sobota, 12 października 2013

Co z nami będzie? Od T.

Od czasu do czasu chodzę do domu opieki dla staruszków, aby odwiedzić mamę mojej koleżanki. Ma chorobę Alzheimera i żyje we własnym, całkowicie zamkniętym świecie. W tym samym domu opieki ostatnie dni życia spędziła moja babcia. Napatrzyłam się tam na najsmutniejszy aspekt starości, starości bezradnej, odizolowanej od świata, zamkniętej w strzępkach przeszłości, pogrążonej w ciemnościach. To nie jest dom dla ludzi samotnych. Pobyt w nim wcale nie jest tani (około 2000 tysięcy złotych miesięcznie), więc nie wszystkich na to stać. Do większości staruszków przychodzą rodziny, do niektórych codziennie. Są to wizyty podyktowane jedynie poczuciem przyzwoitości, bo staruszkowie i tak nie zdają sobie sprawy, kto i po co przyszedł. U wielu z nich zauważyłam misie, do których coś tam szepczą, kiwając się w rytm swoich myśli.

Podobnie jest w szpitalach. Kiedy odwiedzałam teściową, nie dostrzegłam żadnego pacjenta poniżej sześćdziesiątki.

Moja znajoma, która nieszczęśliwie upadła i nie może pracować, termin badania tomografem ma wyznaczony za pół roku.

Mam wiele współczucia dla starości, ale nie mogę też ukryć swojego przerażenia. Mam wrażenie, że wszystkie siły i pieniądze płyną na leczenie i opiekę staruszków. Jaka przyszłość nas czeka?
Kto zapłaci za nasze leczenie, przecież starych ludzi będzie przybywać…

Dzięki nowoczesnej medycynie żyjemy coraz dłużej, co z tego, że jest to często życie jedynie już biologiczne. Moja babcia (98 lat) miesiąc przed śmiercią zachorowała na zapalenie płuc. Młody lekarz wyleczył ją z tego, nie ukrywając dumy. Babcia nie miała już kontaktu ze światem, umarła miesiąc później. Nie chcę powiedzieć, że lekarz nie powinien jej leczyć, wszak to jego zawód, ale pytania pozostają. Co ze mną będzie, gdy mój mózg będzie odbierał wyłącznie bodźce biologiczne?

Przecież nikt mnie zapyta, czy chcę tak żyć…

Kiwać się całymi dniami, tuląc misia, w ciemnościach…

A co, jeśli nie będzie nas stać na opiekę?
Te pytania krążą, podobno istnieją portale, na których ludzie wymieniają się informacjami, jak dobrze (bezboleśnie) umrzeć…

Pamiętam baśnie, w których bardzo starzy ludzie najbardziej cierpieli, bo nie przychodziła po nich śmierć. W baśniach jest wiele mądrości, więc może warto o tym rozmawiać…
T.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.