wtorek, 3 marca 2015

Nie umieraj powoli...

W sieci krążył i krąży wiersz, tekst, o który posądzany był Pablo Neruda, choć w rzeczywistości napisany przez brazylijską dziennikarkę i poetkę Marthę Medeiros.
Tekst ma wiele wersji – krótszych i dłuższych – po hiszpańsku, portugalsku i angielsku.
Proponuję spolszczenie dwóch.

Powolna śmierć

Umiera powoli,
kto nie podróżuje,
kto nie czyta,
kto nie słucha muzyki,
kto nie odnajduje w sobie wdzięczności.
Umiera powoli,
kto zabija w sobie miłość,
kto do nikogo nie wyciąga pomocnej dłoni.
Umiera powoli,
kto stał się niewolnikiem nawyków,
powtarza codziennie te same czynności,
kto przywiązał się do marki i każdego dnia kupuje to samo,
kto nie odważył się zmienić koloru ubioru,
lub nie rozmawiał z kimś, kogo nie zna.
Umiera powoli,
kto nie ma w sobie pasji i boi się odrobiny szaleństwa,
kto woli emocje,
które odbierają blask oczom
i chronią serce przed wzruszeniem.
Umiera powoli,
kto nie zawróci, będąc nieszczęśliwym
w swojej pracy lub miłości,
kto nie ryzykuje pewnością czy też niepewnością,
by ponownie marzyć,
kto nie pozwolił sobie, choćby raz w życiu,
wyzwolić się od rozsądnych rad…
Żyj już dziś!
Zaryzykuj już dziś!
Zrób to już dziś!
Nie pozwól sobie powoli umierać!
Nie dopuść, by czuć się nieszczęśliwym!

* * *

Powolna śmierć…
Umiera powoli, kto stał się niewolnikiem nawyków i codziennie przemierza te same ścieżki.
Kto unika wymiany poglądów i obawia się sprzeczności.
Kto nie zmienia marki dokonując spożywczych zakupów, nie ryzykuje zmiany koloru ubioru i nie rozmawia z nieznajomym.
Umiera powoli, kto telewizję uważa za guru i uczynił z niej codziennego partnera.
Umiera powoli, kto unika namiętności, woli czarne na białym, przedkłada kropkę nad „i” nad niepewność uczuć, wybiera tylko te z nich, które oczom odbierają blask, uśmiech zmieniają w ziewanie, serce uwalniają od wzruszeń i westchnień.
Umiera powoli, kto nie przewraca stołu, gdy jest niezadowolony z pracy, kto nie ryzykuje zamiany pewnego na niepewne, by spełnić swe marzenie, które czyni go świadomym.
Umiera powoli, kto traci dzień, skarżąc się na swego pecha lub nieustanny deszcz, rezygnuje z projektu przed jego uruchomieniem, kto obawia się pytać o kwestię, której nie rozumie, lub nie odpowiada na pytanie, choć zna odpowiedź.
Umiera powoli, kto niszczy poczucie własnej wartości.
Umiera powoli, kto nie pracuje nad sobą i kto nie uczy się, choć ma taką możliwość.

Tekst, który dzięki internautom stał się wierszem, Martha Medeiros napisała, by wyjaśnić nam, że:
Ponieważ nie możemy uniknąć nagłego końca, powinniśmy starać się uniknąć śmierci na raty, powolnej, codziennej. Że zawsze należy pamiętać, iż życia wymaga znacznie większego wysiłku niż po prostu oddychanie.

Ten tekst przypomniałem sobie, gdy przeczytałem historię Helen Lambin. Staruszki z tatuażem.
Jej historia zaczęła się, gdy skończyła 75 lat.
W tamtej chwili postanowiła wstrząsnąć swoim życiem, robiąc mały, drobny tatuaż – stokrotkę.
Potem pomyślała o małym delfinie, który po chwili potrzebował matki.
Aż nadszedł zapragnęła pamiątki po zmarłym mężu, zwanym „Bunny”, pojawił się zatem mały, różowy króliczek.
Po pięciu latach było już ponad 50 różnych kolorowych tatuaży.

Zdjęcie ze strony Senior Planet


Helen Lambin ma dziś 80 lat, ale czuje się najwyżej na 39.
Jest wdową i babcią, ale twierdzi, że tatuaże ułatwiają jej komunikowanie się z młodymi ludźmi.
Uczy się gry na harmonijce, języka hiszpańskiego, pisze na temat religii, układa modlitwy.
Uwielbia Google, okazjonalnie korzysta z Facebooka, używa komórki.
Osiemdziesiątka ją przeraziła. Stara się być panem swego życia i żyje chwilą.
Nie pozwala sobie powoli umierać.
Tatuaże są nie tylko przejawem poczucia humoru.
Są także buntem przeciw protekcjonalnemu traktowaniu osób starszych.
Jak mówi Helen Lambin: "Nikt nie zadziera z tatuowaną staruszką!"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.