środa, 7 maja 2014

O samotności

Każdy wie, jak to jest być samotnym. Każdy potrafiłby zdefiniować samotność.

I każdy miewał chwile, gdy czuł się samotny.

Student wyjeżdża z domu na studia w innym mieście. Osoba stanu wolnego podejmuje pracę w nowym środowisku. Rozstaliśmy się z partnerem, z którym spędziliśmy parę lat. Przyjaciel wyjechał zagranicę... Lub my sami ruszyliśmy w świat w poszukiwaniu swego miejsca i jesteśmy z dala od rodziny. Albo choćby, gdy spędzamy wieczór w hotelowym pokoju, w czasie delegacji.

Doświadczamy śmierci rodziców i czujemy się opuszczeni, choć otacza nas własna rodzina.

Starsza osoba przeżywa swego małżonka lub długoletniego przyjaciela...

Napady uczucia samotności lub melancholii to po prostu element ludzkiej egzystencji.


Ale bywa, że chwila staje się okresem w naszym życiu, a niekiedy po prostu życiem.
Samotność nie jest już tylko smutkiem i doznaniem pustki. Czujemy się izolowani.
Świat się od nas oddala, jest oddzielony od nas przeszkodą nie do przebycia, wreszcie staje się odrębną, równoległą rzeczywistością. Ułudą, snem, marzeniem.
Dotykamy go, czujemy zapach, dostrzegamy obrazy, słyszymy dźwięki, ale jest poza naszym zasięgiem.

Zdjęcie: Wikipedia

Naukowcy zidentyfikowali kilka potencjalnych zmian chorobowych układu krążenia, układu odpornościowego i nerwowego, które dotykają ludzi przewlekle samotnych, z powodu ich samotności, a nie wad budowy czy funkcjonowania organizmu.
Ich odkrycie wyjaśnia, dlaczego w badaniach epidemiologicznych stwierdza się, że osoby pojedyncze żyją krócej i mają zwiększone ryzyko wielu problemów zdrowotnych: infekcji, chorób serca, depresji. Z badań wynika również, że to subiektywne doświadczanie samotności jest szkodliwe, a nie rzeczywista liczba kontaktów społecznych.
Analiza 148 przekrojowych badań nad izolacją społeczną wskazuje, że subiektywna samotność (osamotnienie) zwiększa ryzyko zgonu tak samo, jak palenie papierosów, brak aktywności fizycznej czy otyłość. Okazuje się, że gdy czujemy się izolowani ryzyko naszej śmierci wzrasta o 14%, a jeśli dołączą się problemy finansowe nawet o 19% (ekonomiści twierdzą, że prawdziwa samotność to nie mieć od kogo pożyczyć w potrzebie).

Badania pokazują, że samotność jest niezależnym czynnikiem chorobotwórczym, podobnie jak depresja i długotrwały stres.
Raz jeszcze warto jednak podkreślić – istotne jest subiektywne doświadczenie samotności, a nie obiektywne możliwości kontaktów społecznych. Medycyna i polityka społeczna często lekceważą, a nawet ignorują ten fakt. Niektórzy ludzie są społecznie izolowani i nie czują się samotni, inni są osamotni, nawet jeśli mają – jak się wydaje – wiele okazji do kontaktów społecznych.

John Cacioppo, wraz z zespołem, opracował skalę oceniającą, jak ludzie postrzegają swoją sytuację społeczną, z pytaniami o to jak często czują brak towarzystwa, nie mają z kim porozmawiać, lub czują się z zgodzie z otoczeniem.
Wysoki wynik na tej skali był wyraźnie skorelowany z wieloma zmianami fizjologicznymi, które oznaczały, że ciało jest w stanie gotowości, jak przy fizycznym zagrożeniu. Okazało się także, że przewlekłość tego stanu może przyczyniać się do degeneracji naczyń krwionośnych.

Samotni ludzie mają podwyższone markery molekularne stresu - podniesiony poziom kortyzolu i adrenaliny zarówno w ślinie, jak w moczu.
Wskazuje to na aktywację współczulnego układu nerwowego, który koordynuje reakcje w czasie zagrożenia – „walcz, albo uciekaj”. John Cacioppo uważa, że to atawizm, nawiązanie do sytuacji naszych odległych przodków, znalezienie się poza grupą oznaczało narażania własnej puli genetycznej i następnego pokolenia. Fizjologiczne zmiany, które towarzyszą samotności, to ostrzeżenie, że więzi społeczne jednostki są zbyt słabe. To sygnał, który ma nas motywować do zmiany naszych zachowań w sposób, który jest właściwy dla zachowania gatunku.

Udowodniono także, że samotność ma bezpośredni wpływ na nasz układ odpornościowy. W badaniu z 2007 roku w Genome Biology pokazano, że samotne osoby przejawiały zwiększoną aktywność kilku genów kodujących cząsteczki sygnałowe, wzbudzające stan zapalny i zmniejszoną aktywność genów, które normalnie hamują stan zapalny. Wykazano zmniejszoną aktywność genów, które pomagają w konstruowaniu bariery immunologicznej.
W badaniach epidemiologicznych ustalono, że ludzie społecznie izolowani są bardziej podatni na wirusy, od przeziębienia po HIV, oraz choroby układu krążenia wywołane nadmiernym stanem zapalnym.
Samotność nie tylko aktywuje i wydłuża stan alertu, ale także utrudnia odpoczynek i relaks. Samotni ludzie mogą spać normalną liczbę godzin, ale następnego dnia czują się zmęczeni, bo ich sen nie jest efektywny. Samotni ludzie czerpią mniej zadowolenia z zajęć rekreacyjnych. Być może dlatego, że oczekują po nich nie relaksu, a kontaktów społecznych. Jednak są zbyt napięci, by jakikolwiek kontakt nawiązać.

Osoby samotne oceniają swoje relacje społeczne bardziej negatywnie i tworzą gorsze wrażenie na ludziach, których spotykają. Samotni czerpią mniej przyjemności z kontaktów z innymi ludźmi, pomimo iż tak bardzo są ich spragnieni. Badania funkcjonalnym rezonansem magnetycznym sugerują, że postawa ta, może być zakodowana w mózgu.
Samotność powoduje, że bardziej skupiamy uwagę na negatywnych aspektach otaczającego świata. Łatwiej nam dostrzec najmniejszy grymas niezadowolenia niż szeroki uśmiech. Jesteśmy wyczuleni na negatywne komunikaty i nie słyszymy pochwał.
To sugeruje, że nasz mózg znajduje się w pogotowiu, przygotowuje się do reakcji na zagrożenia ze strony innych ludzi.
Potwierdzają to badania aktywności ciała migdałowatego. Samotność niejako wyłącza oczekiwanie i gotowość przyjęcia jakiegokolwiek wsparcia społecznego, które, jeśli się pojawia, w niezrozumiały sposób wzbudza lęk.
Samotność może mieć również wpływ na korę przedczołową, dzięki której kontrolujemy swoje zachowania w codziennym życiu. Osoby samotne bardzo często przestają kontrolować najprostsze nawyki, co prowadzi do obniżonej samooceny i poczucia niskiej atrakcyjności społecznej. Osoby samotne przejadają się (zatem tyją), piją więcej alkoholu, nie dbają o kondycję, nie tylko żyją w bałaganie, ale tworzą go, aby jeszcze bardziej odgrodzić się od świata.

Niektóre badania wskazują na to, że przyczyną samotności może być jej dziedziczenie. Podobnie, jak w depresji. To geny mogą dawać lub odbierać nam odporność na izolację społeczną.
Niewątpliwie jednak – jak wynika z szerokich badań społecznych - samotność może być zaraźliwa. Samotność może się przenosić przez społeczną sieć. Poczucie samotności może być w kontaktach i relacjach z ludźmi albo niwelowane, albo wzmacniane.
Być może dlatego „towarzyscy” ludzie unikają samotnych, a samotni bywają zmęczeni samotnością innych pojedynczych osób.

Na szczęście samotność można także przezwyciężyć. Jeśli samotny człowiek nauczy się, że jest pod czyjąś „opieką”, że nie jest w swoim życiu przegrany, zaczyna postrzegać siebie jako kogoś atrakcyjnego, także towarzysko. Poziom stresu spada, a samotna osoba jest w stanie uśmiechnąć się i „wyjść do ludzi”.
Samotności można też zapobiec. Po pierwsze, trzeba nauczyć się czuć dobrze w swoim towarzystwie, nie zabijać czasu spędzanego z sobą, nie wypełniać go, a nauczyć się spędzać czas ze sobą.
Ponadto wizualizować „swój świat” i „swoje życie” i znaleźć w tej przestrzeni miejsce dla innego człowieka. Nie wypełniać pustki atrapą relacji – pasją, zwierzęciem, hobby, wspomnieniami. To równie dobre, ale inne elementy naszego życia i osobowości. Trzeba znaleźć dodatkowe miejsce dla innego człowieka, zaprosić go do tej przestrzeni i pozwalać mu w niej być sobą.

Ludowe porzekadło zaleca, by na starość miał nam kto podać szklankę herbaty. Szczególnie w chorobie. Dlatego boimy się samotności i niedołężności, choć zależność od drugiego człowieka wydaje się jeszcze trudniejsza do zniesienia. Nawet, jeśli to ktoś najbliższy, najbardziej kochany. A może właśnie dlatego. Boimy się być ciężarem, ale boimy się nieść ciężar samemu.
Ekonomiści twierdzą, że prawdziwa samotność to nie mieć od kogo pożyczyć w potrzebie.
W starości przeraża nas wiele - choroby, utrata urody i atrakcyjności, niesprawność - ale samotność najbardziej.
Samotność jest jak nowotwór – zżera powoli i bezwzględnie.
Pustka wokół i pustka w środku.

Dlatego pocieszający może być wynik badań, że kilka godzin spędzanych codzienne na internetowym forum może obniżyć poczucie osamotnienia aż o 30%.



Zdjęcie: Wikipedia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.