wtorek, 3 czerwca 2014

Nowatorska(?) terapia demencji

To, że sztuka pobudza zmysły, roznieca emocje, a nawet daje nam do myślenia, przyjmujemy za oczywistość.

Sztuka jest formą ekspresji i formą komunikacji.

Sztuka jest też przyczynkiem i okazją do rozmowy.

Terapia sztuką nikogo, zatem, już dziś nie szokuje.

A jednak w przypadku osób z demencją, mam wrażenie, że „zajęcia plastyczne” mają charakter zabawy dziecka, któremu dajemy kredki i farbki, aby zajęło się sobą. Skupiło na czymś uwagę i choć na chwilę dało nam wytchnąć.


Tymczasem, terapia sztuką może stać się prawdziwym wyzwaniem dla historyków sztuki.
Kilka muzeów na świecie (cztery w USA i cztery w Niemczech) zorganizowało specjalne wystawy dla pacjentów z chorobą Alzheimera.
Nie są to wielkie wystawy, przekrojowe, czy biograficzne. W tym wypadku wystarczą dwa, trzy, maksimum cztery obrazy.
Obrazy specjalnie dobrane. Wyraziste, przyjazne, budzące miłe wspomnienia i pozytywne skojarzenia.
Muszą mieć w sobie energię, ale nie powinny pogłębiać chaosu, który mają w głowie pacjenci.
Muzea organizują takie wystawy w dni, w które na ogół są zamknięte. Pacjenci i ich opiekunowie mają wyłączność na zwiedzanie.
Pacjenci są specjalnie oprowadzani. Kurator wystawy opowiada o obrazach, zadaje pytania, pobudza do wyrażania własnych myśli, opinii i ocen obrazu. To wielkie wyzwanie, bo historyk sztuki musi się nauczyć nowych umiejętności komunikacyjnych – mówić krótkimi zdaniami, samemu nie oceniać wypowiedzi zwiedzających, nie prostować błędów, nie tłumaczyć. Musi nauczyć się płynąć na fali rozmowy, a jednocześnie uważnie słuchać.
Zwiedzanie na ogół zaczyna się wspólną kawą lub herbatą, dla zbudowanie więzi pomiędzy przewodnikiem i pacjentami, ale także pomiędzy zwiedzającymi.
Po obejrzeniu wystawy, inicjowana jest swobodna rozmowa grupy zwiedzającej – na temat sztuki, wystawianych obrazów, ale także ich życia.
Następnie, zwiedzający otrzymują pędzle, farby lub kredki, czy flamastry, i zachęcani są do stworzenia własnych dzieł. Może to być kopia wystawianego obrazu, własna interpretacja tematu, albo wyraz tego, co kryje się w duszy chorego.
Ta część nadaje się świetnie do kontynuowania, albo powtórzenia w domu.

Terapia sztuką może nie leczy z demencji, jej efekty nie są trwałe, ale poprawia umiejętności komunikacyjne i interakcje społeczne pacjentów z demencją.
Sztuka wizualna może wyzwolić dawno uśpione wspomnienia i emocje, a nawet przywrócić umiejętności. Jedna z uczestniczek takich warsztatów, po namalowaniu swego obrazu, spontanicznie chwyciła za pisak i zatytułowała dzieło. Opiekunowie byli przekonani, że już dawno zatraciła umiejętność pisania.

U pacjentów z otępieniem twórcza aktywność pobudza cały mózg. Pacjenci nie tylko reagują na obrazy, muszą planować, pamiętać, tworzyć wzory i używać umiejętności motorycznych. Skutek twórczej aktywności jest podobny, jak w przypadku rehabilitacji, czy fizykoterapii.

Stymulowanie mózgów pacjentów przez sztukę i twórczą aktywność znakomicie poprawia ich nastrój, samoocenę, przez co łatwiej zachęcić ich do rozmowy z innymi pacjentami, ale też z opiekunem w domu.

Jest jeszcze inna korzyść.
Rodzinni opiekunowie, w szczególności małżonek lub inny krewny, bardzo często doświadcza izolacji i samotności na równi z chorym. Możliwość wyjścia z domu, kontakt ze sztuką w jednak publicznej przestrzeni, komunikowanie się na interesujący temat z innymi ludźmi - redukują te uczucia i poprawiają także samoocenę opiekuna.
Terapia wpływa kojąco i stymulująco zarówno na chorego, jak i opiekuna. Opiekun spotyka, co prawda tylko innych chorych i innych opiekunów, ale przebywa poza „przestrzenią choroby”, można rozmawiać o rzeczach, które nie dotyczą choroby, oderwać myśli od codziennych problemów.

A jeśli rozciągniemy terapię i przeniesiemy ją do wnętrza rodziny, twórcza aktywność może być platformą porozumienia chorego z innymi, młodymi członkami rodziny.
Demencja odbiera niemal wszystko, ale nie ogranicza wyobraźni. Terapia sztuką pozwala wyrazić siebie i schowane przez chorobę emocje. Rozbudzone umiejętności motoryczne i interpersonalne, można wykorzystać w kontaktach z wnukami.
I tak wnuk, który widzi coraz bardziej niedołężniejących dziadka lub babcię, znikających w mgle niepamięci, może coś wspólnie z dziadkiem robić, rozmawiać z nim i tworzyć własne wspomnienia.

Dotychczas nie znalazłem takiego projektu realizowanego przez muzeum w Polsce.
Terapia zapewne jest stosowana i prowadzona przez lokalne stowarzyszenia, może poradnie, ale szkoda, że instytucje kultury nie otwierają się na wymagających klientów.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.