piątek, 1 kwietnia 2016

Dobrze wyglądać w jesieni życia...

Stacy London –współautorka filmu „Jak się nie ubierać” – ułożyła zaklęcie (a może opracowała test?) na dobry wygląd w każdym wieku, a szczególnie po 60-tym roku życia.

Zdjęcie z sieci


Zaklęcie to trzy słowa:
 „kolor – faktura – blask”

Trzy słowa, które każda dojrzała kobieta powinna raz na zawsze zapamiętać, i przez pryzmat tych trzech słów powinna spojrzeć na siebie zanim wyjdzie z domu każdego dnia.
Stacy London ponoć właśnie tak robi.

Po pierwsze: kolor
Kolor poprawia nastrój i czyni, że pierwsze wrażenie jest naprawdę dobre.
Kolor poprawia nastrój nam, ale także tym, z którymi rozmawiamy. Może zachęcać ich do rozmowy, pobudzać, wyciszać, tonować, sprawić, że będą dobrze się z nami czuć, a także, że spojrzą na nas, jak na przysłowiowy milion dolarów.

Każdy miłośnik czerni wie, że czerń odejmuje nam 10 kilogramów.
Ale styliści wieku dojrzałego twierdzą, że dobrze dobrany kolor potrafi odjąć 10 lat.
Młodszy wygląd jest nieistotny, liczy się prawdziwe ja, ale młodszy wygląd też w niczym nie zaszkodzi.
Zatem…

Dobranie kolorów wcale nie jest tak skomplikowane.
Wystarczy skorzystać z koła barw. Warto się w nie zaopatrzyć i wykorzystać w czasie wiosennych porządków w szafie.



Wystarczy spojrzeć na barwy, które są swoim przeciwieństwem na kole kolorów - na przykład purpurowy i żółty, albo niebieski i pomarańczowy. Przeciwstawne kolory bardzo dobrze działają razem, tworzą kontrast, a to czyni nas interesującymi.
Zauważmy kolory obok siebie - jak czerwony i fioletowy - świetnie razem wyglądają, bo uzupełniają się.
Kontrast i dopełnienie to dwa słowa, które zawsze działają na naszą korzyść.
Koło kolorów pozwala ubrać w jednym kolorze, ale w różnych jego odcieniach. Korzystanie z wielu odcieni, od jasnego do ciemnego, tego samego koloru dodaje nam blasku i szlachetności, świadczy o pewności siebie.

Kolor jest najważniejszym elementem naszego wyglądu, to kolor je dostrzegany jest jako pierwszy.
Aby nadać swemu osobistemu stylowi świeżości, wystarczy dodać mu barwy.

Pamiętajmy jednak, że kolor to nie jednolita wartość. Ma swoją intensywność, masę, siłę oddziaływania, energię.
Kolor ma swój zapach, smak, pobudza zmysł dotyku, a nawet przywołuje dźwięki.
Kolor to nie tylko pobudzanie wzroku.
Dlatego nie wystarczy go dobrać, trzeba także zważyć, bo kwestia koloru w równej mierze dotyczy tkaniny, dodatki, butów, szminki i lakieru do paznokci, nawet włosów.

Nakładanie na siebie kolorów przypomina odrobinę układanie bukietu.

Społeczny stereotyp nazywa czas emerytury, starości nazywa „jesienią życia”.
Z niewiadomych powodów uznaliśmy, że najbardziej właściwym dla tego czasu jest strój wdowi.
Czerń, brąz, szarość.
Czyli późny listopad, tuż, tuż przed długą, smętną, szarą i ponurą zimą.
A przecież w naszym klimacie jesień to „babie lato” – ciepłe, jasne, pogodne, i barwne.
Nie ma w nim beżu i czerni. Ale zapewne gdzieniegdzie pojawia się antracyt, czy grafit. Albo dojrzała śliwka.
Wystarczy obserwować naturę, aby znaleźć podpowiedź i odnaleźć siebie.

Po drugie: faktura.
Faktura nadaje naszemu wyglądowi charakter, głębię i czyni go interesującym.
Fakturą jest splot tkaniny, z której uszyto sukienkę, gęstość materiału, skóra paska, a nawet materiał, z którego wykonano biżuterię.
Przy pomocy faktury – ujmując rzecz językiem biznesu – możemy akcentować swoje aktywa (zalety) i przesłaniać swoje pasywa (wady).
Możemy też równoważyć elementy stroju, konstruować go tak, aby wzrok rozmówcy skierować na to, co zamierzamy pokazać.

Załóżmy, że nasz dół jest nieco ciężki i ściąga nas ku ziemi, aby go zrównoważyć, można założyć na ramiona kurtkę lub bluzę z grubszej nieco tkaniny, bardziej sztywną, ciemniejszą.
A jeśli góra jest nieco zbyt obfita, można założyć coś przewiewnego, powłóczystego, jedwabistego, jasnego, a wisior z kamienia lepiej zastąpić kilkoma sznurkami drobnych korali, co nada jej lekkości.
A gdy góra i dół są trochę jednolite, warto unikać grubego, skórzanego pasa, który podkreśla bryłę. Za to długi szal może optycznie dodać centymetr lub dwa (tylko nie owijajmy nim szyi nazbyt intensywnie…).

Po trzecie: blask.
Blask, światło, błysk… - to magia dodatków.
Blask bijący od naszej postaci to pochodna fryzury i koloru włosów, makijażu, szminka, paznokci, lakierowanych butów, jedwabistej bluzki, koronek, no i oczywiście biżuterii.
Biżuterii, czyli błyskotek.
Większość kobiet kocha błyskotki, bo pragną by bijący od nich blask był jak najbardziej wyraźny, sądząc, że ten blask odmładza, ożywia, wzbudza podziw.
Niektóre z pań nie potrafią wyjść z domu bez zestawu: kolczyki – zegarek – bransoletka, a nawet kilka – coś na szyję. Niekiedy dochodzi do tego broszka. No i oczywiście pierścionek, a najlepiej pierścionki.
Wszystko najlepiej ze złota i diamentów, bo to nie kwestia elegancji, ale wizytówka z oznaczeniem pozycji społecznej i towarzyskiej.

Doreen Dove – z serwisu „60tka i Ja”, tak zwana stylistka personalna – przyznaje się, że sama jest przywiązana do kolczyków i diamentów, i to z czystego lenistwa. Nie wymagają trudnych decyzji, zawsze pasują (niemal do wszystkiego), a z pewnością zawsze dobrze się prezentują. Do nich zegarek – sportowy, na skórzanym pasku, na co dzień – i bardziej szykowny na specjalne okazje. Swoją osobowość podkreśla naszyjnikiem i kilkoma bransoletkami. Przez lata zebrała niemałą kolekcję zarówno ze złota, jak i srebra – rzeczy skromne, ale i masywne, wyraziste.
Nie nosi pereł, uważa, że pasowały jej bardziej w młodości – co chyba nie zgadza się ze stereotypem.

Jakie to szczęście, że polskie seniorki nie mają podobnych problemów.
Nie muszą zakładać na siebie swojej zamożności, swojego emerytalnego zabezpieczenia.
Nas stać na odrobinę fantazji – biżuterię nieco mniej cenną, ale nie mniej szlachetną.
Bo przecież fantazja, wyobraźnia, inwencja to najcenniejsze rzeczy i nie każdego na nie stać.

Komponowanie stroju to nie nauka ścisła.

To proces twórczy. Wymaga wrażliwości i intuicji.

Ale też umiejętności słuchania – słuchania siebie, co lubimy najbardziej.

Aby być zadowolonym z efektu dobrze jest kierować się - budować garderobę i codzienny strój z koloru i faktury, spinając je odrobiną blasku.

No i warto pamiętać, że moda to także zabawa.

Odrobina uśmiechu i nieco dystansu do siebie nie zaszkodzi.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.