusem od życia nie da się negocjować, nic się też przed nim nie ukryje.

I to jest moja suma bilansowa roku minionego.

W życiu, jak w rachunkowości, obowiązuje zasada: „ja Ma to Winien, jak Winien to Ma”.

Choć bardzo trudno to zaakceptować.

Jeśli dziś coś mam, to z pewnością ktoś sądzi, że jestem mu to winien, albo kiedyś przyjdzie mi za to zapłacić.

Jeśli jestem coś komuś winien, to mam bardzo dużo, bo najprawdopodobniej ktoś mi zaufał, zawierzył, potraktował mnie jak przyjaciela. I być może nadejdzie chwila, kiedy będzie mi dane wyrównać rachunek.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.