poniedziałek, 20 stycznia 2014

Od T. - Zabawy seniorów mogą być pełne radości


Wczoraj odwiedziłam rodziców. Wizyta była nader krótka, bowiem śpieszyli się do znajomych na obiad i kolację, czyli „imprezkę”, jak to określili.

Od jakieś czasu grupa przyjaciół moich rodziców niezmiernie się zaktywizowała. Niedawno urządzili sobie mikołajki, na których jeden z kolegów, przebrany za mikołaja, wręczał prezenty, odpytywał z wierszyków i znajomości historii. Strój miał piękny, biskupi, o czym świadczą kapitalne zdjęcia. Rodzice bawili się jak dzieci. Za kilka dni jadą całą grupą odwiedzić arystokratę, żołnierza Armii krajowej, który mieszka w zabytkowym dworze i chętnie opowiada o przeszłości. Zabierają ze sobą jedzenie, wino i odświętna zastawę, by wszystko miało oprawę, jak należy. Latem planują zabawę w dzikich ludzi gdzieś w jarze Raduni. Zakupiono już skóry, z których powstaną kostiumy, a mama będzie czarownicą. Potem ognisko i śpiewy. W międzyczasie chadzają na koncerty. Ostatnio był to koncert muzyki Lutosławskiego, na którym policzyli wszystkie krzesła oraz muzyków. Sami jednak przyznali, że brakuje im muzycznej ogłady i trzeba się osłuchać. Z trzeciego koncertu wrócili pełni emocji, muzyka zaczęła torować sobie do nich drogę.

Przyjaciele moich rodziców nie są ani specjalnie zdrowi, ani zamożni.  Niektórych z nich pamiętam jako bardzo nobliwych i poważnych ludzi, często zaangażowanych w politykę, z całym bagażem niełatwego życia, które ich doświadczyło.

Jednak nie siedzą w domu w chmurze nieszczęścia i rozpatrywanej wciąż i wciąż przeszłości. Bawią się. Cieszą sobą i życiem. Sami sobie tworzą miłą, radosną przestrzeń życia. Nie zatruwają życia swoim dzieciom. Żyją.

Tak trzymać, kochani!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.