wtorek, 2 września 2014

Starsza pani choruje - cz.III

Starsza pani niedomaga.

Dusi ją suchy kaszel. Jest zmęczona.
Czasami, wydaje się jej, że ma gorączkę.

Starsza pani już wie, co niesie opis.
Boi się.
Boi się choroby, leczenia, pobytu w szpitalu.
Jak to się stało?
Jak to się mogło stać?
Musi jak najszybciej odwiedzić specjalistę.
Ale… konieczne jest skierowanie. Zatem, po pierwsze, wizyta w przychodni, u lekarza rodzinnego.
To oznacza, że trzeba wstać o piątej, stanąć o szóstej rano przed drzwiami, aby się zarejestrować, potem przyjść ponownie, może lekarz będzie chciał zbadać…
Nie będzie chciał cię badać, nie ma potrzeby. Tylko wypisze skierowanie. Idź w ciągu dnia, pokaż opis RTG i poproś o skierowanie.

Starsza pani udała się do przychodni. Pokazała opis pielęgniarce w rejestracji, wyjaśniła sprawę, pielęgniarka uśmiechnęła się, poprosiła, by usiąść i czekać.
Starsza pani siada i czeka na wolną chwilę lekarza. Pod drzwiami do gabinetu tłoczy się grupka pacjentów.
Byłaś? Nie jeszcze, przecież jest zajęta. Nie mogę wejść ot, tak sobie.
Nie tak sobie, tylko po skierowanie. Nie powinnaś siedzieć w poczekalni. Pielęgniarka nie mogła tego załatwić?
Ona nie jest od tego. Trzeba czekać.
Nie czekaj, wejdź teraz. Jak nie chcesz, ja wejdę. Albo poproszę pielęgniarkę…

Starsza pani wchodzi po godzinie czekania.
Lekarz jest zły z powodu tej nieplanowanej wizyty. Nie podnosi wzroku na pacjentkę, przegląda plan wizyt i dokumentację.
Starsza pani stara się nie kaszleć, aby nie przeszkadzać, ale podsuwa opis RTG.
Lekarz jest zły, ale czyta.
Dopiero teraz pani przychodzi? Przecież to sprzed kilku dni. Dlaczego pani tak długo czekała?
Starsza pani milczy. Wie, że to coś poważnego, ale przecież wyniki otrzymała w czwartek, był weekend, lekarz też nie przyjmuje codziennie, w dowolnej porze. Nie mogła nie czekać…
Lekarz nie traci czasu na rozmowę. Czas jest cenny, ma zbyt wielu pacjentów. Nie płacą mu za kształcenie…
Wypisuje skierowanie, prosi o zrobienie ksero opisu i wychodzi.
Starsza pani niedosłyszy, też jest zdenerwowana, także zmęczona. Zrozumiała, że może już iść.

Niestety, skierowanie jest nieprawidłowe. Jest odręczną notatką, pewnie dla rejestratorki, by ta wystawiła formalny druk.
Starszą panią czeka następna wizyta w przychodni, by poprosić o przepisanie, i następna, by odebrać skierowanie.
Wszystko przez niedosłuch.
Choć być może, gdyby lekarz zechciał pamiętać, że rozmawia ze starszą, niedosłyszącą, zdenerwowaną osobą, i gdyby mówił powoli, wyraźnie, patrząc w oczy…, wszystko poszłoby sprawniej?

Owszem, starsza pani powinna nosić aparat słuchowy. Powinna uważać na to, co mówi lekarz. Pamiętać jego słowa…
Ale jest zdenerwowana. Ma problemy z uwagą. Aparat pozwala słyszeć nie tylko rozmówcę, ale wzmacnia dźwięki tła.
Kiedy niedosłyszący przyzwyczai się do ciszy i szumu, zwykłe brzmienie otoczenia staje się hałasem nie do zniesienia.
Pacjenci są marudni, każdy to wie.
Szczególnie starsi pacjenci. Przychodzą do lekarza z byle czym, bo się nudzą. Starsza panie też o tym wie. Zapewne dałoby się nie utrudniać życia lekarzom, skoro nie można go ułatwić, nie chorując.
Pacjent przychodzi na wizytę nie przygotowany.
Mówi nieskładnie, ogólnikami, nie rozumie, albo nie stosuje się do zaleceń.
Myli leki, albo ich nie zażywa.
Bywa, że się przed wizytą nie umył..
No i jest chory, a zupełnie nie zwraca uwagi na fakt, że może lekarza (czy pielęgniarkę) zarazić


Tylko czy lekarz – w toku zawodowej edukacji – nie jest kształcony w zakresie sprawnej i poprawnej komunikacji z pacjentem?
Może odrobina uważności ze strony lekarza rozwiązałaby problem komunikacji?

* * *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.