czwartek, 21 listopada 2013

Od T. - Podróż do starości - podróż do obcego kraju


Bardzo mnie zainteresował opis książki o dojrzewaniu mózgu. Jakiś czas temu rozmawialiśmy z przyjaciółmi, co tu zrobić, żeby na starość nie zdemencieć.
Wtedy ktoś rzucił pomysł – uczmy się hiszpańskiego!
Można by rzec, pomysł od czapki. Dlaczego hiszpańskiego? Po co to komuś po pięćdziesiątce, kiedy wszyscy wciąż ciężko pracujemy, powoli dochodzi obowiązek opieki nad rodzicami, a kredyty wciąż niespłacone?
Odpowiedzi były różne. Po pierwsze, jedna z naszych koleżanek uczy języka hiszpańskiego zawodowo, po drugie, hiszpański jest ładny, po trzecie, fajnie jest coś robić razem, po czwarte, będziemy się mobilizować do nauki, a po piąte, trzeba uruchomić mózg w innych niż dotąd obszarach.

No i zaczęło się. Było lato, piękna pogoda, więc wszyscy ochoczo przybywali do pięknego mieszkania naszego przyjaciela, gdzie piliśmy wino i powoli zgłębiali tajniki gramatyki hiszpańskiej. Nasza grupa liczyła trzynaście osób – wszyscy po pięćdziesiątce, zapracowani i zalatani. Nauka miała trwać do września.
Lekcje odbywały się dwa razy w tygodniu, a profesora restrykcyjnie sprawdzała nasze prace domowe. Po jakimś czasie zorientowaliśmy się, że jakoś głupio przyjść nieprzygotowanym, a skoro inni mogą się nauczyć, to ja chyba też. I tak dotrwaliśmy do listopada. Nieoczekiwanie zaczynamy mówić po hiszpańsku, a grupa się trzyma. Nikt nie rezygnuje, odrabiamy lekcje i pilnie uczymy się słówek. Jest fantastycznie. Co miesiąc kolega – gospodarz gotuje coś pysznego z okazji kolejnej miesięcznicy naszych spotkań. Po lekcji czasem oglądamy filmy, dyskutujemy i cieszymy się, że mamy taki fantastyczny czas w życiu.

Warto, warto wymyślić czasem coś od czapki! Wiele zależy od nas i ludzi, którzy żyją wokół nas. Trzeba chcieć, a wtedy nawet zupełnie, wydawałoby się, nierealne pomysły mogą się zrealizować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.