sobota, 22 lutego 2014

Od T. - Nie obciążajmy młodości starością...

Senesco,


kiedy przeczytałam, co piszesz o mieszkaniu z dziadkami, mamą, aż mnie dreszcz wstrząsnął. Czy Ty naprawdę wierzysz w to, co piszesz?!


Nie wychowałam się w domu z dziadkami. Moja babcia żyła prawie sto lat i do końca swoich dni zadręczała ojca, który odwiedzał ją codziennie, potem dwa razy dziennie, potem ….

Senesco, kiedy zostałam mężatką, byłam przeszczęśliwa, że mam własne mieszkanie. Większość z moich znajomych mieszkało z rodzicami i to nie było fajne, uwierz. Dzisiaj, widzę mnóstwo takich problemów, co zrobić z rodzicami. Moja babcia zdecydowania odmówiła mieszkania z rodzicami. Sama też nie chciała zająć się swoją matką wiele lat temu. Ojciec zatem zaniedbywała swoją żonę, opiekując się matką – wymagającą i bezwzględną…

Jak sobie wyobrażasz życie z chorym rodzicem w małym mieszkanku, gdy większość z nas pracuje i ma pracować coraz dłużej? Jeszcze mamy dzieci, które też na nas liczą? Czy to jest dziwne? Nasze dzieci wymagają pomocy, bo taki jest świat. Rodzice mają niezłe emerytury, na które  my, prawdopodobnie nie mamy co liczyć. Świat się zmienia. Pamiętasz film „ Ballada o Nagajamie”? Tam stara matka musiała po prostu umrzeć, by żyć mogły następne pokolenia. Nie chciałabym, żeby to była nasza droga, jednak czasem warto sobie uświadomić, jak przebiega życie. Skąd człowiek ma czerpać siłę, by, zajęć się dziećmi i rodzicami? Skąd na to wziąć pieniądze? Nie mieszkamy w wielkich domach, ze służbą, która ogarnie potrzeby nasze i naszych rodziców. Ledwo sami dajemy radę, martwiąc się o dzieci, których przyszłość często nas przestrasza. Też będę stara. Nigdy nie myślałam, żeby obciążać tym moje dzieci. To moja sprawa. Nie chcę, by musieli w swoim niepewnym życiu jeszcze mnie mieli brać pod uwagę. Świat się zmienia, i nie. Młodość nie jest łatwa. Dajmy jej szansę. Nie zabierajmy dzieciom tej radości, która była naszym udziałem – życia samodzielnego, na własny rachunek.  Dajmy żyć naszym dzieciom. Jesteśmy dorośli. Podejmijmy decyzję. Na własny rachunek.

Droga T.,

choć dziś nikt w to nie chce uwierzyć, w Skandynawii obowiązywało prawo - kiedyś, gdzieś o tym czytałem - że starca, który stawał się obciążeniem dla wspólnoty, wójt "ekspediował" do lepszego świata. Czynił to przy pomocy specjalnej drewnianej pałki, symbolu swej władzy.
Podstawą do działań władzy była niezdolność starego człowieka do pracy na roli - nie pracujesz, nie jesz; nie pracujesz, nie marnujemy na ciebie jedzenia. A cezurą był 70 rok życia...

Ciągle jesteś bardziej matką niż córką, ale pewnie dlatego, że rodzice opiekują się sobą nawzajem, a Ty uważasz, że bardziej niż im, Twoje wsparcie potrzebne jest Twoim dzieciom.
Czy optyka zmieniłaby się, gdyby któreś z rodziców - Twoich lub męża - zostało same i wymagało opieki?
Zapewne.
Dużo zależy od tego, jak na opiekę nad rodzicem zapatruje się rodzeństwo. Czy jest jeszcze ktoś, kto może, ale przede wszystkim czuje się odpowiedzialny i pomaga.
Dużo zależy od tego, w jakich warunkach mieszkają nasi wymagający opieki rodzice.

Wyobraź sobie sytuację - pan w wieku 80 i parę lat, intelektualnie w pełni sprawny, pogodnego usposobienia, zostaje sam, ale przez choroby ma trudności z chodzeniem, w zasadzie nie chodzi,  z trudem porusza się po mieszkaniu, a to jest na czwartym piętrze naszych czteropiętrowych bloków bez windy... A tu trzeba wyskoczyć do okulisty, bo "coś się dzieje z okiem", albo do diabetologa, albo do kardiologa...
Zejść jeszcze nie jest tak ciężko, ale wrócić do domu, ot rozterka.

Jeśli sama nie możesz wprowadzić się do ojca, by zapewnić mu opiekę, zapraszasz go do siebie - to naturalne, nie tylko konieczne.

Jeśli nie masz tego kłopotu z rodzicami, pomyśl o sobie - nie życzę, ale może się tak zdarzyć, że to Ty będziesz wymagała opieki i któreś z dzieci weźmie Cię do siebie...

Oczywiście - samodzielne życie jest wspaniałe, dopóki masz warunki - finansowe, materialne i zdrowotne. Niestety, wszystkie muszą występować łącznie.

A na koniec - nie wierzę, że chcesz powiedzieć: "dla dobra młodych, umierajmy sprawnie i zanim staniemy się dla młodych ciężarem...".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.