piątek, 3 lipca 2015

Interesująca opowieść...

Prosta, interesująca opowieść.

Podobna może zdarzyć się każdemu.

Dotyka nas problem, albo my go dotykamy, a potem odkrywamy coś...

I widzimy świat i sam problem w zupełnie nowy sposób.


Latif Nasser opowiada o człowieku, który stworzył współczesną terapię bólu.

Ponoć odmienił medycynę.
Czy na pewno?
Czy na pewno lekarze wiedzą, że w terapii nie liczy się ich sukces - sukces medycyny - ale wybawienie pacjenta od bólu?
Czy lekarze na pewno wiedzą, że ból nie jest koniecznym towarzyszem choroby, a istotą dolegliwości?
Czy lekarze na pewno poważnie traktują skargi pacjenta na ból? Czy raczej go lekceważą, dopóki sami bólu nie czują?

Ból - w sensie fizycznym, ale i w sensie psychicznym - jest swoistym doznaniem, ale i osobnym zjawiskiem.
Dla niektórych z nas - jest światem, w którym żyją...


Ponieważ nie ma polskich napisów, pozwoliłem sobie spolszczyć prezentację.

0:11
Kilka lat temu, moją mamę dopadło reumatoidalne zapalenie stawów. Jej nadgarstki, kolana i palce spuchły, powodując niesprawność i przewlekły ból. Musiała przejść na rentę. Przestała chodzić do meczetu. Bywały ranki, kiedy ból nie pozwalał jej umyć zębów. Chciałem pomóc. Ale nie wiedziałem jak. Nie jestem lekarzem
0:42
Ale, jestem historykiem medycyny. Zacząłem więc badać historię przewlekłego bólu. Okazuje się, że UCLA ma w swoich archiwach cały dział poświęcony historii bólu. I znalazłem opowieść - fantastyczną opowieść - o człowieku, który uratował - ocalił - miliony ludzi z bólem; podobnych do mojej mamy. Mimo, że nigdy o nim nie słyszałem. Nie napisano jego biografii, ma zrobiono o nim filmu w Hollywood.
Nazywał się John J. Bonica.
Ale kiedy zaczyna się nasza opowieść, zanany był jako Johnny „Byk” Walker.
1:27
To było lato 1941 roku, do Brookfield, maleńkiego miasta w stanie Nowy Jork, właśnie przybył cyrk. Widzowie tłumnie przychodzili zobaczyć linoskoczków, klaunów, a jeśli mieli szczęście, człowieka kulę armatnią.
Mogli również oglądać siłacza, Johnnego Walkera zwanego „Bykiem”, krzepkiego osiłka, który za dolara gotów był cię pobić.
Wiecie, tego szczególnego dnia, z cyrkowego megafonu padł komunikat. Pilnie potrzebowano lekarza w namiocie zwierząt. Coś się nie udało w pokazie pogromcy lwów. Nie wyszedł kulminacyjny punkt pokazu, głowa pogromcy utknęła wewnątrz paszczy lwa. Dusił się z braku powietrza; Tłum patrzył z przerażeniem, jak cierpiał, a potem zemdlał. Gdy w końcu udało się rozluźnić lwią paszczę, pogromca bezwładnie osunął się na ziemię. Kiedy po kilku minutach doszedł do siebie, zobaczył nad sobą pochyloną nim znajomą postać. To był Byk Walker.
Siłacz zrobił pogromcy sztuczne oddychanie usta-usta i uratował mu życie.
2:41
Otóż, siłacz nikomu tego nie powiedział, ale w rzeczywistości był studentem trzeciego roku medycyny. Występował w cyrku w czasie wakacji, aby opłacić czesne, trzymał to jednak w tajemnicy, aby chronić swoją sceniczną tożsamość. Miał być barbarzyńcą, czarnym charakterem - a nie fajtłapą czyniącą dobro. Jego koledzy ze studiów także nie znali jego tajemnic. Jak to ujął: „Jeśli chcesz być atletą, musisz być głupkiem”.
Więc nie powiedział im o cyrku, ani o tym, że wieczorami i w weekendy był zapaśnikiem. Używał pseudonimu Wędrowny Byk, lub nieco później Tajemniczy Bohater. Trzymał to w tajemnicy nawet wtedy, gdy został uznany mistrzem świata wagi ciężkiej.
3:32
Przez lata, John J. Bonica prowadził swoje podwójne życie.
Był zapaśnikiem i był lekarzem.
Był szubrawcą i był bohaterem.
Zadawał ból i go leczył.
I choć w tym czasie o tym nie wiedział, po następnych pięciu dekadach, jego podwójna tożsamość stała się podstawą zupełnie nowego myślenia o bólu.
To odmieniło nowoczesną medycynę tak bardzo, że kilkadziesiąt lat później, magazyn Time nazwał go ojcem ulgi w bólu.
Ale to wszystko wydarzyło się znacznie później.
4:11
W 1942 roku Bonica ukończył studia medyczne i poślubił swoją ukochaną, Emmę, którą poznał po jednym ze swoich występów kilka lat wcześniej.
Wciąż walczył w tajemnicy – bo musiał. Jego staż w nowojorskim szpitalu St Vincent nie przynosił dochodu. Ze swoim mistrzowskim pasem walczył w ogromnych salach, na biletowanych pokazach, jak w Madison Square Garden, z przeciwnikami tak sławnymi jak „Biały Niedźwiedź” Everett Marshall, czy trzykrotny mistrz świata Angelo Savoldi.
4:45
Walki odciskały piętno na jego ciele; zwichnięty staw biodrowy, połamane żebra. Pewnej nocy, „Straszliwy Indyk” dużym palcem u nogi pozostawił na jego twarzy okropną bliznę, podobną do tej, jaką miał Capone.
Następnego ranka, w pracy, musiał nosić maskę chirurgiczna, aby ją ukryć.
Dwa razy Bonica pojawiał się na oddziale ratunkowym tak posiniaczony, że nie można było zobaczyć jego oka. Ale najbardziej zniekształcone były jego uszy, przypominały kalafior. Mówił, że czuł się jakby miał wewnątrz czaszki dwóch bejsbolistów.
Ból po prostu gromadził się w jego życiu.
5:24
Pewnego dnia, jego żona przyszła do szpitala, w którym pracował. Miała mdłości i zaparcia, wyraźnie cierpiała z bólu. Jej ginekolog wezwał stażystę, aby ten podał jej kilka kropel eteru, by złagodzić ból. Ale stażysta był młody chłopcem, zaledwie trzeci tydzień w pracy - był roztrzęsiony, podając eter, podrażnił gardło Emmy. Zaczęła wymiotować, dusić się, cała zsiniała.
Bonica, który się temu przyglądał, odepchnął stażystę, wyczyścił drogi oddechowe żony i uratował ją i swoją nienarodzoną córkę. Właśnie w tym momencie, postanowił poświęcić swoje życie anestezjologii. Później, podawał nawet znieczulenie zewnątrzoponowe rodzącym matkom. Ale zanim mógł skupić się na położnictwie, Bonica musiał przejść podstawowe szkolenie.
6:21
W czasie inwazji w Normandii, Bonica trafił do Madigan Army Medical Center, w pobliżu Tacomy. 7700 łóżek, to był jeden z największych szpitali wojskowych w Ameryce. Bonica kierował tam leczeniem bólu. Miał tylko 27 lat. Lecząc tylu pacjentów, Bonica zauważył przypadki, które przeczyły wszystkiemu, czego się nauczył.
Ból miał być rodzajem dzwonka alarmowego - w dobrym znaczeniu - sposobem, w jaki organizm sygnalizuje kontuzję, jak złamanie ręki. Jednak w niektórych przypadkach, pacjent po amputacji nogi wciąż skarżył się na ból w tej nieistniejącej nodze. Ale jeśli uraz był wyleczony, dlaczego dzwonek alarmowy nadal dzwonił? Były też inne przypadki, w których nie było dowodów na jakiekolwiek zranienie, a jednak wciąż pacjent odczuwał ból.
7:17
Bonica zwrócił się do wszystkich specjalistów w swoim szpitalu - chirurgów, neurologów, psychiatrów, innych. I prosił ich o opinie na temat swoich pacjentów. To trwało zbyt długo, więc rozpoczął organizowanie spotkań w czasie obiadu grup specjalistów.
To tak, jakby zbierał drużynę wojowników, aby sprzysięgła się w walce z bólem pacjenta. Nikt wcześniej nigdy nie zajmował się na bólem w ten sposób.
7:43
Potem sięgnął do książek. Czytał każdy podręcznik medyczny, który wpadł mu w ręce, z uwagą czytając każdą wzmiankę ze słowem „ból”.
Spośród 14.000 stron, które przeczytał, słowo „ból” pojawiało się na 17 i pół spośród z nich. Siedemnaście i pół.
Na temat najbardziej podstawowej, najczęstszej, najbardziej frustrującej rzeczy w byciu pacjentem.
Bonica był zszokowany. Powiedział, cytuję: „Jaka piekielna zmowa mogła do tego doprowadzić? Najważniejsza rzecz z punktu widzenia pacjenta, a oni się nią nie zajmują?”
8:22
Zatem, przez następne osiem lat Bonica o tym opowiadał. Napisał brakujące strony. Napisał coś, co później uznane zostało za Biblię Bólu. Zaproponował nowe strategie, nowe zabiegi z wykorzystaniem zastrzyków blokujących nerwy. Zaproponował nową instytucję - klinikę leczenia bólu, na podstawie tych obiadowych spotkań.
Ale najważniejsze, w swojej książce napisał, że to rodzaj emocjonalnego dzwonka alarmowego dla medycyny. Rozpaczliwe wezwanie lekarzy, by poważnie zajęli się bólem w życiu pacjenta.
Zmienił cel medycyny. Celem nie było już, by uczynić pacjenta lepszym; ale to, by pacjent poczuł się lepiej.
Popychał program leczenia bólu przez dziesięciolecia, zanim w końcu, w połowie lat 70-tych, zadziałał. Setki klinik bólu powstało na całym świecie
9:26
Ale jak to bywa – nastąpił tragiczny zwrot.
Lata spędzone na zapaśniczym ringu dały o sobie znać.
Bonica wycofał się z walk ponad 20 lat wcześniej, ale 1.500 zawodowych walk zostawiło ślad na jego ciele. Jeszcze jako 50-latek doznał ciężkiej choroby zwyrodnieniowej stawów. W ciągu najbliższych 20 lat będzie musiał przejść 22 zabiegi, w tym cztery operacje kręgosłupa i stawu biodrowego, endoprotezoplastykę stawu biodrowego.
Ledwie mógł podnieść rękę, czy odwrócić głowę.
Musiał chodzić o kulach.
Jego przyjaciele i dawni studenci stali się jego lekarzami.
Jeden z nich wspominał, że pewnie otrzymał więcej zastrzyków blokujących nerwoból niż ktokolwiek inny na świecie.
Był pracoholikiem, pracował ponad 15- i 18 godzin dziennie.
Uzdrawianie innych traktował jako coś więcej niż tylko swoją pracę, to była jego najbardziej efektywna forma ulgi.
„Gdybym nie był tak zajęty” - powiedział reporterowi w swoim czasie – „byłbym całkowicie niesprawnym facetem.”
10:38
W czasie podróży służbowej na Florydę, w 1980 roku, Bonica poprosił byłego studenta, by ten zawiózł go do Hyde Park w Tampa.
Jechali do otoczonej palmami starej willi, z olbrzymią srebrną haubicą, ukrytą w garażu. Dom należał do rodziny Zacchini, która była czymś w rodzaju rodziny królewskiej amerykańskiego cyrku.
Kilkadziesiąt lat wcześniej, Bonica obserwował ich, ubranych w srebrne kombinezony i okulary, wykonujących pionierski pokaz - Człowiek Armatnia Kula.
Teraz, jak on, byli: emerytami.
To pokolenie już nie żyje, jak i Bonica, więc nie ma sposobu, by dowiedzieć się, co dokładnie powiedział tamtego dnia. Ale uwielbiam wyobrażać sobie ich. Strongman i Człowiek Kula Armatnia razem, pokazują sobie stare i nowe blizny.
Może Bonica udzielił mu lekarskiej porady.
Może powiedział im to, co mówił później w opowieści, że czas spędzony w cyrku i zapasy głęboko uformowały jego życie.
11:52
Bonica doświadczał bólu. Czuł go. Żył nim.
I to nie pozwoliło mu na ignorowanie bólu u innych.
Poza empatią, stworzył całe nowe pole badawcze, odegrał ważną rolę w uzyskaniu medycznej wiedzy o bólu samym w sobie.
12:13
We wspomnianej opowieści, Bonica stwierdził, że ból jest najbardziej złożonym doświadczeniem ludzkim.
Wpływa na twoje przeszłe życie, twoje aktualne życie, twoje interakcje, i na twoją rodzinę. Dla Bonica to z pewnością była prawda.
12:33
Ale tak też było dla mojej mamy.
Łatwo było lekarzom widzieć w mojej mamie kogoś, kto jest zawodowym pacjentem. Kobietę, która po prostu z nudów spędza dzień w poczekalniach lekarskich gabinetów. Kiedyś sam tkwiłem w takim myśleniu.
Ale zobaczyłem ból Bonica - świadectwo jego całego życia - zacząłem wspominać, wszystkie rzeczy, które spowodowały ból u mojej mamy.
Zanim pojawił się obrzęk stawów, palce mojej mamy stukały na maszynie w dziale kadr szpitala, gdzie pracowała.
Były darem dla całego naszego meczetu.
A gdy byłem dzieckiem, obcinały moje włosy, wycierały mój nos, związały moje buty
13:40
Dziękuję. (Oklaski)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.