piątek, 21 lutego 2014

Od T. - Starucha... - druga strona starości

Senesco,

Ostatnio spieraliśmy nieco na temat starości jako wyjątkowego okresu w życiu człowieka. Piszesz dużo ( i słusznie), jak mądry i ważny może to być czas w życiu każdego z nas. Ja jednak, ciągle boję się starości , bo miewam z nią paskudne doświadczenia. Nie chodzi mi przecież o to, co nieuchronne – powolne tracenie sprawności, spowolnienie, kłopoty ze zdrowiem. To nieuchronne, najczęściej. Starzy ludzie mogą budzić uczucia ciepłe, opiekuńcze i powinno tak być. Jednak pisałam już o tym, że niestety, starzy ludzie często są podli, źli i samolubni. Pisałam, że wielu moich znajomych nie cierpi swoich rodziców, z trudem wypełniają obowiązek odwiedzin, udają zainteresowanie. Pamiętam piękny filmik o chorobie Alzheimera, w którym córka chorego ojca mówi, że chce się na nią przygotować. Padają tam ważne słowa, że kiedy człowiek nie wie, kim jest, zostaje z tym, co ma. A jej ojciec, chociaż żyje w całkowitej ciemności, jest piękną osobą. To, co zostaje, to nasza, jak to nazwać – dusza?

Niestety, wciąż stykam się ze starością wstrętną, odrażająca, którą chciałoby się po prostu skrócić. 


Mój syn wynajął mieszkanie. Po jakimś czasie właścicielka – wstrętna starucha – weszła tam pod jego nieobecność i stwierdziła, że gdyby wiedziała, że ma kota, nigdy by mu mieszkania nie wynajęła. Nie kazała mu się wynieść, po prostu tak powiedziała. Minęły dwa miesiące. Dziś syn wrócił z pracy zastał puste mieszkanie. Podła starucha przyszła cichaczem i wypuściła, wygnała kota z domu. Syn długo błąkał się po osiedlu i na szczęście kota znalazł. Postanowił się wyprowadzić… Czasem słyszę o zdemoralizowanych nastolatkach, którzy gnębią zwierzęta. Zawsze budzi to we mnie poczucie bezradności, bo jak małolatowi wytłumaczyć, że krzywdzi?
A tu starucha. Zadowolona z siebie. W sobie. O sobie. Proszę, nie starzejmy się tak.

T.

Droga T.,

oczywiście nie starzejmy się tak.
Nie ulegajmy czarowi złośliwości, gnuśności, bezmyślności - choć może to wszystko, to raczej fizjologia, zatem poza naszą kontrolą.
Oprócz wrażliwych starszych pań, które opiekują się "bezdomnymi" stworzeniami, widujemy te zagubione, które zabiegają o wycinkę drzew, bo ptaki się na nich gnieżdżą, trują koty - bo wygrzewają się na samochodzie syna, nękają sąsiadów - bo to ich jedyna intelektualna rozrywka.
Oczywiście nie ta droga prowadzi do szczęśliwej starości.

Twój list pokazuje coś ważniejszego. Odsłania tajemnicę "sandwich generation".
Oto list osoby zawieszonej pomiędzy światami różnych generacji - dorosłego już syna i kochanej i pięknej jego babci - matki i córki. List "dorosłego dziecka".

Oczywiście wyrzucenie kota jest bezsensowną złośliwością, poza tym naruszeniem prywatności, najgorszą stroną naszego człowieczeństwa....

Ale czy możesz sobie wyobrazić odwrotną sytuację? Oto - Twoja - samotnie mieszkająca matka, aby uzupełnić budżet, wynajmuje pokój lub mieszkanie. A jej lokator narusza postanowienia umowy...

"Starość" jest w nas nawet wtedy, gdy jeszcze nie zaczęliśmy się starzeć. Jej twarz - piękna i mądra, wykrzywiona grymasem i szara - zależy od nas.
"Starość" jest w nas nawet wtedy, gdy jej nie dostrzegamy, czujemy się jeszcze piękni, jeszcze młodzi, jeszcze silni - jeszcze stać nas na złośliwość...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.