niedziela, 1 marca 2015

Zanim umrę chcę ...

Candy Chang – artystka z Nowego Orleanu specjalizuje się w interaktywnych działaniach we wspólnej przestrzeni, co polega głównie na komunikacji z sąsiadami z pomocą banalnych tablic, kredy, szablonów, naklejek…
Projekty są niezwykle proste. Artystka rozwiesza w sąsiedztwie karteczki, które ludzie mogą uzupełniać treścią, a dotyczące ich miejsca zamieszkania; wysokości czynszu; rzeczy, które chcą lub mogą pożyczyć; pory dnia, w której można ich odwiedzić.
Karteczki z napisami:
„Mieszkam w …….. od …… i płacę …….”; albo
„Proszę zapukaj! Drogi sąsiedzie, jeśli potrzebujesz …… daj mi znać. Twój sąsiad.”; lub
„Czy mógłbym pożyczyć? Cześć sąsiedzie, jeśli masz …… daj mi znać. Twój sąsiad.”;
spotykały się z sympatią.
Dzięki nim ludzie się poznawali, nawiązywali znajomości, ale też nie przeszkadzali sobie, nie sprawiali kłopotu nieoczekiwanymi wizytami.
Nikogo nie szokowały wielkie tablice z zapisanymi marzeniami o miłości, zawieszone na ścianach opuszczonych budynków.
Albo tablice, na których mieszkańcy okolicy mogli wpisać wspomnienie związane z budynkiem. Albo karteczki: „Chciałbym, aby w tym miejscu było ….”.
W świecie pospiesznej komunikacji bez zrozumienia siebie nawzajem, te tablice nabrały znaczenia.
Każdy przechodzień mógł nie tylko wyrazić swoje myśli, ale też zobaczyć i poznać myśli innych ludzi, ludzi z sąsiedztwa. Spotykanych na co dzień, ale mijanych bez słowa, znanych twarzy bez imion.

Po śmierci swojej matki, z którą Candy była bardzo związana, artystka zrozumiała prawdziwą wartość życia.
Nie życia jako całości, ale życia w każdej jego chwili, w każdym działaniu, które podejmujemy, albo o którym zapominamy.
Wtedy przyszedł jej do głowy pomysł, który obiegł cały świat. Gościł nawet w Polsce.
Na opuszczonym domu w sąsiedztwie rozwiesiła wielką tablicę, na której widniały szeregi z niedokończonym zdaniem: "Before I die I want to .....".



„Zanim umrę chcę  …..”.
Przechodnie – bez względu na wiek – mogli wpisywać na tablicę swoje marzenia.
A jednocześnie uświadomić sobie – czytając myśli innych ludzi – sens życia, jego wartość, czas.
Projekt spodobał się, wędrował przez wszystkie kontynenty, kultury – ponad 70 krajów, ponad 500 miast - i stał się kanwą ciekawej książki, która sporo mówi o naszej wizji „zwykłego” życia.
Życia pełnego problemów, przeszkód, błędów, porażek.
Życia, w którym wcale nie dominują fantastyczne sny o potędze.

Podoba mi się ten projekt.
Podoba mi się nie tylko w przestrzeni publicznej.
Wydaje mi się, że dla siebie samego, w swej osobistej, intymnej przestrzeni warto zawiesić taką tablicę z niedokończonym zdaniem: „Zanim umrę chcę zrobić ……”.
I uzupełniać je, korygować, lub tylko czytać, gdy budzimy się rano i zasypiamy w nocy.
Aby pamiętać…
Życie nie jest wartością samą w sobie, ani samą dla siebie.
Nasze życie nie należy do nikogo oprócz nas.
A jeśli żyjemy, to po to, by przed śmiercią zrobić ….

Ciekawe, jak zmienia się taka tablica w ciągu naszego życia.
Myślę, że taka osobista tablica ważna jest właśnie w okresie starzenia się, aby przypominać sobie, że to, co chcemy zrobić przed śmiercią, musi zdarzyć się dziś.
Najlepiej teraz.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.